piątek, 13 stycznia 2012

Etna, gorące serce Sycylii.



      Sycylia – największa wyspa na Morzu Śródziemnym, łakomy kąsek, wydzierany sobie na przestrzeni wieków, ziemia nieustannie najeżdżana i podbijana przez różne cywilizacje…
    Ja także miałam na nią chrapkę i zastanawiałam się jak ją „ugryźć”.
    Zebrane środki ciągle nie pozwalały mi na jej podbój. Aż tu któregoś dnia, niespodziewanie, trafiła mi się nie lada gratka, oferta wyprawy za rozsądną cenę.
Po dwóch dniach siedziałam w samolocie i podziwiałam z wysokości 10 000 metrów widoki roztaczające się pode mną. W oddali majaczyła drzemiąca Etna, która leniwie wypuszczała ze swojej gardzieli białe chmury dymu. Zrobiłam zdjęcie jedno, drugie, trzecie…
Samolot ominął ją szerokim łukiem i wylądował na lotnisku w Katanii. Moje emocje sięgnęły zenitu, kiedy jadąc w stronę hotelu obserwowałam ten wielki górotwór
z wierzchołkiem spowitym chmurami, które co jakiś czas odsłaniały to, co działo się na wysokości 3340 metrów.
    Następnego dnia czekała mnie wyprawa na ten rozległy wulkan z 270 bocznymi kraterami. Wreszcie miałam zobaczyć na własne oczy tę mityczną Ziemię Ognia i jej gorące serce, kuźnię boga ognia Wulkana i siedzibę Cyklopów.

Szczyt Etny w chmurach - zdjęcie wykonane z samolotu

Taormina - z widokiem na Etnę z tarasu hotelu Sole Castello

Taormina - z widokiem na Etnę z tarasu hotelu Sole Castello

    Dotarliśmy do hotelu i tu prawdziwa niespodzianka. Hotel Sole Castello znajdował się prawie na samym szczycie kamiennego wzgórza Monte Tauro, na wysokości 398 m w Taorminie, miasteczku zawieszonym na skałach nad Zatoką Isola Bella. Jeszcze tego samego dnia wyprawiłam się na zwiedzanie Taorminy, ale o tym opowiem później. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Co tu dużo mówić, w jednej chwili przestałam dziwić się tym wszystkim ludom, które napadały na wyspę, przyczyniając się do jej rozkwitów i upadków. A ona sama buntowała się i broniła jak mogła przed głupotą najeźdźcy. Co jakiś czas trzęsła się ze złości i przepędzała grabieżców. Używała wtedy swojej największej broni, z którą człowiek nie miał najmniejszych szans; zalewała miasta gorącą lawą. Nawet nie umiem sobie wyobrazić jak w takich momentach nagrzane jest powietrze, gdzie temperatura ciekłych substancji dochodzi do 1400 stopni Celsjusza…
    Czy wiecie, że tydzień temu, dokładnie 5 stycznia, tak, tak tego roku, z samego rana Etna znowu wybuchła i wyrzucała gorące popioły na wysokość 3 tysięcy metrów, a z południowo-wschodniego krateru popłynęła lawa? Ten nerwowy stan ciągle aktywnej góry trwał kilka godzin…
    Brrr, i pomyśleć, że byłam tam pół roku temu i zajrzałam w głąb tej olbrzymiej dymiącej dziury…
   A była to nie lada wyprawa. Na wysokość 2940 metrów dotarłam kolejką linową, potem z przewodnikiem (do wyboru angielsko lub francuskojęzycznym) terenowym jeepem wjechałam wyżej. Zanurzyliśmy się w przedziwny krajobraz pozbawiony jakiejkolwiek roślinności. Przez gruby czarny żwir prześwitywały gdzieniegdzie pokłady białego śniegu. Widoczność zmieniała się, chmury napływały jedna po drugiej, po czym szybko znikały, ukazując cały majestat góry. Na krater wspinałam się pieszo po wąskim grzbiecie, który przypominał mi koński kark. Mimo niskiej temperatury, zimnego przenikliwego wiatru, warto było przeżyć taką przygodę i zmierzyć się z naturą.
    Nie byłam sama, towarzyszył mi wysportowany mężczyzna, równie ciekawy świata, jak ja. Zostawiliśmy przewodnika z angielskojęzyczną grupką turystów i sami wspinaliśmy się na krater, robiąc po drodze zdjęcia, żartując i śmiejąc się, grzęznąc po kostki w czarnym żwirze, którego kolor stopniowo zmieniał się na czerwonawo- brunatny…
    A kiedy kolejką zjechaliśmy na wysokość około 2000 metrów, mieliśmy jeszcze sporo czasu, żeby zdobyć dwa inne wzniesienia i rozejrzeć się po okolicy. Księżycowy, baśniowy krajobraz wyrywał z krtani głośne okrzyki zachwytu. Przysiadaliśmy na zastygłej lawie i podziwialiśmy drzemiące, miejscami nagrzane połacie rozległego stożka.

Największy i najwyższy stożek wulkaniczny w Europie - widok z samolotu

Ten krater za Grzegorzem ze względów bezpieczeństwa nie był dostępny

Szczyt Etny zdobyty - 3340 m n.p.m

Główny krater - w  wyziewach góry

Na skraju krateru jak na końskim grzbiecie - jest dość ślisko

Wielkie zagłębienie w szczytowej części wulkanu

Ponoć we wnętrzu żyje stugłowy olbrzym Tyfon uwięziony tam przez Zeusa

Pochrapuje i paruje...

Chyba przejedziemy się wokoło góry kolejką wąskotorową Circumetneą

Etna posiada 270 kraterów bocznych

Na skraju zastygłej magmy - po lewej wyciągi narciarskie

Krajobraz jak ze snów - w 2001 r lawa zniszczyła górną stację kolejki linowej

We wnętrzu Etny znajduje się mityczna kuźnia Hefajstosa

Tymi drogami można wjechać tylko na wysokość 2000 metrów

Na szczyt można wjechać kolejką, a później jeepem z przewodnikiem i pieszo

Drobny wulkaniczny żwir wpadał mi ciągle do środka

Boczne kratery Etny

Bomba wulkaniczna

Gleby są tutaj żyzne i urodzajne

Niższe kratery

Sprawdzam temperaturę ziemi

    Na żyznych zboczach Etny uprawia się cytrusy i winorośle. W winnicy La Fruttiera, oszczędzonej przez erupcję 1991 roku, uprawia się jedno z najbardziej mineralnych win na świecie. To tutaj znajduje się ogromna ilość pasiek i powstają pasty na bazie miodu z przeróżnymi ekstraktami owocowymi, które można degustować przy bajecznie kolorowych straganach.
    Znaczną część powierzchni wulkanu stanowi Park Narodowy, a symbolem „Montagny” jest mydlnica, roślina lecznicza obficie tutaj występująca.
Mówi się, że symbolem parku powinien być kasztan, o rozmiarach, którego krążą legendy. Opowiada się historię królowej Joanny, która podczas polowania wraz ze swoją świtą schroniła się przed wielką ulewą pod gigantycznym, rozłożystym parasolem tego drzewa. Deszcz nie zdołał przedrzeć się przez gęstwinę liści i oszczędził myśliwych. A poluje się tutaj na zające, króliki, lisy; nie objęte ochroną…To tutaj mieszka cirneco – chart sycylijski…
    Ej Góro, Góro, jakaś ty piękna i warta grzechu!

   Gdybyśmy tak sięgnęli wstecz, aż do jedenastego wieku przed narodzeniem Chrystusa, to dowiedzielibyśmy się, że tę cudną, zamieszkałą przez Sykanów, Sykulów i Elymów wyspę skolonizowali Fenicjanie. Trzy wieki później Grecy. Potem pojawili się Kartagińczycy, którzy walczyli z Grekami o wpływy na Sycylii i toczyli walki aż do trzeciego wieku przed naszą erą. Wtedy w konflikt ten włączyli się Rzymianie.
W III wieku naszej ery pojawiło się na wyspie Chrześcijaństwo i wyznawane było żarliwie pomimo prześladowań. Po upadku Imperium Rzymskiego Sycylia przeżyła najazd barbarzyńców, pojawili się Wandalowie, potem nastąpił okres dominacji Bizancjum. W pierwszej połowie IX wieku w Mazara Del Vallo wylądowali Muzułmanie. Arabów z wyspy wyparli Normanowie. Po śmierci Fryderyka II, zakończyły się rządy cesarzy niemieckich, a panowanie przekazano dynastii Andegawenów. Krwawa rewolta pod koniec XIII wieku, zwana „nieszporami sycylijskimi” doprowadziła do upadku Karola Andegaweńskiego; Sycylia pozostawała w dominacji hiszpańskiej w rękach dynastii Aragonów; później Burbonów. Wreszcie rewolucja 1820 – 1860 z Garibaldim na czele i jego „tysiącem czerwonych koszul” połączyła historię Sycylii z historią reszty Włoch…
    To bardzo schematyczne dzieje tej kuszącej urokiem, klimatem i bogactwem naturalnym wyspy, nazwanej w starożytności przez Greków Trinacrią, ze względu na charakterystyczny trójkątny kształt. Wszędzie  można kupić symbol Trinacrii - meduzę z trzema nogami...

    Następna opowieść o Sycylii obejmie czasy starożytne

Posty o Sycylii:
Wulkaniczne wyspy Morza Tyrreńskiego
Ponad Czasem i przestrzenią
Urzekła mnie Taormina
Sycylia - Erice
Etna, gorące serce Sycylii
Palermo 
Katedra w Monreale 
Syrakuzy - Park Archeologiczny Neàpol
Syrakuzy - Ortygia 
Noto
Katania
Kanion Alcantary 

10 komentarzy:

  1. Oj zazdroszczę Ci tej Sycylii, ale przyjdzie taki dzień, ze i moja noga tam stanie... pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, dziękuję za odwiedziny na moim blogu i zapraszam do grona znajomych :)
      Staram się, żeby każdy znalazł tutaj coś dla siebie:)
      Wiedz, że przyjdzie taki dzień, że i Ty postawisz nogę na Ognistej Ziemi, a nawet w wielu innych miejscach :)
      Widzę, że na zdjęciu jesteś z uroczą córeczką. Ja w pierwszą podróż do Paryża, niegdyś autobusem, wybrałam się z moim synem, który miał wówczas osiemnaście miesięcy:)
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  2. Ewo, bardzo piękna wyprawa.
    Nie tylko podróże kształcą, ale i czytanie relacji z podróży znajomych.
    Super zdjęcia.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się jak mogę. Nie chcę zanudzać czytelnika wydarzeniami historycznymi, wspominam jedynie to, co jest ważne moim zdaniem dla danego wpisu.
      Dzięki za wizytę :)
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  3. Wiesz Kochana,że Twoje opisy to poparte doznaniami wizualnymi powtórki z historii dla dorosłych i dla mniej dorosłych!Bardzo przystępne w tej formie.
    Bardzo je lubię i to nie od dziś!
    Żebym to ja miała tyle czasu i takie umiejętności- to może moje egzotyczne eskapady wyszłyby na światło dzienne,a tak siedzą sobie w moim laptopiku i drzemią spokojnie.Pa
    Marianna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak, wiem, co tam w tym laptopiku ukrywasz. Jest o czym opowiadać, oj jest. Może kiedy wreszcie przestaniesz pracować, to wyciągniesz na światło dzienne te swoje skarby :)
      Buziaki :()

      Usuń
  4. Dziekuję Ci Ewo za tą podróż do pięknej krainy.
    Z wielką przyjemnością obejrzałam Sycylię
    Twoim wzrokim,Twoimi odczuciami.
    Tak pozytywnie.... zazdroszę Ci daru, umiejętności dzielenia się.
    Życzę Ci z całego serca spełnienia wszystkich marzeń podróżniczych
    i nie tylko:)Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy za oknem pada, to z przyjemnością sięgam do wspomnień. Wygrzebuję, przekładam i na nowo porządkuję...Takie moje remedium na przetrwanie zimy :)
      Dziękuję za życzenia podróżnicze. Sama jestem ciekawa gdzie cienki portfel mnie rzuci ?
      A Sycylia jest tak piękna, że przez moment zastanawiałam się po co mi odległe krainy, jak tyle dobra jest tak blisko :) Doszłam jednak do wniosku, że pociągająca jest w tej pasji rozmaitość:)
      Miłego wieczoru życzę :)

      Usuń
  5. Im więcej zagłębiam się w mitologię grecką, także i włoską, jej spadkobierczynię, tym bardziej wzrastam w przekonaniu, że muszę zwiedzić cały Peloponez. Kiedy jednak taka wyprawa by się powiodła? Kiedy bym zamieszkała tymczasowo lub na stałe, właśnie w Grecji. Wówczas i na Sycylię i wszędzie indziej byłoby po drodze... Nie wierzę w tzw. kryzys. Ktoś chce -- i widzę tego symptomy w mediach, prasie, świecie naukowym -- wykończyć podstawy naszej Cywilizacji. Kto?
    Chyba nie muszę precyzować, mają ropę, śmierdzą im stopy i żrą barszcz, bo komu mogłoby zależeć bardziej?
    Może zatem, na przekór wszystkiemu tam właśnie się osiedlę? Masz pojęcie że z 2 tyg. temu w Grecji (nie bardzo tylko wiem o jakie miasto chodzi) miał miejsce zamach? Ktoś podłożył bombę :( Ech... Pardon, że piszę ci tu takie rzeczy, ale kiedy patrzę na twoje zdjęcia z Grecji i w ogóle z basenu Morza Śródziemnego, czuję niesamowitą rozpacz i wściekłość, że ludzie zapominają skąd przyszli i co jest ich dziedzictwem, i wpuszczają do siebie śmiertelne zagrożenie, jakim jest głupota, przemoc i fanatyzm.
    Mniejsza o to... bo jak zawsze zapętlam się i bełkoczę bez sensu.

    Pozdrawiam ciepło, Ewuniu. Zazdroszczę wojaży, w tym dobrym znaczeniu. Chyba mnie zdopingują. :)) :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak najbardziej podzielam Twoją opinię na temat kryzysu. Ludzie wracają stamtąd i mówią co innego. A ci co mają ropę już tam kiedyś byli, więc kto wie może znowu szykują najazd na tę tak bardzo atrakcyjną część Europy.
      Mnie także bliska jest kultura grecka i chciałabym jak najwięcej zobaczyć tego co po niej zostało:)))

      Dzięki za odwiedziny, całuski przesyłam :)))

      Usuń