niedziela, 14 czerwca 2020

Mój ogród w pierwszej połowie czerwca


    O pandemii COVID-19 wywoływanej przez koronawirusa SARS-CoV-2 najłatwiej zapomnieć we własnym ogródku z daleka od ognisk choroby, która spowodowała niemałe zamieszanie na całym świecie w różnych dziedzinach życia. Jako kobieta nieaktywna zawodowo bez większego problemu wycofałam się z jakiejkolwiek aktywności poza własnym gospodarstwem przenosząc swoje siły, nadmiar energii i zaangażowanie na ogród. Do mojego, wyalienowanego społecznie życia, dołączył Ryszard i oboje, już pod koniec stosunkowo ciepłej bezśnieżnej zimy rozpoczęliśmy najrozmaitsze prace w ogrodzie.
    Naprawiamy małą architekturę ogrodową i realizujemy nowe pomysły, po raz drugi założyliśmy niewielką uprawę pomidorów w tunelu foliowym, posadziliśmy tam kilka krzaczków ogórków i dużo sałaty, którą podczas ostatnich upałów, w doniczkach, wynieśliśmy na zewnątrz. Warzywa wysmagane wiatrem, nagrzane słońcem są smaczniejsze.

   
Kupiliśmy 220 litrowy zbiornik na deszczówkę i podłączyliśmy go do rynny przy domu. Zapasy wody Ryszard z wielką pasją gromadzi w trzech beczkach i niezliczonej ilości wiader. Wszystkie wiadra wymieniam na czarne, bo mniej rzucają się w oczy i nie szpecą widoków. Jednak mąż nie pozwala pozbyć się starych, bo u niego zawsze wszystko się przydaje! Często zdarza mu się zapomnieć, że któreś wiadro ma pęknięte dno!




   
Nowością w naszym nietypowym ogrodzie o różnych poziomach i nachyleniu gruntu, są rabaty urządzone schodkowo, obwiedzione drewnianymi konstrukcjami. Posadziliśmy w nich kwiaty, posieliśmy rośliny miododajne, buraki, pietruszkę, koper, cukinię, fasolę… 








     Roboty nie brakuje, a zatem, w naszej zielonej przestrzeni spędzamy cały dzień, od rana do późnego wieczora. Pod koniec dnia wszystko nam boli, ręce, nogi, plecy i wszystkie zmęczone pracą stawy. Jednak jest to inny rodzaj bólu, niż ten będący wynikiem choroby. Taki ból daje satysfakcję dobrze spędzonego czasu, wypędza z ciała i duszy choroby, usuwa z głowy złe myśli, przynosi dobry sen, a brudne ręce nie są groźnym źródłem wirusa, lecz dowodem na to jak są mocno spracowane. Trudno je zachować w czystości, kiedy struga się i maluje deski, belki, kołki, krawędziaki, kiedy operuje się narzędziami mechanicznymi i nie mechanicznymi, kiedy kosi się trawę zdominowaną przez różne niepożądane rośliny dobrze znoszące żwirowe podłoże, szczególnie wszędobylskie stokrotki.

   
Co do podłoża, to w tym roku zaczęliśmy je wymieniać - kupiliśmy 15 ton czarnej ziemi ogrodniczej - ile jest warta zorientujemy się po plonach. Problemem w naszym w ogrodzie, jest niewystarczająca ilość światła i ciepła słonecznego. Wysokie drzewa sąsiadów a także nasze kładą długie cienie, co dodatkowo w tak zwanych zastoiskach mrozowych obniża temperaturę powietrza i utrudnia wegetację.
    Zdjęcia robiłam w czwartek 11 czerwca (Boże Ciało), w upalne popołudnie, przed nadciągającą burzą.

   
Największą ozdobą
o tej porze roku jest stary różanecznik, który od wielu lat zawiązuje dużo kwiatów. Nasadzenia z poprzedniego roku nie kwitną, ale wypuszczają już nowe liście.















    Wokół altany zaszły spore zmiany. Mocno prześwietliliśmy żywotniki, trzy zlikwidowaliśmy, bo zabierały dużo światła i śmieciły okrutnie. Każdemu, kto chce posadzić tuje albo cyprysy radzę dobrze się zastanowić. Zaletą tych drzew jest szybki wzrost i pozornie gęsta masa zieleni, niestety w środku robią się puste, szybko brązowieją i gubią liście, których uprzątanie z nawierzchni utwardzonych na przykład kostką brukową czy kamienną sprawia nie lada problem. Schnąc rozpadają się na drobniutkie fragmenty i zalegają szczeliny pomiędzy kostkami. Trzeba dobrze się napracować, żeby je stamtąd usunąć.
    W zdominowanych przez żywopłoty z żywotników przydomowych ogródkach, wciąż trudno znaleźć oryginalne nasadzenia, mimo iż ogrodnicy prześcigają się w produkcji roślin a architekci krajobrazu w projektowaniu zieleni.







     Ciekawostką jest mój dość leciwy świerk pospolity odmiana płożąca, często zwana odwróconą (Picea abies 'Inversa'). Świerk ten charakteryzuje się brakiem przewodnika, kiedy podepniemy go do podpory, pędy skieruje ku dołowi.





    Zieleń po fali deszczów wygląda imponująco, a już martwiliśmy się, że grozić nam będzie susza, tak jak w ubiegłym roku.










































    Kolejny post o moich ogrodowych roślinach zamieszczę pod koniec lipca, kiedy będą intensywnie wzrastać, kwitnąć i owocować. Mamy już pomidory, nawet spore, ale jeszcze niedojrzałe, ogórki mają małe zawiązki, a sałata w kolorach zielonym i czerwonym szaleje. Zjadamy ją codziennie.
14 czerwca 2020 roku

21 komentarzy:

  1. Post powinien mieć tytuł "Bajkowy ogród" w dodatku wielkości chyba ogrodu botanicznego. Nie dziwi więc fakt, że tyle czasu tam spędzacie, ale efekty są powalające. Praca fizyczna w ogrodzie męczy mięśnie i stawy ale uwalnia głowę i daje satysfakcję. Pozdrawiam serdecznie wytrwałych Ogrodników :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miły komentarz, jak będziecie w pobliżu zajrzyj do nas.
      Pozdrawiamy również bardzo ciepło :)

      Usuń
  2. To prawda bajkowy świat! Dopracowany i różnorodny. Wydrukować bilety i sprzedawać, by inni też mogli podziwiać to Wasze fantastyczne miejsce, w które włożyliście tyle pracy. Brawo!!!
    Jednak dałam radę telefonem skomentować!
    Całusy dla Was 🥰🥰🥰

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Urszulko, nie wiem co odpowiedzieć na taki komentarz, chodzi mi o te bilety... ogród udostępnić mogę jedynie moim przyjaciołom, nieodpłatnie, w celu przyjemnego wypoczynku...
      Chyba już jesteście w domu, po udanym wypoczynku na południu Polski jak wnioskuję po zdjęciach opublikowanych przez Ciebie na Facebooku.
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
    2. Z biletami to był żart! Chodziło mi o to, że tak jest dopracowany i piękny, że zachwyciłby wszystkich. Ja podziwiam Wasze pomysły i ogrom pracy.
      Z Krynicy wróciliśmy w niedzielę, a okolicę pozalewało. Straż jeździła całą noc, więc z ulgą opuszczaliśmy te piękne rejony. Ale co mieliśmy zobaczyć, to zobaczyliśmy:)

      Usuń
    3. U nas też mokro. Ryszard ubolewa, że nie ma już więcej beczek i wiader na gromadzenie deszczówki.
      Ciekawa jestem co Was urzekło w Krynicy. Pewnie niebawem dowiem się...
      Uściski :)

      Usuń
  3. No wreszcie pokazalas ogrod! jaki wypielegnowany, soczysty, kolorowy, zielony, piekny! Ale sie napracowaliscie, ale warto jest poswiecac tyle czasu by potem sie cieszyc takimi widokami. Wyobrazam sobie, ze siadasz, pijesz kawe i cieszysz oczy i dusze.
    Uwaga na temat Ryszarda i jego wiader rozbroila mnie, to tak jakbym widziala mego meza i takze jak Ty staram sie ukrywac jego wymysly, ktore mi rania maje poczucie estetyki. Czarne wiadra ! swietny pomysl!
    Krecilam sie znowu po wschodniej Polsce ale do Ciebie mialam okolo 150 km ...kiedys moze bedzie blizej! Sciskam Cie serdecznie i gratuluje
    Pieknie mieszkasz!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisałam komentarz, ale w pewnym momencie zniknął! Blogger wciąż kombinuje jakby nam utrudniać publikowanie tekstów i zdjęć. Wróciłam na starego Bloggera, ale to nie potrwa długo. Ciekawa jestem jak Ty sobie radzisz, czy jeszcze używasz starej wersji, czy już nowej?

      Jeżeli chodzi o picie kawy w ogrodzie, to po śniadaniu schodzimy do dolnego ogrodu i tam przy szaleńczych ptasich trelach delektujemy się tym czarnym napojem okraszonym mlekiem. Ech!
      Pracujemy w ogrodzie całymi dniami, w związku z tym rzadko otwieram komputer i zaniedbuję wizyty na zaprzyjaźnionych blogach. Zaległości nadrobię i wkrótce dowiem się co zwiedzałaś na Podlasiu. A 150 kilometrów, to prawie tak jak ode mnie do Warszawy!
      Ryszard woła na obiad, a zatem kończę i pozdrawiam Cię serdecznie :)

      Usuń
    2. Uzywam stara wersje bloggera...

      Usuń
  4. SZACUN !!! Tyle pacy, które daje wspaniałe, cudowne efekty.
    Kilka ogrodów podziwiam w blogosferze i za każdym razem chylę czoło przed ogromem pracy.
    Wasz ogród jest bajeczny, cudowny, wspaniały :)
    Ewuś, napiszę... Za dużo u mnie się dzieje, muszę ogarnąć ten chaos w głowie.
    Pozdrawiam Cię cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  5. Odpowiedzi
    1. Basiu, cierpliwie czekam na wieści od Ciebie. Ściskam Cię serdecznie i życzę ZDROWIA :)

      Usuń
  6. Macie cudowny, bajkowy ogród. Ja niestety mieszkam w mieście i nie mam ogrodu, a nawet gorzej nie mam nawet balkonu. Największym moim marzeniem jest mieć własny skrawek ziemi, nawet malutki, gdzie będę mogła posadzić kwiaty i zrobić warzywniak. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć Klaudio, cieszę się, że dobry wiatr Cię tu przywiał i spodobał Ci się mój ogród. Prawie dwa tygodnie po tym wpisie "mój raj" wygląda już inaczej, dużo deszczu, dużo zieleni, dużo kwitnących roślin i wciąż dużo pracy...
      Gdybyś kiedykolwiek chciała parać się hodowlą i pielęgnacją roślin to polecam najpierw zacząć od malutkiego ogrodu...
      Pozdrawiam serdecznie i zapraszam :)

      Usuń
  7. Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Dawno nie było takiego artykułu. Bardzo fajny wpis.

    OdpowiedzUsuń