poniedziałek, 26 czerwca 2023

Urodzinowy pocałunek w niezwykle urokliwym miejscu. Osobliwości Kalymnos i Telendos...


    Wycieczka na greckie wyspy Kalymnos i Telendos była prezentem urodzinowym dla Ryszarda, który 16 maja obchodził swoje siedemdziesiąte pierwsze urodziny. Aż się nie chce wierzyć, że oboje tak szybko dobiliśmy do siedemdziesiątki i przeżyliśmy ze sobą niemal pięćdziesiąt lat. Pewne daty w życiu każdego z nas zasługują na szczególną oprawę i warto świętować je tak, aby wryły się w pamięć i przywoływały miłe wspomnienia.

   
Cały nasz majowy pobyt na greckich wyspach dedykowałam Ryszardowi i zadbałam o to żeby był bogaty pod względem aktywnego jak i biernego wypoczynku. Ale nie wszystko na raz. Dzisiaj opowiem, co wydarzyło się
16 maja 2023 roku
.

   
Po wczesnym śniadaniu, z portu w Mastichari (Μαστιχάρι) wypłynęliśmy promem na wyspę Kalymnos (Κάλυμνος). Polskie, lokalne biuro turystyczne, zadbało o to, żeby wyprawa odbyła się w małym gronie a program obejmował najciekawsze miejsca.
    Odległość miedzy Kos a Kalymnos jest niewielka. Podczas rejsu minęliśmy dwie wyspy: Pserimos (Ψέριμος) i niezamieszkałą malutką Plati (Πλάτη).


























    
Wyspę Kalymnos charakteryzują postrzępione skaliste brzegi z licznymi jaskiniami, grotami, klifami oraz zatokami. Jedna z nich, malownicza zatoka Vathy (Βαθύ - w tłumaczeniu głęboki) zwana także fiordem Vathy była idealnym miejscem na urodzinowy pocałunek. Wyjaśnię, że fiord to rodzaj głębokiej, długiej i wąskiej zatoki, która wcina się w głąb lądu. Charakteryzują ją strome zbocza lub klify utworzone przez lodowce.

   
Zatokę Vathy obserwowaliśmy z urwiska porośniętego niską roślinnością. Przeciwległy brzeg wyróżniał się kamienną surowością.
    Ten niezwykły zakątek na ziemi, na który spoglądaliśmy z góry wyglądał tak jakby nagle i niespodziewanie morze chciało wąskim przesmykiem wepchnąć podróżników w głąb lądu i dać im tam wytchnienie.  
    Pogoda dopisywała. Do zdjęcia, a zrobiliśmy ich sporo, ustawiliśmy się w miarę bezpiecznym miejscu tuż za drogowymi, betonowymi zaporami.














     W zielonej dolinie, w najbardziej żyznym miejscu wyspy Kalymnos ulokowała się wieś Vathy z malowniczym portem pełnym łodzi rybackich, łodzi wycieczkowych i jachtów żaglowych.
    W porcie, u znanej wielu turystom babci Jaji Calotina
(γιαγιά (jaja) - babcia) zaopatrzyć się można w produkty jej własnego wyrobu, u kapitana Manolisa kupić naturalne gąbki w różnych kształtach i wielkościach a u Anny Skylla jej wyroby rękodzielnicze. Degustować lokalną kuchnię, albo napić się soku ze świeżo wyciskanych pomarańczy można w jednej z tawern. Można też zajrzeć do sklepików z pamiątkami usytuowanych przy głównej ulicy Vathy. 



























   
Godną uwagi atrakcją w Vathy jest biała skała, z której śmiałkowie skaczą do wody. Pewien młody Polak, mieszkający obecnie w Irlandii, przyjechał tu między innymi po to, żeby pokonać swój lęk i skoczyć na nogi z owej skały. Wspiął się na nią oczywiście, ale nie mając żadnego doświadczenia ostatecznie zrezygnował, co bardzo spodobało się jego dziewczynie. Wyczyn ten wymagał odpowiedniego wybicia się, a on tego nie potrafił. Mimo to za tę próbę został nagrodzony brawami.
    Inny zaś uczestnik naszej wyprawy skoczył aż dwa razy, co uwieczniłam na zdjęciach. Piękne wybicie i piękny skok na główkę.






   
Ale wróćmy do zatoki, do której wpływają promy z wyspy Kos. Tutaj ulokowała się stolica wyspy Pothia (Πόθια), zwana także Kalymnos i główny port. Najpierw miasto zobaczyliśmy z góry, z tarasów widokowych klasztoru (Agios Savvas) świętego Savvasa Nowego z Kalymnos. Imponujące widoki. Popatrzmy. 













      Święty Savvas z Kalymnos jest patronem wyspy i jednym z niedawno uznanych świętych w Kościele prawosławnym. To tutaj mieszkał przez ostatnie dwadzieścia lat swojego życia sprawując funkcję kapłana i ojca duchowego mniszek z klasztoru Agioi Pantes (Wszystkich Świętych). Był wielkim ascetą, spowiednikiem, pisarzem ikon i cudotwórcą. Urodził się w 1862 roku w Herakleitsa we wschodniej Tracji. Był jedynym dzieckiem pobożnego małżeństwa Konstantinosa i Smaragdy, którzy na chrzcie nadali mu imię Vassilios. Imię Savvas przyjął, kiedy został mnichem. Zmarł 7 kwietnia 1947 roku.

   
Klasztor na wzgórzu założył pod koniec dziewiętnastego wieku mnich
Hierotheos Kourounis. Po jego śmierci, w 1926 roku do klasztoru przybył Savvas - uznany za świętego został pochowany w srebrnej trumnie wewnątrz zbudowanego z kamienia kościoła.

   
Pielgrzymi przybywający do klasztoru, modląc się nad relikwiami Savvasa, proszą o pomoc. Uważa się, że święty Savvas jest cudotwórcą i pomaga parom, które mają trudności z posiadaniem dzieci.


     Klasztor składa się z różnych budynków i kaplic, wśród nich centrum konferencyjnego, biblioteki i muzeum z eksponatami przedmiotów codziennego użytku świętego Savvasa oraz ikonami sakralnymi, napisanymi przez niego samego. W klasztorze nadal mieszkają zakonnice, a odwiedzający muszą być ubrani zgodnie z obowiązującym w klasztorze dress codem.

    Dzwony, które zobaczymy na terenie klasztoru, zawieszone na wiekowym drzewie, pochodzą z drugiej wojny światowej i zostały wykonane z pocisków, które spadały na wyspy Dodekanezu podczas walk toczonych w 1943 roku.

















































    „Zejdźmy teraz na ziemię” i przyjrzyjmy się miastu z dołu. Pothia została zbudowana w 1850 roku, kiedy najazdy piratów zmniejszyły się, umożliwiając mieszkańcom przemieszczanie się w pobliżu morza. Jej populacja szybko rosła. Podczas rządów włoskich zbudowano wiele domów typu weneckiego.

    
W Pothia zwiedzić można ruiny zbudowanego przez joannitów zamku Chrysocheria Castle (Κάστρο Χρυσοχεριάς), muzeum archeologiczne, muzeum morskie, katedrę Przemienienia Pańskiego zbudowaną w dziewiętnastym wieku, kilka innych kościołów, czy też pospacerować po portowym nabrzeżu.













 
   Jak wiadomo, wyspa Kalymnos
(21 km długości i 13 szerokości) stworzyła długą i bogatą historię wydobycia i przetwarzania gąbek. Jako surowa i górzysta, nieposiadająca żyznych gleb, skierowała uwagę mieszkańców ku morzu. Wtedy to zrodził się zawód poławiacza gąbek z wyspy Kalymnos. Jak trudne i niebezpieczne było to zajęcie uzmysławiają eksponaty zgromadzone w Muzeum Poławiaczy Gąbek.




   
Połowy, na które wypływano z początkiem wiosny trwały niemal pół roku. Zarówno wypłynięcia, jak i szczęśliwe powroty były hucznie obchodzone przez wyspiarzy. W 1986 roku pojawiła się choroba kolonii gąbek, która sprawiła, że wiele z nich wymarło. Obecnie połowy są zdecydowanie mniej bogate oraz odbywają się z dużo mniejszą częstotliwością, natomiast zawód ten wciąż jest kultywowany wśród mieszkańców.
Przetwarzane na miejscu gąbki pochodzą z Karaibów i krajów azjatyckich. Odwiedziliśmy niewielką manufakturę oraz muzeum.
























   
W muzeum naszą uwagę zwróciła tabliczka pochodząca z drobnicowca, zwodowanego w stoczni gdańskiej 1 września1960 roku. Statek będący w eksploatacji od 8 maja 1961 na linii wschodnioazjatyckiej w latach 1967-75 został zablokowany na jeziorze Gorzkim w Kanale Sueskim. W 1975 roku został sprzedany armatorowi greckiemu. Zatonął niedaleko wyspy Kalymnos płynąc z Konstancy do Port Said.



   
Jedną z ciekawszych pomnikowych postaci w stolicy Kalymnos jest Skevos Zervos (1875-1966),
wybitny grecki profesor, pionier chirurgii w dziedzinie transplantologii i telemedycyny, który w 1910 roku dokonał z powodzeniem pierwszego przeszczepu małpich jąder człowiekowi i opracował system pozwalający zbadać pacjenta na odległość. 


   
Skevos urodził się i wychował w Pothia. Należał do lokalnej, bogatej i wpływowej arystokratycznej rodziny. Rodzina Skevos zbudowała na wyspie szpital i sierociniec.
Brat Skevosa Kleanthes Zervos był wybitnym obywatelem, a Nikephoros Zervos biskupem Kalymnos, który w 1905 roku założył pierwszą szkołę średnią na wyspie. Przed liceum w Pothia znajduje się jego popiersie.




 
    Skevos Zervos w latach studenckich był poławiaczem gąbek na Kalymnos. Nurkował ze zmiennym balastem przy użyciu skandalopetra przywiązanego do liny i skomunikowanego z łodzią.
    Źródła dowodzą, że nurkowanie na wstrzymanym oddechu w celu pozyskiwania owoców morza, gąbek i pereł było powszechnie praktykowane już w V-III wieku przed naszą erą. Spośród starożytnych nurków najlepiej znane są ama - japońskie i koreańskie poławiaczki pereł, homarów i ostryg, a także greccy poławiacze gąbek wykorzystujący metodę skandalopetra.
    Nurkowanie metodą skandalopetra (σκανταλόπετρα) zostało ponownie odkryte jako dyscyplina freedivingu. To właśnie w tej dyscyplinie padł pierwszy rekord świata, kiedy w lipcu 1913 roku grecki rybak gąbkowy Stathis Chantzis zanurkował na głębokość 83 metrów.
    Nurkowanie w poszukiwaniu gąbek jest częścią tradycyjnego dziedzictwa nurkowego Grecji i Morza Egejskiego. Na cześć Skevosa Zervosa chorobę nagich poławiaczy gąbek nazwano imieniem i nazwiskiem tego greckiego profesora - choroba Skevos Zervos.
    Kiedy w 1865 roku greccy poławiacze gąbek zaczęli używać kombinezonów do nurkowania - lokalnie nazywanych scaphandro - wskaźnik zgonów i obrażeń spowodowanych chorobą dekompresyjną był niezwykle wysoki, ponieważ metody bezpiecznej dekompresji były jeszcze nieznane. Według niektórych szacunków w ciągu pierwszych 50 lat nurkowania z zasilaniem powierzchniowym zginęło około 10 000 nurków śródziemnomorskich. 

   
U stóp kościoła Agios Nikolaos na niewielkim placu znajduje się pomnik bohaterów Imii (Μνημείο ηρώων Ιμίων), który nigdy oficjalnie nie został odsłonięty. Imia (turecka Kardak) to dwie malutkie, obok siebie leżące bezludne wyspy na Morzu Egejskim, w myśl traktatów i umów międzynarodowych w granicach Grecji w gminie Kalymnos. Od końca dwudziestego wieku stanowią przedmiot roszczeń Turcji, określającej je jako swoje wody terytorialne.

   
26 stycznia 1996 roku burmistrz Kalymnos (jego pomnik stoi obok trzech lotników) wraz z tamtejszym prawosławnym duchownym umieścili na jednej z wysp grecką flagę, w odpowiedzi na co grupa tureckich dziennikarzy dotarła na wyspy helikopterem i podczas transmisji na żywo umieściła na nich turecką flagę i usunęła grecką. 30 stycznia greccy żołnierze ponownie zatknęli na wyspach grecką flagę a 31 stycznia załoga greckiego śmigłowca zameldowała, że na wyspach wylądowali tureccy żołnierze. Helikopter z trzema oficerami rozbił się o jedną z wysp w niejasnych okolicznościach, a cała załoga zginęła. Wśród części Greków panuje przekonanie, że helikopter został zestrzelony przez Turków, a lotnicy Christodoulos Karathanasis, Panagiotis Vlahakos i Ektoras Gialopsos są uważani w wielu środowiskach za bohaterów narodowych. Kolejne incydenty miały miejsce w kolejnych latach. Konflikt z różnym natężeniem trwa po dziś dzień. Skutkuje to też tym, że zarówno Turcy jak i Grecy malują swoje flagi na zboczach gór.












     Wyspa Kalymnos słynie nie tylko z tradycji połowu naturalnych gąbek.  Od jakiegoś czasu przyciąga też setki wspinaczy z całego świata.
    Sięgnijmy pamięcią do roku 1995, w którym to Giánnis Torélli - jeden z najlepszych greckich wspinaczy - odwiedził wyspę i odkrył drzemiący w niej potencjał wspinaczkowy. Zdjęcia, które wtedy zrobił pokazał znajomym pasjonującym się wspinaczką i tak wszystko się zaczęło.

   
Początki profesjonalnej wspinaczki na wyspie Kalymnos datuje się jednak na rok 1997, kiedy to Włoch Andrea Di Bari odwiedził wyspę ze znajomymi i wytyczył 43 drogi. W 2000 roku odbyły się pierwsze duże zawody wspinaczkowe na wyspie, podczas których wytyczono wiele nowych dróg, a letni festiwal wspinaczkowy Kalymnos Climbing Festivals na stałe wpisał się w kalendarz wspinaczy. Polecam jeden z wielu krótkich filmów z tego wydarzenia. Warto zobaczyć wyczyny pasjonatów wspinaczek, którzy wyznaczyli już około 2000 dróg idealnych dla zawodowców i amatorów.


     Kalymnos zdecydowanie jest wyspą dla ludzi aktywnych. Jest jednym z lepszych miejsc w Grecji do nurkowania. Istnieje tu także możliwość uprawiania turystyki pieszej. Znanych jest co najmniej 15 szlaków turystycznych oraz via ferrata w pobliżu wioski Masouri. Dobrym pomysłem na chłodniejsze dni jest też turystyka rowerowa. Warto też zrezygnować z samochodu na koszt skutera, który jest podstawowym i tanim środkiem transportu na wyspie.

   
Przemieszczając się po wyspie mijaliśmy miejsca, w których od wspinaczy aż się roiło, z drogi wyglądali jak mrówki pełzające po skałach.
    Z chęcią wróciłabym na Kalymnos i spędziła tam kilka dni. Urzekająca wyspa.
 



   
W porze obiadowej popłynęliśmy łodzią z portu w Myrties (Μυρτιές) na niewielką Telendos (Τέλενδος) zlokalizowaną zaledwie 800 metrów od Kalymnos. Niegdyś była ona częścią Kalymnos, lecz w 535 roku w wyniku silnego trzęsienia ziemi oderwała się i dziś stanowi oddzielny skrawek lądu.
















     Wyspa o półkolistym kształcie
(w przybliżeniu) to w rzeczywistości pojedynczy górotwór z płaskowyżem, którego zbocza schodzą wprost do morza. Jedyny płaski teren występuje na południowym krańcu wyspy, gdzie znajduje się jedyna osada rybacka z małym portem. Mieszka w niej około 50 mieszkańców (?). Dowiedzieliśmy się też, że na Telendos istnieje szkoła, do której uczęszcza ponoć tylko jeden uczeń (?). Na zdjęciu poniżej widać budynek szkolny w remoncie i boisko szkolne.








   
Na wyspie nie ma dróg i nie ma samochodów, co świadczy o tym, że jest wolna od zanieczyszczeń. Jest tu kilka pokoi do wynajęcia i kilka dzikich plaż.


   
Ruiny archeologiczne znalezione w Telendos sugerowały istnienie dobrze zorganizowanej kultury chrześcijańskiej w V i VI wieku naszej ery. Wczesnochrześcijańska bazylika Agios Vassilios i chrześcijańskie miejsce pochówku sugerują, że wysepka była kiedyś domem dla bogatego i szlacheckiego społeczeństwa. Wciąż można tam znaleźć ślady zrujnowanych domów, kościołów i cystern.
    Nieco powyżej portu znajduje się średniowieczna twierdza świętego Konstantyna. Mieliśmy za mało czasu, żeby skierować się z portu na północ wyspy i zobaczyć pozostałości twierdzy.

   
Przeszliśmy zatem
(około 200 m) między domami na drugi brzeg i stromymi, wijącymi się serpentynami schodami zeszliśmy na kamienistą plażę Hohlakas Beach (Παραλία Χοχλακάς). Tam też pośród kolorowych skał rozłożyliśmy się z naszym prowiantem.












     Większość grupy została na lunch w portowej tawernie, bo taki był też plan wycieczki - zjeść obiad na wyspie Telendos.



     Zostało nam około godziny, z dwóch godzin wolnego czasu. Ryszard trochę kaprysił, bo nie przepada za pieszymi wędrówkami w nieznane, a ja mu wciąż powtarzam, że jak nie zrobi jeszcze kilku kroków do przodu to ominie go coś niezwykłego.
    Wspięliśmy się z powrotem na górę i piaszczystą ścieżką powędrowaliśmy dalej na południe. Widoki cudowne! Zachwycałam się nieustanie, podczas gdy mój Jubilat studził mój zapał dalszego penetrowania wyspy. 

















   
Odnaleźliśmy wczesnochrześcijańską nekropolię i bazylikę, o których wspominałam wyżej, jednak bliższe rozpoznanie terenu ze względu na cierniste krzewy było utrudnione. Nawet ścieżka schodząca na plażę Παραλία Πνιγμένος (w wolnym tłumaczeniu z greckiego utopiona plaża) była słabo widoczna pośród niskich zarośli. O formacjach roślinnych
(makia, garig) występujących w klimacie śródziemnomorskim pisałam już na blogu.









   
Nie wiedziałam, że jedna z takich ścieżek prowadzi do kościoła świętego Jerzego. Do świątyni schodzi się stromymi, krętymi schodami na kamienny fragment nabrzeża. Znalazłam w sieci zdjęcie, mam nadzieję, że jego autor Maik Ulbrich nie urwie mi głowy za jego publikację.


     Ryszard twierdził, że powinniśmy wracać, żeby zdążyć na powrotny rejs łodzią. Zapewniałam go, że mamy jeszcze dużo czasu, ale jako że były to jego urodziny nie protestowałam, ale też nie byłam zadowolona.
    No i poczekaliśmy kilkanaście minut w porcie. W obu kierunkach łodzie kursują dość często. Jest to jedyny publiczny środek lokomocji między wyspami.












Wyspy Kalymnos i Telendos widziane z góry podczas lotu.








    Późnym popołudniem wyruszyliśmy promem z Pothia do Mastichari. 




    To był wspaniały dzień, wart powtórzenia, ale już indywidualnie bez pośpiechu i może z noclegiem na którejś z tych dwóch wysp. Teraz wiem jak taką wyprawę zorganizować. Ogólnie Ryszard był zadowolony z urodzinowego prezentu.

Kalymnos
, Telendos, 16.05.2023

   Zobacz także:
* Stolica Kos - aktywny i beztroski wypoczynek w słonecznej scenerii
* Zachód słońca w Zia, Marmari, Tigaki, Alikés i inne atrakcje wyspy Kos
* Kefalos i nasze najlepsze all inclusive w życiu
* Kos - bajeczne krajobrazy, piękne plaże, naturalne spa u podnóża wysokiego klifu i…my
* Kos - twierdza Antimachia, cebula morska, Plaka Forest czyli pawi raj i...
* Nisiros - powolny proces budzenia się wulkanu. Jali - czy wydobycie pumeksu zmiecie wyspę z mapy? Nikia - malownicza grecka wieś i inne cuda...
* Opuszczona w wyniku epidemii cholery wieś Palio Pyli na wyspie Kos oraz inne atrakcje tej greckiej wyspy...
* Kos - Kardamena, Asklepiejon, kult Asklepiosa, Hipokrates, Ogród Hipokratesa, Kefalos i inne atrakcje…
* Urodzinowy pocałunek w niezwykle urokliwym miejscu. Osobliwości Kalymnos i Telendos...
 

4 komentarze:

  1. Prezent na pewno niezapomniany. Przy okazji wszystkiego co najlepsze dla Ryszarda. Piękna ta wyspa, zatoka wygląda faktycznie jak fiord ale pozostałe zdjęcia jednak pokazują urzekające greckie klimaty. Szkoda, że jestem już po urlopie od razu chciałoby się tam przenieść a widok zatoki z góry zapiera dech. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam podobnie, jak widzę jakieś urokliwe miejsca, a takich i u Ciebie jest ogrom to też chciałabym się tam od razu przenieść.
      Obie wyspy Kalymnos i Telendos są wyjątkowe pod względem ukształtowania terenu i podobać się raczej będą tym co preferują aktywny wypoczynek.
      W imieniu Ryszarda dziękuję i serdecznie pozdrawiam :) :)

      Usuń
  2. Ja byłabym wniebowzięta z takiego prezentu! Widać, że Ryszard też dobrze się bawił. Zrobił Ci mnóstwo fajnych fotek.
    Ciekawy kawałek Grecji spenetrowaliście! Uwielbiam te klimaty. Cieszę się, że je pokazałaś. Rewelacyjnie wyspy wyglądają z lotu ptaka. Można powiedzieć, że spenetrowaliście je z różnych perspektyw. Ja podziwiałam Thassos i też jestem zachwycona!
    Pięknego tygodnia:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na Thassos nie byłam, ale przeglądam oferty biur podróży. Może wrzesień, październik, coś na moją kieszeń znajdę :)
      Czekam na relacje z Twojej podróży :)
      Buziaki :)
      P.S. Nie mogłam zalogować się na Twojego bloga - komentarz anonimowy :(

      Usuń