sobota, 21 marca 2020

Awinion - wiara to powód żeby walczyć, nadzieja żeby przetrwać - odzew na akcję zostaję w domu związaną z epidemią COVID-19 (Coronavirus Disease 2019)



    Nawet jeśli zrządzenia losu układają się niepomyślnie - tam gdzie nadzieja dawno by umarła - wiara pozwala ciągle się przeciwstawiać  
/znalezione w sieci/

   
Jednym z powodów, dla których po raz drugi pojechałam do Awinionu był most świętego Bénézeta, ale nie spacer po nim, bo ten miałam już za sobą, tylko jego widok z ogrodów papieskich usytuowanych na szczycie wapiennej góry.






    Po najsłynniejszym dwunastowiecznym moście wybudowanym w stylu romanizmu prowansalskiego po raz pierwszy kroczyłam 4 września 2011 roku, dotykałam jego kamiennej konstrukcji, śpiewałam francuską piosenkę Sur le pont d’Avignon, która nam Polakom kojarzy się z wierszem Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, do którego muzykę napisał Andrzej Zarycki, a wykonywała ją między innymi Ewa Demarczyk.
W drzewach, w zielonych okien ramie
przez widma miast - srebrzysty gotyk.
Wirują ptaki płowo-złote
jak lutnie, co uciekły z rąk.
W lasach zielonych - białe łanie
uchodzą w coraz cichszy taniec.
Tańczą panowie, tańczą panie
"na moście w Awinion"

   
Dokładnie pięć lat później, 4 września 2016 roku, znowu mogłam podziwiać ten liczący niegdyś 22 przęsła i około 900 metrów długości most, który
w czasie ekspansji katarów na terenie Prowansji został zniszczony, wielokrotnie też niszczyły go powodzie, a szczególnie ta w 1968 roku, po której nie podjęto już jego odbudowy.
   
Tym razem dokładniej przyjrzałam mu się z tarasów ogrodów papieskich, których za pierwszym razem z braku czasu nie mogłam zwiedzić. Warto było, bo zarówno ogród na wapiennej skale jak i widoki z niej są imponujące i to nie tylko na most świętego Bénézeta!
- Ale po kolei...

   
Poprzednim razem skupiłam się na czternastowiecznym gotyckim pałacu papieskim i opisałam go
tutaj. Wtedy też nie omieszkałam zrobić sobie pamiątkowego zdjęcia na jego tle. Pamiątkowe zdjęcie zrobiłam też sobie dokładnie w tym samym miejscu pięć lat później. 




    Moją drugą przygodę z Awinionem rozpoczęłam od obejścia murów, najpierw wewnątrz miasta - mam jakąś dziwną potrzebę powrotów do wszystkich ufortyfikowanych budowli, których murów wcześniej nie mogłam dokładnie obejrzeć. Tak było miedzy innymi z Carcassonne tutaj i tutaj, natomiast średniowieczne mury Aigues-Mortes skonstruowane na polecenie Ludwika IX Świętego ogarnęłam za pierwszym razem, ale o nich opowiem przy innej okazji.
    Renowację czternastowiecznych murów obronnych w Awinionie o długości 4300 metrów przeprowadził w dziewiętnastym wieku Eugène Viollet-le-Duc (1814-1879), słynny
francuski architekt, historyk sztuki i konserwator. Wspominałam już o nim pisząc o podparyskim, królewskim mieście Poissy tutaj oraz o wielu innych zabytkach Francji.

   
Widząc, nieopodal kamiennych ścian, godne uwagi budowle odbijałam od nich i zapuszczałam się w wąskie uliczki, ciasne dziedzińce, zielone skwery… zgłębiając pobieżnie ich tajemnice. W dwóch świątyniach odnalazłam posągi świętego Rocha
tutaj, którego pomocy wzywamy w czasach zarazy - obecnie na okoliczność pandemii koronawirusa. 
















































    Chwilę spędziłam na obszernym place du Palais, podziwiając po raz kolejny jego zabudowę. 













    Nie omieszkałam wstąpić do romańskiej katedry Notre Dame des Doms datowanej na 1150 rok, następnie w XIV i XVII wieku powiększonej o kaplice boczne. Kaplice oddzielone są barokowymi arkadami, ponad którymi znajduje się strefa balkonów z ozdobnymi balustradami. W dwóch niszach zwróconych na nawę odnalazłam posągi świętej Marii Magdaleny i świętej Marty - patronki Awinionu.











    W przedsionku katedry na tympanonie zachowały się ślady fresków, z czerwonym pigmentem, Simona Martiniego (1284-1344), przedstawiające Chrystusa Odkupiciela w otoczeniu aniołów oraz NMP z Dzieciątkiem, aniołami i klęczącym u jej stóp kardynałem Jacopo Stefaneschi. 

    W 1859 roku wieżę zachodnią zwieńczono monumentalną, pozłacaną figurą Madonny.
    Carillon - karylion (z francuskiego - gra dzwonów) posiada 35 dzwonów, z których największy Maria de Domnis waży 6301 kilogramów, a najmniejszy Marie-Angélie zaledwie 13.
    Katedra Notre Dame des Doms znajduje się w północnej części murów miejskich na skalistej wypukłości dającej widok na lewy brzeg Rodanu. Strzelista iglica zwieńczona posągiem NMP góruje nad miastem i widoczna jest z daleka.  










     Na placu przed katedrą znajduje się jeden z najlepszych punktów widokowych na wyspę Barthelasse (największa wyspa rzeczna w Europie) oblaną wodami kapryśnej rzeki. Latem trudno jest dostrzec jej przeciwległą odnogę ukrytą pośród zieleni. Ponoć to na tej wyspie, pod a nie na moście świętego Bénézeta tańczyli panowie i panie




    Wejdźmy na awinioński most, z którego zachowały się tylko cztery przęsła a także romańska kaplica i popatrzmy na skaliste wzgórze z ogrodem i pałacem papieskim, katedrą i inną towarzyszącą im zabudową - zdjęcia z 2011 roku. 



    Wspaniały widok z tarasów rozciąga się na drugą stronę Rodanu, na Villeneuve-lès-Avignon. Dotrzeć tam można jednym z dwóch mostów pont Édouard Daladier (236 m) i jego przedłużeniem pont du Royaume (198 m) albo mostem pont de lEurope drogą przebiegającą przez północno-zachodnią część wyspy - dzielnicę Awinionu zwaną Barthelasse-Piot.



     Nad Villeneuve-lès-Avignon, na terenie opactwa Saint-André, dominuje wzgórze Mont Andaon z fortem Saint-André - z końca trzynastego wieku. Po lewej stronie fortu wznosi się wieża Filipa Pięknego z początków czternastego stulecia.
    Strategiczne położenie fortu naprzeciw skały Rocher
des Doms (tej z dobrami papieskimi) tworzyły to miejsce bezpiecznym. Aż do osiemnastego wieku Rodan oblewał wschodnie strome zbocze wzgórza Andaon. Dzisiaj rzeka płynie znacznie dalej na wschód od Villeneuve, jej koryto cofnęło się o około osiemset metrów tworząc bogatą równinę aluwialną opactwa Saint-André.






    Z tarasów widokowych Rocher des Doms rozpościera się piękna panorama na część Prealp Prowansalskich (Préalpes de Provence) - Préalpes du Vaucluse z najwyższym ich szczytem Mont Ventoux (1912 m) i niski masyw górski les Alpilles z oryginalnym krajobrazem białych wapiennych skał.



     Zanim kamiennymi schodami zeszłam na nabrzeże Rodanu, pospacerowałam po ogrodzie, który nazwę Jardin du Rocher des Domes wziął od nazwy skały Rocher des Doms. Cały ten kompleks przyrodniczo-architektoniczny od dawna inspiruje malarzy. 













    Wapienne wypiętrzenie wznosi się na wysokość trzydziestu metrów. Wykopaliska prowadzone tutaj i w dzielnicy la Balance potwierdziły obecność człowieka w epoce neolitu. W siedemnastym wieku maghrebski historyk opublikował kronikę datowaną najprawdopodobniej na 725 rok, wskazując na to, że Awinion w tamtym czasie funkcjonowało tylko na skale. Fakty historyczne pominę, bo dzieje państwa Franków nie są tematem tego posta.

 
   W 1830 roku w trosce o bezrobotnych zaczęto ich zatrudniać do robót ziemnych i prac związanych z niwelowaniem szczytu góry oraz dostępem do niej. Konstruowano szerokie podejścia z balustradami na modłę włoską poczynając od place du Palais i północnej strony katedry. Cały projekt wraz ze zbiornikiem wodnym potrzebnym zarówno roślinom jak i mieszkańcom zakończono za czasów Drugiego Cesarstwa. Dzisiaj w środku sadzawki stoi Wenus z jaskółkami dzieło Félixa Charpentiera (1858-1924), które znalazło się tutaj z powodu kobiecej nagości, w 1894 roku. Pomnik przeniesiono z placu Carnot. Wśród zieleni ustawiono także kilka rzeźb wielkich mężów Awinionu.















    Niewola papieży, kiedy to w latach 1309-1377 stolica papieska mieściła się w Awinionie, zaowocowała powstaniem winnicy na wapiennych ziemiach. Wtedy to trunki pochodzące z Doliny Rodanu najbardziej zyskiwały na renomie.

   
A wszystko to zaczęło się od tego, że król Francji Filip IV Piękny, uwikłany w walki z Anglikami, finansował działania wojenne z podatku nałożonego na duchownych. Takie działania potępił ówczesny papież Bonifacy VIII (1235-1303) i wydał bullę Unam Sanctam, która rozwścieczyła francuskiego władcę. Król w odwecie oskarżył Bonifacego o liczne nadużycia,
uzurpację urzędu papieskiego a nawet herezję i kiedy wysłał zbrojnych na czele z Wilhelmem Nogaretem, aby ci aresztowali Bonifacego, ten zbiegł z Rzymu do rodowego pałacu w Anagni, gdzie przed wysłannikami króla uratowali go mieszkańcy. Wkrótce potem papież powrócił do Rzymu, jednak w wyniku słabości psychicznej i fizycznej, zmarł. Pochowano go w krypcie bazyliki świętego Piotra. W 1305 roku, kiedy otworzono jego grób, okazało się, że ciało papieża nie uległo rozkładowi co nie ugasiło wściekłości Filipa Pięknego, który nakazał papieżowi Klemensowi V wykopać zwłoki Bonifacego i spalić je na stosie.

   
Klemens V (1260-1314), całkowicie uzależniony od króla Francji, początkowo rezydował w Bordeaux i w Poitiers, ostatecznie osiadł w Awinionie, czym zapoczątkował tak zwaną niewolę awiniońską.
    Według dostępnych źródeł historycznych, to właśnie Klemens V podjął decyzję o sadzeniu winorośli w Awinionie i okolicach. Jednak dopiero za panowania papieża Jana XXII winnice w Dolinie Rodanu przeżywały największy rozkwit. Historia zapamiętała go jako jednego z najbardziej pracowitych papieży awiniońskich jak również wielkiego fana i znawcę tego trunku. Na zdjęciu fragment winorośli na wzgórzu Rocher des Doms, a po przeciwnej stronie rzeki Villeneuve-lès-Avignon ze swoją twierdzą i innymi zabytkowymi budowlami. 


    Na Boulevard de la Ligne zeszłam schodami escalier du Rocher des Doms. Zachwycając się rzeką po prawej i murami po lewej brnęłam w kierunku bramy wejściowej, potem butików gdzie kupiłam sobie letnią sukienkę, bowiem pakując walizkę nie byłam przygotowana na upał.



























Awinion, 4 września 2016 roku


10 komentarzy:

  1. Za moim oknem prószy śnieg, a tu u Ciebie piękny spacer.

    Super, że udało Ci się dwa razy odwiedzić Awinion :) Ileż razy słuchając Ewy Demarczyk, wyobrażałam sobie, że tam jestem.:)
    Wspaniała wycieczka w niedzielne południe. Nawet śnieg przestał prószyć i zaświeciło słoneczko.
    Park też przeuroczy :)
    Zaciekawiła mnie waga dzwonu - przeszło 6301 kg ?! To niesamowite.

    Piękny cytat na wstępie. :)
    Wszystkiego dobrego Ewuś, zdrowia i jeszcze raz zdrowia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na świecie jest około 640 carillonów, w Polsce tylko 3. Carillony muszą mieć minimum 23 dzwony i możliwość gry ręcznej za pomocą klawiatury. Jasnogórski ma ich 36 i liczy sobie ponad 100 lat - jego klawiatura jest ponoć odłączona i obecnie gra tylko automatycznie...
      Mniejsze carillony, zwane kurantami widziałam w wielu polskich miastach, między innymi w Elku, Poznaniu, Krakowie, Łagiewnikach, Licheniu Starym...
      Awinion był długo moim wymarzonym miastem, aż wreszcie tam dotarłam, zaśpiewałam i zatańczyłam na moście awiniońskim. Nie byłoby to dla mnie być może takie ważne, gdybym nie uczyła w szkole tej piosenki w wersji francuskiej.

      Wiary, nadziei i buziaki :)

      Usuń
  2. Śpiewałam razem z Ewą Demarczyk wiele razy, ale jakoś nigdy nie zastanawiałam się, dlaczego właśnie most w Awinion. Teraz wiem, że ta konstrukcja musi zwracać uwagę. Podobnie, jak monumentalne, kamienne budowle miasta. Nie mówiąc już o wprost bajecznych widokach na rzekę i wzgórza. Jest po prosu cudnie!!!
    Piękne myśli Ewuniu przytoczyłaś. Jakoś zrobiło mi się lepiej!
    Dzięki, całusy:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula, Francja należy do czołówki państw, które najbardziej lubię zwiedzać. Każdy region jest interesujący...
      Dzięki moim zebranym materiałom mogę po raz kolejny podróżować po Francji...
      Ściskam serdecznie i życzę zdrowia :)

      Usuń
  3. Byłam tam niemal równo rok po Twoim pierwszym pobycie, a pamiętam jak dziś, jak wysiadłam z pociągu, jak szłam aleją platanów, jak przeszłam przez plac teatralny i wreszcie jak ujrzałam monumentalne mury Pałacu Papieskiego. I te cudnej urody sklepiki z lawendą, w jednym z nich kupiłam wiązkę lawendy, która przez niemal osiem lat przetrwała w wazonie, dopiero przeprowadzka ją unicestwiła. I most, na którym tańczyłam taneczne pa, nucąc sobie piosenkę śpiewaną przez Ewę Demarczyk. I ja osoba wręcz panicznie nieśmiała i wstydliwa tańczyłam- spełniłam moje marzenie, nie były to jakieś dzikie pląsy, ale trzy taneczne pa, które sprawiły, że poczułam się uszczęśliwiona.
    Jak dobrze dziś to wspominać.
    Pozdrawiam z domowych pieleszy. Gosia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, Małgosiu, wspominając takie wyprawy jakoś lepiej nam się oddycha i serce radośniej bije...
      Most w Awinionie nie jednemu siedział bądź siedzi w głowie. Powiedzmy, że to była trzecia moja podróż do tego miasta w odstępie tym razem niespełna czterech lat
      Cieszę się, że jesteś już na własnych pieleszach, chociaż nie do końca urządzonych, a może już...
      Trzymaj się zdrowo :)

      Usuń
  4. Bardzo lubię wędrować z Tobą po Francji. W zeszłym roku mieliśmy wykupioną wycieczkę, gdzie był również Avignon ale wycieczkę odwołano. W tym roku mamy inne plany ale też nie wiadomo czy dojdą do skutku, dlatego tak bardzo się cieszę, że mogę chociaż wirtualnie zobaczyć to przepiękne miejsce. Piękne zdjęcia i bardzo szczegółowy opis dają wrażenie jakbym tam był. Serdecznie dziękuję i życzę zdrowia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za bardzo miły komentarz.
      W tej chwili wybieram zdjęcia do innej mojej ulubionej i wymarzonej krainy, a mianowicie Camargue w delcie Rodanu. Byłam tam również dwa razy i dopiero za drugim razem popłynęłam statkiem po rozlewiskach tej rzeki z ujściem do Zatoki Lwiej. Kiedyś, dawno temu oglądałam francuski film fabularny w kilku odcinkach o Camargue i to właśnie ta produkcja rozbudziła moją wyobraźnię... Szukałam go w internecie bez skutku.
      Mam nadzieję, że wycieczka w tę cześć Francji Wam się w końcu uda. Polecam.
      Serdeczności i życzenia zdrowia :)

      Usuń