poniedziałek, 30 października 2017

Mauzoleum 26-letniej arystokratki z Ukrainy na Cmentarzu Passy w Paryżu. Maria Baszkircew - diarystka i malarka.



   
Od wielu lat mam swoją teorię i spore już doświadczenie w dziedzinie kształcenia i samokształcenia, w sposobie nauczania i uczenia się, zdobywania wiedzy i rozumienia świata. Sprawcą coraz to nowszych inspiracji i poszukiwań są podróże, które w sposób powiedziałabym nieformalny, wciąż poszerzają moje horyzonty i pobudzają wyobraźnię. Nieustannie zaspakajam swoją ciekawość przekopując sterty materiałów w celu odnalezienia informacji na interesujący mnie temat. I nie radzę nikomu iść w moje ślady, bo takie zainteresowania prowadzą do siedzącego trybu życia, zabierają cenne zdrowie uzależniając od książek i komputera. Już dość dawno aktywność fizyczną: rower, narty, pływanie, taniec, aerobik, zamieniłam na aktywność umysłową. Brak wystarczających środków ograniczał mnie do jednej, rzadko do dwóch dalszych i kilku bliższych podróży w ciągu roku. W tę statystykę nie wchodzi Paryż! W tym roku ze względu na chorobę musiałam zapomnieć o podróżach, ale też nie przestałam pisać, bowiem materiału zgromadziłam na kilka kolejnych lat.


    - Jak to się dzieje, że szwendając się na przykład po zaułkach ulubionego miasta i jego okolicach, trafiam na coś frapującego, godnego uwagi, co później zajmie mi dużo czasu nim dokładniej zbadam odkryty przeze mnie obiekt nie tylko pod względem historycznym.
    Na to pytanie odpowiem jednym przykładem, a tak na marginesie, wszystkie moje poprzednie posty w Naprzeciw SZCZĘŚCIU to również odpowiedzi na to pytanie.

   
Dzisiaj, ze względu na święto zmarłych, zatrzymam się na dwóch małych cmentarzach
paryskich, Passy i Auteuil raczej nieodwiedzanych przez turystów tak jak najważniejszy i największy Père-Lachaise i jeden z najstarszych Cmentarz Montmartre.

   
Paryż to wyjątkowe miasto, nie bez powodu zwane miastem światła - Paris, ville lumière, w którym na każdym kroku, jego oddziaływanie ma wielki wpływ na naszą psychikę, zmysłowość, duchowość - światło fizyczne, światło metafizyczne i… światło sztuczne! To ostatnie, twierdzą naukowcy, destruktywnie wpływa na nasz organizm powodując liczne choroby cywilizacyjne, w tym także, jak się okazało… raka piersi! Na pewno jest w tym sporo racji, skoro i ja, jako jedna z wielu, żyjąc w tej mieszaninie iluminacji zapadłam na tę chorobę.
    - Ale do rzeczy!
    Człowiek dwudziestego pierwszego wieku, otoczony niepotrzebnymi do życia gadżetami, żyjący w świetle neonów reklamowych, przestał zauważać i doceniać czyste światło, w blasku którego nasi antenaci tworzyli cuda, prawdziwe dzieła sztuki.

   
Jedną z takich antenatek żyjących zdecydowanie za krótko, w drugiej połowie dziewiętnastego wieku, była Maria Konstantinowna Baszkircew (1858-1884), nieznana szerokim rzeszom, jako że szkolne programy milczą na jej temat.
    O Marii Baszkircew dogłębnie rozprawiają tylko wąskie grona literatów, filologów, malarzy, ja natomiast postaram się jak najkrócej przedstawić tę młodą kobietę, której nazwisko widnieje na najbardziej rzucającym się w oczy monumentalnym grobowcu
paryskiego cmentarza Passy - budowli z zewnątrz przypominającej cerkiew z cechami stylu mauretańskiego, zaś pracowni artystycznej we wnętrzu. 








     Marie Bashkirtseff, z domu Kostiantynivna Bashkirtseva (Марі́я Костянти́нівна Башкірцева) przyszła na świat w zamożnej rodzinie szlacheckiej, w Hawroncach koło Połtawy na Ukrainie. Dorastała za granicą podróżując z matką po Europie. Poza rosyjskim, biegle władała językiem francuskim, angielskim i włoskim, uczyła się greki i łaciny. Jej głód wiedzy, sprawił, że studiowała, i klasyków, i autorów współczesnych. W ciągu swojego krótkiego życia Maria odbyła wiele podróży, które trwając nieraz kilka miesięcy, uzupełniały jej edukację i były ważnym czynnikiem wspomagającym budowanie jej tożsamości. 


     W wieku dwunastu lat zaczęła pisać Dziennik. Pierwsze jego wydanie ukazało się w 1887 roku, niespełna trzy lata po jej śmierci, przynosząc pośmiertnie światową sławę. Jednak dopiero w 1995, niecenzurowana przez rodzinę, wierna wersja Dziennika, wzruszająca szczerością i patosem dramatycznego losu, cenna z obyczajowego punktu widzenia, została wydana przez Koło Przyjaciół Marii Baszkircew


    Ale Maria nie tylko była diarystką, przybliżającą poprzez swoje własne spostrzeżenia, emocje, doświadczenia… obraz epoki, w której tak krótko żyła, Maria była także malarką! Malarstwo i rzeźbę studiowała w Académie Julian, prywatnej szkole, założonej w Paryżu (1866) przez francuskiego malarza Rodolphe’a Juliana (1839-1907).
    Wbrew obiegowej opinii, w tym jakże burzliwym okresie przemian nie tylko w sztuce,
Académie Julian nie była jedyną szkołą otwartą dla kobiet, gdzie czesne za cały rok, dla panów wynosiło czterysta franków, a dla pań siedemset. Tłumaczono to większymi kosztami obsługi pracowni dla płci żeńskiej, a także przekonaniem, że panie nie musiały same zarabiać na czesne.
    Najbardziej znanym i cenionym obrazem Marii jest olej na płótnie prezentujący atelier kobiet w Académie Julian, zamówiony przez Juliana z myślą o Salonie 1881.
    O artystce pisała prasa francuska
Le Figaro i La Liberté a także rosyjskie Новое время (Nowoje Wriemia). Maria była niezwykle płodną malarką, zdjęcia obrazów, tych które nie zostały zniszczone przez hitlerowców podczas drugiej wojny można znaleźć w sieci. 
 




    Rewolucja 1789 i rewolucja przemysłowa wyzwoliły w kobietach bunt. Kobiety, nieposiadające praw, zależne od mężczyzn, poddane ich kurateli, pragnęły same decydować o sobie, żądały takich samych przywilejów jakie mieli mężczyźni, chciały zdobywać wiedzę.
    Jedną z feministycznych działaczek tamtych czasów była Hubertine Auclert (1848-1914), która w 1881 roku założyła La Citoyenne - dziennik silnie popierający ruch wyzwolenia kobiet. W tym działaniu wspierały ją: pisarka i dziennikarka Séverine - Caroline Rémy oraz Maria Baszkircew kobieta światowa, która pisała dla gazety pod pseudonimem Pauline Orrel.

  
Młodziutka arystokratka, niezależna materialnie, nie widziała siebie w podrzędnej roli, jaką narzucała jej płeć i obyczaje epoki. Ażeby wzbudzać podziw, musiała się podobać, wykazać wiedzą i erudycją. Wszystko wokół niej było wykwintne, eleganckie, niepowtarzalne, najpiękniejsze. Kochała biel i w tym kolorze zamawiała wytworne kreacje u najlepszych krawców Paryża. Grała na fortepianie, śpiewała, tańczyła, jej marzeniem była kariera śpiewaczki i świat u jej stóp. Pragnęła światowej sławy. A kiedy marzenie o wokalu nie mogło się spełnić z powodu pierwszych symptomów gruźlicy, Maria oddała się malarstwu. 





    Malarz Jules Bastien-Lepage, jej przyjaciel, zmarł wkrótce po niej, na tę samą chorobę. Podczas ostatniego z nim spotkania, kiedy Maria nie była już w stanie sama się poruszać i przenoszona była na rękach jak małe bezradne dziecko, obojgu strapionym artystom wyrwały się te same słowa: Ach! Gdybyśmy mogli jeszcze malować!

   
Maria, patrząc na palącą się przy niej świecę westchnęła: razem zgaśniemy! Zmarła 31 października 1884 roku w Paryżu.

   
Zaglądając do wnętrza atelier - mauzoleum na cmentarzu Passy, miałam wrażenie, że wciąż mieszka tam niczym nieskrępowana duszyczka, pewna swojej wartości młodziutka artystka, która w pośpiechu opuściła pracownię, ale niebawem do niej wróci i znowu będzie malować.

    Passy i Auteuil to podparyskie gminy, które wraz ze swoimi cmentarzami, w 1860 roku, zostały włączone do Paryża. Położone są na prawym brzegu Sekwany, w szesnastej eleganckiej dzielnicy miasta. Mieszkają tu najzamożniejsi, czego dowodem są chociażby najwyższe ceny nieruchomości, siedziby licznych ambasad i placówek dyplomatycznych, pałace, muzea, ogrody, parki, Lasek Buloński, stadion sportowy - słynny Parc des Princes, no i wreszcie cmentarze z grobami i grobowcami arystokratów, księżniczek i książąt, ludzi polityki, pisarzy i poetów, malarzy i rzeźbiarzy, kreatorów mody, naukowców i wynalazców, aktorów i kompozytorów, lotników i konstruktorów, przedsiębiorców, spoczywa tu nawet ostatni cesarz Wietnamu Bảo Đại. Na obu cmentarzach znajdziemy także i polskie nazwiska.

   
Cmentarz Passy znajduje się na wzgórzu w pobliżu Palais de Chaillot i wieży Eiffla. Na niewielkiej powierzchni, stu siedemdziesięciu arów, wśród dwóch tysięcy sześciuset grobowców i kapliczek zasadzono dwieście dziewięćdziesiąt drzew - piętnaście różnych gatunków.



































    Cmentarz Auteuil jest znacznie mniejszy. Poza pomnikiem jego fundatora, mera Auteuil, Pierre’a Antoine’a Benoista (1741-1816) nie ma już śladów po najstarszych grobach. Ze starego cmentarza na plac kościoła Notre-Dame-d'Auteuil został przeniesiony obelisk francuskiego urzędnika państwowego Henri François d’Aguesseau (1668-1751).
    Na powierzchni zaledwie siedemdziesięciu dwóch arów znajduje się tysiąc dwieście grobów.