wtorek, 29 czerwca 2021

Górska droga z Costa Calma do Ajuy, a po drodze Pájara i Mirador de Sicasumbre z widokiem na Montaña Cardón - Fuerteventura część czwarta


    W godzinach popołudniowych, wypożyczonym autem marki Kia Rio, ruszyłam w góry. Z duszą na ramieniu towarzyszyła mi moja Przyjaciółka Grażyna. Nie miała powodu do niepokoju, bo po nieznanym terenie jechałam ostrożnie. Ponadto, pokonując wzniesienia samochód tracił moc, co skutkowało częstą redukcją biegów. No, ale wszyscy wiemy jak to jest, kiedy obok kierowcy siedzi drugi kierowca, a trasa nie należy do łatwych.
    Nie należy do łatwych, ale za to jest tak piękna, że nawet nie sposób jechać szybko. Warto często się zatrzymywać i podziwiać fantastycznie pofałdowany przez naturę krajobraz. 




     Południowa część Fuerteventury to obszar największej na wyspie gminy Pájara. Obejmuje on cały, najmniej zamieszkały półwysep Jandía (kliknij tutaj) z parkiem przyrodniczym i najwyższym szczytem Pico de la Zarza (807 m n.p.m.) oraz południowo zachodnią część od przewężenia w La Pared aż do wioski Ajuy (i łącznie z nią) - portu dawnej stolicy Betancurii - założonej na początku piętnastego wieku przez Francuza Jeana de Béthencourt (kliknij tutaj). Betancuria to nie tylko najstarsze miasto, ale także gmina, granicząca z gminą Pájara.

    Symbolem Pájary jest pájaro (ptaszek) umieszczony w herbie. Herb zauważyłam nad wejściem do ayuntamiento (urzędu gminy).


     Obok urzędu, na kamiennym murku, stoi napis PAJARA z akcentem nad pierwszym A w postaci małego ptaszka. Tuż za nim znajduje się noria - drewniana konstrukcja do pobierania wody ze studni, składająca się z dwóch kół zębatych, jednego poziomego poruszanego siłą zwierzęcia i drugiego wyposażonego w wiaderka - obracającego się w pionie. Ponoć jeszcze kilka lat temu, jako atrakcję turystyczną, do machiny czerpiącej wodę zaprzęgano osiołka.




   
Ale to nie budynek urzędu gminy nadaje tej miejscowości wyjątkowego klimatu, lecz wznoszący się naprzeciwko kościół Nuestra Señora de Regla
(La ermita de Nuestra Señora de Regla), najciekawszy moim zdaniem obiekt historyczny na Fuerteventurze, którego budowę rozpoczęto w 1645 roku, a w osiemnastym stuleciu, ze względu na rozwój regionu i potrzeby mieszkańców, dobudowano drugą nawę. Przyznam, że po raz pierwszy widziałam tak niezwykłe zdobienie wokół głównych drzwi prowadzących niestety do wciąż zamkniętej świątyni. Portal wykuto w skałach wapiennych pochodzących z pobliskiego Ajuy. Płaskorzeźby z symbolami słońc, lwów, ptaków i ludzkich głów otoczone piórami to motywy w sztuce Azteków. Kto je wykonał, tego nie wiadomo. Legenda głosi, że kamienne bloki do Pájary z Meksyku przenieśli aniołowie.





   
W bryle kościoła widać jego charakter obronny. Świadczy o nim kilka małych okienek umieszczonych wysoko, przez które do wnętrza wpada niewiele światła, a zatem wnętrze musi być ciemne. Szkoda, że nie mogłyśmy wejść do środka i zobaczyć pozłacanych, barokowych ołtarzy z figurami Matki Boskiej z Dzieciątkiem i Matki Boskiej Bolesnej w czarnych szatach.




   
Przyjemny chłód i cień wokół kościoła zapewniają potężne rozłożyste fikusy oraz inne okazy roślin egzotycznych.
    Samochód zaparkowałam w pobliżu świątyni, przy ulicy z również okazałymi fikusami. 










    Wróćmy do początku naszej górskiej wyprawy!
Najpierw kilka zdjęć z drogi wyjazdowej z Costa Calmy ciągnącej się wzdłuż Atlantyku.







  
A potem to już wspaniały w kolorach obszar parku narodowego z czarną górą zwaną Montaña Cardón, z charakterystycznymi jakby trzema zębami. Wiemy o niej, że wznosi się na wysokość 690 m. n.p.m i że na jej zboczu znajduje się ermita de la Virgen del Tanquito - skalna kaplica, miejsce kultu poświęcone Matce Bożej. Wypływa tu źródełko ze słodką wodą. Jest tu także prośba skierowana do każdego turysty i pielgrzyma o podlewanie kwiatów rosnących w doniczkach, ustawionych nad wejściem do jaskini. Roślinom nigdy nie brakuje wody. Zawsze znajdzie się ktoś, kto je podleje.

    Trasa pielgrzymek, o długości czterech kilometrów, odbywających się na przełomie maja i czerwca, wiedzie ze wsi
Cardón. Pielgrzymi do miejsca kultu niosą przechowywaną w miejscowym kościele figurkę Matki Boskiej z Dzieciątkiem na rękach - figurka nie jest ciężka i może ją unieść jedna osoba - poniżej, wart zobaczenia króciutki film z tego barwnego święta z tańcami wokół figurki i piknikiem.


   
Legendy mówią, że u stóp Montaña Cardón pochowany jest olbrzymi Mahan, mityczny wojownik o wielkiej odwadze, który podobno miał dwadzieścia dwie stopy wzrostu i sześćdziesiąt cztery zęby trzonowe.












    Szczyt Montaña Cardón obserwowałam też z mirador de Sicasumbre - astronomicznego punktu widokowego z mapą gwiazd i zegarem słonecznym. Samochód zostawiłam na niewielkim parkingu przy drodze.






     Na zrobienie kilku zdjęć zatrzymałyśmy się najpierw w niższym punkcie widokowym z napisem Fuerteventura i jej symbolem - kozą. 



   
Stamtąd, dość ostro pod górę wiodła ścieżka na szczyt. Silny wiatr (silny to zbyt słabe określenie) zawrócił Grażynę w połowie drogi, ja nieustraszona, trzymająca się liny i już bez czapki na głowie, brnęłam dalej.



      Astronomiczny punkt widokowy Sicasumbre, położony jest na wysokości około 300 metrów nad poziomem morza. Przed wiatrem chroni wzniesiony na obwodzie okręgu, kamienny, dość wysoki mur.  Powyżej niego znajduje się drugi, znacznie niższy i również ułożony z kamieni na obwodzie okręgu. Na murku ustawiona została metalowa płyta z wyciętym w niej trójzębnym szczytem Montaña Cardón. Na Sicasumbre skonstruowano podpory potrzebne do zainstalowania własnych teleskopów i statywów z aparatami fotograficznymi. Przy silnym wietrze i niższych temperaturach nocą, stabilne pozycje aparatów ułatwiają miłośnikom astronomii zlokalizowanie i fotografowanie gwiazdozbiorów.


   
Byłam zachwycona magią kolorów wulkanicznego krajobrazu. Jakiś czas temu zachwycałam się tak wspaniałym krajobrazem półwyspu Ponta de São Lourenço na Maderze
(koniecznie zajrzyj tutaj).













   
Przed siedemnastą dotarłyśmy do Ajuy. Grażyna została na plaży, bo miejsce to zwiedzała kilka miesięcy temu i nie miała ochoty na kolejną przygodę w szalejącym wietrze.
    Plaża z czarnym piaskiem, od strony zachodniej nawietrznej, ma około 270 metrów długości i 30 szerokości. Kąpiel we wciśniętej pomiędzy klify zatoczce nie należy do najbezpieczniejszych.






   
Celem wycieczek turystycznych są jaskinie wyrzeźbione przez zimowe sztormy oceaniczne w miękkich częściach wapiennych klifów.  Wapień uważany za szczególnie czysty, wysyłano z Ajuy aż do drugiej połowy dziewiętnastego wieku. Jak wspominałam wyżej portal w kościele Nuestra Señora de Regla w Pájara wykuty został właśnie w wapieniu pochodzącym z Ajuy.

    Na klif prowadzi ścieżka rozpoczynająca się w północnej części plaży. Ze względu na silne podmuchy wiatru nie schodziłam do jaskiń. Miejscami, strome zejście nie było zabezpieczone drewnianymi poręczami i miałam obawy, co do utrzymania równowagi przy moich problemach neurologicznych oraz z jednym okiem przymkniętym a drugim tkwiącym w wizjerze lustrzanki. Poza tym gdzieś tam na dole czekała na mnie moja Przyjaciółka. Zbliżała się też pora kolacji i powrót do Costa Calma tą sama niełatwą drogą górską. Przyznaję, że na dole odetchnęłam z ulgą po tej bardzo wietrznej przygodzie.


























   
Ta część wyspy przypominała mi moją wyprawę na Cape Greko na Cyprze
(kliknij tutaj).

   
A w Costa Calma droga biegnąca wzdłuż ogrodzenia hotelowego była wypełniona na styk wynajętymi przez turystów samochodami. Miejsce znalazłam powyżej na ulicy usytuowanej prostopadle. 


   
Z wypożyczonego samochodu korzystał także syn Grażynki z rodziną.
Ich wyjazdy planowane były pod kątem potrzeb trzynastomiesięcznej córeczki Natalii, która chyba najbardziej lubiła przebywać na plaży. Na zdjęciu poniżej samotna kruszyna na uznawanej za najpiękniejszą na wyspie Plaży Sotavento. Zdjęcia doskonale obrazują turystykę w czasach pandemii. 








 
  Nie małą niespodziankę, babcia i rodzice, zrobili Natalii wywożąc ją do ogrodu zoologicznego, w którym mogła karmić żyrafy i obserwować życie zwierząt. (Autorami zdjęć są rodzice Natalii).











 

Fuerteventura, czerwiec 2021 roku

      Fuerteventura w innych wpisach

*Costa Calma – Fuerteventura
*Międzynarodowy festiwal klaunów w Gran Tarajal
*Półwysep Jandía: Morro Jable, niewyjaśnione do dziś tajemnice związane z Willą Wintera oraz inne ciekawostki, czyli...
*Górska droga z Costa Calma do Ajuy, a po drodze Pájara i Mirador de Sicasumbrez widokiem na Montaña Cardón
*Fantastyczna, samotna podróż do Corralejo
*Doskonałe miejsce na grudniowy wypoczynek - Fuerteventura, półwysep Jandía
*Fuerteventura - wycieczka piesza bezludnym wybrzeżem pociętym wąwozami, z Costa Calma w stronę La Lajita
*Fuerteventura - plaże i laguna Wybrzeża Sotavento - raj dla surferów i turystów
*Plażujemy. Fuerteventura - Morro Jable   
*
Szczodre Gody na Fuercie