środa, 25 maja 2016

Co się działo przed, w czasie i po COP21, konferencji Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu, Paryż 2015




    Wpływ gazów cieplarnianych na efekt cieplarniany to niekończące się spekulacje naukowe i nienaukowe i trudno komuś takiemu jak ja zrozumieć o co w tym zjawisku tak naprawdę chodzi. Powszechnie wiadomo, że wzrost stężenia gazów w atmosferze wywołany działalnością człowieka może być powodem ocieplenia klimatu na Ziemi.
    - Może być czy jest? Powstaje pytanie, na które wielu z nas już sobie odpowiedziało i zajęło jakieś stanowisko. Nikt nie zaprzeczy, że kampania globalnego ocieplenia osiągnęła wielkie zwycięstwo, że zachodnie rządy przyjęły potrzebę międzynarodowego porozumienia by ograniczyć produkcję przemysłową w rozwiniętych i rozwijających się krajach, co jak widać ma katastroficzne skutki, szczególnie na terytoriach kontynentu afrykańskiego. Według Międzynarodowej Agencji Energii niespełna dwadzieścia procent ludności nie ma dostępu do energii elektrycznej, a ubóstwo energetyczne dotyka także ponoć sporą liczbę mieszkańców Unii Europejskiej.
    Paryska konferencja COP21 trwająca od 30 listopada do 12 grudnia 2015 roku miała na celu uzmysłowić obserwatorom takim jak ja, że świat szykuje się do wielkiej transformacji i że polskie, inne, czyste spojrzenie na węgiel zaprezentowane przez specjalistów Wojciecha Nowaka i Aleksandra Sobolewskiego nie mają przyszłości.
    Przyszłości należy upatrywać w czystych odnawialnych źródłach energii, takich jak  wiatr, promieniowanie słoneczne, opady, pływy morskie, fale morskie i geotermia, a nie w paliwach kopalnych, brudnym węglu czy piaskach roponośnych. A zatem na nic się zdała prezentacja Polaków dotycząca czystych technologii węglowych, polegająca głównie na usuwaniu CO2 ze spalin w procesie przemiany węgla w paliwo gazowe.

   
Spora grupa naukowców kwestionuje hipotezy i sugestie ekologów, że to człowiek jest głównym sprawcą gwałtownego ocieplania klimatu.
     Do jednej z ciekawszych wypowiedzi należy wypowiedź profesora Philipa Stotta, biogeografa z University of London, który wyjaśnia, że dwutlenek węgla nie jest głównym motorem zmian klimatycznych, że zmiany klimatyczne są regulowane przez setki czynników i zmiennych, a sama idea, że może uda nam się wytłumaczyć zmiany klimatu w oparciu o jeden politycznie wybrany czynnik (dwutlenek węgla) jest najgorszą z możliwych.
    Klimat w długiej historii naszej planety zmieniał się zawsze, na Ziemi występowały okresy ze znacznie mniejszymi temperaturami i znacznie wyższymi niż teraz.
    W czternastym wieku Europa wpadła w tak zwaną małą epokę lodowcową i kiedy poszukamy dowodów to znajdziemy obrazy, ilustracje i druki starej Tamizy, która podczas najbardziej srogich zim w małej epoce lodowcowej zamarzała w całości. Odbywały się na niej wówczas wspaniałe jarmarki, jazda na łyżwach i handel na lodzie.
    Jeśli zajrzymy dalej w czasie, przed małą epokę lodowcową, to znajdziemy złotą erę, w której temperatury były wyższe niż dzisiejsze. Okres ten znany klimatologom jako średniowieczne ocieplenie umożliwiał ludziom całkiem inny styl życia. Dziś panuje przekonanie, że ocieplenie przyniesie apokaliptyczne skutki. W rzeczywistości gdziekolwiek opisze sie ten okres okazuje się być on związany z bogactwem. W Europie był to okres wspaniałych budowniczych katedr, okres kiedy winnice rozkwitały nawet w północnej Anglii. Wokół centrum Londynu znajdują się pamiątki po winnicach, które rosły w czasie średniowiecznego ocieplenia.
    Cofając się jeszcze dalej w czasie, przed średniowieczne ocieplenie, znajdziemy więcej ciepłych okresów wliczając w to długi okres epoki brązu znany geologom jako maksimum holoceńskie, gdzie temperatury były wyższe niż teraz przez ponad trzy tysiące lat. A zatem czy nie nasuwa się wniosek, że zmiany klimatyczne w przyszłości są całkiem naturalne?

   
Postęp przemysłowy zmienił nasze życie, ale czy zmienił także klimat? Dociekliwi obserwatorzy sięgną po liczby i sami ustosunkują się do tego jak ma się przemysł do zapisów temperatury.
    A klimatolodzy? Wielu z nich ma w tym interes osobisty bowiem pieniądze dla klimatologii popłyną wówczas kiedy utrzymają problem siejąc wokół niego panikę. Dzisiaj dziesiątki tysięcy posad zależnych jest od globalnego ocieplenia. Wielki biznes stał się wielkim przemysłem samym w sobie i gdyby tak hipoteza ekologów o globalnym ociepleniu upadła to ogromne rzesze ludzi pozostałoby bez pracy.
    A że jest to wielka sprawa przekonałam się na własne oczy przebywając w Paryżu podczas trwania COP21, konferencji Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu, Paryż 2015, która w podparyskiej miejscowości Le Bourget, w dniach od 30 listopada do 12 grudnia zgromadziła przedstawicieli wszystkich państw i której celem było zawarcie porozumienia w sprawie zmniejszenia ocieplenia nawet o 2°C.
    I jak już pisałam w poprzednim poście konferencji tej towarzyszyło wiele innych wydarzeń widocznych w stolicy Francji niemalże na każdym kroku.
    Jak pamiętamy nieco wcześniej, 13 listopada, w Paryżu, doszło do serii ataków terrorystycznych podczas których setki osób straciło życie albo zostało rannych. W obliczu tragedii Francja podjęła nadzwyczajne środki ostrożności. Nad bezpieczeństwem delegatów uczestniczących w COP21, od początku do zakończenia konferencji, miało czuwać 30 000 policjantów oraz 285 punktów kontroli na terenie całego kraju.
    Zapuszczając się w owym czasie w paryskie dzielnice odnosiłam wrażenie, że bezpieczeństwem zwykłego mieszkańca czy turysty nie przejmowano się zbytnio. W mieście pozostawały nieliczne patrole, nieco znudzone szlifowaniem chodników w najbardziej uczęszczanych miejscach. Czasami przed siedzibami policji widziałam sznury pojazdów, które po odprawach wypełniały się funkcjonariuszami i wyruszały w kierunku Le Bourget.

   
Przed rozpoczęciem konferencji, w czasie jej trwania i jakiś czas po jej zakończeniu, Paryż, zarówno ten pod powierzchnią ziemi jak i ten na górze, wręcz "oddychał dwutlenkiem węgla". Ten listopadowo-grudniowy bohater, do tej pory niewidoczny, bezbarwny, bezwonny, niepalny, nieorganiczny związek chemiczny, dla którego do stolicy Francji zjechali się decydenci z całego świata stał się raptem widoczny i zauważalny wszędzie.
    Na plakatach, transparentach i innych nośnikach informacji widać było skutki jego rzekomo nadmiernej emisji do atmosfery i porady jak zaradzić katastrofie i pozbyć się owego niewygodnego bohatera. 












    Przyglądałam się miastu i robiłam zdjęcia. Zajrzałam do jednej z najciekawszych historycznie dzielnic Paryża, Le Marais, która znajduje się pomiędzy Centrum Pompidou, Placem Bastylii i Placem Republiki.
    Jakiś czas temu znalazłam w internecie listę szesnastu zabytkowych kościołów przeznaczonych do rozbiórki.
    Na pierwszym miejscu znajdował się klasycystyczny kościół Notre-Dame-de-l’Assomption (Najświętszej Maryi Panny Wniebowziętej) administrowany przez polską wspólnotę. Nie mogłam w to uwierzyć bo właśnie został odnowiony, o czym napiszę w oddzielnym poście. 


    Kolejnym kościołem  przeznaczonym do wyburzenia była szesnastowieczna, późnogotycka świątynia Saint-Merry (świętego Mederyka). Wydało mi się to całkiem niedorzeczne, a ponieważ byłam blisko tej niezwykle ciekawej budowli znajdującej się tuż przy Centrum Georgesa Pompidou postanowiłam zasięgnąć języka i zdobyć nieco informacji na ten temat.
    Szłam ulicą klasztorną rue du Cloître Saint-Merry mijając po prawej plac ze słynną fontanną Strawińskiego, na którym grupa chłopców kopała piłkę. Pomyślałam wtedy, przecież to prawie połowa grudnia, a oni w szortach i koszulkach z krótkim rękawem. Ech, ten CO2, mnie zupełnie w niczym nie przeszkadza, wręcz przeciwnie, czuję się komfortowo jak na tę porę roku, jest przyjemnie ciepło, nie marznę, nie jestem skrępowana warstwami ubrań... 







    Przyglądając się mocno zanieczyszczonej ścianie świątyni doszłam do ulicy świętego Marcina (rue Saint-Martin), przy której znajdowało się wejście główne.
I tu przyjemna niespodzianka, fasada kościoła wspaniale odnowiona, a ogromne dwuskrzydłowe drzwi otwarte na oścież. Pamiętając o liście kościołów przeznaczonych do rozbiórki weszłam do środka z pewną obawą i ta obawa w pierwszym widzie spowodowała, że znieruchomiałam z wrażenia. Nie mam pojęcia jak to się stało, że dopiero chwilę później zorientowałam się, że jestem obserwatorem ekspozycji a nie dewastacji kościoła, ekspozycji w tytule której znajdował COP21, czyli jednej z wielu
organizowanych podczas konferencji debatującej o zmianach klimatycznych.






    Wystawa Notre terre… Art/COP 21 à Saint-Merry trwała od 20 listopada do 20 grudnia i prezentowała prace sześciu artystów sztuk plastycznych.
    Pierwsza, zatytułowana Ouppsss !! autorstwa Pedro Marzoratiego,  którą spostrzegłam natychmiast po wejściu do kościoła, wylewała się niejako z jednej z kaplic znajdujących się w lewej nawie. Artysta spiętrzył połamane deski w bezładnym stosie, z którego wyłaniała się niebieska ręka trzymająca albo podpierająca łuk zmontowany z drewnianych krzeseł... No właśnie gdyby nie ten niebieski element dzieła, to z pewnością przeświadczona byłabym o początku dewastacji czy też rozbiórki wnętrza.




     - Czy może potrzebuje pani jakiś informacji? Usłyszałam miły miękki głos za plecami. Odwróciłam głowę. Za mną stała kobieta mniej więcej w tym samym wieku i z uśmiechem na ustach czekała na odpowiedź.
    Okazało się, że w czasie trwania wystawy służy pomocą zagubionemu być może w tym chaosie sztuki odbiorcy. Zapytałam, czy prawdą jest, że świątynia zostanie rozebrana.
    - Ależ, w żadnym wypadku, skąd pani ma takie informacje? - odparła zdumiona.
    - Proszę spojrzeć na odnowioną fasadę tej zabytkowej budowli. - Ze spokojem ciągnęła dalej podczas gdy w mojej głowie kłębiły się myśli związane z internetowymi nieprawdziwymi źródłami informacjami.
    Obie, nieco dłużej zatrzymałyśmy się przy kolejnej instalacji zatytułowanej Le film noir de Lampedusa (Czarny film z Lampedusy)  Clay'a Apenouvona. Na tej śródziemnomorskiej wyspie, leżącej pomiędzy Maltą a Tunezją pewien człowiek  zwany Giacomo Sferlazzo i jego przyjaciel Askavusa, każdego dnia zbierają przedmioty wyrzucone przez morze, należące do nielegalnych imigrantów, którzy w poszukiwaniu lepszej przyszłości postanowili opuścić Afrykę i łodzią dotrzeć do Europy. Niestety wielu z nich utonęło. Zbieracze owych przedmiotów traktowanych jako swego rodzaju relikwie chcą utworzyć muzeum ciszy (musée du silence) na Lampedusie.
    Clay Apenouvon czyni wyłowione rzeczy czarnymi pokrywając je czarnym plastikiem. Te same fale, które wyrzuciły ciała nieszczęśników na brzeg wyrzucają także wszelkiego rodzaju śmieci, odpady morskie i olejowe. Artysta próbuje uzmysłowić światu, że w tej czarnej otchłani, pułapce z mazutu mogą utknąć kobiety i dzieci, a wówczas w całej tej czarnej gęstej mieszaninie nie sposób będzie odróżnić istoty ludzkiej od odpadu.
    Instalacja została umieszczona w barokowej osiemnastowiecznej Kaplicy Najświętszego Sakramentu z obrazem Antoine'a Coypela (1749) przedstawiającym Jezusa Chrystusa, którego wzrok skierowany jest nie na współtowarzyszy lecz na kapłanów sprawujących eucharystię przy ołtarzu.
W 2015 roku Jezus Chrystus przygląda się czarnej masie odpadów spływających z ołtarza.
    - Czyżby wizualna analogia do  Laudato si ?  (Pochwalony bądź, mój Panie, przez siostrę naszą, matkę ziemię, która nas żywi i chowa, wydaje różne owoce z barwnymi kwiatami i trawami)

     Zajrzyjcie przy okazji do encykliki papieża Franciszka poświęconej trosce o wspólny dom. Ja już ustosunkowałam się do jej treści, ale swojego zdania tutaj nie wypowiem. Zacytuję jedynie krótki fragment, który według mnie najlepiej pasuje do tej części:
     Zmiany klimatyczne są problemem globalnym, z poważnymi następstwami ekologicznymi, społecznymi, ekonomicznymi, politycznymi oraz dotyczącymi podziału dochodów, i stanowią jedno z największych wyzwań dla ludzkości.
    Najprawdopodobniej najpoważniejsze konsekwencje spadną w najbliższych dziesięcioleciach na kraje rozwijające się. Wielu ubogich mieszka na obszarach szczególnie dotkniętych zjawiskami związanymi z ociepleniem, a ich środki utrzymania zależą w dużym stopniu od zasobów naturalnych oraz tak zwanych usług ekosystemowych, takich jak rolnictwo, rybołówstwo i zasoby leśne. Nie dysponują innymi możliwościami utrzymania się ani innymi zasobami, pozwalającymi im na dostosowanie się do skutków zmian klimatu czy stawienie czoła sytuacjom katastrofalnym. Mają też niewielki dostęp do opieki socjalnej.
    Na przykład zmiany klimatyczne powodują migracje zwierząt i roślin, które nie zawsze mogą się zaadaptować, a to z kolei wpływa na zasoby osób najbiedniejszych, które są również zmuszone do migracji z wielką niepewnością co do przyszłości swego życia i życia ich dzieci.
    Tragiczne jest zwiększenie liczby migrantów uciekających od biedy spowodowanej degradacją środowiska, którzy w konwencjach międzynarodowych nie są uznawani za uchodźców. Noszą oni ciężar swego życia, pozostawieni samym sobie, bez jakichkolwiek norm dotyczących ochrony. Niestety istnieje powszechna obojętność wobec tych tragedii, jakie dzieją się w różnych częściach świata.
    Brak reakcji wobec tych dramatów naszych braci i sióstr jest oznaką utraty owego poczucia odpowiedzialności za naszych bliźnich, na której opiera się każde społeczeństwo obywatelskie.






     Kolejna instalacja to Red Vision, składająca się z fotografii prezentujących czerwono-pomarańczowy fikcyjny świat, który poprzez działalność człowieka może się urzeczywistnić.

   
Inna z kolei ekspozycja to sześć ponurych obrazów prezentujących skutki huraganu Katrina autorstwa France-Noëlle Pellecer, który odbił się echem na naszej wrażliwości i na naszej odpowiedzialności za przyszłe pokolenia.

   
Synapses - Kler Schnéberger i Alexandre Bouton - dwa, około pieciometrowej wysokości drzewa, hybrydy, połączenie wierzby z leszczyną, posadzone w betonowych kręgach, kontrast między naturą, sklepieniem i urbanizacją.
    Zwiedzający wystawę może usiąść na specjalnie zmontowanych ławkach, pod koronami drzew, których gałęzie tworzą siatkę tak jak synapsy ludzkie i poprzez nie z innej perspektywy oglądać kościół, medytować i dyskutować na temat wspólnej działalności na rzecz ochrony środowiska...





    Ostatnia instalacja to  ≡ équivalent (ekwiwalent, odpowiednik, równoważnik) François Kenesi.
    Mogłam osobiście porozmawiać z jej autorem, który postawił sobie za cel uwrażliwienie zwiedzających na to ile dwutlenku węgla emitujemy do atmosfery i jakie tego konsekwencje ponosimy i ponieść możemy.
    Kenesi swoją pracę zaprezentował na kilkunastu arkuszach rysując na nich czarnym ołówkiem trzy tysiące sztabek, z których jedna to jeden kilogram węgla, odpowiednik masy węglowej emitowanej średnio każdego roku przez jednego Francuza - bilans roczny 12 ton CO2. Tych dwanaście ton zawartych jest w wewnętrznej przestrzeni kościoła Saint-Merry i to właśnie taką objętością każdy zanieczyszcza atmosferę.
    Przed artystą na brydżowym stoliku stała drewniana, perfekcyjnie wykonana forma, model do jego tysięcy małych rysunków.
    ≡
to międzynarodowy symbol matematyczny ekwiwalentu, o czym przyznam nie wiedziałam.
    Nie wnikam w obliczenia François Kenesi i w to ile czasu zajęło mu stworzenie tej pracy, kwestia klimatu ma także wymiar czasowy, mówił autor, podpisując mi jedną sztabkę węgla narysowaną i podarowaną mi chi, chi, chi w nagrodę za moją cierpliwą uwagę... 








    I jeszcze trochę zdjęć z wnętrza świątyni, udostępnionej czasowo sztukom plastycznym...




































Paryż, 12 grudnia 2015 roku

12 komentarzy:

  1. No,no,no.... Muszę przyznać,że wystawa w tak nietypowym miejscu, to świetny pomysł, tym bardziej, że rzeźby na prawdę robią wrażenie.Czarna maź spływająca z ołtarza, chyba uderza w odbiorcę podwójnie... Pozdrawiamy Bardzo ciepło!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię zwiedzać kościoły ze względu na zawarte w nich bogactwo sztuki sakralnej i nie tylko sakralnej. Kiedyś, pamiętam w latach 80-tych, byłam zdumiona, kiedy po raz pierwszy mogłam wysłuchać koncetru w kościele Saint-Germain-des-Prés w Paryżu, gdzie pochowane jest serce opata klasztoru Jana II Kazimierza Wazy, który wcześniej zrzekł się korony polskiej. Dzisiaj w wielu już kościołach koncerty mają miejsce. Poza tym zwiedzając kościoły można dokształcić się w dziedzinach historii i historii sztuki. Uważam zatem, że nie powinno się ich niszczyć. W Paryżu obok siebie dobrze się ma starość z nowoczesnością...
      Dzięki za ciepłe pozdrowienia. Ściskam serdecznie Was oboje :)

      Usuń
  2. Dziękuję Ewo za kolejną wspaniałą wycieczkę. Dzięki Tobie mogłam mimo, że przykuta do łóżka zwiedzić ciekawy fragment Paryża...aranżacja wystawy niesamowita, potęguje odbiór ekspozycji. Uściski serdeczne i pozdrowienia ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bogusiu, dziękuję Ci bardzo za miły komentarz.
      Mam nadzieję, że po kuracji łóżko to tylko chwilowa niemoc i że wkrótce będziesz cieszyć się dobrym zdrowiem, czego z całego serca Ci życzę.
      Dziękuję za serdeczności i wzajemnie ściskam mocno :)

      Usuń
  3. Nie wiem, czym palisz Ewo zimą, ale ja palę gazem i powiem ci, że palenie gazem jest o polowe droższe niż palenie węglem, ale jednocześnie palenie gazem jest naprawdę wygodniejsze i zawsze nawet w chłodniejsze wiosenne dni, gdy inni już nie ogrzewają swoich domów ja zawsze mogę na jakiś czas ogrzewanie włączyć, aby zrobiło się ciepło. To jest niesamowita wygoda i komfort nie wspominając już o czystości i tego, że nie muszę się męczyć z piecem węglowym wymiatać go itd.., Ale właśnie ta cena może gdyby były ceny gazu niższe lub tez dofinansowanie od państwa dla tych, co palą gazem wiele ludzi z wygody przeszło by na palenie gazem a tak to te ich ustalenia są tylko na papierze.
    Pozdrawiam serdecznie .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz Ivano, że ja jestem sceptykiem i w cały ten bajzel światowy nie wierzę. Tak jak już wspomniałam w poście, klimat na Ziemi zmieniał się zawsze i były okresy cieplejsze niż dzisiaj. Owszem powinniśmy dbać o środowisko...
      Powinniśmy przede wszystkim obwiniać decydentów za ich chciwość władzy i pieniądza. To oni politykują, ustalają ceny i to z jakich źródeł energii mamy korzystać i czy w ogóle możemy z jakichkolwiek korzystać... kraje ubogie nie są ubogie z własnego wyboru...

      Antarktyda, nie zawsze była zimnym, suchym i zlodowaconym kontynentem. W wielu momentach w swej długiej historii znajdowała się bardziej na północ, w strefie klimatu tropikalnego lub umiarkowanego, była pokryta lasami i zamieszkiwana przez różne wymarłe formy życia. Na Antarktydzie poza węglem zostały odkryte rudy żelaza, miedzi, złota, srebra i ołowiu a także ropa naftowa i gaz ziemny, ale póki co na szczęście do połowy tego stulecia zabronione jest wydobycie jakichkolwiek surowców.

      Ech, kiedy stajesz do gry automatycznie stajesz się celem. Czyli jesteś do odstrzału, kiedy zasady gry ci nie odpowiadają.
      Życie na Ziemi to jedna wielka gra.

      Ja w swoim domu mam dwa piece centralnego ogrzewania gazem i drewnem. Niestety ogrzewanie gazowe jest bardzo drogie, gazem podgrzewam wodę i używam w kuchni do gotowania...
      Sam przesył gazu jest bardzo drogi... czy nie jest to doskonały biznes?
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
    2. Ewo ocieplenie klimatu jest faktem jak to widzę po miejscowości, w której mieszka moja mama..Otóż od niemal 6 lat nie spadł tam śnieg, nie było zimy .Jeszcze z 10 lat temu te zimy były ostre, były zimowe zaspy a teraz w zimie nie ma śniegu. Lata są upalne bardzo wysokie temperatury a jednocześnie następnego dnia lub za klika dni ochłodzenie 10, 15 stopni i totalne załamanie pogody. Myślę, że może to wynika z działalności człowieka, ale myślę, że bardziej z działalności naukowców i eksperymentatorów np. prób jądrowych, o których nie wiemy to moim zdaniem może zmieniać klimat na ziemi, Zwykli ludzie raczej mają znikomy wpływ na zmianę klimatu.
      Jeśli chodzi o koszt przesyłu gazu to się całkowicie zgadzam to jest bezprawne, bo przecież rury, którymi gaz płynie są na naszym terenie, więc właściwie też powinniśmy mieć z tego jakieś zyski, Druga sprawa to przede wszystkim rozrzedzanie gazu, co powoduję jego większe zużycie i opłaty. Myślę, że tak wysoki koszt palenia gazem jest spowodowany tym, że przemysł gzowy jest prywatny, gdyby był państwowy ceny byłyby o wiele niższe .

      Usuń
    3. Klimat zmienia się to nie ulega wątpliwości i tak jak piszesz jednego dnia jest gorąco drugiego może nastąpić znaczne ochłodzenie. Miejsca cieplejsze stają się zimniejsze, a zimniejsze cieplejsze. Ziemia po prostu żyje, często drżąc w posadach i stawiając człowieka do pionu...
      Północny wschód Polski także się ociepla, co mnie cieszy, bowiem podczas łagodnych zim mniej zużywam opału, mniej tracę sił na walkę ze śniegiem... a latem więcej przebywam w ogrodzie poskramiając nieco naturę, naprawiając to co uległo zniszczeniu, albo się zestarzało...
      Dzisiaj rano ze skrzynki pocztowej wyjęłam grubą kopertę z trzema książeczkami informującymi o zmianach w zakresie obrotu paliwami gazowymi. To po prostu jakaś kpina ! Nie jestem specjalistką od tych spraw i nie muszę wnikać w działalność PGNiG i w to co jest napisane drobniutkim drukiem - dla mnie do odczytania przy pomocy lupy, którą zawsze mam pod ręką. Uważna lektura wymaga czasu, znajomości nie tylko różnych przepisów spółki, ale i prawa. Czy to nie jest degradacja środowiska, tyle papieru...? Czy w dzisiejszych czasach muszę znać się na wszystkim ?
      Miłego dnia Ivano :)

      Usuń
  4. Witaj ponownie! :))

    Jak pisałam pod wcześniejszym postem, nie jestem zwolenniczką tezy, że to człowiek jest winny obecnemu globalnemu ociepleniu. To bujda i świadczą przeciwko temu nie tylko wybuchające co rusz wulkany (huty CO2). Wczoraj bodajże czytałam taki tekst, który budzi uzasadnione wątpliwości. Straszy się nas bowiem że poziom mórz niebawem drastycznie się podniesie zalewając wiele miejsc na świecie.. Nie twierdzę, że tak nie będzie, ale zdziwiło mnie że gro z tych tzw. filantropów (miliarderów) którzy byli także na tym szczycie klimatycznym, wykupuje masowo różne egzotyczne wyspy właśnie w strefie ... zalewowej, że się tak wyrażę. Hm... Jakie to dziwne. Kto jak kto, ale ludzie ci nie wyrzucają pieniędzy w błoto, potrafią także przewidywać. Jaka będzie cena rynkowa wielu pięknych miejsc na świecie okrzykniętych jako skazane na zagładę? Poza tym ludki takie jak Gates czy Soros dużo wydają na walkę z globalnym ociepleniem... ale o dziwo wyłącznie na terenie "Zachodu", nikt z nich natomiast nie martwi się: Afryką, Arabią, Bliskim Wschodem czy Ameryką Pd lub Indiami... gdzie przecież do połowy tego wieku średnia temp. będzie wynosić (ponoć) +50 C (jako norma roczna). Także coś mi tu śmierdzi... I nie tylko mnie, najlepsi geolodzy świata z Australii, także mają odmienne zdanie, przez co już na tym szczycie podpadli Zachodniej elicie.

    A jeśli chodzi o burzenie kościołów. Gdyby nie to że większość z nich to wielowiekowe zabytki, nawet bym zachęcała. Ale sztuka nie dotyczy wyłącznie sfery profanum. Szkoda że laicka Francja z równą zajadłością nie wyburza meczetów. ;)

    Pozdrawiam serdecznie :)) :*** (Ćmok!)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, no właśnie, tak jak pisałam również i w komentarzach.
      Jednak dziwi mnie to, że większość wierzy w te teorie.
      Jak chcesz kogoś od czegoś odsunąć to zasiej panikę, spraw żeby zwątpił, bił się w piersi i powtarzał mea culpa, mea maxima culpa...
      Laicka Francja ma dużo racji, ale też i wiele głupich posunięć na koncie...
      Dzięki wielkie Basiu za odwiedziny.
      Moc serdeczności posyłam tam gdzie jesteś obecnie :))

      Usuń
  5. Świetna sprawa. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń