sobota, 30 listopada 2013

Ognisty listopad



    Tego roku, listopad na Podlasiu był ciepły i przyjemny. Deszcze i mżawki nie były dokuczliwe. Słońce często wynurzało się zza chmur i obejmowało swoimi długimi złotymi promieniami lasy, pola, łąki…
    Nie pamiętam takiej ciepłej jesieni. Już we wrześniu pierwsze przymrozki mroziły rośliny w moim ogrodzie.
    Tegoroczny listopad sprzyjał spacerom i wycieczkom rowerowym. Nawet ostatnie dni, z których jeden był wyjątkowo wietrzny nie zatrzymały mnie w domu. Wiał tak silny wiatr, że wierzchołki drzew ocierały się o siebie, albo splatały ze sobą, wydając przy tym niepokojące dźwięki. Słychać było jakby lament, jakby zawodzenie, tajemnicze pojękiwania, pomruki, trzaski, uderzenia...
    Muzyczne zawodzenie zmieniało się wraz z gęstością lasu, czasami łagodniało, przechodziło w cichutki szelest, czasami wzmagało się i z nową siłą targało koronami drzew. Drgające powietrze wydawało na przemian wysokie i niskie dźwięki, łoskocząc przyjemnie mój zmysł słuchu...
    Zatrzymywałam się na ścieżce leśnej i patrzyłam w górę, tam gdzie wiatr hulał najbardziej, kołysał pniami drzew i wyginał mocno co cieńsze. Miałam wrażenie, że te słabsze za chwilę zwalą się na ścieżkę.
    Weszłam w leszczynowy lasek. Tam wiatr kręcił się wokoło nagich gałęzi, unosząc z ziemi suche liście, a rozedrgane promienie słoneczne skakały radośnie po całym zagajniku.
     Zrobiłam kilka zdjęć, po czym powędrowałam dalej do miejsca gdzie las schodzi do rzeki, później cofa się ustępując przestrzeni złocisto zielonym łąkom.
    Po drodze minęłam leśne koślawe źródełko, nad którym drzewa poprzerzucały swoje korzenie, przykrywając je od północy zielonym miękkim mchem. Bagna były suche mogłam
więc razem z moim psem cieszyć się zabawą między drzewami i przeskakiwać z jednego brzegu strumyka na drugi.
    Wyszliśmy na otwartą przestrzeń, gdzie zazwyczaj stał czerwony samochodzik, w którym siedziała młoda dama i czytała książkę. Tego jednak dnia owa dama nie była sama, czerwonemu samochodzikowi towarzyszył drugi w kolorze niebieskim.
    Kiedy przechodziłam tamtędy z psem, ten nie omieszkał zostawić swojego zapachu na kołach i czerwonego, i niebieskiego. Byłam na tyle blisko, żeby zorientować się kim jest druga osoba. Oczywiście był to mężczyzna, oboje zapewne udawali że robią porządki w niebieskim, podczas gdy bagażnik czerwonego był otwarty. Leżała w  nim walizka, również otwarta, wypełniona kolorowymi ubraniami.
    Para uśmiechneła się do mnie. Nie zdziwiło mnie to, jako że nie było to moje pierwsze spotkanie z tajemniczą miłośniczką książek.

    Tego dnia listopadowe łąki płonęły złoto rdzawymi barwami, gdzieniegdzie spośród wyschniętych źdźbeł trawy przebłyskiwała zieleń, odcienie brązów, pomarańcz, czerń..., odcieniami niebieskiego połyskiwało lustro rzeki...

    Zatrzymałam się jak zwykle na niewielkiej plaży, usiadłam na grubym dębowym blacie stołu, nogi oparłam na ławce i obserwowałam hulający po tafli wody wiatr. Zadziwiające, z jaką siłą chciał zawrócić bieg rzeki, czasami mu się to udawało, pędził pod prąd drobniutkimi falami, a kiedy rzeka przykrywała go swoją gładzią, ten zagarniał ją ponownie, wkradał się w przybrzeżne zarośla i dmuchał z jeszcze większą siłą. Ostatecznie przegrywał i na nic się zdały jego kolejne próby zawrócenia rzeki…
 
    Mój pies cieszył się przestrzenią, obwąchiwał krowie placki, po czym jak oparzony wyrywał z miejsca i pędził przed siebie…
 































 

18 komentarzy:

  1. Lubię las w listopadzie. Jest przyjemnie cichy, mokry i ma wspaniały zapach. Z oddali dobiegają szumy dróg, odgłosy ptaków, a spacer orzeźwia umysł. Pięknie to pokazujesz. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdjęcia jak zawsze, przepiękne... A ja wczoraj oglądałam złote niebo z jasno-fioletowymi chmurami. Niecodzienny zachód słońca, ponoć kometa ISON minęła bezpiecznie Sol i poleciała w siną dal... Niech sobie leci, takie cuda lepiej podziwiać z bezpiecznej odległości.

    Pozdrawiam serdecznie :)) :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdjęcia nie oddają w pełni piękna krajobrazu, obiektyw widzi zaledwie niewielką jego część, natomiast oko ludzkie chłonie wielką przestrzeń przesyconą zapachami, wiatrem, słońcem. Lubię być częścią tego krajobrazu...

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie dzisiaj bardzo buro i wietrznie wiec Twoje fotografie pocieszyly moje oczy i ducha!
    Serdecznosci
    judyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie pogoda jest podobna, ale po obiedzie wychodzę mimo wiatru i chłodu.
      Aż się nie chce wierzyć, że dzisiaj pierwszy dzień grudnia.
      Serdeczności i miłego dnia Judyto

      Usuń
  5. pieknie Ewo! cudne masz ololice, tylko wloczyc sie i podziwiac...no i robic takie zdjecia....jestem juz w Portugalii a tu jesien jak u nas miesiac temu, poza tym calkiem cieplo i sloneczko. Z Porto sle usciski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Specjalnie dla Ciebie zrobiłam zdjęcie czerwonego autka, o którym wcześniej pisałam, a Ty w komentarzu stwierdziłaś, że zaczepiłabyś tak po prostu ową tajemniczą czytelniczkę....

      Porto, Porto, ech Porto..., dziękuję za uściski z Porto.
      Pewnie zostaniesz tam na święta?
      Buziaki z Supraśla, dzisiaj było słonecznie

      Usuń
  6. Masz bardzo wrażliwą i artystyczną duszę. Sam nie zauważyłbym wiele...
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy Cię tu nie ma, nie wzdycham nie płaczę,
      Lecz myślę kiedy, komentarz Twój zobaczę,
      I kiedy długo słów Twych nie znajduję,
      Czegoś mi braknie, tęsknoty nie pojmuję…

      Usuń
    2. Widzę, że do wianuszka Twoich zdolności (wianuszka?? raczej- wianka) powinienem zaliczyć również zdolność pisania wierszem.
      Pozwolisz, że sobie skopiuję ten czterowiersz gdyż jest to pierwszy przypadek gdy ktoś zwrócił się do mnie... wierszem.
      Trwam w podziwie i ślę serdeczności

      Usuń
    3. Ten czterowiersz to taki Mickiewiczowski "plagiat" romantycznej "Niepewności", napisany specjalnie dla Ciebie.
      Ściskam serdecznie

      Usuń
  7. Ach, jak u ciebie dzis romantycznie...........

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Romantycznie było też w Varenna nad jeziorem Como...

      Usuń
  8. ***
    Cisza i wiatr
    Przestrzeń roztańczona
    spadającym liściem.
    Krople rosy otulające
    źdźbło pochylone w dziękczynnej modlitwie.
    Piaszczysta droga łagodnie
    prowadząca do zmierzchu.
    Zapach sosny i żytniego chleba.
    Podlasie.
    Mój Eden.
    Cudowna kraina dziecięcych wakacji
    i dorosłych marzeń...

    /Bogumiła Dmochowska /

    * ...och...rozmarzyłam się...dziękuję Ewa za ten piękny
    romantyczny wpis ❤ cudowne fotki i taka lekkość pióra...
    Tak bardzo się cieszę że Cię poznałam i mogę z Tobą
    podróżować...pozdrawiam cieplutko ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, witaj BoguMiła
      A ja dziękuję Ci za poezję, którą mnie obdarzasz. Rozczulają mnie to do łez Twoje słowa.

      Może kiedyś zdradzisz mi tajemnicę, którą to część Podlasia wspominasz, gdzie jest Twój Eden, cudowna kraina dziecięcych wakacji i dorosłych marzeń... A może gdzieś blisko mnie ?
      Całuski przesyłam :)))*

      Usuń
    2. Kochana Ewuniu! Od ponad 30 lat jestem zakochana w maleńkiej wiosce Gogole
      w okolicach Szepietowa (między tą miejscowością a Wysokim Mazowieckim) jeśli dobry Bóg pozwoli to w przyszłym roku to marzenie o zamieszkaniu tam na stałe się spełni ❤ dzieci bardzo się starają...a ja czekam...tak więc jest szansa że będziemy (prawie)sąsiadkami ❤ Póki co czeka mnie w tym roku kilka"budowlanych"pobytów w czasie których zajmuję się wiktem i opierunkiem mojej ekipy. Najbliższy już na wiosnę. Już nie mogę się doczekać...cieplutko pozdrawiam ❤

      Usuń
    3. Tej części Podlasia nie znam. Znane mi natomiast są tereny na wschód od Szepietowa...
      Do Gogoli ode mnie jakieś osiemdziesiąt kilometrów, a więc w ramach wycieczki mogę Cię odwiedzić. Zapraszam też do siebie.
      A póki co, przyszła moja sąsiadko, zbieraj siły, wiosna blisko !!
      Buziaki i serdeczności :)))

      Usuń