Środa, 7 września 2011
Dzisiaj Carcassonne, Toulouse, Lourdes.
|
Carcassonne |
Są miejsca na
ziemi, które rozbudzają moją wyobraźnię na tyle, żeby zacząć o nich marzyć i
wreszcie zobaczyć je na własne oczy. Jednym z nich jest twierdza w Carcassonne - ufortyfikowane miasto, którego początki sięgają 3500 r. p. n. e…
|
Carcassonne - droga między murami obronnymi |
|
Carcassonne - rekonstruowane drewniane fragmenty murów |
Tak jak wszędzie w
Basenie Morza Śródziemnego, tak i tutaj pojawiają się Rzymianie i w pierwszym
wieku przed naszą erą zamieniają drewnianą palisadę osady na kamienny mur.
Główna część północnych wałów obronnych, ufortyfikowanego przez Rzymian
wierzchołka wzgórza, pochodzi właśnie z tamtych czasów…
|
Carcassonne - dwa pierścienie grubych wałów obronnych |
|
Carcassonne - wjazd do twierdzy wybudowany pod kątem |
|
Carcassonne - imponująca wielkością budowla |
|
Carcassonne - barbakan, baszty, wieże, blanki...i ja |
Carcassonne, tak jak
wszystkie inne miasta posiada bogatą historię wartą opowiedzenia. Ja jednak
skrócę ją na tyle, żeby nie zanudzić czytelnika…
Warto wspomnieć, że
w VI wieku miasto przejmują Wizygoci, którzy rozbudowują fortyfikacje i to
właśnie im zawdzięczamy obecne mury. Łakomy kąsek długo nie pozostaje pod
panowaniem Wizygotów. Na początku VIII wieku, miasto zajmują Saraceni,
niespełna 40 lat później Frankowie napadają na dobrze strzeżoną twierdzę. Pepin
Krótki, syn Karola Młota, których grobowce oglądałam w katedrze w Saint-Denis,
zdobywa miasto…
|
Carcassonne - Bazylika Saint-Nazaire |
W 1067 Carcassonne
staje się własnością Raimonda Rogera Trencavela, wicehrabiego Albi i Nîmes, który buduje
tutaj zamek Château Comtal i bazylikę Saint-Nazaire…W kolejnych stuleciach
rodzina Trencavel koligaci się z dynastiami Barcelony i Tuluzy.
W XIII wieku miasto
przechodzi pod rządy Królestwa Francuskiego. Ludwik IX, obrońca chrześcijaństwa,
uznany przez Kościół za świętego buduje dolną część miasta, po drugiej stronie
rzeki Aude, a także rozpoczyna budowę drugich zewnętrznych murów…
To ciekawe, im
więcej podróżuję, im więcej poznaję, tym łatwiej wszystko układa mi się w jakąś
spójną całość. Zaczynam łączyć wydarzenia historyczne, lokować władców w
czasie, kojarzyć fakty… Zastanawiam się dlaczego do tej pory nie lubiłam
historii?
Staję wreszcie przed
bramą główną, wejściem zbudowanym pod kątem, zapewne po to, żeby utrudnić
wrogowi jego sforsowanie. Nie widzę jeszcze wszystkich wież, których jest aż
53. Przede mną dwa pierścienie grubych wałów i sucha fosa. Ostatnia wieża po
lewej, to ta obserwacyjna, ogrzewana niegdyś, ta po prawej, obsługiwana przez
20 osób, służy gromadzeniu wody za pomocą całego systemu rynien.
Najstarszy w Europie, bo trzynastowieczny
barbakan prezentuje się okazale, jego baszty dumnie wystawiają swoje krągłości
przed lico muru obronnego, za którym widać drugi z wieżami wciągniętymi.
Blanki, ciąg krenelaży, zwieńczających mury, ciągną się gdzieś daleko w głąb.
Przekraczam bramę. Przez chwilę idę pod górę ścieżką między murami, wchodzę na
kamienne półki, zaglądam w prostokątne wąskie otwory, robię zdjęcia i wyobrażam
sobie jak tysięczna rzesza żołnierzy zwinnie obsługuje wieże i baszty w
obronie grodu. Podziwiam fragment drewnianej rekonstrukcji twierdzy. Czy
wiecie, że ogień z palącego się drewna miał na tyle wysoką temperaturę, że mógł
skruszyć zaprawę łączącą kamień?
|
Carcassonne - witraże bazyliki Saint-Nazaire |
|
Carcassonne - rozeta w bazylice Saint-Nazaire |
|
Carcassonne - rozeta w bazylice Saint-Nazaire |
|
Saint-Nazaire - Madonna karmiąca |
A oto bazylika
Saint-Nazaire. XI wieczny kościół romański, sięgający czasów Trencavela, który
staje na miejscu katedry z czasów Karolingów, rozbudowuje się na przełomie XIII
i XIV wieku, kiedy to we Francji przyjmuje się styl gotycki. Imponujące dzieło,
ze strzelistym, smukłym transeptem i chórem, na zewnątrz z piaskowca, wewnątrz
prezentuje dwa style gotycki i romański, widoczne w licznych rzeźbach, witrażach
i całej dekoracji kościoła.
XIII i XIV wieczne witraże na fasadzie przedstawiają sceny z
życia Chrystusa i Apostołów. Czy wiecie, że oryginalne witraże znajdują się w
Paryżu w XIII wiecznej Sainte-Chapelle?
Ale warto przyjrzeć się jeszcze tej gotyckiej
budowli z zewnątrz. Od strony północnej nie widać na murach żadnych śladów wilgoci,
pleśni, czy też grzybów. Wystające daleko poza lico murów gargulce odprowadzają
doskonale nadmiar wody, a także swoim odrażającym wyglądem skutecznie
zatrzymują złe duchy…
|
Jean Pierre Cros-Mayrevieille |
Mam niewiele
wolnego czasu. Robię zdjęcia, żeby móc później przyjrzeć się temu
średniowiecznemu miastu, którego istnienie Francuzi zawdzięczają pewnemu
prowincjonalnemu adwokatowi i radnemu. To Jean Pierre Cros-Mayrevieille, (1810-1876)
przekonuje władze o potrzebie restauracji tego miejsca, chroniąc je tym samym przed
ruiną i zniszczeniem.
|
Carcassonne - miasto górne i dolne |
Zatrzymuję się na chwilę przed pomnikiem tego jakże
ważnego dla Carcassonne obywatela, po czym wlokę się za grupą, oglądając się co
chwila i robiąc zdjęcia górnemu i dolnemu miastu…
|
Tuluza - Kanał Południowy (Canal du Midi) |
Po chwili słucham
wiadomości na temat Tuluzy i Kanału Południowego (Canal du Midi) inaczej
zwanego, Kanałem Dwóch Mórz, łączącego Morze Śródziemne z Oceanem Atlantyckim.
Historia zaciekawia mnie na tyle, że robię notatki i co chwila spoglądam przez
szybę autokaru i podziwiam dzieło pewnego poborcy podatkowego od soli,
inżyniera i przedsiębiorcy francuskiego, zafascynowanego techniką, który
opracowuje projekt budowy kanału. Pierwotnie kanał nie przechodzi przez
Carcassonne i omija miasto w odległości dwóch kilometrów. Jego budowniczy
Pierre-Paul Riquet domaga się u radnych miasta, kwoty 100
000 funtów na realizację projektu. Ci jednak odmawiają. Błąd ten zostaje naprawiony dopiero w 1810
roku, podczas gdy oficjalne otwarcie kanału następuję w 1681 roku. Pierre-Paul
Riquet wyjeżdża do Paryża, przekonuje ówczesnego króla Francji, Ludwika XIV o
słuszności połączenia rzeki Garonny z Morzem Śródziemnym. Król wspiera
przedsięwzięcie i w 1666 roku powstaje spółka zatrudniająca około 12 tysięcy
ludzi do budowy kanału. Riquet inwestuje w budowę także swoje własne środki - 2
miliony funtów, podczas gdy całą budowę szacuje się na 15 milionów. To on także
wprowadza miesięczne wypłaty i ubezpieczenia socjalne dla robotników. Wspomnę
jeszcze, że szczytowym punktem kanału jest wysokość 48 metrów ponad poziom
Garonny.
Pierre-Paul Riquet
umiera w październiku 1680 roku, na kilka miesięcy przed oficjalnym otwarciem
tego niezwykle ciekawego technicznie obiektu, długości 240 kilometrów o
łukowatym przekroju, z 60 śluzami, ze 173 metrowym tunelem pod Czarnymi Górami i
z około 120 mostami przerzuconymi przez tę sztuczną rzekę…
|
Tuluza - zachwycam się innością tego miasta |
|
Tuluza - fasady kamienic |
|
Tuluza - Różowe miasto (Ville rose) |
|
Tuluza - charakterystyczne fasady kamienic |
|
Tuluza - urzekające fasady domów |
|
Tuluza - prawda, że piękne ? |
Wjeżdżam do Tuluzy, miasta oddalonego
od Carcassonne o 80 kilometrów. Tutaj także przemieszczamy się wzdłuż Kanału
Południowego, który w rok po oddaniu do użytku zostaje obsadzony 40 tysiącami
drzew, przeważnie platanami, rzucającymi tak bardzo potrzebny cień statkom
transportującym towary. Dzisiaj kanał porasta około 60 tysięcy drzew.
„Różowe miasto” (ville
rose) robi na mnie ogromne wrażenie. Jest po prostu piękne. Zadbane kamienice w
większości z czerwono pomarańczowej cegły przyciągają wzrok. Cegły do budowy
używali Rzymianie w I wieku przed naszą erą, czego dowodem są ruiny murów
romańskich na placu Saint-Jacques. Niegdyś, domy przykrywano warstwą tynku
traktując cegłę jak kamień ubogich. Współcześnie
domy licuje się także cegłą. Okolice obfitują w złoża gliny, podczas gdy
transport kamienia jest bardzo kosztowny. Moją uwagę przyciągają kute metalowe
balustrady balkonów i tarasów, a także lambrekiny, koronkowe falbanki zdobiące
górne, zewnętrzne części okien.
Miasto tętni
życiem. Na ulicach pełno młodzieży. Zapewne mają przerwę w zajęciach lekcyjnych,
okupują więc kawiarenki, bary i restauracje. Przechodzę wąską uliczką koło jakiegoś
liceum, tu także na chodnikach i placu szkoły gromady licealistów. Piękna
wrześniowa pogoda sprzyja spacerom i przesiadywaniu w ogródkach kawiarnianych.
Tuluza to trzeci po
Lyonie i Paryżu ośrodek oświatowy, siedziba trzech uniwersytetów. Tutaj znajduje
się międzynarodowe konsorcjum europejskie Airbus Industrie zajmujące się
produkcją samolotów, zatrudniające prawie 17 tysięcy osób, a także Miasteczko
Kosmiczne (Cité
de l’Espace). Nie sposób wymienić wszystkie ważne i mniej ważne miejsca. Na
każdym kroku coś zaskakuje i szokuje niepowtarzalnością. Jestem zauroczona
przede wszystkim innymi niż gdzie indziej fasadami kamienic. Zazdroszczę żakom
klimatu miasta studenckiego, ożywianego ich śmiechem, gestami, głośnymi
rozmowami…
|
Tuluza - na końcu ulicy kościół Saint - Sernin |
Ale oto zbliżam się do największego
z zachowanych kościołów pielgrzymkowych, Saint-Sernin, zbudowanego z cegły, gdzie
kamienia użyto tylko do wzniesienia przypór, obramowań okien i gzymsów. Przede
mną harmonijnie układające się bryły jedenastowiecznej apsydy i ośmioboczna
dzwonnica wzniesiona na skrzyżowaniu transeptu i nawy głównej.
|
Tuluza - apsyda i dzwonnica kościoła Saint - Sernin |
|
Wejście boczne do kościoła Saint-Sernin |
Przyglądam się
uważniej 65 metrowej wieży, której pierwszy poziom stanowią zamknięte murem
okna (widoczne na pierwszym zdjęciu z kościołem, tym na końcu ulicy), na dwóch następnych piętrach widać
nieznacznie cofnięte, otwarte już otwory okienne, umieszczone parami jedne nad
drugimi, zakończone łukami z archiwoltą (profilowane lica łuków, zdobione ornamentami).
Dwa ostatnie piętra, kontynuujące piramidalne zamierzenie, dobudowano pod
koniec XIII wieku. Ościeża pozbawione łuków wykończone są połączeniami
kątowymi, nowe przypomnienie architektury romańskiej. Szpiczaste wykończenie
wieży, zwieńczone krzyżem ukończono pod koniec XV wieku.
|
Kościół St. Sernin - ołtarz główny |
Pięcionawową bazylikę z 64 metrowym trójnawowym
transeptem i obejściem poprowadzonym wzdłuż naw bocznych, transeptu i za
prezbiterium, otacza wieniec kaplic. Kościół podzielony jest na jedenaście przęseł.
Tutaj znajdują się relikwie świętego Saturnina pierwszego biskupa Tuluzy, który
przybył do miasta w III wieku, krzewić chrześcijaństwo. Zginął śmiercią
męczeńską, zabity przez byka, do rogów, którego był przywiązany i wleczony przez
rozjuszone zwierzę. Stąd też nazwa ulicy Rue
du Taur, czy też Carriera Del Taur,
a także kościół pod wezwaniem Notre Dame
du Taur, znajdujący się przy tej ulicy. Wyjaśnię jeszcze, że łacińskie imię
Saturnius, w języku langue d’Oc to Sarni,
w języku francuskim Sernin.
|
Kaplica Niepokalanego Poczęcia |
|
Relikwie św.Gilberta ze św.Barnabą i św.Franciszkiem z Asyżu |
|
Kaplica św.Grzegorza - dekoracje z XVII w |
|
Kaplica św. Jakuba Większego |
|
Relikwiarz z Cierniem Korony Chrystusa |
Interesują mnie kaplice z relikwiami świętych. Zatrzymuję się kolejno przed
każdą z nich. Uwagę moją przyciąga kaplica św. Jakuba Większego, jednego z
dwunastu apostołów, którego grobowiec znajduje się w Santiago de Compostela. Należy
pamiętać, że świątynia Saint-Sernin leży na szlaku pielgrzymkowym. To tutaj
zatrzymywali się pątnicy. Popiersie świętego, w obszernym podróżnym kapeluszu
i płaszczu zdobionym muszelkami przedstawia strój pielgrzyma, narażonego na
silne wiatry tramontane i inne niekorzystne warunki atmosferyczne występujące
na Drodze św. Jakuba.
Warto wspomnieć o Świętym Relikwiarzu z Cierniem Korony Chrystusa, dar ostatniego hrabiego Tuluzy Alfonsa de Poitiers, który relikwię tę otrzymał od swojego brata, króla Ludwika Świętego. Początkowo Cierń był zamknięty w drewnianej szkatule, później zamknięto go w srebrnym relikwiarzu w kształcie piramidy w otoczeniu trzech aniołów, dzierżących atrybuty Męki Pańskiej. Zniszczony w czasie Rewolucji Francuskiej zastąpiony został obecnym relikwiarzem, którego strzegą dwa anioły, jeden z lancą, drugi z gąbką. Dzieło to wykonane zostało w Tuluzie w 1816 roku przez Ludwika III Samsona.
Ostatecznie Święty Cierń został zamknięty w jeszcze jednym ośmiobocznym, wykonanym z miedzi relikwiarzu. To pozłacane dzieło wykonał w 1880 roku Poussielgue-Rusand.
|
Chór z baldachimem i papieską parasolką |
Imponujące
wrażenie sprawia
chór, który w XVIII wieku otrzymał barokową dekorację. Za
ołtarzem wspaniała nastawa wykonana w 1720 roku przez Marca Arcisa, obrazująca
męczeństwo św. Saturnina. Wielki baldachim, który wznosi się nad szczątkami
świętego, zastąpił gotycką konstrukcje, której podstawę odnajdujemy w górnej
krypcie. Po lewej stronie baldachimu widzę otwartą parasolkę. Nigdzie wcześniej
rozpostartej umbreli nie widziałam. Teraz już wiem, że kościół, który nawiedza
papież, otrzymuje taką właśnie parasolkę upamiętniającą jego wizytę i której nie prezentuje się wiernym. Dwa lata temu nowy
proboszcz postanowił umieścić papieski prezent po lewej stronie ołtarza
głównego.
|
Wotum z XVI w - Tuluza, wiszące miasto z kościołem |
|
Wotum ofiarowane 20 lipca 1879 r |
W deambulatorium,
po lewej stronie chóru widzę zawieszone wysoko nad głową obwarowane murami
miasto z kościołem. To właśnie Tuluza, wotum z XVI wieku. Jest jeszcze w
pobliżu inne wotum z gorejącym miłosiernym Sercem Jezusowym w owalnych ramach –
dar biednych, dręczonych chorobami mieszkańców, ofiarowany 20 lipca 1879 roku.
|
Wnętrze kościoła Saint - Sernin |
|
Wnętrze kościoła Saint Sernin |
|
Wnętrze kościoła Saint Sernin |
|
Moje ręce na stopach św. Krzysztofa |
Nie sposób
delektować się wszystkimi detalami. Czas nagli. Ostatnia wychodzę ze świątyni,
obok, której znajduje się okazały budynek, Muzeum św. Rajmunda, w którym
zgromadzono liczne pozostałości rzymskie, rzeźby, mozaiki,
wczesnochrześcijańskie sarkofagi i galijskie ozdoby. Niegdyś mieszkali tutaj
budowniczowie świątyni.
|
Muzeum św. Rajmunda |
|
Tuluza - Rue du Taur |
|
Kościół Notre-Dame du Taur |
Ulicą, Rue du Taur,
wędruję w kierunku starej Tuluzy na elegancki Place du Capitole, na którym znajduje się ratusz połączony z teatrem jednolitą monumentalną fasadą w
stylu klasycystycznym z połowy XVIII wieku. W pobliżu placu wznosi się
przepiękny gotycki kościół Jakobinów, który należy do Dominikanów. Ich
klasztor, który założony został w 1215 roku przez św. Dominika był pierwszą
siedzibą zakonu.
|
Rynek w Tuluzie |
|
Pod arkadami na rynku w Tuluzie |
|
W różowym mieście |
|
Ratusz na placu Capitole |
|
Wewnętrzny dziedziniec ratusza |
|
W holu ratusza - obraz przedstawiający Rajmunda VI |
|
W holu ratusza - obraz przedstawiający treningi rycerzy |
|
W holu ratusza -malowidło z konkurencją recytatorską |
|
Tuluza - jedna z bram z przepiękną drewnianą boazerią |
Wchodzę na dziedziniec
ratusza i do holu budynku, w którym po lewej stronie widnieje obraz z ekskomunikowanym
Rajmundem VI z Tuluzy, po prawej treningi rycerzy, a nad schodami malowidło przedstawiające konkurencję recytatorską…
Po krótkim spacerze
uliczkami przylegającymi do rynku wyjeżdżam
do Lourdes mijając Garonnę, rzekę wypływającą z gór pirenejskich.
|
Lourdes z widokiem na Pireneje |
|
Lourdes |
|
Lourdes - zamek obronny |
W Lourdes spędzam resztę dnia. Najpierw
zostawiam bagaż w hotelu, znajdującym się tuż obok dworca kolejowego i razem ze
wszystkimi idę do sanktuarium.
Jestem trochę
niespokojna, a może zmęczona podróżą i zwiedzaniem, a może…
|
Lourdes - Matka Boska w Koronie na tle bazyliki |
|
Bazylika wybudowana w latach 1862-1889 |
|
Lourdes - Bazylika - dolna i górna |
|
Lourdes - Bazylika |
|
Przyjdźcie pić ze źródła i obmywajcie się w nim |
Oczom moim ukazuje się olbrzymi plac na końcu, którego
wznosi się bazylika w stylu neogotyckim. Dochodzę już prawie do bazyliki, kiedy
rozpoczyna się procesja osób niemogących poruszać się samodzielnie. Dzieją się
ze mną jakieś dziwne rzeczy, jestem pod wielkim wrażeniem tej niekończącej się ludzkiej
rzeki, wyśpiewującej modlitwę w pochodzie. Setki wolontariuszy pcha przed sobą
wózki, lub łóżka z chorymi pielgrzymami...
Zamieram na chwilę w bezruchu, po
chwili jednak zadaję sobie pytanie:, o czym
myślą, czego pragną ci wszyscy ludzie zdani na pomoc innych? Robienie zdjęć
w tym momencie wydaje mi się niestosowne, chowam aparat fotograficzny i
cierpliwie czekam, aż przejdzie procesja, której końca nie widać. Wykorzystuję
małą lukę między wózkami i przebijam się na drugą stronę kolumny. Po chwili
stoję w kolejce do groty. Modlący się w ciszy pielgrzymi, przesuwają się wolno w
miejscu Objawień. Naprzeciwko groty pokaźna grupy ludzi siedzi na ławkach.
Wiem, że zbierają się na różaniec.
|
Portal wejściowy do bazyliki dolnej |
|
Kaplica św. Bernadety |
|
Chrzest Jezusa |
|
Lourdes - bazylika górna |
|
Msza św. w kaplicy bazyliki górnej |
|
Lourdes - na poziomie górnej bazyliki |
Zwiedzam Bazylikę Różańcową, której portal
wejściowy ozdobiony jest płaskorzeźbą przedstawiającą Najświętsza Maryję Pannę
z Dzieciątkiem Jezus na ręku ofiarowującym różaniec św. Dominikowi. Widzę dwa
mniejsze wejścia: Drzwi Światła i Drzwi Życia. Dalej po lewej stronie kaplica
św. Bernadety. Po obu stronach świątyni wybudowano dwa długie podjazdy do
bazyliki górnej, którą oglądam z wielkim zaciekawieniem. Są tutaj także inne
kaplice, w których odprawiane są msze święte. O godzinie 19:00 w takiej właśnie
kameralnej mszy uczestniczę.
|
Szkatuła z fragmentem sutanny JPII |
|
Stacja Drogi Krzyżowej |
Przedtem jednak zwiedzam jeden z największych
kościołów świata, Bazylikę św. Piusa X, wybudowaną pod ziemią, inaugurowaną 25
marca 1958 roku przez kardynała Roncalli, przyszłego papieża Jana XXIII, w
setną rocznicę Objawień. Zatrzymuję się przy kaplicy, w której umieszczono
szkatułę z fragmentem zakrwawionej sutanny, którą miał na sobie papież Jan
Paweł II w dniu zamachu 13 maja 1981 roku. Oglądam stacje Drogi Krzyżowej,
malowanej najprawdopodobniej na szkle i podświetlone słabym światłem. Autorem
tych prac jest Denys de Soi.
Widząc ludzi
robiących zdjęcia, nieśmiało i ja wyciągam swój aparat fotograficzny. W głowie
mam jeden wielki mętlik, bo tak naprawdę cieszę się, że tu jestem, ale tyle się
tutaj dzieje, że modlić się prawdziwie nie potrafię. Nie jestem w stanie okiełznać
swoich myśli...
I tak jeszcze nabieram źródlanej wody do dwóch małych
butelek, wkładam je do plecaka i wlokąc nogę za nogą wracam do hotelu. Jestem
tak zmęczona, że rezygnuję z udziału w Procesji Maryjnej, która rozpoczyna się
po zapadnięciu nocy. Rano, moje sąsiadki z ostatniej „ławki” dzielą się
wrażeniami. Opowiadają, jak pielgrzymi zbierają się przed grotą, a potem kroczą
w orszaku z zapalonymi świecami w rękach, śpiewają
Ave Maria z Lourdes, pieśń nakreślającą historię Objawień, których
tysiące świateł są symbolem. Uroczystość kończy błogosławieństwo, intonuje się
Salve Regina, ostatni hołd dla Matki
Boskiej. Pielgrzymi wymieniają braterskie gesty przed rozejściem się w
lurdziańską noc. Słyszę jeszcze opowieść o przesympatycznym małżeństwie z
Alaski, które z dziewięciorgiem swoich dzieci uczestniczyło w procesji.
Najstarsze, kilkunastoletnie, najmłodsze, jeszcze przy piersi. Niesamowita jest
wiara ludzi!!! A jaka jest moja? Zastanawiam się…
|
Dworzec kolejowy w Lourdes |
|
Dworzec kolejowy w Lourdes o świcie |
|
Na dworcu kolejowym w Lourdes o świcie |
|
Hotel w pobliżu dworca kolejowego w Lourdes |
|
W tej części zaokrąglonej hotelu spędziłam noc |
|
Lourdes - okolice dworca kolejowego |
Następnego dnia rano, przed śniadaniem robię jeszcze kilka zdjęć w okolicy hotelu...
Oszałamiający post, wspaniałe jak zawsze zdjęcia, masz talent w łapkach i bystre oko, droga Ewo.
OdpowiedzUsuńCarcassonne jest mi dobrze znane z opowieści przyjaciela, którego poznałam w czasie studiów. Pochodził stamtąd, dlatego gdy zobaczyłam tytuł twojej notki, przeszedł mi po plecach dreszcz, pomyślałam sobie: A co to, jakaś telepatia?
Nazywał się Marc (Marek), czarował mnie swoją śniadą karnacją, nocnym, wiecznie chmurnym spojrzeniem i tym, że zawsze gdzieś go nosiło. Na pewno by ci się spodobał, to taki sam typ człowieka jak ty -- jeśli chodzi o wędrówkę, poznawanie nowych miejsc i ludzi. Dzięki za ten wpis, zdjęcia i opis nieoceniona pomoc w przypomnieniu sobie wielu faktów z przeszłości.
Ach, ciekawi mnie, co teraz porabia, gdzie jest, ten mój Marc. Pozdrawiam i ściskam :) :*
@Barbara Silver
OdpowiedzUsuńBasiu zajrzyj tu jeszcze raz proszę. Właśnie robię drobne poprawki, dotyczące podpisów pod zdjęciami w Bazylice Saint - Sernin i uzupełniam kilkoma zdaniami mój wpis. Bazylika w Tuluzie jest niezwykła, tyle tam historii objawiającej się w przepięknych dekoracjach, prawdziwych arcydziełach sztuki. Oglądając je chodziłam po prostu na wdechu, właściwie to biegałam z aparatem w rękach i robiłam tak zwane zdjęcia na później. Kiedy piszę ten komentarz mam takie samo uczucie wypełnionych powietrzem płuc zgromadzonego na zapas na wszelki wypadek...
Ach, Basiu! Jestem pewna, że podobałaby Ci się Tuluza, miasto młodych, odważnych ludzi, przyszłych być może naukowców. Może tam odnalazłabyś "SWOJEGO MARKA"...
Dziękuję za bardzo miły komentarz :)
Buziaki przesyłam
pisałam...pisałam...i diabli wzięli mój komentarz :(
OdpowiedzUsuń@halina
OdpowiedzUsuńTo nie możliwe!!!
Mnie też kilka razy "wcięło" kilka komentarzy. Przez jakiś czas pisałam je w Wordzie i kopiowałam, żeby go nie stracić. Pozdrawiam Cię serdecznie :)))
Zawsze jestem ciekawa co inni myślą na temat moich "poczynań literackich". Niestety, na palcach jednej ręki mogę policzyć takie osoby. Inni milczą, pewnie dlatego, że nie zainteresowałam czytelnika na tyle, żeby napisać kilka słów komentarza.
Raz jeszcze buziaki dla Ciebie Halinko :)))
Rozety są wspaniałe, to chyba jedyny element, który zawsze podobał mi się w kościołach, choć do nich nie uczęszczam. Podoba mi się idea "życiodajnych źródeł", ale drażni mnie trochę, że boginię Księżyca zastąpiono sztucznie dziewicą, co przecież jest z gruntu fałszywe. Ale mniejsza o to. Dużo teraz czytam o starych dziejach świata i rzuca się w oczy, że najpierw była bogini a nie męski-bóg, natomiast dzisiaj albo się uczyniło zeń dziewicę, albo w ogóle (np. w islamie) gardzi się kobietami, jakby nie miały mózgu, albo służą tylko do rozrodu, przez wzgląd na patriarchalny system. Głęboko mnie to uwiera, bo ze swoich źródeł wiem, że nie tak wyglądał świat dawniej, mężczyźni-hierarchowie 90% obecnej wiedzy i dogmatów -- przekłamali.
OdpowiedzUsuńAle jakby odsunąć prywatne animozje na bok, dobrze że chociaż w szczątkowej formie kult Bogini Matki się ostał. Raz jeszcze -- wspaniałe zdjęcia. Zazdroszczę podróży-wojaży, ale to już wiesz.... ;)
Pozdrawiam serdecznie :)
@ Barbara Silver
OdpowiedzUsuńJa jestem pod wrażeniem św.Magdaleny. Lubię fotografować jej wizerunki w malarstwie i rzeźbie. Zawsze przedstawiana jest jako piękna kobieta. Ale jak mniemam nie tylko była piękna, ale i bardzo mądra.
A co do kobiet? Myślę, że męskie ego i siła zdominowały słabą, inteligentną płeć, a nawet ją zniewoliły, jak w przypadku islamu.
Buziaki
Oj zdominowały, zdominowały. Wystarczy wziąć do ręki źródła, które nie prezentują mainstreamową wersję naszych dziejów. Cała nasza wiedza: historyczna, naukowa, religijna, jest zafałszowana. Uczyniono to w obawie przed kobietami, bo kiedyś, mężczyzna żył pod butem bogini i jej kapłanek a to się samczykom nie podobało. Więc zrobiono ludzkości masowe pranie mózgu. I oto żyjemy w kulturze patriarchalnej, czcimy fałszywe twory, fałszywe filozofie i doktryny polityczne. Przykre, ale prawdziwe. Na szczęście jednak coraz więcej ludzi na świecie budzi się z tego matriksa. Ps: ja też mam sentyment do MM, to taki współczesny odpowiednik Lilith. Pozdrawiam serdecznie ;)
OdpowiedzUsuńLourdes jest piękne, szkoda, że miałaś tak mało czasu, spędziłam tam kilka miesięcy i to inne Lourdes, poza sezonem jest niezwykłe ;)
OdpowiedzUsuńChciałabym w każdym miejscu spędzić trochę więcej czasu, ale jak wiesz z wycieczkami zorganizowanymi tak już jest. Jesteś uzależniona od programu. Czasami mam ochotę wsiąść w samochód i jechać przed siebie, zbaczać z tras turystycznych i zatrzymywać się tam gdzie jest najpiękniej. Wystarczyłyby jeszcze jedna osoba o podobnych zainteresowaniach, pieniądze na paliwo i na jedzenie...
UsuńPewnie, że chciałabym zwiedzić Lourdes dokładniej. Samo położenie miasteczka jest niezwykłe:)
Pozdrawiam ciepło:)))
Patrzę na zdjęcia dworca, hotelu, jakże to inne od opisywanego u Zoli. Doskonale rozumiem, że w takich miejscach trudno o skupienie, mam tak w Bazylice Świętego Piotra w Rzymie, ilekroć tam jestem - rozpraszam się podziwianiem. Trafiłam tu z bloga francuska kawiarenka (dopiero dziś zajrzałam pod archiwalny wpis). Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWitaj,
UsuńDo Twojej francuskiej kawiarenki zajrzałam z powodu umiłowania Francji, jej zabytków, kultury, sztuki...
Mieszkałam tam w latach 1981-1985 i później nie raz do niej wracałam...
Dzisiaj zajrzałam na Twoje inne blogi i pozwoliłam sobie wpisać na listę zaprzyjaźnionych: Moje podróże, Emile Zola i Pod skrzydłami aniołów
Noszę się z zamiarem napisania kilku postów na temat Francji, a w szczególności Paryża, tego obecnego i z czasów François Mitterranda.
Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do Naprzeciw SZCZĘŚCIU :)*
Bardzo mi miło. Pragnę tylko sprostować, iż blog francuska kawiarenka, podobnie, jak Czytamy Zolę i Pod skrzydłami aniołów są blogami współtworzonymi przez różnych blogerów, wystarczy zgłosić akces, a moderator dopisuje osobę do współtworzących i można tam publikować swoje teksty. Wyjątek chyba stanowi Francuska kawiarenka, której moderatorka nie odzywa się od dawna, a pozostali współtwórcy nie mają możliwości ze swego poziomu dopisywać innych chętnych, natomiast Pod skrzydłami aniołów jest "moim dzieckiem" i jeśli byłabyś chętna to zapraszam do współpracy, zwłaszcza, że większość współtworzących skupiła się na gatunku literatura, a zamierzałam uczynić blog bardziej interdyscyplinarny, tylko jak się prowadzi swój i uczestniczy w kilku innych (plus parę wyzwań czytelniczych) to zaczyna brakować czasu. Ja jestem fanką Włoch, ale od jakiegoś czasu dołączył do tego Paryż, który odwiedzam rokrocznie. Widzę u ciebie sporo wpisów o miejscach, w których byłam, lub które chciałabym odwiedzić, jak tylko znajdę chwilkę wrócę poczytać archiwum. Pozdrawiam
UsuńI znów jestem pod wielkim wrażeniem.
OdpowiedzUsuńTam też jeszcze nie dotarliśmy.
Pozdrowionka!
Południe Francji zwiedzałam po raz kolejny dwa lata temu. Zebrałam znacznie więcej materiału i odwiedziłam znacznie więcej miejscowości. To była fantastyczna wyprawa, którą zaledwie w kilku postach opisałam. Najciekawsze wciąż czekają na swoją kolej.
UsuńPozdrawiam :)