To był spontaniczny
jak zazwyczaj wyjazd - wczasy last minute kupione po południu, podróż nocą do
Warszawy na Lotnisko Chopina a rano lot do Katalonii z lądowaniem w Gironie…
tym razem wypoczynek w kurorcie Calella (Calella de la Costa), turystycznej stolicy wybrzeża Costa del Maresme. Zawsze poza sezonem trafiają
mi się przyzwoite hotele w niewygórowanej cenie i bardzo
dobrej lokalizacji.
Lot przebiegał w bardzo dobrych
warunkach pogodowych. Przy dobrej widoczności rozpoznawałam krainy, w których byłam
i którymi zachwycałam się jakiś czas temu z poziomu Ziemi. Niewysłowiona to
przyjemność!
W hotelu usytuowanym na zachodnim krańcu Calelli otrzymaliśmy pokój na 7 piętrze - z widokiem na morze, chociaż w umowie takiego pokoju nie zaznaczono.
Z balkonu rozpościerał się widok na wąski pas przybrzeżnej części miasta, jak również na linię kolejową biegnącą wzdłuż nabrzeża. Po naszej prawej widniał ogromny budynek Centre Mèdic Creu Groga (creu groga - żółty krzyż) z basenem olimpijskim. Codziennie od wczesnych godzin rannych trenowali tam młodzi sportowcy, w tym także spora grupa z Polski. Każdego dnia słyszeliśmy wydawane przez trenera komendy w języku ojczystym. Na masztach, wśród czternastu flag wyróżniała się biało czerwona (maszt pierwszy od lewej).
Z balkonu widać było wzniesioną na zakolu wzgórza latarnię morską Far del Capaspre - cel jednej z naszych wędrówek pieszych.
Kolejną atrakcją był przyjemnie urządzony na dachu budynku taras z leżakami i małym basenem, rzec można infinity - skonstruowany tak, że z jego poziomu tworzył się efekt wizualnej nieskończoności w połączeniu z morzem. Z tarasu rozpościerał się widok na całe miasto, które ulokowało się po wschodniej stronie hotelu pomiędzy wzgórzami Can Carreras na północy a morzem od południa.
Calella to miasto i gmina w prowincji Barcelona. W zaokrągleniu liczy około 20 tysięcy mieszkańców. Znajduje się tu stanowisko archeologiczne z pozostałościami willi rzymskiej Villa del Roser z I wieku: akwedukt, termy, zbiorniki na wodę, fragmenty sklepień i łuków rzymskich, rzeźbione kamienne pilastry, pozostałości amfor i kawałki terakoty.
W historii miasta uwagę zwraca rok 1525, kiedy to papież Klemens VII zezwolił na budowę kościoła parafialnego. Świątynię Santa Maria i Sant Nicolau konsekrowano w 1564 roku, a w 1586 Calella miała już sporządzony w skali plan urbanistyczny. W latach siedemdziesiątych XVI wieku po raz pierwszy umieszczono nazwę Calella na mapie półwyspu.
Kościół zachowując swoją dawną
konstrukcje - próbę czasu przetrwał duży
barokowy portal wejściowy - rozbudowany został w osiemnastym wieku. Podczas
wojny domowej uległ całkowitemu zniszczeniu, po czym odbudowano go ponownie i
uroczyście oddano do użytku 23 września 1951 roku.
Na fasadzie odnajdujemy 12 głów
apostołów, 6 po lewej i sześć po prawej stronie z zaznaczonym po obu stronach
rokiem 1747, w którym to między innymi zawaliła się dzwonnica. Dzisiaj, 42
metrowa kampanila o podstawie kwadratowej i ośmiobocznym korpusie górnym
dopełnia całości. Świątynię oświetla duża rozeta w fasadzie
głównej oraz dwa okna tylne po obu stronach nawy. W niszy nad wejściem
umieszczono figurę świętego Mikołaja.
Niedzielna przedpołudniowa msza święta odprawiana jest w kilku językach: katalońskim, hiszpańskim, polskim, francuskim, niemieckim. Modlitwa Pańska Ojcze nasz wymawiana chórem przez Polaków świadczyła o dużej frekwencji rodaków.
Plac Kościelny to popularne miejsce spotkań, nie tylko wśród mieszkańców, ale i wśród turystów. 16 czerwca żywy jest tu kult świętych Cyryka i Julity (sant Quirze i santa Julita) - Julita i jej trzyletni syn zginęli śmiercią męczeńską za wyznanie wiary chrześcijańskiej, około 305 roku w Tarsie.
W Calelli organizowane są różnego rodzaju wydarzenia kulturalne, festyny, targi, jarmarki, festiwale.
Popularna wśród Katalończyków jest Sardana - taniec, uważany za taniec narodowy Katalonii, symbolizujący solidarność i jedność Katalończyków.
Tradycyjnie, w pierwszą niedzielę czerwca (w 2024 roku - 2 czerwca, a my przyjechaliśmy 5-go i ominęła nas przyjemność uczestniczenia w tym święcie) organizowany jest w Calelli festiwal zwany Aplec de Sardanes de Calella, w 2024 roku już po raz 96. Od 1996 roku Calella nosi miano Ciutat Pubilla de la Sardana - miasta sardany.
Na promenadzie nadmorskiej Passeig de Mar Manuel Puigvert, powstałej z inicjatywy burmistrza Jaume Dalmau (jego imię nosi park miejski w Calelli) i ukończonej w 1927 roku wzniesiono pomnik przedstawiający tańczących sardanę. Nazwa promenady biegnącej wzdłuż plaży upamiętnia burmistrza Manuela Puigverta (1843-1913), który przekształcił tę przestrzeń w miejsce wypoczynku i interakcji społecznych, miejsce spotkań w gorące letnie popołudnia w cieniu platanów i powiewie morskiej bryzy.
Kataloński architekt Jeroni Martorell i Terrats (1876-1951) znany przede wszystkim ze swoich licznych projektów restauracji i renowacji katalońskich obiektów zabytkowych, zbudował wspaniałą balustradę ze schodami ozdobioną latarniami. Nie jest to jedyny projekt tego architekta w Calelli. Balustrada oddziela deptak od plaży i toru kolejowego. Jest to świetne miejsce do spacerów, joggingu, jazdy na rowerze lub też biernego wypoczynku w cienistej alei.
W niedzielę 9 czerwca odbywały się wybory do Parlamentu Europejskiego. Na ulicach, placach, w parkach, restauracjach, pubach było gwarno do późnych godzin wieczornych.
W centrum miasta na Plaça de l'Ajuntament znajduje się czternastowieczny budynek Can Salvador de la Plaça - obecnie siedziba Biblioteki Miejskiej, a tuż obok Ratusz Staromiejski Calelli (L'Ajuntament Vell de Calella). Zajmuje on działkę nabytą przez gminę w 1564 roku. W 1672 budynek ratusza został powiększony o siedzibę Rady Uniwersyteckiej. Niegdyś mieścił się w nim hotel i urząd pocztowy oraz sklep mięsny - obecnie aula i miejska sala wystawowa. Do dawnego ratusza przylega Can Basart - dom składający się z dwóch części. W pierwszej części, na elewacji pierwszego piętra, zachowało się sgraffito, druga część została odrestaurowana i całkowicie różni się od reszty domu.
W starej fabryce tkanin znajduje się Muzeum Turystyki, w obiekcie z XVI i XVII wieku Muzeum-Archiwum, a w Parku Dalmau schron przeciwlotniczy.
Do centrum miasta przyciąga turystów długi pasaż handlowy, zaś tańsze zakupy można zrobić w supermarkecie Mercadona. W Mercadonie kupiliśmy wyśmienite w smaku: białą słodką cebulę, długo dojrzewającą szynkę i twarde sery (niewielkie zakupy do Polski).
Część druga - piesza wyprawa, z której czerpałam ogromną radość, bowiem okolica raczyła zmysły wspaniałymi widokami, kolorami, zapachami.
Nie była to daleka wyprawa, w obie strony nieco ponad 7 km, jednak Ryszard momentami kwaśniał na twarzy, a ja promieniałam szczęściem, mimo zmęczenia. Ostatnimi czasy zauważyłam swoją wielkoduszność wobec męża, bowiem staram się dostosować tempo marszu do wydolności jego serca i w miarę możliwości odpoczywać, co nie ukrywam wzmacnia nas oboje.
Za Campingiem el Far obraliśmy kierunek na latarnię morską Far del Capaspre, oddaną do użytku 14 listopada 1859. Obecnie w budynku mieści się centrum interpretacji Far de Calella - jeden z obiektów muzealnych gminy. Miejsce wspaniałe ze względu na położenie i widoki: miasto, szerokie i długie plaże, bezkresne morze, jak na dłoni.
Zaraz w prawo za wyjściem z terenu latarni znajduje się dzika ścieżka, którą postanowiliśmy zbadać. Prowadziła na wyższe partie wzgórza, skąd widok był jeszcze piękniejszy. Mieliśmy nadzieję, że dojdziemy nią do Les Torretes - dwóch wież telegrafu optycznego. Niestety dróżka kończyła się w terenie mocno zarośniętym przy jakimś opuszczonym hotelu i musieliśmy wracać do szlaku biegnącego wzdłuż drogi głównej, a później wspiąć się na górę po dość stromej, ale bardzo urokliwej ścieżce.
Pierwszą wieżę zbudowaną w 1849 roku obsługiwało wojsko, drugą zbudowaną w 1850 roku obsługiwali urzędnicy państwowi. Jednak przydatność tych urządzeń skończyła się w 1861 roku wraz z pojawieniem się w Calelli pociągu parowego - baszty zostały opuszczone i powoli popadały w ruinę. Niedawno zostały odrestaurowane i podparte w celu umocnienia całości.
Z tego wzgórza widoki na okolicę są jeszcze piękniejsze. Urzekł mnie bardzo widok na całe nabrzeże i mostek dla pieszych przerzucony przez bardzo ruchliwą drogę krajową N−II łączący Calellę z pozostałymi miejscowościami nadmorskimi oraz Barceloną.
Na powrót wybraliśmy szlak po drugiej stronie drogi N-II, zawieszony wysoko na skraju klifu z panoramą na skały, liczne małe plaże w tym plaże dla nudystów oraz malowniczą trasę kolei. Z Calelli można bezpośrednio dotrzeć do Barcelony, Girony, wszystkich kurortów Costa del Maresme, Madrytu i granicy hiszpańsko-francuskiej.
W tak pięknej okolicy robiliśmy sobie nawzajem dużo zdjęć. Pogoda była w sam raz na wycieczki piesze, dzień pochmurny, ale bardzo ciepły z podmuchami ciepłego wiatru.
Powolna
utrata rezerw życiowych naszych organizmów, nie pozwala nam na nadmierne szaleństwa i skłania do
spokojniejszego wypoczynku. Trudno mierzyć się ze starością, kiedy jeszcze nie
tak dawno byliśmy bardzo aktywni, a teraz zaczynamy cenić wolniejsze tempo
życia. W przestrzeni publicznej króluje młodość i piękno, a daleko za nią
kroczy starość. Ograniczona sprawność ruchowa, pogarszające się z roku na rok
zdrowie eliminuje wielu seniorów z życia publicznego i zamyka ich w domach.
Jednak większość z nas wie, że dla zdrowia bardziej niż starzenie się szkodliwa
jest bezczynność.
W tym roku odbyliśmy dwie zagraniczne
podróże i być może uda nam się wyjechać w grudniu po raz trzeci, podczas gdy w
latach ubiegłych częściej wyjeżdżaliśmy za granicę. Ryszard preferuje prace
przydomowe, pszczelarstwo, coraz rzadziej rower i basen, sporadycznie spacery,
mnie, przed siebie, wciąż gna ciekawość świata i to ona potęguje moje siły
witalne na czas podróży, z których opadam niemal całkowicie po
powrocie do domu.
Wciąż jestem dobrej myśli, że nasze ZŁOTE GODY przypadające na drugi
dzień świąt Bożego Narodzenia spędzimy w jakimś mniej lub bardziej egzotycznym
miejscu w dobrej kondycji fizycznej i psychicznej. Ech! Utrzymanie dobrego
zdrowia jest coraz trudniejsze!
Przypomniał mi się wspaniały wiersz Zbigniewa Herberta Modlitwa Pana Cogito - podróżnika, z której zacytuję dwa fragmenty
początkowy i końcowy:
Panie
dziękuję Ci że stworzyłeś świat piękny i bardzo różny
a także za to że pozwoliłeś mi w niewyczerpanej
dobroci Twojej być w miejscach które nie były
miejscami mojej codziennej udręki
(…)
dziękuję Ci Panie że stworzyłeś świat piękny i różny
a jeśli jest to Twoje uwodzenie jestem uwiedziony na
zawsze i bez wybaczenia
Calella, czerwiec 2024
Podoba mi się Twój opis miejsc z lotu ptaka. Świat z tej perspektywy jest fantastyczny. Super miejscówka na wakacje z przepięknymi widokami! Piękny też cytat Herberta. Też jestem uwiedziona! Cieszę się niezmiernie, że dane mi jest odkrywać świat. Wspaniałego świętowania Ewa)))
OdpowiedzUsuńBardzo lubię obserwować świat z okien samolotu. Kiedy lecieliśmy na Majorkę sfotografowałam jezioro Garda z widoczną na jego południowym brzegu Sirmioną. Jezioro jest łatwe do rozpoznania ze względu na swój niepowtarzalny kształt. Mam też w archiwach inne jeziora i miejsca.
OdpowiedzUsuńA Celella rzeczywiście jest znakomitym miejscem na wypoczynek.
Uściski i wszystkiego dobrego :)