środa, 8 czerwca 2016

Wersal dla ludu w Montigny-le-Bretonneux

Wiadukt w Montigny-le-Bretonneux

   
Saint
-Quentin-en-Yvelines to podparyska aglomeracja skupiająca dwanaście miejscowości w tym Montigny-le-Bretonneux z bardzo ciekawą pod względem architektonicznym dzielnicą la Sourderie, o której za chwilę. Najpierw przypomnę, że po roku tysiąc dziewięćset sześćdziesiątym, kiedy to Paryż począł pękać w szwach postanowiono kontrolować i regulować zaludnienie regionu poprzez budowę kilku nowych miast. Etykietę pierwszego nowego miasta otrzymało Saint-Quentin-en-Yvelines, o którym już coś niecoś pisałam tutaj. Dzisiaj dorzucę jeszcze trochę informacji o tym miejscu, a później pokażę la Sourderie, dzieło katalońskiego architekta Ricardo Bofilla i jego ekipy.

   
Do la Sourderie najlepiej pojechać szybkim metrem RER, liniami: N, U, C z odgałęzieniem C7 i wysiąść na dworcu w Saint-Quentin-en-Yvelines albo w Trappes. Zarówno z jednej jak i z drugiej stacji odległości są mniej więcej takie same. Niestety nie pamiętam do jakiego autobusu należy wsiąść później.
    Wysiedliśmy na pierwszym dworcu i najpierw błąkaliśmy się, w dosłownym tego słowa znaczeniu, bo nikt z napotkanych i zapytanych o drogę osób nie potrafił jej nam wskazać. Mieliśmy dużo czasu i nie spieszno nam było, a więc postanowiliśmy iść na tak zwanego czuja, mając w pamięci mapę wcześniej przestudiowaną w  mapach Google.


Dworzec  Saint-Quentin-en-Yvelines

Dworzec  Saint-Quentin-en-Yvelines

     Tak naprawdę to przez cały czas przebywaliśmy na terenie Montigny-le-Bretonneux ale wciąż w różnych nazwach widniał napis Saint-Quentin-en-Yvelines. Nosiły je, i dworzec, i teatr, i welodrom, i wiele innych budowli.

   
Do francuskiego narodowego welodromu, znajdującego się w kierunku zupełnie przeciwnym, trafiliśmy tylko dlatego, że pytaliśmy o drogę nad jezioro. No właśnie, nikt nie kojarzył la Sourderie z innym zbiornikiem wodnym, nawet kierowcy autobusów, ba sama nazwa wydawała się im nieznana. Ech, często odnoszę wrażenie, że  miejscowi nie wiedzą co się w ich miejscach zamieszkania dzieje. Nie mniej jednak nie czuliśmy się zniechęceni i z wielką ciekawością zajrzeliśmy do siedziby Francuskiego Związku Kolarskiego, akurat na trening cyklistów. Fantastyczna sprawa, cudowny szum opon na torze o długości dwustu pięćdziesięciu metrów i szerokości ośmiu, pierwszy taki tor na świecie. Tylko na samych stopniach widowni może zasiąść pięć tysięcy widzów, a sam obiekt pomieścić ich może znacznie więcej.

   
W październiku 2014 roku, w roku otwarcia obiektu, odbyły się na tym torze mistrzostwa Francji, a w lutym 2015 mistrzostwa świata, podczas których padły nowe rekordy. W tym roku także na welodromie Saint-Quentin-en-Yvelines-Montigny-le-Bretonneux odbędą się mistrzostwa Europy.
    Docelowo przewidziano budowę czterech budynków, z 480 pokojami dla studentów, 136 pokojami dla aktywnej usportowionej młodzieży, 120 pokoi dla naukowców i 60 pokoi hotelowych dla turystów.
    Obok welodromu wybudowano pierwszy w Europie kryty i oświetlony tor dla BMX-ów.










    Przed budynkiem welodromu spotkaliśmy zielonego cyklistę, którego rower, a właściwie jego wyposażenie zwracało szczególną uwagę. Na najprawdopodobniej plastikowych powyginanych rurkach był zamocowany daszek z choragiewką i dwa plakaty umieszczone z przodu i z tyłu roweru z hasłem: pour le climat, pour nos vies: l'ecologie, co znaczy dosłownie: dla klimatu, dla naszego życia: ekologia. Pod spodem widniał także adres ekologicznej organizacji: changeons d'air.fr, a także logo CAP21, czyli konferencji Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu, która to właśnie odbywała się w podparyskiej miejscowości Le Bourget. Był grudzień a nasz zielony rowerzysta w krótkich spodenkach objeżdżał okolice. Pochodził gdzieś z południa Francji. Nie pamiętam skąd dokładnie i jak się nazywał. Gdzieś, na pewno pod ręką, mam jego wizytówkę i pewnie natknę się na nią wtedy kiedy akurat nie będzie mi potrzebna. Rozmawialiśmy we trójkę jakiś czas i robiliśmy sobie nawzajem zdjęcia. Rozmówca wyznał nam iż jego babka była Polką i to co jej zawdzięcza to piosenka Pij bracie pij, po czym zanucił nam jej spory kawałek, a i my dołączyliśmy z melodią.

Przed welodromem z francuskim ekologiem

Ekolodzy na rzecz klimatu

Montigny-le-Bretonneux w okolicy welodromu

Porte Céleste (inauguracja 7 października 1992) - dzieło Polaka Piotra Kowalskiego (1927-2004)

Montigny-le-Bretonneux w okolicy welodromu

    Z welodromu długą Avenue du Passage du Lac przecinającą tory kolejowe przeszliśmy pod budynkiem mieszkalnym, przypominającym łuk tryumfalny, czy też bramę wjazdową do miasta, na Plac Georgesa Pompidou z fontanną i teatrem, zamkniętym łukowatym blokiem mieszkalnym i robiliśmy zdjęcia.












     Kolejny etap wycieczki to była zaiste interesująca dzielnica la Sourderie, a dokładnie les Arcades du Lac i  un Viaduc (arkady jeziora i wiadukt na jeziorze), udane przedsięwzięcie Hiszpana Ricardo Bofilla - drugi Wersal lecz tym razem dla ludu - założenie w centrum którego utworzono sztuczne jezioro.
    Całość najlepiej widać na planach





    Dzielnica w stylu andaluzyjskim składa się z dwóch części: jedna zorganizowana wokół placu Hiszpańskiego, druga na sztucznym jeziorze.
    Centralnym punktem pierwszej jest świątynia - charakterystyczna budowla dla większości projektów Bofilla. Oryginalności tej dzielnicy wzniesionej na gigantycznej kamiennej płycie nadają: symetria, geometryczne formy i kolor budynków. Wszechobecna ochra tworzy wyjątkową atmosferę, szczególnie zimą, kiedy nie miesza się z zielenią drzew. Monotonię miejsca przerywają ogrody w stylu francuskim, angielskim i miejsca do wypoczynku...
    Panuje tu cisza i spokój. Spuszczone rolety w oknach i wyludnione ulice sprawiają wrażenie wymarłego miasta. Ale to tylko pozory. Nie uświadczysz tu samochodu, bowiem parkingi wybudowano pod ziemią. Nie bez powodu dzielnicy tej nadano nazwę la Sourderie, co przetłumaczyłabym na głuchą, bezdźwięczną krainę, sourd - głuchy, bezdźwięczny...













    Viaduc, usytuowany w zachodniej części basenu porównuje się do mostu w Awinion (kliknij tutaj), do zamku w Chenonceau (kliknij tutaj, tutaj, tutaj i tutaj) i rzymskiego akweduktu w Segowii. Składa się on z dwunastu identycznych budynków mieszkalnych rozmieszczonych parami po obu stronach pasażu - tunelu. Ten specyficzny korytarz, w którym króluje wiatr i ogłuszające echo zakończony jest okrągłym tarasem, z którego roztacza się fantastyczny widok na drugą stronę jeziora z kolejną ciekawą zabudową, projektu tego samego architekta.
    Dokładnie w połowie zbiornika wodnego przebiega granica między
Montigny-le-Bretonneux a Voisins-le-Bretonneux. Jezioro kończy się tam półkolistą neoklasyczną budowlą zwaną les Templettes du Lac, wzniesioną w tysiąc dziewięćset osiemdziesiątym czwartym roku.
    Ech, właśnie znajdujemy się w odległości zaledwie pięciu kilometrów od Wersalu. A więc stąd to podobieństwo.
    - Dlaczego by nie? Wersal królewski i Wersal dla ludu obok siebie!
    Les Templettes du Lac powstałe osiem lat po Les Arcades du Lac zakończyło projekt Ricardo Bofilla. Ale o tym miejscu opowiem innym razem.



















    Wrócę jeszcze na chwilę do Wiaduktu, który bardzo mnie zaintrygował. Bez żadnej wątpliwości mieszkanie w takim miejscu ma swoje zalety szczególnie w upalne lata, natomiast zimą jest tu przewiewnie i nie powiem, że nie przyjemnie. W takim środowisku lokum dla siebie znalazło wiele gatunków ptaków.
     Na wprost okrągłego tarasu swoją Voilure zainstalował w tysiąc dziewięćset osiemdziesiątym roku francuski artysta Marcel van Thienen (1922-1998). Instalacja przypomina ożaglowanie statku, którą upodobały sobie kormorany.























Saint-Quentin-en-Yvelines-Montigny-le-Bretonneux, 2 grudnia 2015 roku

2 komentarze:

  1. Ciekawa architektura tego wersalu dla ludu ale bardzo tam pusto. Może pora roku nie zachęcająca do spacerów?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czegoś mi brakuje w tego typu osiedlach. Może wpadnę tam tego lata i porównam...

      Usuń