poniedziałek, 11 kwietnia 2022

Biskupiec. Zawiedzeni nagłym nawrotem zimy wyjeżdżamy z pochmurnego, zimnego Supraśla przysypanego grubą warstwą śniegu...


    Biskupiec leży po północnej stronie trasy naszych częstych podróży po Warmii i Mazurach, mniej więcej po środku drogi krajowej numer 16 wiodącej ze wschodu, od granicy z Litwą z przejściem w Ogrodnikach, na zachód, aż do Grudziądza. Zwiedziliśmy już większość miejscowości leżących przy tej wciąż rozbudowywanej drodze.

  
2 kwietnia, zawiedzeni nagłym nawrotem zimy wyjechaliśmy z pochmurnego, zimnego, zasypanego grubą warstwą śniegu Supraśla do bardziej przypominającego wiosnę zakątka Polski. Już kilka kilometrów za Białymstokiem zimowy krajobraz począł się zmieniać w wiosenny i im bardziej oddalaliśmy się na północ a potem na północny zachód kraju tym słońca było więcej. Na obrzeżach Mikołajek zatrzymaliśmy się na myjni samochodowej, bo nasze auto wyglądało jak obsypane mąką, tyle było na nim soli.

   
Jechaliśmy na kilka dni do Łukty i mieliśmy trochę czasu żeby zatrzymać się w Biskupcu i zwiedzić jego najważniejsze zabytki.
    Zaparkowaliśmy przy Rynku, na Placu Wolności, na którym w wiosennej szacie zwiastującej Wielkanoc stał napis BISKUPIEC. 




   
Podziwialiśmy unikalny układ przestrzenny starego miasta z rynkiem i siedmioma uliczkami rozchodzącymi się pod kątem prostym w kierunku czterech stron świata i położone przy uliczkach mieszczańskie kamieniczki z pierwszej połowy dziewiętnastego wieku oraz przełomu dziewiętnastego i dwudziestego przypominające o dawnej świetności zabudowy, takich jak Stara Apteka, z charakterystycznymi trzema pilastrami zwieńczonymi twarzami kobiet - kamień węgielny informuje, że budowla powstała w 1859 roku...



















     Na środku odnowionego rynku wznosi się charakterystyczny pomnik upamiętniający poległych w walce o polskość tych ziem oraz powrót Warmii i Mazur do Macierzy.
    Widnieje na nim Rodło
- znak przedstawiający bieg rzeki Wisły wraz z zaznaczonym Krakowem, używany przez Związek Polaków w Niemczech od 3 grudnia 1932 do dzisiaj. Na nazwę Rodło złożyły się dwa słowa: Rodzina (Ród) i godło. I nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to, że symbol Rodła zewnętrznie wygląda jak pół zmodyfikowana swastyka, ale swastyką nie jest. W taki sprytny sposób Polacy w Niemczech uniknęli przyjęcia symboliki nazistowskiej. 


   
Przy kościele pod wezwaniem świętego Jana Chrzciciela znajduje się drugi pomnik - wielki głaz umieszczony na murowanym postumencie obłożonym granitowymi płytami. Prowadzi do niego obsadzona zielenią brukowana alejka, przy której ustawiono ławeczki i stylowe latarenki. Na kamieniu widnieje napis Bogu dziękujcie, ducha nie gaście. Jan Paweł II 1978-2005 oraz Poległym za Ojczyznę.


     Kościół pod wezwaniem świętego Jana Chrzciciela jest jednym z najstarszych i najbardziej charakterystycznych zabytków Biskupca. Istniał już w czasie uzyskania przez Biskupiec praw miejskich w 1395 roku. Prawa miejskie nadał Biskupcowi biskup warmiński Henryk III Sorboma (1373-1401). Nazwa miasta pochodzi od zamku biskupiego, który nie zachował się do obecnych czasów. Fakt jego istnienia znalazł odzwierciedlenie w herbie Biskupca, który przedstawia zamek o spadzistym dachu z dwiema wieżami z blankami otoczony murem obronnym, w części środkowej znajduje się tarcza prezentująca herb rodzinny biskupa Henryka Sorboma oraz mitra biskupia.


   
Świątynia w wyniku wojen toczących się na tym terenie, była wielokrotnie niszczona i odbudowywana. Do obecnego kształtu została powiększona w osiemnastym wieku. Z gotyckiego stylu budowli pozostały tylko fragmenty wieży i murów.













     Wyposażenie kościoła jest współczesne, za wyjątkiem dwóch ołtarzy neoromańskich, uratowanych z pożaru i poddanych konserwacji w 1998 roku, barokowa chrzcielnica z kamienną misą chrzcielną, na której znajduje się scena Zwiastowania oraz pochodząca z 1740 roku lampka wieczna. W opracowaniach historycznych znajduje się informacja, że w szesnastym wieku w wieży kościelnej mieściła się szkoła parafialna i szpital, w późniejszym czasie punkt obserwacyjny z gniazdem karabinu maszynowego.





















   
Przez Biskupiec przepływa rzeka Dymer. Wypływa z łąk Pojezierza Mrągowskiego, gdzie ma swoje źródła, krainy morenowych wzgórz porozcinanych rynnami jezior i dolinami rzek. Przepływa między innymi przez jezioro Kraksy w Biskupcu, wpływa do jeziora Dadaj położonego na podobnym krajobrazowo Pojezierzu Olsztyńskim. Wije się obok murów kościoła świętego Jana Chrzciciela.







    Niedaleko centrum stoi zabytkowy budynek dawnego Starostwa z 1908 roku, dziś siedziba władz miejskich. Na budynku znajdują się herby czterech miast, które dawniej wchodziły w skład powiatu reszelskiego, późniejszego biskupieckiego: od frontu Jezioran, Bisztynka i Reszla, a nad bocznym wejściem do budynku herb Biskupca.






       Uwagę zwraca stojąca nieopodal secesyjna kamienica o bogatym wystroju, w której mieści się Miejska Biblioteka Publiczna i Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej oraz na inne godne uwagi kamienice i dawne koszary wojskowe - dziś budynki mieszkalne i użyteczności publicznej.










   
Naprzeciwko siedziby władz miejskich znajduje się dawny szpital wybudowany w 1887 roku jako własność klasztorna (obecnie szkoła). Prowadziło go Konsorcjum Sióstr Zakonnych pod wezwaniem świętej Katarzyny. 



    Biskupiec należy do Stowarzyszenia Polskich Miast Cittaslow. O tej organizacji pisałam obszerniej w poście Dobre Miasto - Miasto Dobrego Życia Cittaslow, czyli inna strona nowoczesności (kliknij tutaj)


     Mimo, iż z Biskupca do Łukty dzieliła nas odległość około 80 kilometrów, to po przejechaniu 15 kilometrów zatrzymaliśmy się jeszcze na przyjemnie urządzonym parkingu nad jeziorem Dobrąg. Świeciło słońce, a wiatr hulał tak, że naciągaliśmy kaptury na głowy. Było zimno, ale gorąca herbata rozgrzewała od środka a przygotowane w domu na drogę kanapki uzupełniły niedobory energii.






     Za Gietrzwałdem (kliknij tutaj i tutaj) w Podlejkach skręciliśmy z szesnastki w drogę 531 wiodącą do Łukty. Odcinek ten jest bardzo malowniczy, wije się mocno pofałdowanym terenem, wąską wstążką pomiędzy starymi drzewami. Miejscami wiedzie skrajem bardzo wysokiej skarpy schodzącej pionowo na brzeg jeziora Isąg. Nad tym jeziorem w Worlinach znajdował się Hotel Masuria, w którym zarezerwowałam pokój. Byliśmy jednymi z wielu zameldowanych tu gości hotelowych.








     Atutem hotelu jest oczywiście strefa spa z dużym basenem, na którym w sobotnie popołudnie było sporo osób. Po kąpieli rozgościliśmy się w hotelowej restauracji. Nasz pakiet pobytowy obejmował i śniadania i obiadokolacje - jedzenie smaczne. O hotelu tym wspomnę jeszcze w innych postach.








   
Biskupiec, Łukta-Worliny, 2 kwietnia 2022 roku

 

6 komentarzy:

  1. Biskupiec, ładna miejscowość na Waszej trasie. I zupełnie brak zimy. Na słonecznych zdjęciach wydaje się, że to ciepły wiosenny dzień.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byliśmy zaskoczeni tym, że w Supraślu zima rozszalała się na dobre. Grube czapy ciężkiego śniegu (bo nie puchu) łamały gałęzie, na zadaszonym tarasie utworzyła się wielka zaspa. A w połowie drogo do Ełku świat jakby z innej bajki - słońce, bezchmurne niebo, ale i wiatr...
      A Biskupiec niby nie tak daleko od nas a różnic wiele...

      Usuń
  2. Bardzo się cieszę, że nasze miasta i miasteczka są coraz ładniejsze, remontowane i dopieszczane. Pojawiają się ciekawe elementy małej architektury. Niektóre są tak niezwykłe, jak choćby REWELACYJNE kosze w Biskupcu, że z tym większą przyjemnością się takie miejsca ogląda. Widać pomysłowość twórców i dbanie o niezwykle detale swojej małej ojczyzny.
    Dzięki za polecenie kolejnego, pięknego miejsca.
    Pozdrowionka:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taka forma (kosze) dbania o czystość miast świadczy o tym, że zależy nam na tym aby śmieci było jak najmniej, spełnia też rolę edukacyjną, bo coraz więcej osób dba o środowisko.
      Pozdrawiam świątecznie :)

      Usuń
  3. U nas też w tym czasie sypnęło śniegiem i zrobiła się zima. Niestety uciekać nie mogłem - praca. W Waszym przypadku wyjazd to dobra decyzja, a my dzięki Wam możemy poznać kolejne fajne miasteczko. Podobnie jak Urszula zwróciłem uwagę na ciekawe kosze na śmieci. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście na krótko Polska podzieliła się na zimową i wiosenną.
      Byłam blisko Tczewa, ale ponieważ miasto to zwiedziłam już razem z Tobą, wybrałam inne miejscowości, przepiękną Brodnicę, w której do wojny mieszkała moja Mama, Iławę w pobliże której była wywieziona na roboty i kilka innych ciekawych miejsc. Wrócę tam na pewno, bo zafascynowała mnie tez historia Anny Wazówny, i wtedy może też wpadnę do Tczewa.
      Pozdrawiam serdecznie i życzę wspaniałych Świąt Wielkanocnych :)

      Usuń