sobota, 9 lutego 2013

Srebrne miasto Taxco i jego perła w stylu churrigueresco

    ...cd 


   Taxco, oficjalnie Taxco de Alarcón, ze względu na olbrzymie pokłady srebra zwane  srebrnym miastem, leży na zboczu góry na wysokości około tysiąca sześciuset, tysiąca ośmiuset metrów. Wszystkie brukowane uliczki w mieście, kręte i wąskie, prowadzą pod górę, albo rzecz jasna w dół. Do rzadkości należą małe, poziomo rozlokowane place.  Miasto w stylu kolonialnym wznoszono dokładnie tam gdzie były zlokalizowane kopalnie tego kruszcu.
    Dzisiaj zasoby srebra praktycznie są na wyczerpaniu, a świadomi tego faktu mieszkańcy przestawiają się na turystykę i działalność rzemieślniczą związaną z wyrobem najróżniejszych przedmiotów ze srebra, lub też oprawianiem w srebro kamieni, niekoniecznie szlachetnych. Na miejscu i w dość krótkim czasie można zrealizować swój własny projekt. 

    Zanim wkroczyłam do miasta zatrzymałam się na jego obrzeżach w jednej ze sztolni i wysłuchałam dość długiego wykładu na temat tego metalu i nauczyłam się odróżniać fałszywe srebro od prawdziwego kruszcu. Po prezentacji, odwiedziłam sklep z wyrobami jubilerskimi, a ponieważ moja kieszeń była pusta skupiłam się bardziej na widokach rozciągających się z jego okien na przeciwległe zbocze, które przedstawiało olśniewający widok miasta przyczepionego do skalnej pochyłości…
 
Gubię się w takich ilościach, a poza tym nie przepadam za srebrna biżuterią

Ponad miastem figura Chrystusa

Co krok sklep z wyrobami jubilerskimi

Wąskie, kręte uliczki Taxco i szereg sklepów jubilerskich

Zabudowa w stylu kolnialnym

Tą drogą szłam w kierunku Kościoła Santa Prisca

To niesamowite jak kierowcy radzą sobie z tak ograniczona przestrzenią

W tle jeden z wielu barokowych kościołów w Taxco

 Wzory na kamiennych nawierzchniach ułatwiają orientacje

Niewielkie poziome przestrzenie miasta

Wklejam aż dwa podobne zdjęcia jako, że nie mogłam się nadziwić zręczności kierowców taksówek

Możliwy jest nawet manewr mijania w tak wąskich i krętych uliczkach

Czas płynie tutaj zdecydowanie wolniej

Urocze zaułki i ich mieszkańcy

    Pojechałam tam, żeby zobaczyć jedyny w swoim rodzaju barok meksykański, przepiękny w swojej różnorodności Kościół Santa Prisca. Fundatorem kościoła był José de la Borda, który przyjechał do Nowej Hiszpanii za swoim bratem Franciszkiem, mając zaledwie siedemnaście lat. W Nowej Hiszpanii poślubił Teresę José Verdugo, młodszą siostrę żony Franciszka. Z tego związku narodziło się dwoje dzieci Ana Maria i Manuel. Ana Maria, wkrótce po porodzie zmarła, a co się stało z Manuelem opowiem za chwilę.

Główny plac Taxco w pobliżu Kościoła Santa Prisca - Plaza Borda

   Los uśmiechnął się do Bordy dopiero po trzydziestu latach ciężkiej pracy i licznych bankructwach. Olbrzymią fortunę przyniosła mu eksploatacja wyjątkowej czystości złóż srebra kopalni San Ignacio. Niestety złoże wyczerpało się, a niefortunnie zainwestowane pieniądze w następne kopalnie przepadły. Aby ratować się z kolejnego bankructwa, José sprzedał uprzednio ofiarowaną kościołowi złotą monstrancję, ale ten krok nie przyniósł spodziewanej fortuny. Borda jednak ciągle wierzył, że los mu sprzyja i z drobnymi w kieszeni otworzył kolejną kopalnię La Esperanza – Nadzieja
    Nie mylił się! Po ośmiu latach eksploatacji złóż stał się najbogatszym człowiekiem w Meksyku.
     Fundusze na budowę Kościoła Santa Prisca wyasygnował z pierwszej kopalni 
San Ignacio. Sam doglądał prac, dbając o każdy szczegół. Wicekrólowi i arcybiskupowi miasta Meksyku, od których otrzymał pozwolenie na budowę, postawił warunek, iż nikt nie będzie ingerował w jego dzieło i nikt poza nim samym nie będzie uczestniczył w finansowaniu przedsięwzięcia. Sam zadbał więc o architekta, majstrów, muratorów, kamieniarzy, snycerzy, malarzy, złotników, których imiona skrzętnie ukrył, skutecznie zacierając autorstwo świątyni. Podczas gdy inne kościoły wznoszono latami, niekiedy nawet przez stulecia, on swoją świątynię ukończył w całości, zarówno z zewnątrz jak i wewnątrz w przeciągu siedmiu lat. W maju tysiąc siedemset pięćdziesiątego dziewiątego roku biskup Rojo de Rio Lubian konsekrował nie gołe mury skazane na dziesięciolecia oczekiwań w zdobywaniu funduszy na jej wyposażenie, lecz oddaną pod klucz świątynię.
    Tak więc z pospolitego górnika Borda stał się mecenasem na skalę Meksyku. Jeśli można zarzucić mu cokolwiek, to to, że z niewiadomych powodów ukrył autorstwo poszczególnych wykonawców. Wiadomo tylko, że do prac zatrudniał miejscowych Indian i to na wszystkich etapach budowy i dekorowania kościoła. Architektem zapewne był ktoś z grona najlepszych mistrzów epoki, ktoś kto znał zasady stylu churrigueresco
i potrafił zakuć je w kamień, sztukaterię i złocone drewno.
     Świątynia sprawia ogromne wrażenie. Koronkową od rzeźb fasadę obrzeżają dwie wieże, pomiędzy którymi ponad linią dachu umieszczono ogromnych rozmiarów zegar, taką jakby gigantyczną kopię francuskich zegarów kominkowych z epoki Ludwików, zwieńczonej majestatyczną figurą Matki Boskiej już wziętej do nieba i ukoronowanej. Kościół wzniesiono na planie krzyża łacińskiego. Na przecięciu się jego ramion osadzono kopułę
zwieńczoną latarnią, zaopatrzoną w osiem dużych okien na głównym bębnie i tyleż samo na bębnie latarni. Powierzchnię kopuły, miedzy wychodzącym na zewnątrz żebrowaniem wypełniają promieniste desenie gwiazd ułożone w mozaikę z różnokolorowych płytek ceramicznych typu azulejos.

Jose de la Borda zbudował kościół w przeciągu siedmiu lat

Barokowa fasada Kościoła Santa Prisca

Boczny fragment Kościoła Santa Prisca

     A we wnętrzu? Oko nie dozna spoczynku! Dwanaście wspaniałych hiszpańskich retabuli z ogromną ilością złoconych detali świadczy o wielkim uwielbieniu Majestatu Bożego w sposób w jaki tylko barok mógł to wyrazić. Kościół dedykowany chwale Matki Bożej, oddany w opiekę świętym  męczennikom Pryscylii i Sebastianowi, patronom miasta, poprzez tematyczny dobór bocznych ołtarzy, ogromnych od podłogi do sufitu retabuli, opowiada o wstawiennictwie Tej, która przez słowa zaufania i wiary wypowiedziane do Anioła przy Zwiastowaniu, wzniosła pomost między ziemią a niebem…
     Do tego barokowego kościoła warto wstąpić w słoneczną sobotę, kiedy to podczas cichego, prywatnego ślubu, kościelny włącza wszystkie żarówki. Ta wielka nieoszczędność, pozwala wówczas w doskonałym niemalże świetle ogarnąć wzrokiem całe rozdygotane połyskującym złotem wnętrze.
























    Pierwszym proboszczem Kościoła Santa Prisca został Manuel de la Borda, syn donatora, który wcześniej pracował jako kapłan w Cuernavaca. To on przekonał ojca zatrutego rtęcią i dotkniętego innymi chorobami, do przejścia na emeryturę i zamieszkania na stałe w mieście wiecznej wiosny, o którym pisałam tutaj. José de la Borda zmarł w Cuernavaca otrzymując ostatnie namaszczenie z rąk syna Manuela.
 

     Historycy sztuki poszukują głównego architekta. W rejestrach miasta Meksyku pojawia się nazwisko Durand, artysty znanego z tytułu budowania i ozdabiania niektórych z tamtejszych kościołów. Znane jest nazwisko głównego projektanta ołtarzy Izydora de Balbas, przypuszczalnie syna Jeronima de Balbas znanego z upowszechniania wykwintnego stylu churrigueresco. Autorem serii obrazów w zakrystii kościoła jest czystej krwi Zapotek, ochrzczony pod imieniem Miguel Cabrera…
 
     Ech… barok! Swoim zasięgiem objął aż cztery kontynenty Europę, obie Ameryki i Daleki Wschód w Azji.

Widok na Kościół Santa Prisca z tarasu restauracji, w której zatrzymałam się na lunch

Do restauracji wchodzi się z poziomu ulicy, druga strona budynku zawieszona jest wysoko na skale

Marzę o takim bezchmurnym niebie

Widok z tarasu restauracji

Nie wszystkie uliczki w Taxco są tak urocze

Wnętrze restauracji i miła uszom muzyka meksykańska

Do zobaczenia być może w Teotihuacán

 Meksyk - Taxco - 16 listopada 2010 roku.

13 komentarzy:

  1. Jakie widoki! A o calej reszcie nie wspomne!!!
    Serdecznosci
    Judith

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdeczności przyjęte :)
      Uściski wysyłam :)

      Usuń
  2. Grzebiesz takze w mojej pamieci, i to przywolujac wspomnienia bardzo dla mnie mile...zaraz lece do moich zdjec z 2006 roku a potem skomentuje Twoje..przypomnialam sobie ze kolor samochodow w Taxco jest ujednolicony, czyli ma byc bialy i widac to na Twoich zdjeciac.
    Teotihuacan...tak, tak, pisz i pokazuj Twoje zdjecia z tego niesamowitego miejsca....sciskam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Juz poogladalam moje zdjecia...podobne spojrzenie na miasto i podobne zdjecia. Ja dojechalam do Taxco sama autobusem, chodzilam po waskich uliczkach, zagladalam do sklepikow z srebrna bizuteria, kupilam sobie wazke z masy perlowej i imitacji srebra i do dzis ja bardzo lubie, nosze jako broszke lub zawieszke. Kosciol smakowalam tez ogladajac kazdy detal, a przed kosciolem byl targ, gdzie bylo niesamowicie kolorowo, itd, itd...wieczorem spotkalam sie z kolezankami, ktore byly na jakims kursie w Cuernavaca i w koncu dojechaly z meksykanskimi organizatorami szkolenia... dzieki twoim zdjeciom wszystko to do mnie wrocilo...powinnam tez zrobic post na ten temat...buziaki

      Usuń
    2. Ja dostawałam zawrotu głowy w tych sklepikach. Nie umiałam skupić się na jednej rzeczy, w przeciwieństwie do mojej przyjaciółki, która uwielbia buszować po wszystkich sklepach i wśród mnóstwa przedmiotów dostrzeże zawsze coś oryginalnego.

      Cieszę się, że przywołałam twoje wspomnienia. Ja także pamiętam te wszystkie kolory na targu przed kościołem i nie tylko tam. Mocne barwne dominują. Z przyjemnością poczytam twoje relacje i obejrzę twoje zdjęcia.

      Moc serdeczności :)

      Usuń
  3. Witam
    przeczytałem z prawdziwą przyjemnością,wciągało mnie coraz bardziej,zdjęcia wspaniale uzupełniają opisy.Dawno nie odwiedziłem tego bloga ,muszę wyrazić swój podziw dla tego wspaniałego przekazu ,pozdrawiam,życzę wielu wspaniałych podróży !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Macieju
      Dziękuję :)
      Pozdrawiam serdecznie i zapraszam :)

      Usuń
  4. Dziękuję ci przeogromnie za opisanie tego miasteczka, gdyby nie ty, nie miałabym nawet pojęcia że ono istnieje. Srebrne miasto - koffam srebro, w którym stoi nawet świątynia, kropka w kropkę podobna do tej, która widnieje na mojej karcie tarota - Luna (Księżyc). Jak ją zobaczyłam, aż przeszły mnie ciarki, czy to możliwe, aby ... a może twórca tych kart wzorował się na tej świątyni? :? W końcu są one (karty) w mojej rodzinie od przeszło 200 lat... któż to wie?? Ja sama nie znam ich dokładnego wieku. Ale mniejsza o to... Miasteczko przecudowne, aż mnie nosi, żeby skorzystać z takiej bieluśkiej taksóweczki, bo i mnie zdumiewa, jak owi kierowcy radzą sobie na tak ciasnej przestrzeni. Pełen szacun ^ ^
    A na koniec, mam nadzieję Ewuniu, że jest już lepiej, że grypa sobie odpuszcza, bo to oczywista-oczywistość, że to ty musisz być górą. Dbaj tam o siebie. Cóż więcej mogę ci powiedzieć? Życzę ci jak najwięcej czystego nieba, o ile to jeszcze nad PL możliwe, ale zwłaszcza nad Supraślem. Trzeba mieć nadzieję, że wszystko będzie dobrze, trzeba. Ileż to razy w przeszłości licho królowało a potem i tak padało na pysk. Trzeba nam wierzyć, że i tym razem padnie... A Ty, do tego czasu, dbaj o siebie i nie dawaj łachudrom okazji, co by ci podkradli zdrowia. :***********

    Pozdrawiam cieplutko :) :**** (Ćmoki)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że sprawiłam ci odrobinę radości. Ciągle myślę o twoich zmartwieniach i być może intuicyjnie napisałam najpierw o Taxco, a nie o Teotihuacán na przykład. Przy okazji dowiedziałam się, że kochasz srebro...
      Białymi taksóweczkami nie jeździłam, bo miałam sporo czasu na pieszą wędrówkę urokliwymi uliczkami srebrnego miasta. Nigdzie wcześniej nie widziałam takiego układu ulic, a zwiedziłam sporo górskich miast i miasteczek, w których ulice biegną równolegle do zbocza, a nie z dołu pod górę, ostro zakręcając. Ciekawe, co? Zastanawiałam się też nad wzorami na kamiennych nawierzchniach i doszłam do wniosku, że na pewno ułatwiają orientację na przykład dzieciom, no i rzecz jasna turystom...

      Tego postu nie zaliczam do udanych. Ostatnie poprawki czyniłam po wysokiej trzymającej pięć dni gorączce. Jeszcze tak niskiej odporności organizm mój nie wykazywał. Znowu jestem pod nadzorem mojej przyjaciółki, która nie jest zwolenniczką ordynowania antybiotyków na zapas. Niestety kaszel mnie jeszcze nie opuścił i męczy strasznie. Tęsknię do słońca i póki co myślami i wspomnieniami siedzieć będę w ciepłych krajach. Wyglądam jak jakiś "wypłoch"!

      Dziękuję za troskę i życzenia zdrowia.

      Życzę aby radość zagościła na nowo w twojej duszy, a pape odzyskał siły.

      Całuski :)))*

      Usuń
  5. Mną się teraz nie martw, pape na razie też jakoś sobie radzi, jeszcze nic nie jest przesądzone, tak, jak pisałaś w mailu. Także nie kłopocz się tym, pierwszy i najważniejszy błąd jaki popełniają ludzie w stosunku do mnie, a tak się składa, że nie jesteś pierwsza, to martwią się mną na zapas. Przechodziłam już tego rodzaju rozmowy dziesiątki razy, koffanie, więc wiem, co mówię. Mój los nie jest dzielony z losem nikogo innego i choćby góry się waliły, tak prędko ten świat się ode mnie nie uwolni ^ ^

    Przykro mi słyszeć, jak wiele musisz cierpieć przez te infekcje. Cieszę się, że masz pod ręką tą panią, nawet nie wie, jak wiele dobrego czyni, dbając o ciebie, przez co tacy jak ja, martwią się ociupinkę mniej. Musisz naprawdę wziąć się za siebie, tzn. jak już wydobrzejesz - odradzam, zaklinam cię!!! - nie pędź od razu na rowerek czy przełajowe spacerki z pieskiem... To ich wina (jeśli wiesz, co mam na myśli). Najpierw odbuduj swoją odporność a ruch, to zażywać możesz także w domku.
    Dobrze, że twoja przyjaciółka, nie jest zwolenniczką wyłącznie antybiotyków. Ja w ogóle nie zażywam żadnej chemii, jestem wręcz jej wrogiem. To z zażywania tego świństwa, które w 3/4 trafia do nas z niemieckich koncernów farmakologicznych, ludzie nie potrafią pozbierać się i odżyć. Wszystkie dobre, sprawdzone metody naszych babć powinny wrócić do użycia. A z płucami nie ma żartów. Także dbaj o siebie, Kocia, dbaj, kuruj i nie wystawiaj - bez potrzeby nosa za drzwi, chyba że, będziesz akurat w drodze na lotnisko. To najlepsza rada, jaką mogę ci dać. :****

    Ps: Widzę, że zmieniłaś zdjęcie profilowe bloga. Pamiętam ten most, robi oszałamiające wrażenie gdy się nań patrzy, a co dopiero, gdybym go przekraczała :)

    Pozdrawiam cieplutko :*** :))) (Ćmoki)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak już jakoś te nasze losy powiązały się silnie niewidzialnymi niteczkami, że nie sposób nie myśleć o sobie nawzajem...

      Zdjęcie profilowe znowu zmieniłam i znowu nie jestem zadowolona.
      Drastycznych zmian nie chcę wprowadzać, z obawy, że mogę coś skasować, pokręcić...

      Tak naprawdę nie mam ani jednego mojego zdjęcia, o którym mogłabym powiedzieć, że jest fantastyczne.

      Dzień robi się coraz dłuższy, mam więc nadzieję, że mój organizm zmobilizuje się wreszcie :)
      Całuski dla ciebie, zdrowia dla pape :))*

      Usuń
  6. Wspaniałe widoki i mnóstwo słońca, to dobrze, że zawsze można u Ciebie nacieszyć się pięknem. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo interesujaca relacja!Zycie ludzi,ich rekodzielnictwo,budownictwo,a nawet nastawienie by nie ujawniac budowniczych,wszystko to pokazuje co naprawde w ludziach jest.Nasze zycie i co robimy objawia nasze dusze i zamysly naszych serc. Twoje fotografie,Ewa,pokazuja ludzkie dusze,nawet tych co zyli bardzo dawno temu.wow!Dziekuje za podzielenie sie.Pozdrawiam serdecznie i zycze by Twoja dusza prosperowala.

    OdpowiedzUsuń