piątek, 15 lutego 2013

Królowa Meksyku, Morenita z Guadalupe

cd
      Dzisiaj cofnę się do roku tysiąc pięćset trzydziestego pierwszego, do czasów kiedy stolicę Meksyku od dziesięciu już lat zasiedlali zwycięzcy Hiszpanie. Przypomnę, że ówczesne nowe miasto powstawało na ruinach imperium azteckiego, które rozlokowane było na dwóch wyspach Tenochtitlan i Tlatelolco, na płytkim jeziorze, na wodzie gorzkiej, niezdatnej do picia o nazwie Texcoco. Obie wyspy połączone były groblami. Groble łączyły je także z lądem stałym, a było ich pięć. Jedna z nich biegła w kierunku północnym łącząc Tlatelolco z brzegiem jeziora w miejscu, gdzie wypiętrzało się Wzgórze Tepeyac. Za tym wzgórzem, już w niewielkiej odległości leżały wioski indiańskie. W jednej z nich, w wiosce Cuautitlan mieszkał nowo ochrzczony Indianin z plemienia Chichimeków, Juan Diego. W sąsiedniej wiosce Tolpetlac mieszkał jego wuj, starszy mężczyzna, ochrzczony pod imieniem Juana Bernardino. Wszyscy ochrzczeni Indianie w wyznaczone dni, najczęściej w soboty i to wczesnym rankiem, uczęszczali na katechezy do ośrodków misyjnych, prowadzonych przez franciszkanów. Odbywały się one w otwartych kaplicach, w pomieszczeniach przypominających muszle koncertowe w parkach, a więc przewiewnych i zadaszonych przed skwarem słońca i przed deszczem. Charakteryzowały się  doskonałą akustyką i mogły pomieścić jednorazowo nawet tysiąc Indian, siedzących bezpośrednio na ziemi. Ciekawostką jest, że kazania wygłaszano w języku Azteków, nahuatl. Jedną z takich kaplic wybudował wybitnie wykształcony, brat zakonny Pedro de Gante z Flandrii, blisko spokrewniony z cesarzem Karolem V.  
 

     Dziewiątego grudnia tysiąc pięćset trzydziestego pierwszego roku, sobotnim rankiem, kiedy było jeszcze ciemno, Juan Diego wyruszył na katechezę do misji franciszkańskiej i na mszę świętą do kościoła w Tlatelolco. Miał do pokonania trasę około dziesięciu kilometrów, która biegła u podnóża Wzgórza Tepeyac, na szczycie którego walały się jeszcze kamienie po rozbitej przez franciszkanów świątyni poświęconej azteckiej bogini Tonantzin. Minąwszy wzgórze mógł dalej iść pieszo kilkukilometrową groblą lub skorzystać z usług przewoźników, którzy czekali na pasażerów w swoich długich łodziach. 
     Na końcu grobli rozbierano gigantyczna piramidę, z której wzniesiono jeden z pierwszych kościołów w Meksyku, dedykowany świętemu Jakubowi Apostołowi.
     Kościół w Tlatelolco, obok misji na wyspie Tenochtitlan, stanowił drugi ośrodek udzielania sakramentu chrztu Indianom. Do dziś zachowała się tam wyciosana w jednej bryle kamienia wulkanicznego misa chrzcielna, nad którą prawdopodobnie głowę pochylał pięćdziesięcioletni Juan Diego.
      Po mszy  świętej w kościele św. Jakuba, Diego nie poszedł jak zwykle na katechezę lecz udał się do siedziby pierwszego biskupa Meksyku, Juana de Zumárragi, człowieka wielce pobożnego i całkowicie oddanego sprawie Indian, zajętego podówczas budową katedry. Prawdopodobnie biskup na czas budowy katedry mieszkał w misji franciszkańskiej, wiele też wskazuje na to, że mieszkał w Tlatelolco.  
      Tak czy inaczej Diego zakołatał do bramy biskupiej siedziby z zamiarem opowiedzenia mu tego co rano idąc na katechezę zobaczył i usłyszał. Biskup poprzez tłumacza cierpliwie wysłuchał Indianina lecz nie dał wiary jego słowom.
      A był on świadkiem niecodziennego zjawiska, które miało miejsce na Wzgórzu Tepeyac. Wśród śpiewu ptaków, pośród skał i kaktusów ujrzał na obłoku światła o nienaturalnym blasku, rozświetlającym wszystko dookoła, postać młodej, pięknej dziewczyny o nieziemskim wyglądzie, która przemówiła w jego rodzimym języku nahuatl, używając formy zdrobniałej a zarazem uroczystej:
 
     Juantzin, Juan, Diegotzin, dokąd idziesz?
Wiedz z całą pewnością, mój najdroższy synu, że jestem doskonałą, zawsze Dziewicą, Świętą Maryją, Matką prawdziwego i jedynego Boga, który jest dawcą i Panem życia, stwórcą człowieka, Panem nieba i ziemi. W Nim istnieją wszystkie rzeczy.

 
     Po tych słowach nakazała pójść do biskupa z zasłyszanym orędziem i z życzeniem, aby na tym miejscu zbudował kościół – teocali
     Biskup pobłogosławił Indianina i odprawił go z niczym.
 
     W drodze powrotnej, gdy tylko Diego zszedł z grobli na ląd stały,  w tym samym miejscu ujrzał tę samą postać niewiasty co poprzednio. Opowiedział Szlachetnej Pani, co się wydarzyło i poprosił aby tę misję powierzyła komuś innemu, nie takiemu prostemu wieśniakowi jak on. Jednak usłyszał znowu:
 
     Powtórz mu, że to ja osobiście, Maryja, Zawsze Dziewica Matka Boga, posyła ciebie.
 
     W niedzielę rano Diego znowu ruszył na katechezę i na mszę u świętego Jakuba, później zaś długo czekał na posłuchanie, być może ze względu na niedzielne zajęcia Zumárragi. Ten jednak wysłuchał go i zadawał pytania, a na pożegnanie poprosił o jakiś znak na potwierdzenie  prawdziwości objawień.
      W drodze powrotnej po raz trzeci spotkał Szlachetną Panią, która uśmiechnęła się życzliwie i powiedziała:
 
     Przyjdź jutro rano, a otrzymasz znak, o który prosił biskup.
 
     Jednak nazajutrz Diego nie zjawił się na umówionym miejscu. Zatrzymał się w domu swojego wuja Juana Bernardino w wiosce Tolpetlac, usługując mu w ostatnich chwilach jego życia. Juan Bernardino, dotknięty przywleczoną przez Białych ospą, cocolixtle, która powodowała wymieranie całych parafii znajdował się w stanie agonii, gdy Diego ruszył raz jeszcze do Tlatelolco po kapłana.
      Jakże wielkie było jego zdumienie, kiedy we wtorek dwunastego grudnia ujrzał na ścieżce oczekującą na niego Szlachetną Panią. Upadł na kolana i przepraszał wyjaśniając powód, dla którego poprzedniego dnia nie stawił się w umówionym miejscu. Przyrzekł, że spełni Jej wolę, jak tylko doprowadzi księdza do umierającego wuja.
      I wtedy usłyszał słowa:
 
     Czy nie jestem tu po to, że jestem waszą Matką? Czy nie jesteście w fałdach mojego płaszcza? Czy nie jesteście w moich ramionach? Czy ja nie jestem źródłem życia?
 
     Przykazała, żeby się nie martwił już więcej chorobą wuja, bo jest on zdrów. Wskazała na zbocze Tepeyac by tam się udał i nazrywał kwiatów. Po czym sama własnymi rękoma ułożyła bukiet i nakazała je zanieść biskupowi jako znak, o który prosił.
      Diego z różami zebranymi w poły indiańskiej tilmy, wykonanej z włókien agawy udał się do Juana de Zumárragi. Gdy wreszcie stanął przed duchownym rozsupłał węzeł tilmy i pozwolił kwiatom wypaść na ziemię. Były to pachnące, świeże róże kastylijskie, które stanowiły ewidentny dowód na potwierdzenie prawdziwości objawień.
      Tym razem to nie Diego upadł na kolana, tylko sam biskup przykląkł przed zdumionym Indianinem, a w ślad za nim towarzyszące mu osoby, w tym tłumacz Juan Gonzales. 
     Na tilmie ujrzeli wizerunek młodej niewiasty, o śniadej karnacji, obleczonej w płaszcz spadający z głowy na ramiona i sięgający ziemi. Zdjęto tilmę z ramion Diego i położono na stole, z którego blatu zrobiono później kopię cudownego wizerunku, przechowywaną w kościele franciszkanów w mieście Meksyku.
      Następnego dnia, w uroczystej procesji indiański płaszcz z wizerunkiem Madonny przeniesiono do katedry. Wieść o cudzie rozeszła się szybko. Juan Diego jakiś czas pozostał w gościnie u biskupa, po czym wrócił do domu i do swojego wuja, który opowiedział mu o szczegółach swojego uzdrowienia, o tym jak wnętrze izby wypełniło się światłem, w promieniach którego ujrzał postać młodej i pięknej niewiasty, która przedstawiła mu się jako doskonała zawsze Dziewica, Święta Maryja z Guadalupe i przywróciła mu zdrowie.

     Jeszcze tego samego roku wzniesiono na szczycie Wzgórza Tepeyac niewielką kaplicę. Pierwszą mszę odprawiono w drugi dzień Bożego Narodzenia, dwa tygodnie po objawieniach. Juan Diego mianowany przez biskupa gwardianem sanktuarium, zamieszkał w jego sąsiedztwie i przebywał tam aż do swojej śmierci.


     Sanktuarium Matki Bożej z Guadalupe obejmuje zarówno rozległe tereny u stóp wzgórza jak również całe Wzgórze Tepeyac. Przy głównym placu, który może pomieścić trzydzieści tysięcy wiernych wybudowano w przeciągu zaledwie dwóch lat Nową Bazylikę Santa Maria de Guadalupe na około dwanaście tysięcy osób.
     Zaprojektował ją wybitny meksykański architekt Pedro Ramirez Vázquez, twórca wielu znanych budowli między innymi gmachu Narodowego Muzeum Antropologii w stolicy Meksyku. W Nowej Bazylice, wzniesionej na planie koła o średnicy stu metrów, pielgrzymi mogą oglądać cudowny wizerunek Matki Bożej, Morenity z Tepeyac zawieszony wysoko nad ruchomym chodnikiem ułatwiającym przemieszczanie się i widocznym praktycznie z każdego miejsca świątyni. 
     Projektant zmierzył się z problemami grząskiego podłoża. Stara zabytkowa bazylika, tak jak większość zabytków w mieście pochylała się i zapadała. Nie trudno jest zauważyć znaczne odchylenia od pionu. 

Nowa Bazylika Santa Maria de Guadalupe

Morenita z Tepeyac widoczna jest z każdego miejsca w bazylice

Wnętrze Nowej Bazyliki

Bazylika przystrojona jest mnóstwem kwiatów

Kwiaty składane w ofierze Matce Bożej z Guadalupe

Miedzy ołtarzem a ścianą na której zawieszono cudowny obraz zamontowano ruchomy chodnik

Do Bazyliki przybywają ciągle rzesze wiernych

Wizerunek Maryi na płótnie z agawy 195x105

Kaplica Juana Diego w Nowej Bazylice

Juan Diego

Pielgrzymi

Pielgrzymi

Pielgrzymi

Pielgrzymi

Przybywają z różnych stron

Cały czas odprawia się msze święte

Meksykanie przybywają tutaj całymi rodzinami

Nowa Bazylika wypełniona jest brzegi

Jedni się modlą, drudzy odpoczywają po trudach podróży

Pielgrzymi przyjeżdżają najróżniejszymi środkami lokomocji

Najbardziej podobały mi się takie oto pojazdy zmierzające do sanktuarium

Cudowny obraz Matki Bożej z Guadalupe

Po nieudanej próbie zamachu, cudowny obraz osłonięto kuloodporną szybą

Kupiłam kilkanaście małych kopii tego obrazu i rozdałam przyjaciołom

Miedzy dwoma bazylikami ksiądz święci pamiątki zakupione na Wzgórzu Tepeyac

     Na szczęście w Starej Bazylice zwanej kościołem Ekspiacyjnym Chrystusa Króla przeprowadzono wiele prac  konserwatorskich i uchroniono od ruiny to późnobarokowe dzieło Pedra de Arriety. 
     Ze wzgórza Tepeyac widać wspaniały dach świątyni zwieńczony po środku czterdziestometrową kopułą i cztery ośmiokątne wieże. Do Starej Bazyliki przylega kościół parafialny sióstr Kapucynek, nieco niższy, ale imponujący i dostojny w swej architektonicznej prostocie.
      Funkcjonuje tu Museo de la Basílica de Guadalupe otwarte w październiku tysiąc dziewięćset czterdziestego pierwszego roku przez opata z Guadalupe, Feliciano Cortésa y Mora, w którym zgromadzono bogatą kolekcję, ponad tysiąca pięciuset eksponatów, obrazów, rzeźb, grafik, tkanin, biżuterii, mebli pochodzących z kraju i Europy wykonanych miedzy piętnastym a dwudziestym stuleciem.

     Na wprost wejścia do muzeum wybudowano baptysterium. Jest to najmłodszy budynek sanktuarium przypominający muszlę ślimaka, w którym odbywają się uroczyste chrzty.

     We wschodniej części placu znajduje się wysoka na ponad dwadzieścia metrów wieża z ponad  pięćdziesięcioma różnej wielkości dzwonami, z których część wykonano w Polsce. Mogą one wygrywać ponad sto melodii.


Między Nową a Starą Bazyliką wzniesiono pomnik Jana Pawła II

Starą Bazylikę pieczołowicie odrestaurowano

Po prawej stronie Starej Bazyliki wznosi się kościół parafialny sióstr Kapucynek

Jan Paweł II w Starej Bazylice

Barokowe wnętrze Starej Bazyliki - gołym okiem widać znaczne odchylenia od pionu

Ołtarz główny w Starej Bazylice

Księga pamiątkowa wyłożona obok statuy Jana Pawła II

Pomnik Juana Diego w Starej Bazylice

Nie pamiętam wydarzenia związanego z tym wygiętym krucyfiksem

Czerwony dach-kościoła sióstr Kapucynek, żółte kopuły Starej Bazyliki i niebieski Nowej Bazyliki

Plac u stóp wzgórza Tepeyac i obie bazyliki

Stara Bazylika zwana kościołem Ekspiacyjnym Chrystusa Króla


     Najstarszym budynkiem w kompleksie sanktuarium jest Kaplica Indian z drugiej połowy siedemnastego wieku.

Na placu przed Kaplicą Indian. Po prawej droga na wzgórze.

Z Marianną przed Kaplicą Indian

Biskup Juan de Zumárraga i Juan Diego


      Po prawej stronie od Kaplicy Indian wznosi się pochodząca z końca osiemnastego wieku, późnobarokowa Kaplica del Pocito - Kaplica Źródełka, wybudowana według projektu znanego architekta meksykańskiego Francisca Guerrero y Torresa, zwana perłą architektury meksykańskiej.


W drodze do Kaplicy del Pocito

Kaplica del Pocito - Kaplica Źródełka - późny barok

Kaplica del Pocito - wspaniałe dekoracje kopuły

Ołtarz Morenity z Tepeyac w Kaplicy del Pocito

Jeden z serii obrazów we wnętrzu Kościoła del Pocito - objawienia Matki Bożej

Juan Diego otrzymuje dowód objawienia Matki Bożej

Kaplica del Pocito - perła późnego baroku

Przepiękne późnobarokowe wnętrze Kaplicy del Pocito


     W dobrze utrzymanych egzotycznych ogrodach, tuż obok Kaplicy del Pocito, można podziwiać zespół figur zwany Złożenie Darów. W jej skład  wchodzi siedemnaście niespełna czterometrowych figur.

Egzotyczne ogrody na terenie Sanktuarium Matki Bożej z Guadalupe

To niezwykle przyjemne miejsce, i dla duszy, i dla ciała. Po prawej budynek muzeum.

W drodze na szczyt Wzgórza Tepeyac

Powietrze tutaj czyste, dobrze przefiltrowane

Złożenie Darów

Siedemnaście figur z brązu

Jest tutaj dużo cienia i przewiewnych miejsc

Egzotyczne dobrze utrzymane rośliny na Wzgórzu Tepeyac

Te które lubią słońce

Pamiętam, że upał wśród roślin nie był dokuczliwy

Zachwycałam się takimi egzemplarzami...


     Najwyżej położonym obiektem, wznoszącym się na wysokości czterdziestu pięciu metrów nad obiema bazylikami jest Kaplica na Wzgórzu.


A teraz do najwyżej położonej kaplicy Wzgórza Tepeyac

Jestem tuż przed Kaplicą na Wzgórzu

Kaplica na Wzgórzu - 45 metrów ponad placem głównym

Krzyż przed Kaplicą na Wzgórzu

Barokowe wnętrze Kaplicy na Wzgórzu

Wnętrze Kaplicy na Wzgórzu

Wnętrze Kaplicy na Wzgórzu

Wnętrze Kaplicy na Wzgórzu

Wnętrze Kaplicy na Wzgórzu

Wnętrze Kaplicy na Wzgórzu - ołtarz główny

Wnętrze Kaplicy na Wzgórzu - malowidło na ścianie za szybą

Wnętrze Kaplicy na Wzgórzu - malowidło na ścianie za szybą

Wnętrze Kaplicy na Wzgórzu - malowidło na ścianie za szybą

Wnętrze Kaplicy na Wzgórzu Tepeyac

     Przez cały rok przybywają tu tłumy wiernych z całego Meksyku i z zagranicy, niejednokrotnie z miejsc bardzo odległych. 
     W pierwszych dniach grudnia obchodzone jest święto Królowej Meksyku Matki Bożej z Guadalupe, któremu towarzyszą śpiewy i tańce przy wtórze bębnów, grzechotek i ludowych instrumentów, a także liczne przedstawienia i pantomimy. Uczestnicy uroczystości ubrani są w kolorowe, tradycyjne stroje. 

 Meksyk - Guadalupe, 15 listopada 2010 roku

10 komentarzy:

  1. Podziwiam wiare tych ludzi!
    Powiedzmi, gdzie Ty nie bylas.../smiech/
    Serdecznosci
    Judith

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Judyto, ja także jestem pełna podziwu dla Meksykanów za ich wiarę. Odniosłam wrażenie, że Oni nie zadają pytań, nie chcą sprawdzać ran Chrystusowych... Wydają się być szczęśliwi...
      Tak naprawdę w niewielu miejscach na świecie byłam...
      Jednak kilka tych moich podróży pozwoliło mi pewne rzeczy zrozumieć i uporządkować...
      Całuski i zdrowia życzę :)

      Usuń
  2. A oto cała historia związana z wygiętym krucyfiksem : "Podczas agresywnej laickiej rewolucji toczącej się w Meksyku od 1917 roku (moment uchwalenia nowej konstytucji dekretującej „rozdział Kościoła od państwa”), znamieniem jej antychrześcijańskiego oblicza był atak na najświętszy dla wszystkich Meksykanów i mieszkańców obu Ameryk wizerunek Matki Bożej z Guadelupe – królowej Meksyku i cesarzowej Obu Ameryk. 14 listopada 1921 roku Luciano Perez Carpio, anarchista zatrudniony przez osobistego sekretarza prezydenta Alvaro Obregona, podłożył pod głównym ołtarzem bazyliki bombę ukrytą w bukiecie kwiatów. Eksplozja była słyszana w promieniu kilometra. Z sąsiednich budynków powypadały szyby, zniszczone zostały witraże w świątyni, marmurowe schody wiodące do ołtarza, świeczniki, a stojący na ołtarzu wielki krucyfiks wygiął się – jakby przyjmując cios na siebie (do dzisiaj można go oglądać w bazylice). Sam wizerunek Królowej Meksyku w cudowny sposób nie ucierpiał."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętałam o tym zamachu, jednak jakoś nie mogłam powiązać z nim tego wydarzenia z krucyfiksem. Pozostało mi jakieś mgliste wspomnienie i niestety brak notatek na ten temat. Dziękuję Ci zatem za uzupełnienie.

      W internecie jest też sporo nieścisłości związanych z samym sanktuarium. Ludzie piszą nie sprawdzając, powtarzają nieprawdziwe dane...
      Pozdrawiam ciepło :)))

      Usuń
  3. Co tu dużo pisać, świat, który pokazujesz jest niezwykły. I tyle w nim słońca, ciepła, także Twojego. Jak zawsze super fotorelacja. Tyle barw na pewno pomoże mi wyzdrowieć. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty ostatnio pokazujesz piękną zimę.
      Ja natomiast na poprawę nastroju sięgam do słonecznych wspomnień, mając nadzieję, że wreszcie wyjdę z choroby. Zima po raz pierwszy w moim życiu nie jest dla mnie łaskawa.
      Życzę Ci Zbyszku powrotu do zdrowia i odzyskania sił :)
      W następnym poście będzie także dużo, dużo kolorów i wdzięków :)
      Uściski :)

      Usuń
  4. Juz komentowalam pod tym postem, ale internet mi zrobil psikusa. Bylam w bazylice nowej i w starej, ta ostatnia zdumiewa przechyleniem od pionu, zreszta nie jedyna to budowla w Meksyku przechylona. Mnie zadziwila w Meksyku milosc jaka darza jego obywatele naszego papieza Jana Pawla II. Kolorowy to kraj i kolorowe sa ich zwyczaje i uczucia. Chce tam wrocic, bo kraj jest ogromny. Ja tam czulam sie bardzo dobrze. Czekam na nastepne relacje.
    Podobnos nie tak calkiem zdrowas..ja tez ciagle borykam sie z jakimis przypadlosciami, co nigdy mi sie nie zdarzalo, bylam jak ta przyslowiowa ryba...a teraz ? zycze wyjscia z dolkow zdrowotnych i caluje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Słonko,
      Mnie także zdumiewała miłość Meksykanów do naszego papieża. Pewnie dlatego, że ich kochał bezgranicznie. Postawiono mu tam tyle pomników. Na Zocalo przed katedrą stoi olbrzymi w płaszczu z kluczy. Ciekawy monument. Mam za mało interesujących zdjęć z katedry, żeby coś na temat tej świątyni napisać. A może coś wybiorę...

      Też chciałabym tam jeszcze raz pojechać. Nie byłam na Jukatanie. Ty masz bliżej, więc życzę Ci wspaniałych wypraw.

      Jeżeli chodzi o moje zdrowie, to jeszcze nigdy nie byłam tak długo w kiepskiej kondycji fizycznej. Myślę, że powodem tego jest także moja dużo słabsza forma psychiczna. Kiedy czymś się zamartwiasz, wtedy sypie się wszystko. Nadzieja na poprawę wraca wraz z dłuższym i jaśniejszym dniem. Czekając na wiosnę, grzebię się w kolorowych wspomnieniach z Meksyku i Kuby.

      Tobie także życzę zdrowia. Mam nadzieję, że z ręką już jest wszystko w porządku i więcej żadne paskudztwo się nie przyczepi. Kocham Twój kolorowy świat, pełen niespodzianek...

      Całuski i wszystkiego naj...

      Usuń
  5. Jak zwykle piękne i ciekawe opowieści, warto do ciebie wpaść choć na chwilę i zaraz się robi kolorowo i ciepło na duszy, ten blog to jak terapia na zimową chandrę:) Wielkie dzięki! Całuję, Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, dziękuję...

      Mocne barwy pobudzają mnie także do życia.
      U nas znowu pada śnieg i ma być go dużo.
      Znowu więc zajrzę do moich kolorowych wspomnień :)
      Całuski :)))*

      Usuń