piątek, 10 maja 2013

Wiosenne porządki


     Wreszcie mam to, na co tak długo czekałam!
     Wiosna i temperatury iście letnie! Od trzech dni grzeje mocno i od trzech dni pracuję intensywnie w ogrodzie. Zrobiłam pierwsze koszenie. Jednego dnia dolny ogród, drugiego dnia górny, dzisiaj ogólne sprzątanie, zamiatanie itp. W tym roku postanowiłam nie sadzić kwiatów w donicach. Nie mam siły ich pielęgnować i pracować sama na powierzchni ponad tysiąca siedmiuset metrów kwadratowych…

     Czasami zastanawiam się jakby wyglądało moje życie w mieście bez mojej własnej zielonej przestrzeni, bez moich wczesnych śniadań na tarasie od wschodu, ptasich koncertów, ich radosnych treli, przekrzykiwania, nawoływania…
      Pewnie byłabym nieszczęśliwa, nie zniosłabym zamknięcia przez cały rok w czterech ścianach. Praca w pocie czoła, spracowane ręce, pokłute przez iglaki ciało, siniaki od potknięć…, a potem ból kręgosłupa nadwyrężonego pieleniem, noszeniem ciężarów, koszeniem trawy na mocno pofałdowanym terenie…, i jak ktoś mi mówi, że się naharował sadząc na balkonie kilka prymulek do doniczek, to naprawdę nie wiem czy mam mu współczuć, czy się śmiać…
      Urodziłam się niestety we środę i na dodatek nie znalazłam księcia z bajki z pałacem, ogrodem i ogrodnikiem, ale za to z przyjemnością oglądam dzieło moich rąk szczególnie o poranku. Bezstresowe wyjścia na zewnątrz bez konieczności przebierania się, otwarte okno, bieganie boso po trawie, a nawet po wymiecionym porządnie polbruku to jest to na co czekam pół roku…

     A wiosna na mój biegun zimna dopiero co zawitała na dobre. Nie wszystkie drzewa owocowe w pełni rozkwitły, ścięłam do wazonu pierwsze tulipany, a dzisiaj nie mogłam po prostu przejść obojętnie koło różowego migdałka trójklapowego i magnolii, która po raz drugi, dopiero po wielu, wielu latach zakwitła…
     Ech…, w ciemności nic nie zakwitnie, a gdy słońce wędruje po niebie, to wszystko ożywa…

Moja magnolia ma już kilkanaście lat i jeszcze obficie nie kwitnie

Migdałek trójklapowy

Kwitnie obficie każdego roku

Widzę go z okna sypialni

Nazwa trójklapowy pochodzi od kształtu liści

Liście rozwijają się w pełni po przekwitnięciu

Niewielkie delikatne kwiatki o średnicy do 3,5 cm

Lubię otwarte okno na taras

Śniadanie o poranku na tarasie to jest jeden z najprzyjemniejszych momentów dnia

Słońce śmiało rzuca cień

Taras od wschodu

Ogród górny, a właściwie środkowy

Kwitnie biała tawuła

Jeden z zakątków

Wiosenna zieleń jest najpiękniejsza





     Niepokojący jest  brak pszczół. Czyżby bezpowrotnie minęły lata gdzie wiosną na drzewach owocowych aż się roiło od tych pracowitych owadów i z daleka słychać było brzęczenie? Czy powiedzenie brzęczy jak w ulu, to już tylko echo przeszłości?

     Wiosenne porządki były krótkim przerywnikiem do mojej podróży po Cyprze.

16 komentarzy:

  1. Wiec to tez mamy wspolne, ogrod , moj 2000 mkw,tez latam po nim, wyrywam chwasty, niektore zostawiam bo ladne, przycinam, przenosze rosliny z miejsca na miejsce..zreszta wiadomo o co chodzi...daje mi to wiele przyjemnosci kiedy ogladam moje dzielo o poranku wlasnie, kiedy ptaki swiergola, kiedy deszcz pada i wszystko jest zjadliwie zielone, kiedy posilam sie na tarasie...
    Twoje otoczenie piekne! klimatyczne, chcialoby sie potowarzyszyc Ci w tym siedzeniu na tarasie..a ksiaze z bajki przydalby sie, tez nie mialam takiego szczescia wiec pracuje jak wol...pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten tylko mnie zrozumie, kto podobnych doświadcza przyjemności :)
      Wiosenne całuski przesyłam :)))*

      Usuń
  2. Ladny masz ogrod,Ewa,i ladne robisz zdjecia.Wiem co mowisz o pracy w ogrodzie.Ja do koszenia trawy prosze o pomoc aniolow,i zawsze ja dostaje,polecam.Sadzenie kwiatow tez zredukowalam.Nastal w moim zyciu czas na cos innego,co bardziej mnie teraz interesuje.Pozdrawiam serdecznie i wiosennie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anioły omijają mój ogród, kiedy trzeba w nim pracować...
      Pozdrawiam ciepło, wiosennie :)

      Usuń
  3. Ewuś, jak piąknie u ciebie... (widać, że bardzo się tam napracowałaś), a u mnie też już ptaki śpiewają...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Agnieszko. Staram się jak mogę. W wyobraźni czeka na mnie ciągle ogród moich marzeń, ale póki co pielęgnuję ten i zwiedzam, także wirtualnie, inne najpiękniejsze ogrody świata...
      Miłej słonecznej soboty życzę i ściskam serdecznie:)
      Dzisiaj w moim mieście będzie mnóstwo imprez. Pewnie o tym napiszę...

      Usuń
  4. Zauważyłam zniknięcie pszczół jeszcze przed wyjazdem z PL. Pszczółki mają bardzo słabą odporność własną na skład chemiczny powietrza, a także świństwa, które zalegają na polach, łąkach, etc. Wszyscy w końcu PL oddychają tym samym "chemicznym koktajlem", cóż więc mogło spotkać pszczoły, skoro są najczulsze na ilość zanieczyszczeń? Nie trudno się domyślić. Widziałam piękne zdjęcia z PL (z tej wiosny) i jestem pod wrażeniem, bo Natura walczy z "naziHAARP'em" nie daje się, ludzie też pełni wigoru i nadziei a jednak jeśli tak niewiele ostało się przy życiu pszczółek co spotka wszystkie drzewka owocowe i nie tylko? To na pewno odbije się na zbiorach ...

    Ale patrząc na twoje zdjęcia, moje koffane Szmimi, aż serce rośnie, jak tam teraz u was pięknie. Pomyśleć że jeszcze nie dawno złapała mnie straszna nostalgia za Rozstajem i prawie zgłupiałam ... ech, jednak moje przeznaczenie wiedzie mnie gdzie indziej i nie zamierzam się więcej buntować. To naprawdę łut szczęścia, że natknęłyśmy się na siebie w tak wielkiej sieci, Ewuniu droga. Pomyśl, to nie może być przypadek, większość ludzi na świecie nigdy nie dowie się o moim istnieniu, a ci co chcieliby nigdy nie zetkną się ze mną w realu. A tu taki łut szczęścia. Jak tu nie wierzyć w przeznaczenie?

    Pozdrawiam cię cieplutko, z wilgotnej aż do przesady megalopolis, czuję, że zbliżam się do czegoś, tylko nie wiem jeszcze do czego. Trzymaj za mnie kciuki, co by nie pożarła mnie da betonowo-szklana dżungla ^ ^ :******* (Ćmok) :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ponoć padło siedem rodzin pszczelich. Tak powiedział mi po pierwszych oględzinach znajomy mojego męża, który podczas jego nieobecności zajmuje się owadami. Myślę, że to dużo i pewnie co roku ich liczba będzie malała...

      Basiu, Rozstaje zostaw sobie na stare lata, nie tęsknij. Ciesz się możliwością wędrowania po świecie, kto wie może betonowo-szklana dżungla, która wygląda imponująco, porwie Cię tak jak porywał Cię jeszcze do niedawna bór...

      Trzymam kciuki, wychodź, przyglądaj się i pisz. Strach ma duże oczy. Smakuj wszystkiego, wszystkiego smakuj Basiu. Świat czeka tylko na Ciebie :)))*
      Całuski i kopniak w tyłek, co byś za długo nie siedziała przy komputerze. No to głowa do góry :))))*

      Usuń
  5. Droga Ewo.

    Usiądź wygodnie i przygotuj się na komentarz - tyradę.

    Zacznę o tego, co zobaczyłem na zdjęciach. Jestem zachwycony. Przepiękne kwiaty, bajecznie kolorowe. Przeważa fiolet, który "zarezerwowany jest" dla purpuratów, a przyporządkowany jest czakrze Korony. Oj, wysokie wibracje. Uruchomiły się moje wszystkie zmysły. Jestem obecny w Twoim ogrodzie, czuję zapach kwiatów i pobrzękiwanie owadów, których na pewno tam nie brakuje. Chociaż czytając komentarz Basi i Twoją odpowiedź, poczułem się zatroskany. Potwierdza się to, co słyszałem w telewizorze, że giną pszczoły - są regularnie trute. Chociaż będąc w czwartek w Czarnowie widziałem dużo pszczół, które oblegały kwitnące drzewa. Kiedy wyjeżdżam rowerem robię sobie napój - eliksir z miodu i cytryny, który w zupełności mi wystarcza, jeśli chodzi zapotrzebowanie energetyczne w płyny.

    O ile pamięć mnie nie myli, to z dużym dystansem odnosisz się do ezoteryki. Mojego bloga odznaczyłaś u siebie, ale...

    To, co zobaczyłem przed chwilą na Twojej stronie jest ezoteryką w najczystszej formie. Dlaczego tak sądzę? Tworząc tak piękny kwiatowy ogród, wydatkujesz dużo energii fizycznej, a poza nią w każdym krzewie, każdym kwiatku jest cząstka Twojego serca, Twojej subtelnej energii. Ta energia nie jest zamknięta w szczelnej puszce, emanuje nie tylko wokół, rozprzestrzenia się nieskończenie daleko. Twój ogród jest "restauracją" dla owadów, w tym dla wspomnianych pszczół. Mówiąc krótko - pozytywne wibracje z Twojego ogródka poprawiają to, co zepsuli źli ludzie. Wystarczy popatrzeć na sterty śmieci w lasach, w przydrożnych rowach, które nie tylko zanieczyszczają środowisko w sensie fizycznym, ale są źródłem negatywnych wibracji. Jeden niszczy - drugi naprawia.

    Odwiedzam bloga "A wszystko co kocham", który jest typową stroną dla kobiet. Jego autorka - Małgosia tworzy cudeńka - wszystko, co wiąże się z wystrojem wnętrz. Najprawdopodobniej jest jedynym "samcem", który odwiedza tego bloga.
    Ty Ewo jesteś kreatorką, podobnie jak Małgosia. Tworzycie piękno, każda na swój sposób. Nie chcę się przypodobać Basi, ale Ona też przyczynia się do poprawy wibracji, poprzez pisanie wartościowych artykułów. Kolesow, rosyjski ezoteryk kiedyś napisał, że każde działanie, które poprawia wibracje jest działaniem MAGICZNYM, tylko przeciętny człowiek o tym nie wie, nie zwraca na nie uwagi.

    Piszesz o księciu z bajki, którego nie znalazłaś. Nie martw się, ważne, że Książę Ciebie znalazł.

    Na koniec jeszcze jedna kwestia. Nie wiem, dlaczego pisząc o środzie - dniu swoich urodzin, piszesz "niestety"? Czyżby ten dzień przynosił Ci pecha? Trochę astrologii. Jak wiesz, każdy dzień tygodnia ma przyporządkowaną planetę. Przywołaną środą "opiekuje się" Merkury, który jest "księciem bystrości i obrotności" jak go określa astrologia wedyjska. Zajrzałem do niej by zacytować cechy osób urodzonych "pod Merkurym". Oto one: "Osoby te są grzeczne i wytworne, ich osąd jest jasny, myślą szybko i łatwo. Nawiązują szybciej niż inni znajomości. Nie wierzą w rzeczy niesprawdzone, gdyż wiara nie jest cechą Merkurego, jego sprawą są wątpliwości. Daje on swym dzieciom młodzieńczy wygląd, ale i nadpobudliwość. Środowe osoby są dobrymi mówcami i analitykami". Cytat ten pochodzi z książki "Klejnot Wschodu", którą napisali znani mi osobiście Andrzej i Karina Babkiewiczowie, którzy w Czarnowie przebywali przez kilka lat.

    Jeśli wytrzymałaś do tej pory, to gratuluję Ci cierpliwości.

    Pozdrawiam bardzo, bardzo serdecznie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po całym dniu wrażeń usiadłam wygodnie, ale moje myśli są rozbiegane. Dzisiaj mój chór parafialny brał udział w III Supraskich Paschaliach, wieczorem śpiewaliśmy na mszy w naszym kościele pod wezwaniem NMP Królowej Polski, do którego przybyli pielgrzymi ze Świętej Wody...

      Próbuje ogarnąć to co napisałeś. W moim ogrodzie dominuje zieleń, ale i fioletu będzie coraz więcej, bo pąki bzów lada moment rozkwitną... Czytając tę tyradę czułam Twoje wysokie wibracje ;)
      Do ezoteryki nie odnoszę się z dystansem, nie potrafię wielu rzeczy nazwać po imieniu, ale czuję na czym owe zjawisko polega...
      Szczerze mówiąc swojego księcia z bajki znalazłam i chociaż pałacu z ogrodem nie posiadał, to pokochałam go całym sercem, i serce mu oddałam, jako że nic cenniejszego nie miałam.
      Mój książę ma wyjątkowo paskudną wadę. Ściąga do domu wszystko i upycha bezładnie we wszystkie możliwe kąty, czyniąc je niedostępnymi. Część garażu, zewnętrzna piwnica i jeszcze jedno pomieszczenie są zapchane po brzegi. Większość to śmieci... Ja tego wręcz nie cierpię, lubię przestrzeń, którą on mi pomału wydziera. Na szczęście pilnuję, żeby nie zaśmiecił mi domu i od czasu do czasu "przewietrzam" go w wielkich nerwach. Mam dwóch samców i obaj są bałaganiarzami. Od czasu do czasu wybucham więc jak wulkan i lepiej wtedy do mnie nie podchodzić.
      A urodzonych we środę praca lubi. To ponoś najbardziej pracowity dzień. Pracuję więc ciężko, żeby spełniać swoje marzenia...

      Co do cytatu z książki państwa Babkiewiczów jedna cecha do mnie nie pasuje - nie jestem dobrym mówcą. Lepiej wychodzi mi pisanie niż mówienie, właśnie dlatego, że za szybko myślę i jestem nadpobudliwa.

      W latach ubiegłych mój ogród był bardzo kolorowy, było w nim dużo energetycznej czerwieni, różu, fioletu, pomarańczy, bieli... Robiłam przyjęcia ogrodowe, takie prawdziwe ze stołem przykrytym obrusem, dekorowanym kwiatami, drobnymi upominkami, porcelanową zastawą, szkłem (życie jest zbyt krótkie, żeby jadać i pić z plastikowych naczyń), o zmierzchu zapalałam mnóstwo świeczek...
      Dzisiaj wolę zaszyć się samotnie w moim ogrodzie...

      Dziękuję Ci bardzo za wnikliwy komentarz. Nie rozumiem, co miałeś na myśli pisząc "Mojego bloga odznaczyłaś u siebie, ale..." Skoro go wpisałam do moich ulubionych wiedz, że będę stałym jego gościem.

      Pozdrawiam również bardzo, bardzo serdecznie :)

      Usuń
  6. Piękny masz ogród, już któryś raz go oglądam i zachwycam się. Ja też już po pierwszym koszeniu. Musiałem już nawet w sadzie kosić. W maju trawa rośnie jak szalona. Pszczół faktycznie mało, ale za to ile mrówek. Dziś moja żona zabiła szerszenia. Dosłownie po dziesięciu minutach zjawiły się mrówki. Co to było za widowisko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niewątpliwie wszystkie owady są widowiskowe, ożywiają ogród. Czasami szukamy sposobów na to, aby je z ogrodu wyprowadzić, ale one nic sobie z tego nie robią, mnożą się i sprawiają kłopot, niektóre zaś te bardziej pożyteczne wyprowadzają się same i musimy je zwabiać...

      U mnie trawa dopiero zacznie rosnąć jak szalona po deszczu, który spadł dopiero w nocy z niedzieli na poniedziałek.

      Dziękuję Andrzeju za słowa zachwytu i pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  7. Z sniadaniem na tarsie to prawda...Uwielbiam!
    Serdecznosci
    Judyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiosna i lato mają życiodajną moc
      Buziaki i serdeczności :)

      Usuń
  8. Ewo wiesz że ogrody kocham aż nadto:)Masz cudowny ogród który teraz tonie w bieli.
    Lubię do Ciebie wracać bo i jest do czego,nie tylko ogród ale i podróże okraszone pięknymi zdjęciami i teksty które z przyjemnością czytam z taką lekkością.Oj jak dobrze:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miły komentarz.
      Ja także lubię do Ciebie zaglądać, w Twoje kolorowe zakątki...
      Ściskam serdecznie :)

      Usuń