środa, 28 września 2022

Pałac w Korczewie - MAGIA LAT 20-TYCH


    Ostatnią niedzielę września spędziliśmy w Korczewie, wsi historycznie związanej z Podlasiem, administracyjnie należącej do województwa mazowieckiego, a geograficznie położonej na granicy Wysoczyzny Siedleckiej i Podlaskiego Przełomu Bugu, na terasie/tarasie nadzalewowym rzeki Bug (jednej z nielicznych w Europie rzek nieuregulowanych).

    Korczew wchodzący w skład Nadbużańskiego Parku Krajobrazowego znany jest między innymi z organizowanej tam po raz trzeci przez stowarzyszenie Lokalna Grupa Działania - Tygiel Doliny Bugu w partnerstwie z Gminą Korczew oraz Fundacją Pałac w Korczewie imprezy plenerowej MAGIA LAT 20-TYCH.

   
Pałac w Korczewie, zwany siedleckim Wilanowem, o którym sporo wiedziałam, planowałam zwiedzić jakiś czas temu, ale każda wyprawa w te okolice, a było ich naprawdę dużo, wciąż nie zahaczała o tę malowniczą wieś.
    Spontaniczną decyzję o wyjeździe podjęliśmy po ukazaniu się w sieci plakatu pod hasłem
MAGIA LAT 20-TYCH


   
Impreza rozpoczynała się o godzinie 14:00, a my w Korczewie byliśmy już o 11:00. Nosiłam się z zamiarem zwiedzania pałacu, który według informacji - strona Pałac w Korczewie 1734 - dostępny jest każdego dnia tygodnia od godziny 9 do 18.

   
Na miejscu okazało się, że pieczołowicie, przez 30 lat, z wielkim trudem odrestaurowywany korczewski zabytek jest zamknięty i ogrodzony ażurowymi panelami budowlanymi. Nie wiedziałam, że w listopadzie ubiegłego roku na poddaszu wybuchł pożar, który strawił poszycie dachowe. 91-letnia właścicielka posiadłości uporała się z tragedią i dalej kontynuuje prace polegające na przywróceniu dawnej świetności majątku rodzinnego, latami niszczonego.


   
O tej wspaniałej kobiecie i jej rodzinie opowiada barwny film dokumentalny
PANI NA KORCZEWIE zrealizowany w 2018 roku, niestety niedostępny w internecie. Wcześniej płytkę DVD można było kupić w pałacu, kiedy był otwarty dla zwiedzających, teraz można poprosić o wysyłkę filmu. Wzbogaci to konto fundacji i będzie przyczynkiem do dalszej odbudowy.
    Naprawdę warto poznać historię Beaty Ostrowskiej-Harris, spadkobierczyni ogromniej niegdyś fortuny, która podczas wojny jako dziecko opuściła Polskę z rodzicami. Po 50 latach wróciła z emigracji wraz ze swoją angielską rodziną. Po 1989 roku odzyskiwała mozolnie resztki majątku: zdewastowany pałac i zarośnięty park, zabudowania gospodarcze oraz skradzione listy Norwida do jej prababki Joanny Kuczyńskiej, adresatki wiersza „Do Pani na Korczewie”.



  
O pani Beacie społeczność wsi mówi nasza hrabina
. Polecam internetową stronę pałacową z ciekawymi informacjami związanymi także z epoką Wiktoryna Kuczyńskiego, zwanego królem Podlasia oraz rodziną Ostrowskich

Część prywatna

Oficyna z prywatnym ogrodem











 

     Skoro pałac był zamknięty i przygotowania do tego niezwykłego wydarzenia trwały postanowiliśmy najpierw zwiedzić rozległy park.
    Przy alei grabowej uwagę zwracał pionowy głaz - menhir - kamień kultowy Boga Słońca z czasów przedchrześcijańskich, prawdopodobnie znaleziony w okolicznym lesie.

   
Legenda głosi, że jest to miejsce mocy i każdy kto pomyśli życzenie i dotknie kamienia to życzenie się spełni.








    Kolejnym obiektem, na który zwróciłam uwagę była oranżeria z 1840 roku, w latach dwudziestych ubiegłego wieku przekształcona w kaplicę






   
W parku pałacowym, między menhirem a kaplicą, przy ulicy Norwida (w przebudowie), nad bijącym źródłem Zdrój, zachowała się studnia świętego Jana Nepomucena z piękną figurą Nepomuka na zwieńczeniu dachu - warta odnowienia.






    
Biała, drewniana studzienka w stylu gotyckim skojarzyła mi się z prymitywnym modelem rakiety
J, w której bawią się dzieci.


         Posiadłość wyróżnia się fragmentami ogrodzenia neogotyckiego i neobarokowego z pierwszej połowy XIX i XX wieku.






    
W parku zasadzono wiele gatunków drzew, również owocowych, króluje tu kilka ogromnych orzechów włoskich.











     Na wschód od pałacu znajduje się letni pałacyk Syberia z końca dziewiętnastego wieku - być może wkrótce dostępny. Wybudowano go na fundamentach i fragmentach starego muru średniowiecznego zamku obronnego, który prawdopodobnie wznosił się właśnie w tym miejscu. Istnieją legendy o tajemniczych lochach ciągnących się pod budynkiem w stronę Drohiczyna. Nieopodal budynku ze wzniesienia zwanego Belwederem rozciąga się piękny widok na Drohiczyn (kliknij tutaj), położony po drugiej stronie rzeki Bug.

   
Przy bramie wjazdowej w stróżówce zwanej basztą lub kordegardą można wynająć apartament dla czterech osób, z salonem na parterze i kuchnią oraz sypialnią i łazienką na piętrze. Ze względu na ubiegłoroczny pożar pałacu apartament Baszta dostępny jednak będzie dopiero w przyszłym roku.
    Noclegi w Korczewie zapewnia Kuźnia Pałacowa, a wyżywienie restauracja.




   
Ponieważ do rozpoczęcia imprezy mieliśmy sporo czasu to przyjrzeliśmy się dokładniej zabytkowym pojazdom, które
na tę okazję zajechały do Korczewa.
    Najstarszy z nich samochód
BRUSH model Runabout z 1911 roku, ponad 100-letni z drewnianą ramą i drewnianymi osiami, budowany był w Detroit w latach 1907-1912 przez konstruktora pierwszych silników do Cadillaców z 1903 roku. Taki pojazd jako pierwszy przejechał w 1912 roku Australię z zachodu na wschód.
    Prezentowany okaz przez 50 lat był własnością kolekcjonera w stanie Iowa, a po jego śmierci ofiarowany do amerykańskiego muzeum. Eksponat w 2008 roku został zakupiony przez obecnego właściciela, uruchomiony i zarejestrowany w Polsce. Jest to jeden z pięciu najstarszych samochodów w kraju.
    Popatrzmy też na inne, równie interesujące pojazdy. 






































   
Ciekawym dla mnie, do tej pory nieznanym, był czołżek - mały czołg - tankietka, w 1939 roku nazywany przez niemieckich agresorów pancernym karaluchem. Od osób dysponujących pojazdem dowiedzieliśmy się, że o czołżku został nagrany film. Obejrzałam i polecam bardzo - wspaniały dokument wart uwagi. Nagrałam też moment zjazdu tankietki z lawety. Czołżek obsługują dwie osoby: kierowca mechanik i dowódca strzelec. Niesamowite!







 

      Występy artystów rozpoczęły się z dużym opóźnieniem, ze względu na zbyt długie przemówienia wójta gminy Korczew Sławomira Wasilczuka. Widać było, że lubi gadać do mikrofonu!

    Pani w czerwonym kostiumie to 91-letnia hrabina Beata Ostrowska-Harris. Wygląda rewelacyjnie i jak mówi ma jeszcze wiele do zrobienia!



    Jeszcze przed 14:00 usiedliśmy na leżakach i delektowaliśmy się frykasami przygotowanymi przez Koło Gospodyń Wiejskich w Korczewie. Przyznam, że było nam bardzo wygodnie odpoczywać w słońcu po spacerze i oczekiwać na występy licznie zaproszonych artystów.










   
Ze względu na poślizg w programie część artystyczną rozpoczęły nieco już zdenerwowane czekaniem konie andaluzyjskie pokazem tanecznym opartym na rytmie, dyscyplinie, hiszpańskiej muzyce. A jeśli już mowa o dyscyplinie to warto dodać, że temperamentny ogier zachowywał się poprawnie mimo iż dwie klacze kusiły go wciąż swoim wdziękami.


















     Na imprezie królowała muzyka z lat  20. Obejrzeliśmy występ Warszawskiej Kapeli z Targówka, pokazy tańca towarzyskiego tancerzy ze szkoły muzycznej Swing Avenue z Warszawy i kilka innych występów. Nie zostaliśmy do końca imprezy, czekał nas powrót do domu, trasa około 140 kilometrów.






    Korczew, 25 września 2022 roku