poniedziałek, 3 stycznia 2022

Potężne klify, wulkany, tunele, jaskinie, podziemne jeziora, doliny, wąwozy, plaże, winnice… i wyjątkowa osobowość wyspy César Manrique Cabrera. Lanzarote - część druga


   
Ogromne wrażenie wywarł na mnie krajobraz wyspy Lanzarote, utworzony przez lawę wulkaniczną, która nieprzerwanie przez sześć lat (1730-1736) zamieniała żyzne ziemie w pustynię, w jeden z najmniej gościnnych obszarów na Ziemi.
    W poprzednim poście
kliknij tutaj pokazałam krainę ognia i wulkanów, ekosystem stworzony przez strumienie lawy - Park Narodowy Timanfaya; dzisiaj ciąg dalszy krajobrazu Lanzarote i sporo ciekawostek.

   
Nazwa wyspy pochodzi od nazwiska jej odkrywcy Lancelotto Malocello (1270-1336) genueńskiego kupca i żeglarza. Malocello odkrył Lanzarote dla Europy w 1312 roku, w czasie rejsu wzdłuż wybrzeży Afryki. Prowadząc handel z mieszkańcami spędził na niej dwadzieścia lat.  Wyspą rządził wówczas król Zonzamasa z żoną Fayną. Po nich władzę sprawowała ich córka Icó z mężem Guanarteme. W 1402 roku
syn Icó i Guanarteme - Guadarfia (ostatni tubylczy władca wyspy), witał na Lanzarote zdobywcę połowy Wysp Kanaryjskich Jeana de Béthencourta, o którym wspominałam pisząc o Fuerteventurze tutaj. Teguise, córka Guadarfia wyszła za mąż za bratanka Jeana de Béthencourta Maciota de Béthencourta.
    W 1414 roku powstało nowe miasto, które otrzymało nazwę Teguise i które przez ponad czterysta lat pełniło funkcję stolicy. W okolicach miasta, na skraju krateru Guanapay,
znajduje się najstarszy fort na Wyspach Kanaryjskich Castillo de Guanapay (Castillo de Santa Barbara), zbudowany w czternastym wieku przez Lancelotta Malocella.
    Z zamku roztacza się widok na dolinę Teguise i linię brzegową wyspy. W każdą niedzielę rano w centrum Teguise odbywa się targ, na którym kupić można produkty wyspiarskie takie jak wino czy sery, owoce i warzywa oraz pamiątki, ubrania jak również importowane drobiazgi.

   
Z wyspą, od urodzenia aż do swojej tragicznej śmierci, w wypadku drogowym w pobliżu własnego domu, związany był César Manrique Cabrera (1919
- 1992). Na stałe osiadł na Lanzarote w 1968 roku i od tej pory począł ją formować na swój sposób.
     Mówił: Dla mnie było to najpiękniejsze miejsce na ziemi. Zdałem sobie sprawę, że jeśli oni będą w stanie widzieć je przez pryzmat moich oczu, będą myśleć tak samo ja.
    Dzisiaj często słyszy się powiedzenie Lanzarote to Manrique a Manrique to Lanzarote. Jego dzieła, jego wyjątkowa wizja związku człowieka z przyrodą jest widoczna nie tylko na Lanzarote, ale też na innych wyspach archipelagu.

   
Najważniejszym i najbardziej osobistym projektem Manrique było zachowanie oryginalnego charakteru Lanzarote, naturalnego wplecenia sztuki w krajobraz. Artysta dążył do zachowania tradycyjnego, niskiego budownictwa i określonego ładu przestrzennego. Jak powiedział nasz przewodnik, domy mogły sięgać, co najwyżej wysokości palmy, wszystkie pomalowane na biało z zielonymi lub niebieskimi oknami i drzwiami. César nie popierał masowej turystyki, był wrogiem reklam i sztucznych elementów w krajobrazie. Stworzył tak zwane Wind Toys, rzeźby wprawiane w ruch siłą wiatru, ustawione przy drogach, na rondach.


   
Ciekawostka (źródło Wikipedia) - władze archipelagu Wysp Kanaryjskich postanowiły w 2000 roku ograniczyć rozwój masowej turystyki na wyspie, aby ratować jej środowisko i przestawić się na turystykę luksusową. Dwie gminy nie uznały tego i zezwoliły na zbudowanie za 270 mln euro 22 obiektów turystycznych na 7721 łóżek. Sąd Najwyższy archipelagu wyrokiem z marca 2008 roku anulował 22 zezwolenia na budowę i nakazał zburzenie wszystkich budynków, jakie powstały na ich podstawie.
    Hym… W Polsce także przydałoby się skontrolować pozwolenia i ograniczyć budowę obiektów turystycznych chociażby w Krainie Tysiąca Jezior (ponoć jezior jest dwa razy więcej).

   
Podczas bardzo intensywnego jednodniowego zwiedzania wyspy udało nam się zobaczyć zaledwie niewielką ilość zrealizowanych projektów Manrique. Jeden z nich, El Diablo w Parku Narodowym Timanfaya, pokazałam w poprzednim poście.

   
Z Parku Narodowego Timanfaya, drogą LZ-30 obraliśmy kierunek na Teguise



    W połowie drogi (skrzyżowanie dróg LZ-30 z LZ-20) zatrzymaliśmy się w Casa Museo del Campesino (Dom Muzeum Chłopa) zaprojektowanym przez Césara Manrique. Już z daleka wzrok podróżnika przyciąga piętnastometrowe wyzwanie dla wiatru Monumento a la Fecundidad (Pomnik Płodności). Dedykowany rolnikom, wykonany został ze starych zużytych beczek. Przedstawia splecionych uściskiem rolnika i rolniczkę oraz ich psa. We wnętrzu muzeum, zwiedzający poznają tajemnice lokalnego rzemiosła, tradycje i tryb życia rolników na wyspie. Z centralnej części dziedzińca wchodzi się do wulkanicznej groty, w której niegdyś wydobywano kamień, a obecnie znajduje się tam restauracja.




















   
Po krótkiej wizycie w muzeum ruszyliśmy dalej drogą LZ-30 do Teguise (miasta, które wcześniej było stolicą wyspy -
patrz wyżej). Nie mieliśmy czasu żeby, chociaż na chwilę tam się zatrzymać. Zrobiłam kilka zdjęć, w tym z daleka zdjęcie zamku Santa Barbara wzniesionego na szczycie wulkanu.







   
Dalej droga LZ-10 wiodła w kierunku wsi
Haría malowniczej miejscowości w Dolinie Tysiąca Palm.
























   
Zatrzymaliśmy się w punkcie widokowym
Mirador de Ermita de las Nieves, rozległym pustkowiu na szczycie klifu Famara z samotnie stojącym tam kościółkiem Ermita de las Nieves.





     Masyw Risco De Famara jest jedną z najpiękniejszych atrakcji geologicznych wyspy wulkanów. U podnóża skalistego wybrzeża rozciąga się najdłuższa plaża na Lanzarote - Playa Famara, która przypadła do gustu surferom. Wiatry są tutaj tak silne, że często przysypują piaskiem okoliczne zabudowania. Dokuczliwa bywa mgła calima, która i nam towarzyszyła. Z wysokiego klifu lądują na plaży lotniarze.
    Ta część wyspy doskonale widoczna jest na moim zdjęciu zrobionym podczas lotu samolotem.




   
Nie mogłam podejść na brzeg urwiska właśnie ze względu na ogromną siłę wiatru. Zdjęcia robił Ryszard nieco mocniej trzymający się na nogach. Znalazł się również jakiś śmiałek, który usiadł sobie na krawędzi i kontemplował osnutą calimą panoramę plaży Famara i okolice ledwo widoczne w tym zamgleniu. Nie mniej jednak ta przygoda z naturą bardzo mi się podobała.

   
W internecie krąży zdjęcie wypożyczonego na wyspie samochodu rozbitego na tym właśnie klifie. Na szczęście zsunął się tam bez pasażerów, młodych Polaków, po tym jak zapomnieli zaciągnąć hamulec. Miał tam miejsce jeszcze jeden wypadek, śmiertelny, najprawdopodobniej samobójstwo
(informacja naszego przewodnika).






   
Mojej uwadze nie uszła pustelnia na klifie Ermita de las Nieves (pustelnia śniegów - tłumaczenie własne), z którą związane są legendy i ciekawa historia. Dawno temu miały tu miejsce objawienia NMP, między innymi Maryja przepowiedziała obfite opady śniegu w miesiącu sierpniu, stąd nazwa Nieves (liczba mnoga śniegu - śniegi).
    Za pierwszą patronkę Lanzarote uznano w 1725 roku Virgen de las Nieves, obecnie patronką wyspy jest Virgen de los Dolores (bolesna) uważana za Panią Wulkanów. Mieszkańcy Teguise (największy ośrodek wierzący w Niepokalaną) nie zapomnieli o tej pierwszej, czczą obie i obie uważają za patronki wyspy. Podczas święta maryjnego i nie tylko zwracają się do obu o pomoc i ochronę przed nieszczęściami.
    Ponoć po 1725 roku pustelnia zaczęła popadać w ruinę i w 1996 podjęto decyzje o całkowitym zburzeniu kościółka. Projekt obecnej świątyni wykonał urodzony w Teguise architekt Enrique Spínola. Odbywają się tu każdego roku pielgrzymki z historycznego centrum Teguise.





   
Obiad zjedliśmy w Los Valles, malowniczej wsi położonej w dolinie, widocznej z punktu widokowego Mirador del Valle i nieopodal największej na wyspie farmy wiatrowej
- parque eólico.
 
  Pełna nazwa wsi to Los Valles de Santa Catalina, nazwana tak na cześć mieszkańców Santa Catalina, którzy osiedlili się tutaj po tym, jak ich domy zostały zniszczone przez erupcje Timanfaya.
    Los Valles (na północy wyspy) jest obszarem rolniczym, gdzie miejscowi nadal pracują na swoich polach w tradycyjny sposób z osłami i wielbłądami. W grudniu, podczas naszego tam pobytu, po niewielkich jeszcze opadach deszczu zieleniły się pola. Na zdjęciu miedzy innymi uprawa ziemniaka.










    Po obiedzie pojechaliśmy na północny kraniec Masywu Risco De Famara - Mirador del Río z wieńczącą klif artystyczną konstrukcją z 1974 roku, z kawiarnią i panoramicznymi punktami widokowymi. 

















    Jest to jedno z najbardziej wyjątkowych dzieł architektonicznych Césara Manrique, oferujące niesamowity widok na wyspę La Graciosa zwaną często ósmą Wyspą Kanaryjską. W oddali zobaczyć można także sylwetki niezamieszkałych wysp: Montaña Clara z najwyższym wzniesieniem 256 metrów i Alegranza z najwyższym wzniesieniem 289 metrów zlokalizowanym w południowej części wyspy w Montaña de Alegranza, z kraterem wulkanicznym o średnicy 1100 metrów.
    Widok na La Graciosę i okolice przysłaniała nam calima, której sprawcą był wiatr sirocco wiejący od strony Afryki. Pokonując ponad stukilometrową drogę nad oceanem przenosił on gorące masy powietrza wraz z ziarenkami piasku pochodzącego z Sahary.
Na zdjęciach dobrze widoczny jest jasnobeżowy pas pomiędzy lądem a niebem.



























   
Wybierając się w podróż z Fuerteventury na Lanzarote ubraliśmy się na tak zwaną cebulkę, żeby w każdej chwili móc pozbyć się części garderoby. Jednak nie z powodu zimna, lecz z powodu silnego wiatru byliśmy ubrani wciąż tak samo.  

   
Na zdjęciach zrobionych podczas lotu samolotem widać kolejno:
- Puerto del Rosario stolicę Fuerteventury i lotnisko,


- Fuerteventurę z licznymi pasmami górskimi i wąwozami



- Corralejo: miasto i port, z którego promem popłynęliśmy na Lanzarote oraz pobliską wyspę Lobos przesłoniętą chmurą


 
- Lanzarote - miasto Playa Blanca ze swoimi dwoma portami:
Puerto
  Deportivo Marina Rubicón
i Puerto de Playa Blanca a pomiędzy nimi
  Playa Dorada



- Lanzarote z wulkanicznym krajobrazem i miejscowościami z białymi
  domami







- północny kraniec Lanzarote i wyspy: La Graciosa, blisko niej Montaña
  Clara i nieco dalej Alegranza



   
W północnej części wyspy uwagę przykuwa majestatyczny, wygasły Volcán de la Corona (609 m n.p.m.) W jego pobliżu znajduje się wioska
. W tłumaczeniu z języka hiszpańskiego znaczy tak. - Czy jest to jedyna na świecie miejscowość o tak krótkiej nazwie?
    Wulkan Corona wybuchł 21 600 lat temu. Kaskady lawy płynące w kierunku klifów Famara miały ponad 400 metrów wysokości. Płynąca w kierunku wschodnim lawa przesunęła wybrzeże o 2,5 kilometra tworząc pole lawowe o powierzchni ponad 18 kilometrów kwadratowych, zwane Malpaís de La Corona. Ostatni wybuch wulkanu Corona datuje się na trzy tysiące lat wstecz.




   
Wycieki lawy utworzyły tunele lawowe, z których największy o długości ośmiu kilometrów, zwany tunelem Atlantydy, dał początek osobliwościom przyrody przystosowanym do turystyki takim jak Cueva de los Verdes i Jameos del Agua. Pola lawowe po wschodniej stronie wulkanu ciągnące się do oceanu, sklasyfikowane jako pomnik przyrody, stanowią niedostępną naturalną przestrzeń skał pokrytą gąszczem roślinności endemicznej dla Lanzarote.



 
    Zwiedziliśmy powstały w wyniku erupcji tunel Jameos del Agua, urządzony według projektu Césara Manrique. W Jameos del Agua zobaczyliśmy podziemne słone jezioro, w którym mieszka ślepy, albinotyczny krab Munidopsis polymorpha, jeden z symboli wyspy. Dno jeziora usiane jest tymi miniaturowymi białymi krabami, trudnymi do sfotografowania w ciemnej jaskini. W Jameos del Agua znajduje się stworzone przez artystę centrum kultury, sztuki i turystyki, restauracja, ogrody, basen, muzeum, sala koncertowa, sklepik z pamiątkami.












































   
Nasza podróż powoli dobiegała końca ale mieliśmy jeszcze na tyle dużo czasu, żeby po drodze zatrzymać się w dwóch ważnych punktach na Lanzarote.
    Pierwszy z nich to El Grifo - najstarsza winiarnia na Wyspach Kanaryjskich i jedna z dziesięciu najstarszych w Hiszpanii. Od 1775 roku nieprzerwanie, zajmuje się uprawą winorośli odmiany muscatel i malvasía
w naturalnym wulkanicznym otoczeniu. El Grifo należała kolejno do rodzin Los Ribera, Los De Castro, a od 1880 roku do obecnej rodziny.



   
Nie tak dawno, bo w setną rocznicę urodzin
Césara Manrique światło dzienne ujrzała specjalna limitowana edycja wina Malvasía de César -
14 000 butelek odmiany Malvasia Volcanica wyprodukowanych z
rocznika 2017.
    W ceremonii prezentacji wzięli udział prezes i dyrektor FCM (Fundacja Césara Manrique) José Juan Ramírez i Fernando Gómez Aguilera, wraz z Juanem José i Fermínem Otamendi, właścicielami El Grifo.


 
    Na etykiecie butelki (sitodruk na szkle) widnieje fragment muralu Césara Manrique zatytułowanego Lanzarote, wykonanego w 1953 roku, pierwotnie zlokalizowanego w pierwszym terminalu lotniska na wyspie. W setną rocznicę urodzin artysty mural odrestaurowany przez zespół Muzeum Prado eksponowany był w siedzibie fundacji.
    Dawne budynki winiarni zaadoptowano na muzeum wina, odwiedzanego każdego roku przez tysiące turystów.



     Winnice regionu La Gería posiadają ciekawą tradycyjną metodę kultywacji: pojedyncze winorośle sadzi się we wgłębieniach o średnicach około 4-5 m i głębokości ok. 2-3 m, a naokoło budowane są małe kamienne murki. Ta technika umożliwia lepsze wykorzystanie opadów i rosy, a także zabezpiecza rośliny przed wiatrami.

























   
Drugi punkt, ostatni jeszcze przed zachodem słońca, to El Golfo, malutka nadmorska wioska słynąca z zielonej laguny, niezwykłego zjawiska w zatoce, w której woda morska została uwięziona tworząc jezioro i zmieniła kolor na imponującą jaskrawą zieleń z powodu żyjących tam alg. 


















   
    Lanzarote
, 18 grudnia 2021 roku

 

9 komentarzy:

  1. Ufff! Musiałam sobie podzielić wpis na dwa dni, bo wrażeń mnóstwo. Cudnie wyglądają te białe domki wplecione w surowy krajobraz Lanzarote. I architektura Manrique też tam się doskonale wpisuje, choć to nie mój ulubiony styl w budownictwie. Pięknie wyglądają wyspy w lotu ptaka. Dlatego też zawsze wybieram miejsce przy oknie. No i jednak można coś uprawiać na wyspie, choć pewnie rolnicy nie mają łatwo, przy suszy i wiatrach. Cała wyprawa cudna!
    To się z Wami napodróżowałam!!! Dzięki:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula, dziękuję bardzo za dokładną lekturę. Staram się mocno ograniczać rozmiar tekstu, bo wiem, że większość osób lubi krótkie informacje. Tak po prawdzie i zdjęć jest za dużo, ale przecież moja droga Przyjaciółko blogi tworzymy przede wszystkim dla siebie, ku pamięci najpiękniejszych podróżniczych przeżyć. Za młodu nie dane nam było poznawanie świata, granice naszego państwa były zamknięte i cudem było otrzymanie wizy i paszportu. Nadrabiam to co straciłam i zapisuję to, właśnie tutaj w Naprzeciw SZCZĘŚCIU. To mój świat i cieszę się, że Ty też w nim jesteś. W głowie mam o wiele więcej...
      Buziaki i serdeczności :) :)

      Usuń
    2. Dokładnie tak! Masz rację, bo to Twój pamiętnik i Twoje wspomnienia. Mnie się one podobają!
      Dziękuję za komplement. I do usłyszenia:)))

      Usuń
  2. Krajobraz wyspy jest niezwykły, mimo iż surowy. Do tego te białe domy z oknami w kolorach zielni cudnie się tam wpisują. Jednak największe wrażenie zrobił na mnie tunel Jameos del Agua. Jakby się ktoś przeniósł do innego świata. Tunel, który spełnia wiele różnorodnych funkcji od restauracji po muzeum. Podobają mi się też zdjęcia zielonej laguny.Tyle wrażeń w jeden dzień można pozazdrościć. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie tę surowość lubię najbardziej. Podczas wędrówek po terenach niezaludnionych czuję ogromną więź z naturą. Tylko ja i ona, ekscytująca, tajemnicza, nieprzewidywalna, gotowa wybuchnąć w każdej chwili. Jak dobrze mi się oddycha w takim środowisku. Oby jak najwięcej takich miejsc się zachowało, bez dróg i bez siedzib ludzkich.
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  3. Ewuś, dziękuję za miłe wspomnienia. Prawie wszędzie tam byliśmy. Chyba nie wszystko pokazałam jeszcze na blogu. Podziwiam Twoje wspaniałe, dokładne opisy. Należę do tych, które bardziej chłoną wzrokiem. Dzięki Tobie przypominam sobie ciekawe miejsca.:)
    Z Wysp Kanaryjskich, najbardziej podobała nam się właśnie Lanzarote. Jest, moim zdaniem, najbardziej zielona. A to lubimy.
    Cudne zdjęcia.:)
    Jeszcze raz życzę Wam DO SIEGO ROKU, zdrowia i mnóstwo cudownych podroży.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lanzarote zielona jest na północy. Zachwyca tam polami uprawnymi rozciągającymi się w głębokich wąwozach i dolinach, tworząc niezapomniany krajobraz. Byliśmy tam po pierwszych opadach deszczu - jak niewiele wody potrzeba roślinom, żeby ruszyły z wegetacją.
      Poluję znowu na przystępną ofertę. Chcę jeszcze bardziej poznać ten niezwykły twór natury.
      Buziaki i wszystkiego dobrego Basiu :)

      Usuń
  4. Z wielką przyjemnością przeczytałam oba wpisy o Lanzarote. Jakiś czas temu spędziłam na niej kilka dni. To piękne wspomnienia, czas niespiesznego odkrywania wielu zachwycających miejsc. Weszłam też na Volcán de la Corona. Na Twoich zdjęciach poznawałam niektóre atrakcje i miejscowości. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po feriach będę polować na kolejne okazje tańszych wyjazdów, w tym na Lanzarote. Jeśli się uda nie ominę wulkanu Corona i jeszcze wielu innych ciekawych miejsc.
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń