niedziela, 1 lipca 2018

Madera - fenomen doliny Curral das Freiras



    Ażeby wyjaśnić kuriozum pewnego miejsca na ziemi, jakim jest Curral das Freiras, muszę przytoczyć kilka informacji z dziedziny geografii, geologii, przyrody, historii...

    Curral das Freiras to wieś w dolinie masywu górskiego w sercu Madery, w gminie Câmara de Lobos z domostwami ulokowanymi na zboczach krateru wulkanicznego na wysokości od około 300 do 640 metrów.










    Do wsi, ze stolicy Madery Funchal, prowadzi kręta droga ER107 - Estrada da Eira do Serrado, której dość długi końcowy odcinek przebiega w tunelu wykutym w skałach. Odległość między obiema miejscowościami to tylko 13 kilometrów - ale za to, jakich kilometrów! My musieliśmy pokonać nieco dłużą drogę, bowiem wyruszyliśmy spod hotelu w Garajau (tutaj), najpierw drogą ekspresową via rápida do Funchal, a później Estrada da Eira do Serrado do Curral das Freiras. I tutaj jestem winna kolejne wyjaśnienie, a mianowicie nazwę drogi - Eira do Serrado to nazwa przełęczy, gdzie na wysokości
1095 metrów znajduje się punkt widokowy Eira do Serrado i stojący nad przepaścią czterogwiazdkowy hotel Estalagem Eira do Serrado. Z obu tych miejsc roztacza się niezapomniany widok na dolinę.

   
Podsumowując, do Curral das Freiras można dostać się na dwa sposoby:
- pierwszy - dojechać autem bądź autobusem od razu do wsi (na wysokość 640 metrów) i stamtąd, jako kolejny etap wyprawy, wspiąć się wyłącznie pieszym szlakiem na przełęcz ze wspomnianym punktem widokowym i hotelem, i… na dolinę popatrzeć z góry,
- drugi - pojechać autem bądź autobusem na Eira do Serrado (na wysokość 1095 metrów) i zejść pieszo do wsi.
    Łatwo obliczyć różnicę wysokości - wyciągnijmy średnią - jakieś 500 metrów w pionie, ale około 4 kilometrów szlaku. Dla takich jak my, podróżujących wypożyczonym autem byłoby to wyzwanie nie lada, bo musielibyśmy drogę tę pokonać tam i z powrotem, natomiast, podróżujący autobusem, studiując wcześniej rozkład jazdy, może obrać sobie za cel Eira do Serrado, pieszym szlakiem zejść do Curral das Freiras, i tam wsiąść znowu do komunikacji publicznej i wrócić do miejsca zamieszkania.

   
W początkach kolonizacji, ta trudnodostępna okolica nosiła nazwę Curral lub Curral da Serra, co oznacza zagrodę w paśmie górskim. Synonim słowa serra to cordilheira. A kordyliera, czytamy w słowniku języka polskiego, to
łańcuch bądź masyw górski wypiętrzony w obrębie geosynkliny w wyniku ruchów fałdujących (…). Geosynklina zaś, to podłużne zagłębienie w skorupie ziemskiej, którego dominującą cechą jest duża i zmienna głębokość oraz rozciągłość, przy stosunkowo małej szerokości. I taka właśnie jest ta dolina - głęboka, długa i wąska, ciągnąca się z północy na południe, co doskonale widać na mapach i co podkreśla jej niezwykłość jako naturalnej w przyrodzie kryjówki.
    Zmiana nazwy z Curral lub Curral da Serra na Curral das Freiras (Dolina Zakonnic - freiras - zakonnice), według niektórych źródeł, miała miejsce pomiędzy 1492 a 1497 rokiem, kiedy to owe ziemie przeszły na własność sióstr zakonnych z klasztoru Santa Clara w Funchal, według innych źródeł dopiero później, bo aż w 1566 roku, kiedy zakonnice musiały szukać schronienia w swoich trudnodostępnych dobrach, uciekając przed francuskimi korsarzami, plądrującymi stolicę.
    Do końca piętnastego wieku dolina opanowana była przez pasterzy wiodących na wpół koczowniczy tryb życia. Schronienia szukali tam także zbuntowani niewolnicy, przestępcy i inni uciekinierzy. Zanotowano, że w 1794 roku społeczność Doliny Zakonnic liczyła 110 mieszkańców.

   
Dzisiaj jedynym dziedzictwem historycznym w Curral das Freiras jest kościół parafialny pod wezwaniem Matki Bożej Wolności, wzniesiony na początku dziewiętnastego wieku. Parafia powstała z woli pierwszej rządzącej królowej Portugalii Marii I Franciszki Pobożnej na mocy dekretu z 1790 roku.
    Na święto Matki Bożej Wolności, obchodzone w ostatnią niedzielę sierpnia, przybywają rzesze pielgrzymów. Również w sierpniu adoruje się Chrystusa obecnego w Najświętszym Sakramencie, co również przyciąga licznych pielgrzymów i turystów przybyłych na wyspę.
    Kolejną atrakcją w Dolinie Zakonnic,
tradycyjnie obchodzoną
1 listopada, jest Festiwal kasztanów.

   
A teraz popatrzmy na kolejne zdjęcia:
    Do Curral das Freiras jedziemy wypożyczonym Fiatem Punto, stromymi krętymi drogami, suto naszpikowanymi ostrymi, zazwyczaj wąskimi zakrętami, przed którymi należy trąbić, aby dać znać nadjeżdżającym z przeciwnego kierunku pojazdom, że oto za ścianą skalną, znajduje się przeszkoda, czyli my.



    Czasami zakręty są poszerzone, ale nie po to, żeby mijanie się pojazdów było bezpieczniejsze, ale po to żeby móc się zatrzymać, chwilę odpocząć od nadmiaru wrażeń, odetchnąć pełną piersią, popatrzeć w przepaść pod nami, zrobić zdjęcia...







    Dojeżdżamy do celu. Samochód parkujemy obok baru restauracji La Perla z napisem na ścianie najlepszy widok panoramiczny. Zachęceni reklamą wchodzimy do środka. Mimo zimna, silnego wiatru, ciemnych chmur nad szczytami kordyliery, i co chwila siąpiącego deszczu, drzwi lokalu są otwarte. Ze środka wydostaje się mocny aromat pieczonych kasztanów. Wewnątrz, pod okapem wielkiego paleniska, prażą się brązowe owoce, gęsty dym drażni nozdrza. Zamawiamy dwie kawy chinesa i idziemy na piętro, gdzie przez szklaną ścianę przyglądamy się Dolinie Zakonnic i wierzchołkom gór osnutych szarugą.







   Otwieramy drzwi i wychodzimy na taras. Dobrze widoczna jest przełęcz Eira do Serrado. Robię zbliżenie hotelu i pstrykam fotki. W pionowym zboczu wypatrujemy drogę.








    W La Perla kupujemy likier kasztanowy. W domu dodawaliśmy go lodów. Pycha!


    Jest niedziela i jeszcze dość wczesna godzina. W kościele trwa msza święta.











     Za murem kościelnym, na wąskim tarasie, zabezpieczonym przed osuwaniem się ziemi kolejnym murem, wypatrzyliśmy cmentarz, dla wielu wymarzone miejsce wiecznego spoczynku.




    Kiedy wchodziliśmy do sklepu z pamiątkami do Curral das Freiras zaczęły nadjeżdżać autokary wycieczkowe i wieś powoli wypełniała się hałaśliwymi grupami turystów...







Madera, 8 kwietnia 2018 roku

7 komentarzy:

  1. MAdera! bardzo portugalska w wystroju, architekturze, a ja kocham Portugalie. Swietna wycieczka...
    a nawet przypominaja mi te tereny wenezuelskie Andy. Hmmmm...dziwne uczucie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wiem, wiem, jak wielka jest Twoja miłość do Portugalii i Wenezueli. Odkryłam ją w Twoich postach.
      Uściski :)

      Usuń
  2. Niezwykle malownicza wycieczka. Piękne widoki i wspaniała przyroda wokół.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za ciepłe słowa komentarza.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. O Matko!!! Ależ mnie nastraszyłaś, myślałam, że wstąpiłaś do zakonu. Ten strój nie dla Ciebie, foto można sobie strzelić. Magiczne ,piękne miejsce otoczone piękną przyrodą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wioletko, polecam Ci Maderę, Tobie miłośniczce ogrodów i naturalnego piękna.
      Uściski :)

      Usuń
  4. Odważni Wszyscy podróżnicy.Pozdrawiam.Zdzisia

    OdpowiedzUsuń