Dzisiaj wreszcie wczesną porą wybrałam się do mojego
ogrodu z aparatem fotograficznym.
W ostatnim dniu sierpnia postanowiłam uwiecznić moją
dwudziestoletnią pracę, moje zmagania z naturą, pielęgnowaniem jej, koszeniem
trawy, pieleniem zielska, wycinaniem, przycinaniem, piłowaniem, rąbaniem gałęzi
drzew i krzewów, sadzeniem nowych roślin, przesadzaniem starych…i tak w kółko…
Dwadzieścia lat, mało to i dużo zważywszy na to, że
wszystkie rośliny, oprócz dwóch starych jabłoni i dwóch starych mirabelek
posadziłam sama, no powiedzmy z pomocą mojego męża także. Wszystko, łącznie z
przewożeniem ziemi, wkopywaniem palisad, malowaniem, układaniem kamieni,
budowaniem itd… robiliśmy własnymi rękoma, a właściwie nie będzie w tym żadnej
przesady, kiedy powiem, że większość robót ogrodowych wykonałam sama. Nie wiem,
co to znaczy czegoś nie potrafić. Jak trzeba biorę do ręki piłę, heblarkę,
szlifierkę, wiertarkę, gwoździe, wkręty, pędzle, farby, młotki… Nie boję się
huku maszyn elektrycznych. Czy wiecie, że do wbijania kamieni w nawierzchnię są
specjalne gumowe młotki? A czy wiecie ile par rękawiczek zużyłam przez te lata?
A ile tabletek przeciwbólowych połknęłam? A ile razy klęłam w tak zwane żywe
kamienie?
Ech…, gdybym miała środki na realizację swojego
wymarzonego ogrodu? Tylko, czy wtedy byłby to mój ogród? Moją pracę przyrównuję
do pracy artysty, malarza, rzeźbiarza. Gdyby ktoś namalował obraz według moich
wskazówek, czy mogłabym się pod nim podpisać?
W każdym bądź razie nie mogę liczyć na przypływ
gotówki, żeby zrealizować wizję mojego ogrodu. Muszę więc zadowolić się tym co
mam i nadal ulepszać własnymi siłami to co zaczęłam dwadzieścia lat temu. Nie
raz dziwię się sobie skąd miałam tyle siły, energii, zapału…
Mój ogród o każdej porze roku wygląda inaczej i
każdego roku się zmienia. Dzisiaj kwiaty, które przekwitły uprzątnęłam, więc
nie jest tak kolorowo jak było w maju, czerwcu, lipcu i sierpniu. Dominującym
kolorem września będzie zieleń, później pojawią się czerwone liście winobluszczu
i pomału opadać będą liście drzew owocowych.
W 2007 roku wybudowałam mężowi w prezencie altanę,
była to niespodzianka na pięćdziesiąte piąte urodziny. Był w sanatorium, kiedy
z pomocą mojego młodszego brata stawialiśmy drewnianą konstrukcję. Nie udało
nam się przykryć altanki, dwa pierwsze arkusze falistej blachy zostały źle
przykręcone i mój Rici po powrocie z leczenia sanatoryjnego musiał sam zająć
się poprawkami i prawidłowym pokryciem…
W Altanie jemy śniadania, obiady, kolacje, podejmujemy
gości…
W dolnym ogrodzie zrobiłam także kącik jadalniany.
Tutaj najlepiej smakuje mi kawa o poranku, jako, że słońce najwcześniej tam
zagląda…
W ostatnim dniu sierpnia zapraszam do ogrodu :)
W ostatnim dniu sierpnia zapraszam do ogrodu :)
Piękny masz ogród i altanka jest. Ja dopiero swoją będę robił. Ale mam takie samo zdanie. Ogród trzeba zrobić własnoręcznie aby móc go nazwać swoim.
OdpowiedzUsuńTak do końca zgodzić się z Tobą nie mogę, bo jak zapewne zauważyłeś w moim ogrodzie poziomów jest kilka. Chciałabym na przykład betonowe schody i murki przyporowe obłożyć kamieniem zrobić do tego stosowne balustrady, rozbudować schody na zboczach..., jest tego sporo. W okolicy mieszka perfekcyjny kamieniarz, który robi prawdziwe dzieła sztuki, starannie dobiera kamień, nie pozostawia niechlujnie wypełnionych betonem szczelin..., ale póki co nie stać mnie na tego speca, a sama kamienia niestety tłuc nie potrafię...
UsuńTwoje miejsce na ziemi...ogrod zrobilas bardzo klimatycznie, wyglada bardzo naturalnie, kawalek przyrody dyskretnie kierowany przez Ciebie...ja lubie takie ogrody..gratuluje!!
OdpowiedzUsuńMiło mi, że dałaś się zaprosić.
UsuńDziękuję za odwiedziny w mojej zielonej oazie spokoju i ptasich treli:)
Pięknie i urokliwie! Takie podlaskie Giverny!
OdpowiedzUsuńserdecznie pozdrawiam,
Kama Lebiedzińska
Kamilo
UsuńDwa tygodnie temu odwiedziły mnie dwie absolwentki liceum. Wiesz co powiedziały? W takim miejscu tylko żyć nie umierać! Ech... Odwiedziłyśmy też szkołę i obejrzałyśmy wakacyjną wystawę. Zrobiłam kilka zdjęć, które przy okazji pokażę.
I dziękuję za "podlaskie Giverny"
Usciski
Żyć, malować, pisać, myśleć – tworzyć! Bardzo inspirujące miejsce.
UsuńCzekam niecierpliwie na kolejne posty :)
K.
Jakże się cieszę!
UsuńWłaśnie wyjeżdżam z domu na imieniny moich przyjaciół i to było moje ostatnie zerknięcie w neta dzisiaj.
Chi, chi, chi..., po raz pierwszy użyłam słowa neta...
Czego to sobie człowiek nie przyswoi...
Miłego wieczoru :)
Piękny ogród. W takim miejscu to się dopiero wypoczywa. I wbrew pozorom, pielęgnacja kosztuje dużo wysiłku. Super klimat zdjęć. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZazwyczaj pracuję w tej mojej zielonej enklawie szczęśliwości.
UsuńPozdrawiam także:)
Po prostu...raj na ziemi...cudownie :)
OdpowiedzUsuńWitam i dziękuję za miły komentarz ;)
UsuńPięknie. Tajemniczo i nastrojowo. Ładne miejsce stworzyliście. Gratuluję. Rzeczywiście fajne miejsce do malowania i relaksu. I po ci Ci szwendać się po jakiejś Italii, jak tutaj jest lepiej?
OdpowiedzUsuńSama nie wiem jak to jest, że nie mogę usiedzieć w jednym miejscu :)
UsuńPiękne miejsce, ogrody potrafią dać chwilę radości i chwilę przyjemnego ukojenia. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńChwile odpoczynku rekompensują trud utrzymania ogrodu.
UsuńUściski
Twój ogród jest przepiękny, ma taki swój, bardzo przytulny i nastrojowy, klimat. Pewnie w zimie, przy szronie i śniegu, musi wyglądać magicznie, powiedziałabym nawet, że chyba bajkowo... Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZimą przy obfitych opadach śniegu mój ogród jest raczej niedostępny. Z tarasu mogę podziwiać jego zimowy nastrój...
UsuńPozdrawiam :)
jeszcze raz obejrzałam te fotki po prostu przepięknie...
OdpowiedzUsuńDzięki Halinko.
UsuńPrzesyłam moc gorących uścisków...
Nie wiem dlaczego mój poprzedni komentarz się nie zapisał, ale Ewo - na Ciebie czeka nagroda. :) Szczegóły u mnie.
OdpowiedzUsuńWitam po powrocie z Grecji. Twój komentarz zachował się i jest już pod wpisem.
UsuńSerdeczności moc...
Naprawdę bardzo fajnie napisano. Jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuń