Wtorek, 13 grudnia 2011 roku
Ostatnio trochę mniej dbam o kondycję
fizyczną. Aerobik dwa razy w tygodniu, to niewiele. W ubiegłym roku miałam
więcej zajęć. We wtorki i czwartki jeździłam na pływalnię, a do tego prawie
codziennie rower, albo spacery w mroźne i śnieżne dni…
Tej zimy dopadła mnie jakaś niemoc, senność…
Zastanawiam się, co jest powodem mojego ospałego zachowania...
Wychodzę na taras. Na termometrze dwa
stopnie powyżej zera. Wieje słaby wiatr. Czyste, dobrze przefiltrowane powietrze
zachęca do spacerów i chociaż niebo osnute jest cienką warstwą chmur i nie ma nadziei
na to, że dzisiaj ziemię ogrzeją promienie słoneczne, postanawiam opuścić dom.
|
Pólko, na skraju lasu - rzeka Supraśl |
|
Pólko - skutki grudniowej burzy |
Ubieram się odpowiednio do panujących na
zewnątrz warunków pogodowych, wyciągam rower z garażu i jadę w kierunki
Patelni, potem na Pólko. Zatrzymuję się nad rzeką i patrzę w stronę lasu.
Przede mną dwie wielkie sosny powalone podczas ostatniej burzy, która
nawiedziła kilka dni temu region północno – wschodni. Burza w grudniu, z
wyładowaniami atmosferycznymi i towarzyszącym jej silnym wiatrem zdarza się
raczej rzadko… Wyciągam aparat i robię zdjęcia, potem jadę ścieżką do Krasnego.
|
Jelenie objadły już korę z drzewa |
|
Wyrwane z ziemi podczas grudniowej burzy |
|
Zawisła na silniejszych od siebie |
Uwielbiam las - tak tu cicho i spokojnie. W małych enklawach, gdzie rosną dęby
obserwuję liczne ślady dzików. Poryte poszycie leśne świadczy o tym, że szukały żołędzi. Gdzieniegdzie na mchu widać białe plamki zmrożonego śniegu. Ale oto
przede mną w poprzek dróżki leży następna powalona sosna. Były tu już jelenie i
objadły korę. Po prawej stronie następne dwa drzewa, które wiatr
wyrwał z ziemi, ale ich nie powalił. Zaczepiły się swoimi koronami o inne
silniejsze egzemplarze i zawisły.
|
Padły dwie obok siebie |
Rozglądam się dookoła w nadziei, że ujrzę
jakąś zwierzynę, ale nie widzę nic. Nie słyszę też charakterystycznych trzasków
łamanych gałęzi, towarzyszących uciekającym spłoszonym sarnom. Uśpiony las
oddycha cichutko. Kontynuuję jazdę, ale oto znowu dwa powalone drzewa, tym
razem brzozy. Leżą równolegle obok siebie. Zapuszczam wzrok głębiej i
stwierdzam, że burza wyrządziła więcej szkód…
|
Zatrzymuję się przed wjazdem do wsi |
|
A pod kołami chrupiący zmrożony śnieg |
|
Nowe piękne wille w Cieliczance |
|
Chyba jedyna taka chałupa we wsi - urocza prawda ? |
|
Wracam do Supraśla - cały czas lasem |
Z Krasnego jadę asfaltową ścieżką do
Supraśla, później przed wjazdem do miasteczka skręcam w prawo, w las i mając cały czas
po lewej stronie zabudowania dojeżdżam do poprawionej, nowej nawierzchni
asfaltowej – drogi prowadzącej do Krasnego Lasu i szosy na Bobrowniki. Tutaj
skręcam w lewo, dojeżdżam do Łukaszówki i w dół Nowym Światem do skrzyżowania z
ulicą Cieliczańską, no i oczywiście wpadam na cudowną nową ścieżkę rowerową do
Cieliczanki. Jestem dzisiaj jedynym kolarzem. Nie widziałam nikogo śmigającego rowerem.
Cieszę się samotnością, oddycham głęboko eterycznym powietrzem i po chwili
jestem we wsi. Robię kilka zdjęć w tej uroczej miejscowości, przyglądam się
domom ukrytym między drzewami, zatrzymuję się koło starej niezamieszkałej chaty
i patrzę jak popada w ruinę, tworząc piękny obrazek. Na ścieżce rowerowej w
Cieliczance zalega zmrożony śnieg i przyjemnie chrupie pod kołami mojego
roweru. Upewniam się, w którym miejscu kończy się droga asfaltowa i wracam do
Supraśla.
Przed domem zerkam na
licznik. Przejechałam niecałe dwadzieścia jeden kilometrów. Czuję się
znakomicie, tego mi trzeba było !!!
|
Zapraszam na moje moje ulubione ścieżki rowerowe |
Ewo, dzięki za wirtualną przejażdżkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
@ JaroMir
OdpowiedzUsuńEch...,dzisiaj słońce zagląda w okno mojej sypialni. Pewnie za chwilę powtórzę wczorajszą trasę :)
Pozdrawiam :)