wtorek, 15 maja 2018

Ostrów Północny, Stara Grzybowszczyzna, Krynki…

     Majowa egzotyka Podlasia zdecydowanie wygrywa z egzotyką maderską - nie mogłabym dalej tkwić w zachwycie nad pięknem odległej wyspy nie zauważając piękna w zasięgu ręki - zapraszam na złoto zielone pola pod błękitne niebo Podlasia...

   
Przystanek pierwszy
- złote pola mlecza obficie zasilone nawozami sztucznymi! W piaszczystych bruzdach gołym okiem widać kryształki nierozpuszczonej jeszcze odżywki.
    Dzięki chemii krajobraz imponujący a zatem beztrosko zanurzmy się w łan pylącego mniszka, farbującego na żółto nasze ubrania. 










    Przystanek drugi - murowana Cerkiew Zaśnięcia Przenajświętszej Bogurodzicy/NMP w Ostrowiu Północnym - stoi na końcu wsi wśród wysokich starych klonów. 








    Cerkiew otoczona jest kamiennym murem, za którym rozciąga się uprawa derenia.
    Z drogi przy cerkwi, wiodącej do Ostrowia Południowego, zielono-żółte łany z jedną tylko turbiną wiatrową. 












    Przystanek trzeci - zbudowana z inicjatywy proroka Ilji - Eliasza Klimowicza (1864-1939/41) cerkiew pod wezwaniem Narodzenia świętego Jana Chrzciciela w Starej Grzybowszczyźnie
    Tak naprawdę świątynia ta znajduje się w lesie niedaleko wsi. Wiedzie do niej piaszczysta dobrze utrzymana droga. Cerkiew otoczona jest murem, wokół którego ścielą się pola barwinka pospolitego (Vinca minor L.) z drobnymi niebieskimi kwiatkami. Ta niezwykle dekoracyjna, zimozielona krzewinka rozprzestrzeniła się nie tylko wokół ogrodzenia, ale także w cieniu drzew liściastych po jednej i drugiej stronie piaszczystego traktu oraz w okolicach cmentarza i na jego terenie. 
















        O proroku i jego przedsięwzięciu można znaleźć sporo informacji w sieci a zatem pominę szczegółowe opisy i kilka słów napiszę na temat malutkiej czynnej prawosławnej nekropolii, ukrytej wśród drzew po drugiej stronie drogi, naprzeciwko świątyni.
    Cienista ścieżka prowadzi do metalowych bramek osadzonych w murowanych słupach fragmentu ogrodzenia ledwo widocznego w gęstwinie zarośli. Gdyby nie nagrobki pomyśleć można by było, że znajdujemy się w jakimś ogrodzie pełnym rozmaitych roślin, których eteryczne wonie unoszą się w rozgrzanym słońcem powietrzu, gdzie swoje radosne pieśni wyśpiewują ptaki, zakłócając sen tym, co mieli szczęście spocząć tam na wieki, z dala od zgiełku miast i hałasu szos. 













    Przystanek czwarty - dostrzegalnia przeciw pożarowa, na którą wstęp jest wzbroniony, obiekt monitorowany. A szkoda, bo widok z góry na okolicę, w szczególności na zielono-żółtą szachownicę pól musi być imponujący.






    Przystanek piąty - rzepakowe pola pomiędzy Leszczanami a Krynkami.
I znowu jak okiem sięgnąć złote łany miododajnej rośliny.














     Przystanek szósty - kościół parafialny pod wezwaniem świętej Anny
w Krynkach.
    Według informacji umieszczonej w kruchcie czytamy, że pierwszy kościół w Krynkach (1522 rok) pochodził z fundacji Zygmunta Starego. Przed 1639 rokiem zbudowano nowy kościół drewniany, który podczas najazdu moskiewskiego został ograbiony. W 1817 roku, w obawie przed zalewaniem,
z polecenia oficjała wileńskiego księdza Jana Cywińskiego świątynię zamknięto a nabożeństwa przeniesiono do kaplicy znajdującej się obok kościoła.
    W latach 1840-1843 miejscowy administrator ksiądz Augustyn Sawaszkiewicz kościół rozebrał i zbudował nowy, również drewniany. W tym samym czasie obok kościoła wzniesiono drewnianą sześcioboczną dzwonnicę.
    W 1900 roku wierni rozpoczęli starania o budowę nowej świątyni murowanej. Kościół w stylu neogotyku wiślano-bałtyckiego według projektu Stefana Szyllera wzniesiono w latach 1907-1912. Wszystkie prace organizował proboszcz ksiądz Ludwik Bałaban. Wyposażanie kościoła trwało do 1928 roku. 































    Kościół ma trzy ołtarze dębowe w stylu gotyckim wykonane przez firmę Kroczewskiego w Warszawie.
    Ołtarz główny - Niepokalane Poczęcie NMP - figura Matki Bożej zasłaniana jest obrazem świętej Anny, patronki parafii, wykonanym przez siostry benedyktynki w Wilnie. Po obu stronach figury świętych: Wojciecha
i Stanisława biskupa. 










    Ołtarz Najświętszego Serca Pana Jezusa z figurą świętej Elżbiety u góry.
    Ołtarz świętego Franciszka i figura świętego Kazimierza. 





    Ambona z drzewa dębowego z 1920 roku, figurki ewangelistów z drzewa lipowego.





    Organy 15-to głosowe wykonane przez firmę Biernackiego w Wilnie.  











    W latach 1989-2011 ksiądz proboszcz, kanonik Jan Okurowski, dziekan krynkowski, wspólnie z parafianami przeprowadził gruntowne prace remontowo-konserwatorskie, mające na celu przywrócenie pierwotnego wyglądu wszystkich elementów wystroju zewnętrznego i wewnętrznego świątyni, dzwonnicy oraz otoczenia wokół kościoła.
    Kilka lat temu miałam okazję poznać księdza Jana. Wtedy był już emerytem, ale z wielką chęcią otwierał kościół podróżnym i oprowadzał po nim udzielając szczegółowych informacji. Tym razem, w dzień Pański kościół był otwarty,
a zatem mogłam spokojnie, bez pośpiechu sfotografować zarówno jego wnętrze jak i zewnętrze, miło wspominając gościnność duchownego.
 

    Przystanek siódmy - zalew w Krynkach.
- Zapraszam na kawę! - Wykrzyknęłam do męża
w niedzielny poranek. Znikał mi co chwila z oczu, krążąc po domu i ogrodzie. Trzymałam termos w rękach, kiedy nasze spojrzenia skrzyżowały się wreszcie i więcej słów już nie trzeba było. Po chwili siedzieliśmy w aucie i jechaliśmy na kawę.
- Gdzie? - Tego jeszcze nie wiedzieliśmy, aż do momentu, kiedy ze wzgórza kościelnego ujrzeliśmy idealne miejsce
na kawkę, właśnie nad zalewem. Rozgościliśmy się na jednej z ławek i popijając czarny napój rozglądaliśmy się wokoło. Obok stała tablica z informacją, że nie można łowić ryb ani z łodzi ani też z wyspy.








    Po krótkim relaksie postanowiliśmy obejść dookoła jeziorko i naścinać trochę kwiatków mniszka na syrop. Zioło wydało nam się idealne, niesypane żadnymi nawozami, a i pora na zbiór była odpowiednia.
    Tylko przez moment pomagałam Rysiowi ścinać mlecz. Kręciło mi się w głowie od ciągłego kucania, więc zajęłam się fotografowaniem majowej egzotyki Podlasia.
    Idąc brzegiem, a właściwie groblą, obserwowałam parę łabędzi i dzikie kaczki po jednej stronie i cienką strużkę po drugiej, która nie wydawała mi się być rzeką Krynką. I słusznie, bo po jakimś czasie doszliśmy do dwóch drewnianych mostków, jeden przerzucony przez ową stróżkę, drugi zaś przez rzekę Krynkę, która niewielkim wodospadem wpadała do jeziorka.




























    Zaciekawiła mnie bardzo roślinność po drugiej stronie strugi między innymi powykręcana wierzba rosnąca tuż za kładką.
    Swego czasu było tam założenie parkowe należące do majątku dworskiego de Virionów (zdjęcia prezentujące groby rodziny de Virionów powyżej na cmentarzu przykościelnym). Wzdłuż drogi, w zaroślach, ciągnęły się pozostałości kamiennego ogrodzenia, za którym można wypatrzeć było ruiny dziewiętnastowiecznego spichlerza.
    Park podworski, otoczony z trzech stron polami uprawnymi a od północnego-wschodu sąsiadujący z zalewem, przez miejscowych
zwany starym parkiem, położony jest na wzgórzu, gdzie w jego południowo-wschodniej części swoje źródło ma rzeka Krynka. Widoczne są także pozostałości dwóch stawów dworskich.
    W parku tym, podobnie jak przy cerkwi w Ostrowiu Północnym, królują leciwe klony z rozłożystymi ogromnymi koronami a także brzozy. Kwitł obficie stary krzew bzu.





















    Na niebie nie było ani jednej chmurki, kiedy wracaliśmy do punktu wyjścia. W nagrzanym majowym słońcem powietrzu mieszały się zapachy jeziora
i roślin. Kwitła pokrzywa i inne zioła.









    Przystanek ósmy - centrum Krynek, czyli słynny rynek o kształcie sześciokąta z wychodzącymi promieniście dwunastoma ulicami.
    Wiemy, że układ przestrzenny kształtował się w szesnastym wieku, gdyż w 1578 roku rozróżniano już Stare Miasto z rynkiem i trzema ulicami oraz Nowe Miasto z rynkiem i dziesięcioma ulicami. Po pożarach Krynek w 1775 roku, ówczesny dzierżawca ekonomii grodzieńskiej, podskarbi litewski Antoni Tyzenhaus zlecił wykonanie nowego rynku według projektu włoskiego architekta Józefa de Sacco.
    Zachowany w Krynkach osiemnastowieczny układ miejski to unikat na skalę krajową, jedyny taki w Polsce i jeden z niewielu w Europie.
    Dziś w miejscu rynku jest park, z obiegającą go ulicą zwaną Placem Jagiellońskim. Schrońmy się na chwilę w cieniu starych drzew.
    Znajdziemy tu także drewnianą budkę na wysokiej drewnianej nóżce z różnymi publikacjami, które można sobie wypożyczyć, poczytać, przynieść z powrotem, albo też uzupełnić ją innymi książkami.
    Kilka lat temu na takie budki natrafiłam w Irlandii (tutaj i tutaj). Poustawiane były w parkach, na promenadach, itp. Pomyślałam wtedy, a może pomysł ten przenieść i na polską ziemię. No i jest. Brawo!  















 
    Przystanek dziewiąty - Synagoga Kaukaski Beth Midrasz z pierwszej połowy dziewiętnastego wieku. Jej nazwa pochodzi od robotniczej, biednej dzielnicy zwanej Kaukaz, gdzie zamieszkali żydzi, którzy przybyli z Azji. Pracowali oni w tutejszych garbarniach, do których skóry sprowadzano z okolic Kaukazu. Jest to bożnica murowana dwukondygnacyjna z czterospadowym kopertowym dachem oraz ozdobnym fryzem i gzymsami. Podczas drugiej wojny została zniszczona. W 1955 roku została wyremontowana i zaadaptowana na kino Krokus. Obecnie mieści się w niej Gminny Ośrodek Kultury.



    Przystanek dziesiąty - cerkiew pod wezwaniem Narodzenia NMP.
    Pierwsza cerkiew w Krynkach została wybudowana na początku szesnastego wieku za pozwoleniem Zygmunta Augusta. W 1804 drewniana cerkiew spłonęła wraz z całym wyposażeniem i dokumentami.
    Obecna świątynia została zbudowana w 1864 roku. Murowana w stylu eklektycznym - posiada elementy neoromańskie i bizantyjskie. W 1915 roku Niemcy zamienili cerkiew na magazyn. W 1982 roku Józef Łotwoski wykonał nową polichromię.






    Przystanek jedenasty - pola rzepaku i uprawa porzeczki czarnej, przy której stoi tabliczka z napisem: nie kradnij z pola nie niszcz plantacji, weź sadzonkę za darmo!!! Obok tabliczki sadzonki.









    Droga powrotna z Krynek do Supraśla numer 676. Prawda, że piękna?! 

Podlasie, 6 maja 2018 roku

17 komentarzy:

  1. Piękne zdjęcia i interesujący opis ciekawych miejsc. Miło się czytało i oglądało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maj to taki miesiąc, gdzie wszystko intensywnie odradza się na nowo i nie ma chyba takich miejsc w przyrodzie, którymi moglibyśmy się nie zachwycać :)

      Usuń
  2. Ojej jak ladnie na Podlasiu! zielono, niebiesko i zolto, az milo popatrzec. wiosna dodalo uroku Twojej krainie...spodobalo mi sie to zaproszenie na kawe i szybka akceptacja na jej smakowanie gdzies w pieknych okolicach. Cmentarzyk tez przesliczny...eee! wszystko jest piekne...taki jest nasz swiat...
    przesylam buziaka z Warszawy i zlapalam tego z Suprasla!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tej porze roku najprzyjemniej jest w ogrodzie albo na łonie natury. Ptaszyska wysiadują małe, niektóre już je mają i uwijają się w ich karmieniu. Ech! Wiosna! Piękna, radosna!
      Moja ulica też "w robocie", a zatem może się wybierzesz po raz kolejny w tę stronę?
      Buziaki :)

      Usuń
  3. Super zdjęcia. Dobry opis. Niedaleko mnie jest cmentarz żydowski,całkiem zaniedbany a ponoć pod opieką miasta. Z tym,że cały porósł trawą i zaroślami. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miasta, wsie to My, a zatem i utrzymanie porządku do nas należy. W dzisiejszych czasach jesteśmy zbyt mocno zabiegani i często nie zauważamy tego co się wokoło nas dzieje.
      Pozdrawiam wiosennie :)

      Usuń
  4. Okolice Krynek troszkę poznałem będąc na Podlasiu dwa lata temu. Byłem pod wrażeniem kościoła, ale i reszta miejscowości ciekawa.n Rondo zaliczyłem dwa razy zanim wjechałem we właściwą ulicę. Bardzo fajna relacja. Zazdroszczę takiego spokojnego, na luzie zwiedzania.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To słynne rondo każdego zadziwia, nawet mnie za każdym razem kiedy tamtędy przejeżdżam.
      Ten luzik w zwiedzaniu to cudowna rzecz.
      Uściski :)

      Usuń
  5. Ewo, zapewne się powtórzę, ale nieodmiennie podziwiam (i zazdroszczę) twój dar dostrzegania piękna wokół siebie, w najbliższym otoczeniu. Zachwyciło mnie pierwsze zdanie, iż nie umiałabyś zachwycać się pięknem dalekim, kiedy nie dostrzegałabyś tego bliskiego. Jestem przekonana, iż wiele osób oglądając te same miejsca nawet nie zwróciłoby na nie uwagi, nie wiedząc w nich nic godnego choćby fotografii. To mi przypomina historię którą słyszałam niedawno. Sławnego muzyka koncertującego w tunelu w codziennym ubraniu, którego ludzie mijali nie zatrzymując się nawet na chwilę. Muzyka, na którego koncerty ludzie chodząc płacąc grube pieniądze. Jeśli wspominałam już tę historyjkę to wybacz, ale wydała mi się idealna do zilustrowania tego, co chciałam wyrazić. Pozdrawiam gorąco. Byłam na początku kwietnia w Białystoku na Upiorze. Rewelacja. Bosko było

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Małgosiu, to bardzo miły komentarz. Dziękuję.
      A tę historię znam z filmiku na YouTube. Widziałam go jakiś czas temu.
      Na początku kwietnia poleciałam na Maderę i przy okazji dziękuję Ci za MMS. Nie mogłam już wytrzymać tego uwiązania dom, szpital. W tym miesiącu, codziennie oprócz sobót i niedziel nadaj jeżdżę do szpitala, na rehabilitację. Pierwszą połowę kwietnia spędziłam zatem na rajskiej wyspie.
      Buziaki i do zobaczenia następnym razem :)

      Usuń
  6. Wiosna jest przecudna a w tym roku jeszcze wyjątkowo ciepła i słoneczna. Piękny czas na wycieczki i podziwianie przyrody w rozkwicie. Super zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, jest znacznie cieplejsza i mniej deszczowa w porównaniu z ubiegłym rokiem. Przyroda aż huczy i oszałamia pięknem.
      Moc serdeczności :)

      Usuń
  7. A gdzie jest przystanek dwunasty-Talkowszczyzna??????????????
    Serdeczne uściski,EWCIU!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Madziu, w Talkowszczyźnie i owszem bywałam u znajomych i nawet mam sporo zdjęć i miłych wspomnień.
      Buziaki :)

      Usuń
  8. Ewciu, to ja A. Borowska, a imię wskoczyło przypadkowo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, Aniu, czułam podświadomie Twoją obecność. Jakie to sympatyczne.
      Zawsze, kiedy tamtędy przejeżdżam, zaglądam do Ciebie i wspominam mile spędzone chwile.
      Buziaki i moc serdeczności posyłam :)

      Usuń
  9. Faktycznie bardzo ciekawie napisane. Czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń