niedziela, 19 sierpnia 2012

Imieniny u Marianny


    Imię Marianna według Wikipedii jest żeńskim odpowiednikiem imienia męskiego Marian. Potocznie jest ono błędnie interpretowane jako złożenie dwóch imion: Maria i Anna. W Polsce imię Marianna znane jest od średniowiecza i aż do dziewiętnastego wieku było jednym z najczęściej nadawanych imion – zamiast imienia Maria, które było uznawane za święte i zarezerwowane dla Matki Jezusa Chrystusa.

    Wśród bliskich mi osób imiona Marian i Marianna otrzymały na chrzcie bliźnięta – starsze rodzeństwo mojego męża. Imię Marianna nosi także moja przyjaciółka, solenizantka z piętnastego sierpnia,  świątecznego dnia Matki Boskiej Zielnej. I chociaż w tym roku święto Maryjne przypadało w środę, to Marianna na ogrodową imprezę zaprosiła gości dwa dni później. Nie wiem, czy pamiętacie ubiegłoroczną imprezę, o której pisałam tutaj i która także miała odbyć się w ogrodzie, ale ze względu na kiepską pogodę przeniesiona została do hotelowej restauracji Trio, która na tę okazję oferowała swoją usługę cateringową.
   W tym roku Marianna śledziła z dużym wyprzedzeniem prognozy długoterminowe z nadzieją, że wreszcie w swoim na nowo urządzonym ogrodzie zgromadzi i podejmie przyjaciół. Udało się. Po długotrwałych opadach deszczu i huraganach wróciło lato i nie tylko dzień był ciepły, ciepła i przyjemna była także noc. Ech…, lato! Dlaczego takie krótkie?
    Tym razem usługę cateringową świadczył Hotel Cristal. Jedzenie było wyśmienite. Podawano grillowanego łososia, grillowane mięsa i warzywa, przepyszne krewetki nadziane na firmowe drewniane wykałaczki i śliwki owinięte cieniutkimi plasterkami boczku także przebite wykałaczkami, mini naleśniczki, przeróżne kolorowe sałatki i te serwowane na małych liściach cykorii i te wystawione w półmiskach, marynaty, owoce i najrozmaitsze w smakach sosy, a także delikatne ciasta. Na stołach przykrytych białymi udrapowanymi po bokach obrusami ustawionymi w podkowę pod dachem zielonego namiotu połyskiwało po prawej stronie krystaliczne szkło, a biała zastawa zlewała się z bielą obrusów, sztućce zaś ukryto w białych na sztywno wykrochmalonych serwetkach. Serwowano wytrawne wina i drinki. Marianna przygotowała kilka uroczych zakątków, gdzie można było przysiąść i zjeść. Największym powodzeniem cieszył się zakątek hiszpański. Tam też przeniosła się cała impreza. 

Uchylona furtka zaprasza do ogrodu

Do ogrodu zapraszają także dwa psy Marianny Łatka i Boniuś

Zazdrosna Łatka natychmiast weszła w kadr, nosem odtrąciła Boniusia i dumnie pozowała

Boniuś (od Napoleona Bonaparte) nic sobie z tego nie robił i pozował cierpliwie obok Łatki

Grillowanie

Rozpoczynamy biesiadowanie

W hiszpańskim zakątku. Alicja, Joanna, Ewa Paryżanka

Rozmowy. Dorota, Andrzej, Ryszard, Bogdan

Nasi mężczyźni, orły, sokoły, herosy ...

A w ogrodzie pomału zapada zmrok

Towarzyskich rozmów ciąg dalszy

Gdzie te chłopy, gdzie? Pyta Grażyna

Ala w towarzystwie Ryszarda i Andrzeja

Chi, chi...Warszawiacy :) ;)  Andrzej z Joasią

Radosna Solenizantka

Ech..., Marianno...

Joanna, Alicja, Anna i ...

...i ja z Boniusiem

    W niszy muru Ola, córka Marianny ustawiła radioodtwarzacz i razem ze swoim kolegą Damianem czuwali nad doborem odpowiedniej do panującego nastroju muzyki. A jako, że to lato, to nie zabrakło dobrych kubańskich rytmów, a także modnego w latach trzydziestych i czterdziestych ubiegłego stulecia swingu, który w naszych kręgach króluje od zawsze. Trudno było namówić płeć męską na tańce. 

Pamiętacie piosenkę Danuty Rin?

Gdzie ci mężczyźni, prawdziwi tacy, orły, sokoły, herosy!?
Gdzie ci mężczyźni na miarę czasów, gdzie te chłopy!?
Gdzie, gdzie, gdzie, gdzie!?
Nie ma, nie ma, nie ma, nie ma, nie ma, nie ma…
  
    Ech…! Nie narzekam, nie, chociaż mój Rici odmówił mi tym razem, nie wiedzieć dlaczego, przyjemności wspólnego zatańczenia! Ale za to Bogdan mimo obolałej nogi obiecał, że za pół godziny będzie gotów! Tę miłą dla mnie deklarację, Andrzej skwitował zdaniem: Oj Boguś, przyjemność to będzie krótka, a ryzyko ogromne i spojrzał w kierunku mojego męża.
Chi, chi, chi…, każde ryzyko warte jest chwilowej przyjemności - odparłam żartobliwie. Pół godziny minęło bardzo szybko. Bogdan dotrzymał słowa…

Damian z Oleńką

Ola

Tańce czas zacząć...

Damian z Marianną

Urocza para Joasia i Andrzej

To była ciepła, prawdziwie letnia noc

Ech...


   Ech…, muszę się Wam przyznać do jeszcze jednej ekstrawagancji tego wieczoru…
    Jako że to ja zasiadałam za kierownicą mojego auta, to obowiązywała mnie abstynencja alkoholowa. Uznałam jednak, że mojej świadomości i zachowania nie zakłóci inna używka, a mianowicie…, odrobina nikotyny. Dołączyłam do mojej palącej od czasu do czasu przyjaciółki i z wielką jak mi się wydaje gracją wciągałam dym z białej cieniutkiej cygaretki, pokasłując także z gracją w momentach zapomnienia się. Na takie przyjęcie psychoaktywnej substancji, pozwoliłam już sobie kiedyś. Było to ponad dwa lata temu na Kubie, podczas barwnego przedstawienia w hawańskim kabarecie Tropicana. I nie tylko ja próbowałam słynnych kubańskich cygar.  

Zdołałam spalić tylko połowę papierosa

Z Marianną i Aleksandrą w kabarecie Tropicana

Hawański kabaret Tropicana - salon "Bajo Las estrellas" czyli sala pod gwiazdami

Kabaret Tropicana - egzotyczna wersja paryskiego kabaretu Folies Bergeres

Popularność klubu w latach pięćdziesiątych dwudziestego wieku była tak wielka,  że ...

... stał się on symbolem kubańskiej kultury

Wielu spodziewało się, że Castro zamknie Tropicanę, kiedy właściciel klubu Martin Fox...

... wyemigrował do Stanów Zjednoczonych na Miami


    Ale, ale, wracam do mojej przyjaciółki Marianny, lekarza anestezjologa z zawodu. Znam ją od dwudziestu lat. Razem z nią i naszymi dziećmi przemierzyłam kawał świata i przeżyłam niezapomniane chwile. Marianna ma wielu znajomych, ale stałe od lat grono przyjaciół. Obdarowana wielkim sercem, wspiera potrzebujących nie tylko dobrym słowem, ale i materialnie. Jest nadzwyczaj gościnna, a w parze z jej licznymi zaletami idzie pracowitość i zdyscyplinowanie. Decyzje podejmuje błyskawicznie, a kiedy zdarzy się jej jakiś zły wybór zapomina o tym szybko, nie rozpamiętuje porażek i nie rzuca się w wir przygód, tylko konsekwentnie podąża utartymi ścieżkami…

    Muszę jeszcze dodać, że na okazję imienin wydrukowałam kilkanaście kartek ze zwrotkami autorstwa naszej koleżanki Eli Chyc, napisanymi do znanego czterowersowego tekstu Sto lat…
    Poczyniliśmy kilka prób, po czym wszyscy razem zaśpiewaliśmy Mariannie naszą ulubioną jubileuszową piosenkę wzbogaconą o trzy zwrotki Chycówny…

Sto lat sto lat i jeszcze raz sto
Sto lat niesiemy ci w darze
Sto lat sto lat i jeszcze raz sto
Bo polski obyczaj tak każe


Niechaj ci w życiu zawsze się darzy
Oraz spełnienia najskrytszych marzeń
Sto lat sto lat i sto jeszcze raz
Przeżyj najpiękniej jak tylko się da

Powodzenia uśmiechu losu
No i zawsze pełnego trzosu
A gdy to wszystko człowiek już ma
Korzysta z tego ile się da

Szczerością serca i z łezką w oku
Tak ci śpiewamy każdego roku
Trzymając dłonie splecione wraz
Nie bacząc jak szybko ucieka czas

Sto lat sto lat i jeszcze raz sto
Sto lat niesiemy ci w darze
Sto lat sto lat i jeszcze raz sto
Bo polska tradycja tak każe        

Marianna śpiewa razem z nami

Trzy zwrotki do czterowersowego znanego poniekąd sto lat napisała Ela Chyc
 
 Sto lat niesiemy Ci w darze...

    A jako, że jadła ostało się wiele, następnego dnia Marianna z Grażyną, Joanną Warszawianką i jej mężem Andrzejem przywieźli co się dało i zastawili mój wielki dębowy stół w ogrodowej altanie. Ja tylko upiekłam szarlotkę, którą moi goście uwielbiają i sporządziłam orzeźwiający napój z miodem, cytryna i miętą.
    Po kolacji pojechaliśmy wszyscy do Centrum Kultury i Rekreacji na projekcję filmu U Pana Boga w Ogródku, który to kończył integracyjną imprezę zorganizowaną przez owe centrum, zatytułowaną U Pana Boga w Supraślu. Wszyscy Ci, którzy pojawili się tam w godzinach popołudniowych mogli spędzić w towarzystwie aktorów niezapomniane chwile, między innymi stworzyć ogródek z sadzonek przyniesionych ze swoich grządek, posłuchać muzyki, spróbować regionalnej kuchni, wziąć udział w konkursach, no i wreszcie zrobić sobie zdjęcie z bohaterami filmu… 
    Ech...! Lato! Czas wakacji i miłych spotkań! 

Dzień drugi - U Pana Boga  w Supraślu

4 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Ech...! Tak!
      I myślę, że nie należy żałować przyjaciołom słów szczerego zachwytu!

      Pozdrawiam ;)***

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Mnie też się podoba ze względu na prawdziwie letnie kolory i uniwersalność. Można ją nosić jako spódnicę w różnych udrapowaniach i jako sukienkę...

      Usuń