wtorek, 20 marca 2018

Petit Trianon - klejnot Wersalu


    Domena Trianon, znajdująca się w północnej części parku wersalskiego, to nie tylko Grand Trianon (patrz poprzedni post tutaj), to także przepiękna rezydencja Petit Trianon i Hameau de la Reine - urocza ferma wybudowana dla królowej Marii Antoniny, którą obszernie zaprezentowałam tutaj. Do tego dorzucę jeszcze dom ogrodników, oranżerię i przyległe im ogrody - gdybym miała wybierać miejsce zamieszkania to z pewnością wybrałabym tę część parku wersalskiego, sielską, cichą, spokojną.
    Ażeby lepiej zrozumieć spektakularność Petit Trianon, pokażę go najpierw z góry - zdjęcie z Wikipedii, a następnie poszczególne fragmenty, czyli moje grudniowe zdjęcia - zrobione późną jesienią w niczym nie umniejszają piękna tego miejsca. Już wcześniej wspominałam, dla kogo i kiedy powstało to cacko (tutaj), z którego płocha i swawolna Maria-Antonina, koronowana w osiemnastym roku życia, uczyniła przeciwieństwo Wielkiego Wersalu.


     Jest godzina trzecia piętnaście po południu, 10 maja 1774 roku - gasnąca świeca w oknie sypialni Ludwika XV nie zapowiada szczęśliwej przyszłości młodej parze descendentów, osiemnastoletniej królowej i dziewiętnastoletniemu królowi, którzy na klęczkach, ze łzami w oczach, modlą się słowami: - Mój Boże, mój Boże! Opiekuj się nami! Zaczynamy panowanie w tak młodym wieku!

  
Trianon Marii-Antoniny nie przypomina siedziby władcy absolutnego. Młodej Austriaczce odpowiadał bardziej park imitujący naturalny pejzaż wiejski usiany ogrodowymi pawilonami i pozbawiona rozmachu i monumentalności architektura, brak dworskiej etykiety i konwenansów. Kapryśne gusta i styl życia monarchini sprowadziły na nią pomówienia i gromy ze strony dworu, jako że domaganie się przez władców prawa do zwykłego życia i prywatności było czymś wielce niestosownym. Monarchia taka, jaką stworzył Ludwik XIV mogła istnieć tylko w codziennym przepychu, który zmieniał władcę w odpowiednik królowej matki wśród pszczół w osobę, wokół której wszystko się kręci.

   
Z Grand Trianon do pierwotnie przeznaczonemu markizie de Pompadour pałacyku Petit Trianon z symetrycznym założeniem ogrodowym dotarliśmy parkową alejką ukrytą wśród drzew i krzewów - w grudniu o barwach innych niż w pełni lata, ale równie interesujących. Podziwialiśmy go najpierw z pewnego oddalenia. Prosta bryła pawilonu, o charakterze klasycystycznym z czterema monumentalnymi kolumnami od strony zachodniej sprawiała wrażenie lekkości - miejsca w sam raz nadającego się na maison de plaisance, zakątka odosobnienia pełnego elegancji, siedzibę godną królowej Marii-Antoniny, służącej rozrywkom i przyjemnościom - dzieło Ange-Jacquesa Gabriela (1698-1782), ucznia Julesa Hardouin-Mansarta (1646-1708).
    Elewacje południowa i północna udekorowane zostały pilastrami. Architekt pozbawił dekoracji kolumnowych wschodniej strony budynku. Całość zwieńczył gzymsem spoczywającym na głowicach pilastrów i kolumn i wykończył ażurową balustradą. 





    Na skrzyżowaniu dwóch osi kompozycyjnych, naprzeciwko pałacyku Petit Trianon, na polecenie Ludwika XV, Ange-Jacques Gabriel skonstruował
le Pavillon français
- osiemnastowieczny klejnot z racji na ogrom światła wpadającego do środka ośmiokątnego salonu z czterema wejściami w formie sklepionych łukowo okno-drzwi. Do czterech rogów salonu architekt dokleił cztery prostokątne gabinety, doświetlając każdy z nich trzema wielkimi oknami. Są to przedpokój, buduar, garderoba i pomieszczenie z urządzeniami grzewczymi. Muszę zaznaczyć, że budynek
ten powstał wcześniej niż pałacyk Petit Trianon i służył królowi przede wszystkim, jako miejsce spożywania kolacji. Nieraz na środku salonu służba ustawiała stół, ażeby władca mógł rozłożyć na nim zioła i osobiście lub w towarzystwie botanika francuskiego Bernard’a de Jussieu (1699-1777) je sklasyfikować, co zresztą bardzo lubił robić.
    W pawilonie tym odbywały się także bardziej intymne spotkania przy kolacjach, których królewska metresa markiza de Pompadour nie doczekała, zmarła bowiem na cztery lata przed ukończeniem budowy, a Ludwik XV podarował go kolejnej faworycie Madame du Barry.

   
Po lewej stronie pawilonu znajdowało się małe gospodarstwo. Był także ogród botaniczny z wyszukaną kolekcją roślin oraz ogrzewane szklarnie, w których hodowano kawę, pierwsze w Europie ananasy i truskawki jak również morele i czereśnie. Owoce serwowano królowi, przebywającemu często w towarzystwie około dwudziestu, trzydziestu osób. 





    Le Pavillon français jest zamknięty ze względu na ogrom zwiedzających Wersal. Jego wnętrze turyści podziwiać mogą jedynie przez okna. Na listwie pod okrągłym sklepieniem, wnikliwy obserwator zauważy ciekawe złocone elementy dekoracji, a mianowicie zwierzęta i ptactwo domowe takie jak indyki, kury, koguty, gęsi, kaczki, gołębie, zdradzające oczywiście przeznaczenie tego miejsca.  

   
Ten architektoniczny klejnocik, jak już wspomniałam wyżej, znajduje się na skrzyżowaniu dwóch osi kompozycyjnych. Pierwsza z nich biegnie z południa na północ, druga zaś z zachodu na wschód i widać stąd zarówno Petit Trianon jak i kolejną niewielką budowlę zwaną Le Pavillon frais albo Salon frais (frais - rześki, zimny, świeży, chłodny), skonstruowaną także przez Gabriela. Pierwotnie była to letnia jadalnia, do której przychodziło się ochłodzić i smakować produktów ogrodu warzywnego i mleczarni.

  
Salon frais w całości pokryty jest kratkowanymi zielonymi panelami i zwieńczony koszykowymi wazami z kwiatami. Zielony ogródek przed budynkiem, upiększony dwoma okrągłymi basenami, otoczony był dawniej trejażem - rzędem ażurowych słupków, przed którymi w równych odległościach rosły lipy przycinane w kule. Niszczejący pawilon, za czasów Napoleona I został zrównany z ziemią. Zrekonstruowano go w 2010 roku.
    Między obydwoma pawilonami usytuowano fontannę z rzeźbą pośrodku. 


    Po lewej stronie zielonego ogrodowego pawilonu, wzdłuż muru okalającego park Petit Trianon, znajduje się Châteauneuf zbudowany znacznie wcześniej, bo w 1703 roku przez Julesa Hardouin-Mansarta. Znajdowały się w nim mieszkania ogrodników, hydraulików a także niektórych pracowników obsługujących królewskie budynki. Za czasów Ludwika XIV na poddaszu budynku ustawiano najrzadsze rośliny z królewskiej kolekcji ażeby zimą przyspieszyć ich kwitnienie. Z czasem, tracąc swoje szklarniane przeznaczenie, Châteauneuf de Trianon przekształcono w dom dla personelu obsługującego domenę Wersalu.  



    W zespole tym nie mogło też zabraknąć kaplicy królewskiej, ostatniego dzieła Gabriela w Petit Trianon, ukończonego w 1773 roku. Sanktuarium typu palatyńskiego, przeznaczonego dla suwerena, składa się z dwóch kondygnacji, podobnie jak kaplica w Wersalu (pokażę ją w następnym poście) i Sainte Chapelle na wyspie Cité w Paryżu (patrz tutaj).

    Z ogrodem francuskim urządzonym na obu osiach kontrastuje ogród angielski, odzwierciedlający estetykę i filozofię życiową drugiej połowy osiemnastego wieku.
    W ten krajobrazowy styl Trianon, swoje budowle wmieszał pierwszy architekt Ludwika XVI, Richard Mique (1728-1794) sprowadzony do Wersalu przez Marię Leszczyńską - królową Francji, żonę Ludwika XV. Wcześniej Mique przebywał w Nancy, na dworze Stanisława Leszczyńskiego - króla Polski, księcia Lotaryngii i Baru. Maria Leszczyńska, odziedziczywszy majątek po śmierci ojca, powierzyła Mique’owi budowę Klasztoru Augustianów, zwanego także Klasztorem Królowej. Na tę zbożną fundację, Ludwik XV podarował żonie część dawnej domeny w Clagny - dzielnica Wersalu (miasta), należącej do Madame de Montespan, faworyty Ludwika XIV.
    Klasztor był placówką edukacyjną prowadzoną przez siostry kanoniczki od świętego Augusta z kongregacji Notre-Dame przybyłe z Compiègne do Wersalu.

    O zadaniach, które powierzyła Maria-Antonina Richardowi Mique’owi pisałam także tutaj.
    Świątynię Miłości (Temple d’Amour) Richard Mique wybudował z marmuru, na wysepce, usypanej na sztucznej rzece, we wschodniej części parku angielskiego Petit Trianon. Ma wygląd antycznej rotundy, z kopułą wznoszącą się nad dwunastoma kolumnami korynckimi, która przypomina mi baldachim, w tym przypadku chroniący posąg Amora, młodego nagiego mężczyzny ze skrzydłami u ramion, kołczanem i łukiem, którego dolna część zakończona jest maczugą Herkulesa. Zaiste wielce nowatorskie było takie wyobrażenie Kupidyna w czasach Marii-Antoniny. Łuk i maczuga - dwa w jednym - czyżby melanż Renesansu i Starożytności?!





    Belvédère (Belweder) - ogrodowy ośmiokątny pawilon, zwieńczony ołowianą kopuła ukrytą za balustradą, wzniesiony został w ogrodzie angielskim, na wzgórzu dominującym nad taflą małego jeziora przez tego samego architekta Richarda Mique’a, w latach 1778-1781). Strzegą go sfinksy, symbolizujące pory roku. Maria-Antonina przeznaczyła go na salon muzyczny.
    Ten pawilon tak jak i poprzednie zamknięty jest dla zwiedzających, ale tam także warto zajrzeć przez szybę okienną do wnętrza i przyjrzeć się pięknej mozaikowej posadzce, do wykonania której użyto marmurów w barwach: zielonym, czerwonym, białym żyłkowanym i unikalnym
ciemnoniebieskim (marbre bleu turquin), który pod wpływem wysokich temperatur zmienia kolory.









     Belweder zwany także pawilonem skalnym (pavillon du rocher), znajduje się tuż obok skalnej góry, której wykonanie wymagało czterech lat żmudnej pracy. Temu sztucznemu tworowi, naturalności nadaje źródełko zasilane wodą ze zbiornika znajdującego się za skałą i otaczające go iglaki. Dzieło jakby przeniesione ze szwajcarskich gór nazywano małą Szwajcarią lub ogrodem alpejskim.
    Całość zrekonstruowano za sumę miliona euro i inaugurowano 6 czerwca 2012 roku. 










    Na koniec mojej dzisiejszej wędrówki po tej domenie pokażę jeszcze jedno ciekawe miejsce, a mianowicie la Maison de Richard (dom Ryszarda) zwany również Pawilonem de Jussieu.
    Dom usytuowany jest w pobliżu basenu zwanego Bassin du Trèfle.
    W 1750 roku Ludwik XV wezwał do Wersalu Claude’a Richarda (1705-1784), francuskiego botanika, ażeby ten zajął się ogrodnictwem w Petit Trianon. Claude Richard, z nadanym mu przez króla tytułem ogrodnika-florysty
przystąpił do prac. Stworzył pierwszy ogród warzywny, później kwiaciarnię, oranżerię i cieplarnię bez paleniska. W 1767 roku syn Richarda, Antoine (1735-1807) otrzymał tytuł asystenta. Kiedy Maria-Antonina przekształcała warzywniak w ogród angielski, z wielka pieczołowitością, ojciec i syn przenosili kolekcję do królewskiego ogrodu - Jardin du Roi w Paryżu (obecnie Jardin des plantes - patrz tutaj i tutaj).
    Antoine był uczniem innego botanika francuskiego
Bernard’a de Jussieu, o którym wspomniałam wyżej.
    Dom ogrodnika posiada cztery poziomy wliczając piwnice. Mieszkali w nim: Claude Richard, jego syn Antoine i jego wnuk Louis-Claude - wszyscy trzej ogrodnicy, później kolejno do 1900 roku: Duchesne, Jouet, Goupy, Philippar i Charpentier.
   Antoine Richard, który mieszkał tam podczas Rewolucji, przyczynił się do ocalenia domeny. Uchronił ją od wystawienia na licytację pod pretekstem dostarczania mieszkańcom miasta Wersalu produktów z upraw.
    Dzisiaj dom ten zwany jest Pawilonem de Jussieu, chociaż Jussieu nigdy w nim nie zamieszkał. Do 2015 roku mieściło się tam Centrum Badawcze Pałacu Wersalskiego (CRCV), które przeniesiono do miasta do budynku Grand Commun.
    Dom ogrodnika skrywa się pod bujnie rosnącym bluszczem, który odpowiednio prowadzony również i w grudniu wygląda imponująco. 





    Naprzeciwko Pawilonu de Jussieu znajduje się Oranżeria, wybudowana w tym samym czasie.



    Swoją urodą urzekł mnie tam okazały mamutowiec - séquoia géant, obok którego znalazłam tabliczkę z informacją, że został zasadzony w 1876 roku. Na terenie parku wersalskiego rośnie pięć gigantycznych sekwoi, w tym trzy w Petit Trianon. Ta która mnie urzekła, w obwodzie, na półtorametrowej wysokości, mierzy siedem metrów i piętnaście centymetrów. Jedna z jej gałęzi dotyka ziemi. - Piękna jest? - Prawda?
    Zresztą cały ogród jest naprawdę urzekający!






















    No i na dzisiaj aż nadto informacji. W następnym poście zapraszam do wnętrza Wielkiego Pałacu. Będzie też o jego gościach.

Wersal, Petit Trianon, 6 grudnia 2015 roku

4 komentarze:

  1. Idealnie przystrzyżone i zadbane ogrody zawsze wzbudzają mój zachwyt!

    OdpowiedzUsuń
  2. Po tej lekturze mogę tylko skromnie stwierdzić, że ja widziałem pałac w Wersalu ale Wersalu nie widziałem. Ile tam jeszcze jest ładnych miejsc z ciekawą historią? Dzięki za pokazanie.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Fantastyczny post. Niesamowicie piękne miejsca ukazałaś. Przepiękne budowle, wnętrza, niesamowita natura. Drzewa są genialne. :)

    Bardzo serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ewo, ogrody które prezentujesz na blogu są przepiękne. Można by po nich spacerować nie godzinami, ale dniami.

    OdpowiedzUsuń