I
znowu pada deszcz. Na szczęście kropi spokojnie, wiatr nie hula, błyskawice nie
rozdzierają nieba… Czy to już zapowiedź jesieni?
Zasiadam
przed ekranem mojego laptopa, otwieram pocztę, sprawdzam wpisy na portalach
społecznościowych, a na Facebooku trafiam na konkurs Zakochani w Rzymie. Czytam szczegóły. Muszę sobie
wyobrazić, że moim przewodnikiem po Wiecznym Mieście jest Woody Allen, z którym
zwiedzaliśmy już Nowy Jork, Barcelonę i Paryż. Tym razem
Nowojorczyk może mnie zabrać w trzy różne miejsca, które ja muszę wybrać i na
dodatek uzasadnić, dlaczego chcę je zobaczyć.
I
chociaż fanką tego oryginalnego artysty współczesnego kina nie jestem, to
zabieram się do napisania wypowiedzi konkursowej. Jeszcze nie wiem, że stworzę
tekst nie w takim formacie jak potrzeba, ale o tym nieco później. Filmu Zakochani
w Rzymie, zapowiadającego porażkę artysty, nie widziałam. Jedynym
jego filmem, który mi się podobał był Vicky Cristina Barcelona. Początkowo
myślałam, że to obraz Pedro Almodóvara i siedząc w kinie między dwiema moimi
przyjaciółkami, zapytałam, czy aby na pewno Woody Allen jest jego twórcą. Nie
wierzyłam własnym oczom, na dodatek do moich uszu wpadała muzyka typowa dla
wyrazistego, autorskiego stylu hiszpańskiego reżysera. Czyżby geniusz
niekochanego przeze mnie, ale uwielbianego przez wielu Polaków Allena się
skończył, a on sam czerpał pomysły od innych...?
Kusiła
mnie główna nagroda w konkursie, jaką był wyjazd do Rzymu.
Wybrałam
trzy miejsca i uzasadniłam mój wybór.
A
oto tekst:
Nie
wyobrażam sobie zwiedzania świątyń z Woody Allenem, ateistą i twórcą
intelektualnej komedii. Nie wyobrażam sobie także, że mogłabym Woody
Allenowi darować Watykan i przejść obojętnie koło siedziby Najwyższego
Władcy Chrześcijaństwa i nie zobaczyć poematu harmonii i nieskończonego piękna,
jakim jest gloryfikująca Grób Rybaka z Galilei Kopuła Michała Anioła, której
szarobłękitny kolor zlewa się z błękitem niebios. Jakże mogłabym nie przemknąć
z tym drobnym Nowojorczykiem podcieniami monumentalnych kolumn Berniniego do
Biblioteki Watykańskiej, która z pewnością rozgrzeje do czerwoności twórcę
filmów bazujących nie tylko na seksualności, ale na filozofii i psychologii
także. A ja? Jakich ja palpitacji serca doznać mogę na widok antycznych
kolekcji, manuskryptów i rzadkości bibliograficznych…Wergiliusza, Cycerona...?
Na obniżenie temperatury, schłodzenie rozpalonych policzków i uspokojenie
drżących z wrażenia rąk poszukamy fontann, tak jak w intelektualnej
romantycznej komedii Vicky Cristina Barcelona, gdzie tłem w jednej ze
scen jest Fontanna Gaudiego w Parku Güell. A jakże! Byłam tam
musiałam sobie zrobić zdjęcie przed bajecznie kolorowym smokiem!
Ciekawa
jestem, który z rzymskich, bogato dekorowanych wodotrysków zainspiruje zdobywcę
czterech Oskarów. Może Fontanna Najad na Placu Republiki z czterema urzekająco
pięknymi nimfami, a może Fontanna Trytona mitycznego boga mórz, dłuta
Berniniego na Piazza Barberini, a może ta z czterema bóstwami rzecznymi,
symbolizującymi Nil, Ganges, Dunaj i Rio della Plata na Piazza Navona także
dzieło Gianlorenzo Berniniego. Pewnie zatrzymamy się na niewielkim placu w
siedemnastowiecznej scenerii z Fontanną di Trevi, która czerpie wodę z wciąż
czynnego akweduktu zbudowanego przez Marka Agrypę w dziewiętnastym roku przed
narodzeniem Chrystusa. A może…? Może to będzie Fontanna Żółwi z czterema
Efebami – urodziwymi chłopcami, na Piazza Mattei jedna z mniejszych, ale jakże
uroczych wykonanych w brązie, którą także wybudowano w celu doprowadzenia wody
pitnej ze starożytnego akweduktu Acqua Vergine…
Nie
będę protestować o nie, kiedy sam mistrz kina wprowadzi mnie do Muzeum
Kapitolińskiego. Kto by nie chciał zobaczyć Umierającego Gallusa – dzieło
starożytnej sztuki, albo helleński zakazany pocałunek dwojga młodych
zakochanych Amora i Psyche, czy też najlepszą kopię Odpoczywającego Satyra,
albo popiersie Homera opiewającego wojny trojańskie, któremu aż siedem miast
nadało swoje obywatelstwo i który tradycyjnie przedstawiany jest jako biedny
stary ślepiec. A Sokratesa nie chcielibyście zobaczyć? Tego słynnego ateńskiego
filozofa ukazano jako satyra ze spłaszczonym nosem, masywnymi ustami i oczami
wychodzącymi z orbit. Jeszcze przed wypiciem śmiertelnej czary utrwalił on
podstawy nieśmiertelności duszy. To jeszcze nie koniec tej bogatej kolekcji!
Jest jeszcze Dziewczynka z gołębiem, Wenus Kapitolińska, Chłopiec wyciągający
cierń ze stopy, obraz Caravaggio Św. Jan Chrzciciel…
Na
Kapitol prowadzi długi szereg schodów, zwany Kordonatą, wykonany na podstawie
szkiców Michała Anioła. Weszliśmy po nich triumfalnie i triumfalnie zeszliśmy.
Zanim
wysłałam pod wskazany adres moją wypowiedź sprawdziłam raz jeszcze warunki
udziału w konkursie. Tekst nie mógł przekroczyć 1500 znaków ze spacjami. Co to
są te znaki? Jan, kolega informatyk, tłumaczył mi kiedyś jak się formatuje tekst.
Odchodziłam od zmysłów. Na szczęście z pomocą przyszedł mi mój syn i dwoma kliknięciami
myszką pokazał jak to się robi. Zamarłam z przerażenia, bo miałam o dwie
trzecie znaków za dużo. Wycinałam więc wyraz za wyrazem kontrolując zawartość. Co z
tego wyszło? Zobaczcie sami! Moja wypowiedź licząca dokładnie 1500 znaków ze
spacjami została już wysłana. Niestety nie otrzymałam jeszcze potwierdzenia
udziału w konkursie. No cóż! Tak czy siak na moim blogu pozostanie ślad w
postaci tego wpisu.
Dodam
jeszcze kilka fotografii z mojej wcześniejszej wyprawy do Rzymu. Nie są to najlepsze zdjęcia, bo kilka lat temu nie miałam mojej lustrzanki i skupiałam w większości uwagę na ludziach. Niestety nie
opublikuję też moich ukochanych zdjątek, na których towarzyszy mi pewien Amorek i
którego tożsamości zdradzić nie mogę. Pokażę jedynie jego rękę. Niech klimat intelektualnej, czy też
inteligentnej romantycznej komedii towarzyszy nam do końca!
Taki
oto tekst wysłałam:
Nie wyobrażam
sobie zwiedzania świątyń z Woody Allenem ateistą i twórcą intelektualnej komedii. Nie wyobrażam sobie także, że mogłabym mu
darować Watykan i nie zobaczyć Kopuły Michała Anioła gloryfikującej Grób Rybaka
z Galilei. Jakże mogłabym nie przemknąć z tym drobnym Nowojorczykiem
podcieniami kolumn Berniniego do Biblioteki Watykańskiej, która z pewnością
rozgrzeje do czerwoności twórcę filmów bazujących nie tylko na seksualności,
ale na filozofii i psychologii także. Na schłodzenie rozpalonych policzków
poszukamy fontann tak jak w filmie Vicky
Cristina Barcelona, gdzie tłem w jednej ze scen jest Fontanna Gaudiego. Który z rzymskich wodotrysków zainspiruje
zdobywcę czterech Oskarów? Może Fontanna Najad z urzekającymi nimfami, a może
Trytona mitycznego boga mórz, a może ta Czterech Rzek, czy di Trevi, która tak
jak Fontanna Żółwi czerpie wodę ze starożytnego akweduktu. Nie będę
protestować o nie, kiedy mistrz kina wprowadzi mnie do Muzeum Kapitolińskiego.
Kto by nie chciał zobaczyć Umierającego
Gallusa, zakazanego pocałunku Amora i
Psyche, Odpoczywającego Satyra, Homera, tradycyjnie przedstawianego jako
biednego starego ślepca? A nie chcielibyście zobaczyć słynnego ateńskiego
filozofa przedstawianego jako satyra ze spłaszczonym nosem, masywnymi ustami i
oczami wychodzącymi z orbit? To nie koniec tej bogatej kolekcji!
Na Kapitol
prowadzi Kordonata szereg schodów, wykonany na podstawie szkiców Michała
Anioła. My tymi schodami zejdziemy i na dole powiemy sobie do zobaczenia!
Bazylika Św. Piotra - wnętrze kopuły - dzieło Michała Anioła |
Św. Piotr w brązie - dzieło przypisywane Arnolfowi di Cambio |
Św. Mateusz - celnik z Kafarnaum |
Ach , żeby tak mieć swojego pana, by oprzeć pysk na jego kolanach, by leżeć przy nim do góry brzuchem i żeby drapał mnie za uchem |
dobry tekst!
OdpowiedzUsuńa na film i tak swoją drogą z pewnością się wybiorę:)
Blog o życiu & podróżach
Blog o gotowaniu
Dziękuję Oleńko za pochlebną opinię :)
UsuńA co do filmu? Specjalnie do kina na "Zakochanych w Rzymie" się nie wybiorę, ale to nie znaczy, że przy jakiejś okazji go nie obejrzę. Interesuje mnie jakie miejsca Woody Allen wybrał i czym się zachwycił.
Hej!
OdpowiedzUsuńDziękuję za wizytę u mnie:) Było fajnie ale to już historia:)
Po takim łażeniu schudłem sporo. I też to mnie cieszy!
Widzę po Twoim blogu, że jesteś PROFESJONALNĄ TURYSTKĄ.
No ja taki nie jestem. Lubię po prostu jak coś się dzieje. jak zwiedzam to tylko to co chcę a nie to co jest w przewodnikach...
We Florencji mieszka moja siostra. Od ponad 30 lat...
Życze Ci powodzenia w konkursie. Z Twoją wiedzą masz duże szanse!
Pozdrawiam Vojtek
Hej!
Usuń"Byłam z wizytą" na blogu Judyty. Tam zainteresował mnie Twój wpis, jako, że oboje mamy ten sam kolor oczu... chi, chi...
Takie szwendanie się po świecie i odkrywanie nowych miejsc nie ujętych w przewodnikach uwielbiam, ale jak zdążyłam przekalkulować zorganizowane wyjazdy kosztują mnie znacznie mniej, bo dosłownie decyduję się na nie w ostatniej chwili, kiedy cena jest o połowę niższa.
Dobrą metę mam tylko w Paryżu, jako że mieszka tam rodzina mojego męża. Często korzystam z gościnności jego sióstr.
Florencja marzy mi się od dawna i pewnie znajdę jakiś sposób, żeby tam pojechać. Kto wie, może się gdzieś spotkamy. Życie ciągle nas zaskakuje.
Póki co nie potwierdzono udziału w konkursie, ale dziękuję za wiarę we mnie.
Pozdrawiam
Dołączyłem do Twojej witryny. Mam nadzieję, że się zrewanżujesz:)
OdpowiedzUsuńJeszcze raz Vojtek
Już do Ciebie pędzę i dołączam do grona Twoich fanów :)
UsuńJeszcze raz Eva
W Tym Miescie jest sie czym zachwycic!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
O tak!
UsuńNa dodatek pachnie tam odległą przeszłością!
Usciski
Piękne zdjęcia, znakomita relacja. Przejrzę resztę. Pozdrawiam z Warmii
OdpowiedzUsuńZapraszam, zapraszam i za pozdrowienia z Warmii dziękuję.
UsuńWłaśnie zajrzałam do Ciebie i pozwoliłam sobie dołączyć do grona Twoich znajomych.
Opisujesz wiele miejsc, w których byłam i które urzekły mnie tak jak Ciebie. Poza tym masz cudne okazy fauny i flory.
Pozdrawiam z Podlasia
Witaj, Ewuniu :)
OdpowiedzUsuńJa również zjechałam w ost. latach z oceną Woody'ego. Moim skromnym zdaniem naprawdę dobre filmy kręcił do połowy lat 90' i nagle zszedł na taką tandetną komerchę, że aż przykro. Stał się reżyserem w stylu Harlequin, jeszcze wiesz co mam na myśli. Widziałaś może "Manhattan" albo "Mężowie i żony"? To moi faworyci. "Vicky.." - powiem szczerze acz delikatnie, skończyłam oglądać po 15 minutach. Może właśnie dlatego, co napisałaś, iż tak bardzo przypominał Almodóvara, którego wprost nie cierpię. Ale ja już tak mam, że wystarczy mi raz podpaść. Mniejsza o szczegóły.
Zdjęcia Rzymu - wspaniałe. Ja również zaliczam się do grona ateistów, tyle że w wydaniu "light", a więc pomimo iż drażni mnie świadomość, że Watykan wzniesiono na dawnym miejscu kultu Bogini Kybele (Bogini Matki), to jednak jestem wielką fanką prac artystów, którzy upiększali to miejsce. Sztuka ma to do siebie, że przenika wszystkie sfery naszego życia i na prawdę nie trzeba być wierzącym, aby docenić artyzm. Poza tym jeśli weźmie się pod uwagę symbole, które co rusz uderzają po oczach zorientowanego turystę, wycieczka po stolicy apostolskiej może być nie lada gratką.
Czy pisałam już, że chciałam kiedyś zamieszkać w Rzymie? Na dzień dzisiejszy mażę jedynie o rundce po tamtejszych antykwariatach. X,D
Pozdrawiam serdecznie :) :* (Cmok)
Gwiazda Woody'ego Allena już zgasła i pewnie nigdy już nie zaświeci, natomiast gwiazda Pedro Almodóvara świeci nadal. Jak na razie hiszpański reżyser ma się dobrze, ale pewnie za niedługo, jeżeli nic nowego nie wymyśli, jego sława przeminie tak jak przeminęła sława jego amerykańskiego kolegi.
UsuńNie mam nic przeciwko ateizmowi agnostycznemu w Twoim wydaniu, bo nikt tak jak Ty nie potrafi się wypowiedzieć w kwestiach wiary i uzasadnić swój światopogląd. Ślepa wiara w ogólnie uznane "prawdy" nie sprzyja dogłębnemu poznaniu świata - mówił Lucjan Ferus.
W Rzymie mogłabym pomieszkać, ale nie zamieszkać.
Buziaki :)))
Ewo!
OdpowiedzUsuńAle które imię jest piękne. Bo u mnie na blogu napisałaś "Jakie piękne imię"
No to czekam na informacje. Z pracy wróciłem do następnego urlopu o jeden dzień bliżej:)
Vojtek
Vojtku!
UsuńPewnie się rozczarujesz, że nie chodzi mi o Twoje imię, tylko o imię uroczej damy, która Ci towarzyszyła podczas ostatniego wyjazdu.
"Jakie piękne imię" chciałam napisać nieco wyżej. Ale dopiero po kliknięciu "opublikuj" zorientowałam się, że mój komentarz spadł niżej.
Ech...! Nie przeczę, że mężczyźni o imieniu Wojciech mają ciekawą osobowość. Mój dziewiętnastolatek także otrzymał takie imię na chrzcie.
Liczysz dni do następnych wakacji ? Po drodze będą jeszcze dni świąteczne ;)
Rzym... Z jednej strony miasto piękna i bogactwa, z drugiej wyzysku i grzechu. Trudno chyba o bardziej dwuznaczne miasto świata. Ale piesek świetny! :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWitaj Ado!
UsuńNiewątpliwie Rzym jest wyjątkowy pod każdym względem.
Nie przypominam sobie autora tego kamiennego zwierzęcia. Pamiętam jedynie, że zatrzymaliśmy się przy nim nieco dłużej, bo zachwycił nas swoją urodą i wiernym spojrzeniem. Zgadzam się z Tobą piesek jest świetny ;)
Uściski :)