W czerwcu 2021 roku nie udało mi się zwiedzić opuszczonej około 1830 roku w wyniku epidemii cholery wioski Palio Pyli (Παλιό Πύλι). Wieś usytuowana jest na zboczach góry w masywie Dikeos, na szczycie której widnieją ruiny bizantyjskiego zamku przyciągające turystów spragnionych nieco innych atrakcji niż piaszczyste plaże wyspy Kos. Celem każdego, kto tam się dostanie (tylko indywidualnie), oprócz podziwiania wspaniałych widoków, jest zrobienie sobie zdjęcia w niszy z oknem wychodzącym na północną część wyspy.
Dwa lata wcześniej ze względu na dość późną porę dnia nie zwiedziliśmy ani Palio Pyli ani też nie weszliśmy na szczyt góry. Ruiny zamku sfotografowałam jedynie z dołu obserwując z zazdrością tych, co jeszcze przed zachodem słońca spacerowali po krawędziach kamiennej fortyfikacji i zasiadali w oknie, za którym czaiła się przepaść. Ale czego nie robi się właśnie dla tych wspaniałych widoków i… .
Zamek powstał prawdopodobnie między dziewiątym a jedenastym wiekiem w czasie panowania dynastii macedońskiej Cesarstwa Bizantyjskiego. Z twierdzy rozpościera się widok na Morze Egejskie, wyspy: Kalymnos, Pserimos, wysepki: Plati, Safonidi, Nisída Néra oraz sąsiednie wybrzeże zachodniej Turcji - półwysep Bodrum.
W maju tego roku po raz drugi
przebywaliśmy na wyspie Kos i tak jak poprzednio wypożyczyliśmy samochód na
trzy dni. Pogoda dopisywała nam podczas całego naszego pobytu. Była wręcz
idealna nie tylko na zwiedzanie, ale też i na plażowanie.
Z hotelu usytuowanego w pobliżu Kardameny na południowym wybrzeżu wyruszyliśmy zaraz po śniadaniu. Mieliśmy
dwie możliwości dojazdu do Palio Pyli, pierwsza
to dojazd z Kardameny do drogi głównej (Epar.Od. Ko-Kefalou) wiodącej
z zachodu na wschód z jednego krańca wyspy na drugi, czyli z Kefalos do stolicy
Kos i dalej z drogi głównej w prawo według wskazówki drogowskazu na Palio Pyli, druga możliwość to droga zaraz za Kardameną przez góry bezpośrednio
do Pyli, a potem do Palio Pyli. Wybraliśmy tę drugą możliwość, jako że tą drogą
jeszcze nie jeździliśmy, a tę pierwszą znaliśmy niemal na pamięć.
Zatrzymaliśmy się za Kardameną na pierwszych wzniesieniach i podziwialiśmy południowe wybrzeże z widokiem na wyspy: Nisiros kliknij tutaj, na której byliśmy dwa lata temu, Jali /Gyalí (Γυαλί), Stroggili (Στρογγυλή) a im wyżej długi na 80 kilometrów postrzępiony półwysep Datça w południowo-zachodniej Turcji. Stąd też jak na dłoni widać było hotel w którym się zatrzymaliśmy.
Dodam, że wyspa Kos niejako wchodzi swoim wschodnim krańcem w wąską zatokę Gökova rozciągającą się pomiędzy półwyspami Bodrum i Datça.
Ryszard zainteresował się też pasieką, których na wyspie Kos jest wiele.
Im wyżej tym bardziej droga była kręta i ruch niezbyt duży. Dwoje turystów na wypożyczonych rowerach elektrycznych bez trudu pokonywało wzniesienia i jak się później okazało para zmierzała do tego samego celu co my. Mijali nas kilka razy podczas naszych krótkich postojów i do Palio Pyli (Palio Pyli – Stare Pyli) dotarli zaraz po tym jak zaparkowaliśmy nasz samochód poniżej starej wioski.
Szybkość rowerzystów za bardzo nas nie zdziwiła, bowiem chwilę spędziliśmy w Pyli zaintrygowani brązowym drogowskazem, który zaprowadził nas do znakomicie zachowanego zespołu grobowego z epoki hellenistycznej - grobu Harmilosa (Charmilos Grave, Τάφος Χαρμήλου). Próbowałam ustalić, kim był ów Harmilos i właściwie nic konkretnego na jego temat nie znalazłam.
Grobowiec został odkopany w 1932 roku przez archeologów Rudolfa Herzoga i Paula Schazmanna z dawnego Instytutu Archeologicznego Rzeszy Niemieckiej. Znajduje się pod kaplicą Świętego Krzyża. Prostokątną przestrzeń z 12 prostokątnymi niszami, sześć na jednej ścianie i sześć na drugiej - przeciwległej, wieńczy półkolisty dach. Przypuszcza się, że jest to krypta rodzinna Harmylosa lokalnego bohatera i twórcy królewskiego rodu Harmylian. Pierwotnie mauzoleum miało marmurową fasadę z jońskim portykiem i marmurową inskrypcją.
W sieci znalazłam takie oto zdanie: Od mitologicznej epoki Herkulesa i króla Harmilosa i hellenistycznej ery Asklepiejonu, starożytny stadion, starożytny rynek i starożytny teatr do dnia dzisiejszego z nowoczesną infrastrukturą i osadami noszą ślady wielu ludów i kultur.
Wspomnę, że w starożytności ciągnęli na Kos Grecy z całej Hellady, by leczyć się w Asklepiejonie. O Asklepiejonie w kolejnym poście.
Kościółkiem opiekuje się pan, tak na oko około stuletni i zaprasza do środka posługując się językiem angielskim. Kiedy powiedzieliśmy mu, że nie rozumiemy o co mu chodzi, gestem ręki wezwał nas do kapliczki, wcisnął dwie świeczki w piasek i kazał zapalić. Nie spodobała nam się jego nieco nachalna propozycja. Później znalazłam w sieci zdjęcia tego pana opublikowane przez innych bardziej zadowolonych turystów.
Przejeżdżaliśmy na stronę północną i naszym oczom wyłaniać się poczęło północne wybrzeże z charakterystyczną srebrzystą taflą jeziora Alikes kliknij tutaj, na którym o tej porze roku spotkać można flamingi. Pojechaliśmy tam później i obiektywem aparatu udało mi się przybliżyć całkiem spore stadko brodzących flamingów oraz inne ptactwo morskie. Nad jeziorem unosił się zapach skorupiaków, ulubionego pożywienia flamingów. Poprzednim razem, dwa lata temu, trafiliśmy na wyschnięte jezioro.
Prawdziwą ucztę dla oczu i obiektywu aparatu mieliśmy jednak na Cyprze. Tam udało nam się zobaczyć i obserwować przez kilka dni ogromne stado flamingów i to z bliska kliknij tutaj, tutaj i tutaj.
Palio Pyli i zamek na szczycie góry to takie moje małe spełnione marzenie. Nie spodziewałam się, że na jej zboczu można tak dobrze ukryć osadę przed nieproszonymi gośćmi. Zabudowania wznoszono z materiału wtapiającego się w otoczenie na różnych poziomach, o czym świadczą serpentynami prowadzone kamienne ścieżki i schody. Wśród ruin zachowały się trzy kościoły.
Nadal pasą się tutaj kozy i trzeba bardzo uważać, żeby nie poślizgnąć się na koziej kupie. Zapach kozich kup roztacza się po całym terenie. Świeże kozie odchody spotyka się na ścieżkach, tarasach, przy świątyniach jak również w słynnym zamkowym oknie, w którym zasiadają turyści i nad przepaścią robią sobie zdjęcia. Miejscami wśród zarośli prześwitują gumowe węże rozprowadzające wodę. Jak z tego wynika wioska całkowicie opuszczona nie jest. Jest tu tawerna grecka Oria Cafe, z tarasu której rozciąga się wspaniały widok właśnie na ruiny zamku no i morze Egejskie.
Zastanawialiśmy się jak wejść na szczyt góry, bo z miejsca w którym się zatrzymaliśmy twierdza nie była dostępna. Niemniej jednak warto było trafić i tu, i zrobić kilka pamiątkowych zdjęć.
Pamiętałam, że niżej mijaliśmy wyblakłą tabliczkę z napisem Castle wbitą w kamienne tarasy. Wróciliśmy i okazało się, że ścieżka na pierwszy rzut oka niewidoczna, ukryta była za wyschniętym pniem drzewa.
Ryszard ocenił sytuację i niechętnie powlókł się za mną i im wyżej tym bardziej kaprysił, próbował zawrócić mnie ze szlaku, ale ja uparcie wspinałam się dalej. W pewnym momencie nawet mnie wyprzedził, bo jak twierdził ścieżka stawała się coraz bardziej stroma i mniej bezpieczna. Rosło na niej drzewo i ci bojaźliwsi mijali je po lewej stronie. Oboje należeliśmy do tych bojaźliwszych. Za drzewem ktoś wbił cztery pręty, ażeby ułatwić podciągnięcie się do góry.
Jeszcze przed szczytem zachwyciła nas bizantyjska brama otoczona czterema półkolistymi łukami. Ostatni fragment podejścia na szczyt był stromy i wąski. Ryszard marudził, że mam nieodpowiedni strój na wspinaczkę - sukienkę, w której hula wiatr…, mogę zaczepić się o skały i… najlepiej będzie jak zawrócimy.
- Krok do celu i mamy zawracać!? O nie! Weszłam a On… za mną! Wspaniała wyprawa!
Kiedy w 1314 roku wyspę Kos objęli w posiadanie rycerze Zakonu Świętego Jana Jerozolimskiego (joannitów - o nich kilka postów na blogu) niewidoczny od strony morza zamek został odrestaurowany i wzmocniony, aby chronić region przed atakami wroga i piratów. Zakonnicy stacjonowali tu aż do 1522 roku, kiedy to Kos podbili Turcy Osmańscy. Twierdza i wieś Pyli zostały opuszczone w dziewiętnastym wieku z powodu epidemii cholery (około 1830 roku).
I jeszcze kilka zdjęć z okolic
płytkiego, słonego, przybrzeżnego jeziora Alikes,
na którym okresowo żerują flamingi. Spotkać tu można także i inne ptactwo wodne
oraz żółwie. Jezioro od morza oddziela wąski pas lądu - plaże z białym piaskiem
formującym się w wydmy. Z morzem łączy je natomiast dopływ/odpływ wody
morskiej, jak widać na zdjęciach wciąż udrażniany przez koparkę. Jest tu jedna
z piękniejszych plaż przez Google zwana Happy Flamingo Beach, no i te widoki na
wyspy i postrzępiony półwysep Bodrum.
Kos, maj 2023 rok Zobacz także:
* Stolica Kos - aktywny i beztroski wypoczynek w słonecznej scenerii
* Zachód słońca w Zia, Marmari, Tigaki, Alikés i inne atrakcje wyspy Kos
* Kefalos i nasze najlepsze all inclusive w życiu
* Kos - bajeczne krajobrazy, piękne plaże, naturalne spa u podnóża wysokiego klifu i…my
* Kos - twierdza Antimachia, cebula morska, Plaka Forest czyli pawi raj i...
* Nisiros - powolny proces budzenia się wulkanu. Jali - czy wydobycie pumeksu zmiecie wyspę z mapy? Nikia - malownicza grecka wieś i inne cuda...
* Opuszczona w wyniku epidemii cholery wieś Palio Pyli na wyspie Kos oraz inne atrakcje tej greckiej wyspy...
* Kos - Kardamena, Asklepiejon, kult Asklepiosa, Hipokrates, Ogród Hipokratesa, Kefalos i inne atrakcje…
* Urodzinowy pocałunek w niezwykle urokliwym miejscu. Osobliwości Kalymnos i Telendos...
Lubię takie dawne ruiny z ciekawymi opowieściami. Ileż w nich historii, a tu w dodatku z takimi widokami! Ale i tak najbardziej spodobał mi się tutaj ten niezwykły kolor wody. Chyba najbardziej za nim tęskniłam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam dzielnych podróżników:)))
Ruiny zawsze pobudzają moją wyobraźnię. W przypadku Palio Pyli oczami wyobraźni widziałam mieszkańców wioski, ich codzienne życie, zabawy dzieci, starców spalonych słońcem siedzących przed domami na kamiennych ławkach, słyszałam dzwonki pasących się na zboczach kóz... ech, lubię takie miejsca.
UsuńPozdrawiamy ze słonecznego Supraśla :)
Lubimy zamki i ruiny i pewnie też nie odmówiłbym sobie wycieczki w tak interesujące miejsce. Do tego widoki na morze i skały powodują, że atrakcyjność tego miejsca wzrasta. Grecja i jej wyspy to jeden z tych wymarzonych kierunków podróży. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńWiem, wiem, że Ty także lubisz takie miejsca i na pewno nie odmówiłbyś sobie wspinaczki na szczyt góry...
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
O matko, podziwiam twoją wytrwałość i Ryszarda, że ci uległ:) Widok cudny i wart zachodu, choć nie wiem, czy ja bym się nań zdobyła z moją niechęcią do wspinaczki. Ale kto wie. Widzę, że nie tylko ja lubię niebieski kolor. :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo nie była trudna wspinaczka, pogoda idealna, swobodne, nie utrudniające ruchów ubranie, dobry humor i cel osiągnięty. Dałabyś radę 😀 Od dłuższego czasu noszę się też na niebiesko. Kolor ten jest moim ulubionym podobnie jak Twój. Pozdrawiam serdecznie 💙
Usuń