sobota, 22 lutego 2020

Krzemianka, Knyszyn, Krypno - garść ciekawostek z Podlasia


    Cóż z tego, że miesiąc luty wziął swoją nazwę od określenia srogich mrozów, kiedy w tym roku w lutym jak na przedwiośniu, bez śniegu, czasami z niewielkimi przymrozkami w nocy i temperaturą na plusie w dzień - nawet powyżej dziesięciu stopni. O pochodzeniu polskiej nazwy miesiąca luty, jako że nazwa ta ma związek z Supraślem piszę tutaj.

  
- Co zatem robić w zimowe weekendy, kiedy siąpi albo pada deszcz i na dodatek mocno wieje?! Pomijam gwałtowne zjawiska atmosferyczne, podczas których najlepiej nie wyściubiać nosa z domu, przeczekać huraganowe wiatry, intensywne ulewy, śnieżyce czy gradobicia.

   
Dawka ruchu na świeżym powietrzu, nawet w słotne i bezsłoneczne dni, przyniesie każdemu organizmowi moc korzyści i skutecznie poprawi nastrój. Dlatego warto zadbać o odpowiedni ubiór, do plecaka zapakować termos z gorącą herbatą, a na wypadek głodu kanapkę i wybrać się na wycieczkę. Od początku tego roku takich wycieczek poprawiających samopoczucie i kondycję fizyczną, zorganizowałam kilka. Dzisiejsza będzie kontynuacją tej, do rezerwatu Krzemianka z 02.02.2020
tutaj. Wtedy to ze względu na załamanie pogody przeszliśmy tylko dwie trzecie szlaku po rozległej zabagnionej dolinie, obfitej w źródliska zasilające strumień Krzemianka.
    Tydzień później, samochód zaparkowaliśmy na drugim, znacznie większym parkingu, przy drodze wiodącej do Kopiska.  



     Chcieliśmy dokładniej przyjrzeć się prehistorycznej kopalni krzemienia odkrytej w 1991 roku przez leśnika Romana Pruskiego, który oprócz działalności zawodowej zajmował się fotografią przyrodniczą i reportażową, dziennikarstwem i poszukiwaniem śladów historii. Podsumowaniem jego dziennikarskiego dorobku była wydana w 1998 książka Tajemnice Puszczy Knyszyńskiej, a nagrodą za promowanie i realizację programu ekorozwoju na obszarze Zielonych Płuc Polski był przyznany mu w 2002 roku Zielony Liść.
    Rezerwat Krzemianka, zlokalizowany w Puszczy Knyszyńskiej to najcenniejsze osiągnięcie Romana Pruskiego. Przez wiele lat gromadził materiały stanowiące przekonywujący dowód, iż ten fragment puszczy kryje w sobie cenny obiekt - kilkadziesiąt kopalń krzemienia z epoki brązu. 
    Na tablicy informacyjnej znaleźliśmy taką oto ciekawostkę:
    Przeprowadzone dotychczas badania pozwalają na stwierdzenie, że przed około 3000 lat funkcjonowało tu całe zagłębie wydobywcze i przetwórcze (około 300 kopalń oraz kamieniołomy). Ślady po dawnych kopalniach pokrywają południowy stok wzgórza - od szczytu do podnóża widoczne są liczne zagłębienia i hałdy. Krzemień wydobywano tu dwoma sposobami. Pierwszym z nich, bardziej powszechnym, było drążenie dość głębokich (do 4 m) szybów jamowych Po wcięciu się w zbocze, górnicy poszerzali jamę na boki. Cały urobek wyrzucano za siebie w kierunku spadku stoku. Drugim sposobem eksploatacji było poziome wcinanie się w stok wzgórza. Ślady tak prowadzonych prac (w postaci trzech wyraźnych tarasów) są dobrze widoczne we wschodniej części wzniesienia. Wszystko wskazuje na to, że na początku odsłonięta została długa ściana - rodzaj kamieniołomu. Pozwalało to na pracę kilkunastu górnikom. Podbierali oni ścianę wyrzucając urobek za siebie. Gdy stała się ona za wysoka i groziła zawaleniem, pracę przeniesiono wyżej. W ten sposób powstała kolejna półka. Kopalnie znajdujące się w rezerwacie Krzemianka są interesujące również dlatego, że przetrwały do naszych czasów w niemal nienaruszonym stanie. Puszcza doskonale ochroniła dawną pokopalnianą rzeźbę terenu, co zdarza się niezwykle rzadko. Najczęściej, w wyniku działalności ludzi; ulega ona zniszczeniu.
    Bez trudu można tam znaleźć kawałki skał osadowych. Do domu zabraliśmy dwa niewielkie krzemienie wygrzebane wśród liści na południowym stoku hałdy.












    W sobotę, słońce często pokazywało swoje oblicze, przez co w lesie panowały idealne wręcz warunki do urządzenia sobie małego pikniku na wzgórzu przy bagnach. Niezbyt korzystne natomiast było ostre światło, które mocno rozświetlało fotografowane obiekty. Trudno było mi uchwycić rzeczywiste barwy puszczy, a w szczególności naturalną soczystą zieleń mchów porastających północne fragmenty drzew.





































    Na otwartych przestrzeniach nie było już tak spokojnie. Po południu zerwał się dość silny wiatr i temperatura odczuwalna obniżyła się. Mimo to postanowiliśmy pojechać do Knyszyna i Krypna przez Kopisk. Nie polecam tej drogi, bowiem za Kopiskiem kończy się nawierzchnia asfaltowa i zaczyna żwirowa i dopiero za Chrabołami łączy się z krajową sześćdziesiątką piątką. Niemniej jednak wiedzie przez puszczę i jest naprawdę urokliwa.

   Królewski Knyszyn po godzinie trzynastej był wyludniony, a kościół pod wezwaniem świętego Jana Apostoła i Ewangelisty zamknięty. Historia tego kościoła sięga odległych czasów. Obecny kościół parafialny jest trzecią z kolei świątynią. Ufundowany przez Jana Zamoyskiego, ówczesnego starostę knyszyńskiego, został wybudowany w latach 1579-1601. W 1710 roku, kościół na skutek pożaru uległ prawie całkowitemu zniszczeniu. Przez lata odbudowywany i remontowany zmieniał swój pierwotny wygląd. Kształt współczesny uzyskał w latach 1900-1902, gdy dobudowano prezbiterium oraz chór wraz z wieżą.
    Obecny kościół murowany reprezentuje styl gotycko-renesansowy z oryginalnym kasetonowym sufitem.
    Za murem kościoła od strony wejścia głównego znajdują się dwa budynki starej i nowej plebanii.
    W ciekawostkach czytamy, że w podziemiach kościoła znajduje się prawdopodobnie urna z sercem króla Zygmunta Augusta, który zmarł w Knyszynie w 1572 roku.
    Grubość ścian obecnej świątyni wynosi 1,7 metra.
    Na wieży kościelnej znajdują trzy dzwony. Największy z nich waży 408 kilogramów i nadano mu imię Jan.
    W rogu muru kościelnego od strony wejścia znajduje się budynek dawniej zwany trupiarnią. Pozostawiano w nim ciała.










    Szlak śladami historii królewskiego Knyszyna obejmuje szesnaście miejsc oznaczonych tablicami. My zatrzymaliśmy się przy numerze szóstym, zabytkowym domu z końca osiemnastego wieku. Dom w stylu dworku mieszczańskiego zbudowany został na planie prostokąta z drewnianych bali na kamiennym fundamencie, pokryty dachówką ceramiczną. Pierwszymi mieszkańcami tego domu była pochodząca z Niemiec rodzina Klattów, która po zaborze pruskim pozostała w Knyszynie i dość szybko się spolonizowała.
    Przez lata, w domu tym, oprócz Klattów, mieszkały rodziny Bartkiewiczów i Piaseckich a w czasie wojen wraz z domownikami przebywali w nim wysocy rangą oficerowie armii okupacyjnych.
    Rodzina Piaseckich odznaczała się wielkim patriotyzmem. Już w szesnastym wieku jej członkowie pełnili funkcje administracyjne na dworze króla Zygmunta Augusta. Przez lata Józef Piasecki a następnie jego córka Cecylia (ostatnia właścicielka posiadłości), gromadzili w tym domu dokumenty związane z Knyszynem oraz przedmioty należące do pierwszych jego mieszkańców. Meble i sprzęty z niewielkimi poprawkami stoją w tych samych miejscach, co kiedyś. Jest to skarbnica przeszłości Knyszyna pamiętająca odległe czasy tego miasteczka.
    Zabytkowy dom zwiedzać można od poniedziałku do piątku w godzinach 9:00-16:00 po uprzednim kontakcie z Knyszyńskim Ośrodkiem Kultury.





    Z Knyszyna przez Knyszyn Zamek do wsi duchownej Krypno Kościelne, przez około cztery kilometry, wiedzie droga wśród pól.
    Na starym szlaku królewskim wiodącym z Krakowa przez Warszawę, Tykocin i Knyszyn do Grodna i Wilna znajduje się znane Sanktuarium Maryjne z łaskami słynącym obrazem Matki Bożej Pocieszenia.
    Więcej o historii sanktuarium i cudownym obrazie
tutaj.

   
Kościół
(kolegiata) Narodzenia Najświętszej Maryi Panny został wybudowany w latach 1881-1885
dzięki staraniom proboszcza knyszyńskiego księdza Adama Słonimskiego i za zezwoleniem cara Aleksandra III. W budowę znaczny wkład materialny wniosła Róża z Potockich Krasińska - synowa poety Zygmunta Krasińskiego. W ołtarzu głównym umieszczono krypniański, słynący łaskami obraz Matki Bożej Pocieszenia.
    Każdego roku, we wrześniu, przed obraz udają się wierni w Pieszej Pielgrzymce Rodzin.
    W sobotę szlakiem tym przejeżdżał rowerzysta, który zatrzymał się w sanktuarium nie tylko na modlitwę, ale pewnie też na chwilowy odpoczynek w ogrzewanej świątyni. Widać było że jest zmarznięty. Przez zasłoniętą częściowo twarz poprosił mnie o zrobienie mu zdjęcia.




















     Do domu wracaliśmy krajową sześćdziesiątką piątką przez Białystok. 
 

Rezerwat Krzemianka, Knyszyn, Krypno Kościelne,
sobota, 9 lutego 2020 roku

7 komentarzy:

  1. Dziękuję Ci za relaks w otoczeniu tej pięknej przyrody oraz za kolejną dawkę historii i zabytków Twoich cudnych okolic:)
    Pozdrawiam Was gorąco na kolejne "zimowe" dni:)
    Całusy:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy za pozdrowienia i wzajemnie serdecznie Was pozdrawiamy :)
      Marzy nam się ciepła wiosna i pogodne lato :)

      Usuń
    2. Nie tylko Wam się marzy zakończenie tej szarości, ale podobno w kwietniu ma już być lato!!!

      Usuń
  2. Dzisiaj najlepiej oglądać zaprzyjaźnione posty, u nas leje i wieje. Okolice macie cudne, tak więc z przyjemnością pospacerowałem z Wami po lesie i okolicach. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech! A ten Czeski Raj tak mnie zachwycił, że nie mogę o nim przestać myśleć!
      Uściski :)

      Usuń
  3. Ewuś szacun dla Was.
    Bardzo piękne miejsce na spacer. W energetycznym pomarańczowym kolorze cudnie się komponujesz na tle przyrody.:)
    Na razie nie potrafię nabrać odporności, więc wyjazdy zimowe odpadają.
    Pozdrawiam Cię bardzo ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niech nas wszystkich słabości omijają. Ja w tym roku na przedwiośniu również mam mocno obniżoną odporność i z domu rzadko wychodzę, czasami do pobliskiego lasu...
      Podobnie jak Ty marzę o kolejnych podróżach i wciąż śledzę propozycje biur podróży - w czasie tej paskudnej epidemii jest w czym wybierać i ceny przystępne...
      Trzymaj się ciepło Basieńko :)

      Usuń