piątek, 7 maja 2021

Biebrzański Park Narodowy - kładka Jałowo-Nowy Lipsk z przeprawą przez Biebrzę

 
    Majówka 2021
zapisała się w historii majówek chłodem, opadami deszczu a nawet opadami deszczu ze śniegiem. Z utęsknieniem czekaliśmy na ciepło i słońce po przedłużających się falach zimnego powietrza, ale niestety nie nadeszły i jak na razie prognozy na kolejne dni tego pięknego miesiąca nie brzmią optymistycznie. Upragnione ciepło i słońce ma przyjść dopiero w połowie maja.
    Mimo kiepskich warunków pogodowych, przynajmniej jeden dzień, postanowiliśmy spędzić poza domem i w niedzielę, drugiego maja, po niespiesznym śniadaniu ruszyliśmy na północ Podlasia. Wybraliśmy Biebrzański Park Narodowy i Lipsk - miasteczko, do którego jeszcze nie trafiliśmy podczas naszych wypraw do tej części regionu.

    W Lipsku poznaliśmy historię miasta i jego mieszkańców, między innymi historię błogosławionej Marianny Biernackiej, patronki teściowych i rodzin, która swoje życie oddała za ciężarną synową. Zamordowana została przez Niemców 13 lipca 1943 wraz z pięćdziesięcioma innymi osobami w odwecie za akcję zorganizowaną przez oddział partyzancki Gęba
(patrz tutaj).

    Drugą część dnia spędziliśmy na biebrzańskich bagnach, na nowopowstałym szlaku Jałowo-Nowy Lipsk.
    Trasa wiedzie przez tereny Górnego Basenu Biebrzy i liczy sobie 2,6 kilometra w jedną stronę. Punkt startu jest równocześnie punktem powrotu i jakby dodać jeszcze kilkaset metrów w kierunku Nowego Lipska to w sumie pokonamy około sześciu kilometrów.
    Ścieżka edukacyjna z wiatami, czatownią, tablicami informacyjnymi i edukacyjnymi
biegnie w poprzek doliny rzeki i jest najdłuższą ścieżką w Biebrzańskim Parku Narodowym z jedyną nad Biebrzą przeprawą promową na drugą stronę rzeki. Prowadzi przez mechowiska i lasy bagienne prosto do Biebrzy.

    Samochód zostawiliśmy na niewielkim wzgórzu, przed zejściem na piaszczystą drogę, przy której stał samochód z logo Biebrzańskiego Parku Narodowego. Tam kupiliśmy dwa bilety wstępu - ulgowe w cenie 4 zł od osoby.


   
Na początku drewnianej kładki znaleźliśmy informację o Dolinie Górnej Biebrzy. Znajdowaliśmy się na skraju stosunkowo wąskiej doliny i stromej skarpy wyspy mineralnej (gdzie zostawiliśmy samochód), na której położona jest wieś Jałowo. Zbudowane z glin i żwirów wyspy są fragmentami wysoczyzny rozciętej przez rynny polodowcowe, którymi wypływały wody pochodzące z lodowca. W głęboko wyżłobionych rynnach od tysięcy lat odkładają się pokłady torfu, sięgające miejscami sześciu metrów.


   
Najbardziej widocznym źródłem wody dla mokradeł w dolinie Biebrzy są okresowe wylewy rzeki sięgające w basenie dolnym nawet pięciu kilometrów. Cechą szczególną basenu górnego jest obecność szerokiej strefy wolnej od zalewów powierzchniowych. Tutaj rozwijają się wyjątkowe torfowiska niskie zwane mechowiskami.

   
Wygodna szeroka kładka prowadzi do pontonowej przeprawy przez Biebrzę. Tratwę obsługujemy sami. Jak na deszczową i bardzo wietrzną pogodę chętnych do spacerów i przeprawy na drugą stronę Biebrzy nie brakowało. Przeprawiliśmy się i my i zaraz na drugim brzegu znaleźliśmy kolejne bardzo ciekawe wiadomości na temat Biebrzy z cytatem Zygmunta Glogera:
Takie już bowiem mam dziwactwo, że zamiast szukać dalekich cudów przyrody, zamiast gonić za zgiełkiem po targowicach świata, doznaję największych rozkoszy, gdy wpatruję się w dno cichych strumieni i rzek, gdy przykładam ucho do starych mogił, których szeptu mrocznych dziejów nikt nie słucha.












    
Dotarliśmy na skraj lasów bagiennych i mokradeł przeplatanych zaroślami sosnowo-wierzbowo-brzozowymi. W czatowni, na górze pod dachem, biesiadowało kilkanaście osób. Postanowiliśmy zatem iść dalej i zatrzymać się tu jeszcze raz w drodze powrotnej.











   
Na końcu ścieżki widniała zadaszona wiata z ławkami. Przysiadłam tam na moment posilenia się czekoladowym waflem, po czym powędrowałam dalej, piaszczystą drogą leśną w kierunku Nowego Lipska.





 









   
Ryszard, nieco zmęczony, rozmawiał przez telefon. Zaniepokojony moim zniknięciem szedł w moim kierunku, nawołując mnie donośnymi krótkimi gwizdami. Chi, chi, chi, spotkaliśmy się w pół drogi i razem wracaliśmy.




   
Drobny deszczyk momentami stawiał się silniejszy, a parasol wyrywał nam z rąk porywisty wiatr. 








   
Czatownia nadal była okupowana, lecz tym razem przez inną, mniejszą grupę. Kiedy tam weszłam w celu zdrobnienia kilku zdjęć, jednego z panów złapał kaszel. Spytałam żartobliwie, czy to sygnał do mojej ewakuacji z powodu covida. Uśmiechnął się, zaprzeczył i powiedział, że już właściwie wszystko zjedli i wypili i gdybym zajrzała do nich trochę wcześniej to zaprosiliby mnie do biesiadnej ławy.










  
    Przez Biebrzę w naszym kierunku przeprawiała się pięcioosobowa rodzina.
    Deszcz rozpadał się na dobre, kiedy opuszczaliśmy to niezwykłe miejsce, piękne nawet w deszczu.














Dziś na bagnach przedstawienie,
Pulchna żaba gra na scenie,
Pragnie zostać wielką damą,
By już nigdy nie być samą.

Poczłapała na mokradła,
Powyczyniać tam dziwadła,
Wgramoliła się do błota,
Szczęściem tryska i rechota.
/fragment wiersz Michała Jankowiaka/






 Lipsk, Jałowo-Nowy Lipsk, 2 maja 2021 roku