...cd
Piątek, 8 września 2011 roku
Słowo
Barcelona,
przyprawia mnie o zawrót głowy. Moje
dotknięcie
miasta jest szybkie, jednodniowe. Nie tylko położenie geograficzne,
historia i kultura, wywołuje we mnie dreszczyk emocji, ale także wszyscy ci,
którzy z tym miastem mi się kojarzą. I tak na pierwszym miejscu wyróżniam
Antonio Gaudiego, genialnego
architekta, twórcę niepowtarzalnego stylu, którego nie da się jednoznacznie
zamknąć w określeniu katalońskiej secesji –
modernisme
catalán. Nikt tak nie potrafi mieszać stylów, łączyć starego z nowym,
inspirując się gotykiem, stylem mudejar i otaczającą przyrodą jak Gaudi. Inspiruje
go morze, fale, świat podwodny, skały, kwiaty, liście, pnącza, liany, świat
zwierząt…
Obserwując naturę wybiera kształty dla swoich budowli,
stosuje spirale, linie krzywe, paraboliczne, wymyśla bajkowe kominy,
trójwymiarowe krzyże, rozkołysane fasady domów, wykorzystując mozaiki do ich
dekoracji… Samotnik, ale zawsze uprzejmy i wierny przyjaźniom, należy do
franciszkańskiego zakonu świeckiego, uwielbia piesze wędrówki ze względu na
bezpośredni kontakt z naturą, stosuje dietę wegetariańską, zalecaną przez lekarzy…
El Temple Expiatori
de la Sagrada Familia, bo tak brzmi pełna nazwa tego symbolu Barcelony, pełnego zagadek, metafor i
architektonicznych ekstrawagancji jest największym projektem Antonio Gaudiego, który w tym mieście
ukończył Wyższą Szkołę Architektury. Podobno dyrektor, wręczając dyplom
przyszłemu architektowi powiedział: Daliśmy
tytuł głupcowi, albo geniuszowi, czas pokaże…
Ma 31 lat, kiedy podejmuje się ukończenia Sagrady Familii. Całkowicie
zmienia pierwotny projekt bazyliki, na perfekcyjne dzieło, biblię z kamienia,
opowiadającą historię i zagadki wiary chrześcijańskiej. Poświęca się
bezgranicznie nowemu wyzwaniu. Niestety tragiczna śmierć w 1926 roku przerywa jego
osobiste zaangażowanie. Wojna domowa w Hiszpanii niszczy świątynię i warsztat
Gaudiego, płonie większość planów i projektów, zachowują się jedynie zrobione przez
niego modele, co pozwala rozpocząć w 1940 roku rekonstrukcję i dalszą budowę…
 |
Sagrada Familia - Fasada Narodzenia |
 |
Przed Fasadą Narodzenia |
Wreszcie na własne oczy widzę najsłynniejszy symbol
Barcelony, jakim jest
Sagrada Familia.
Żałuję bardzo, że nie mogę wejść do środka. Napięty program zwiedzania miasta
nie pozwala na zajęcie miejsca w kolejce po bilet uprawniający do obejrzenia
wnętrza. Świątynię otacza wianuszek ludzi nierówno pleciony, miejscami
pogrubiony grupkami turystów, miejscami wycieniony, tak jakby zabrakło kwiatków
do wplecenia. Ten krąg ciekawskich wolniutko przesuwa się w kierunku przeciwnym
do ruchu wskazówek zegara. Czasu wolnego starcza mi tylko na dokładniejsze
przyjrzenie się świątyni z zewnątrz. Obszerny plac budowy zakłóca moją wcześniejszą
wizję i wyobrażenie o tym miejscu, ale mimo wszystko postanawiam odnaleźć te
elementy architektoniczne, o których wcześniej dużo czytałam, a nawet
obejrzałam doskonale zrobiony film o tym niezwykłym budynku
.
Świątynia o 90 m szerokości i 120 m długości zajmuje
powierzchnię 4,5 tys. m2
i może pomieścić 14 tysięcy osób. Ostateczny projekt
przewiduje 18 strzelistych wież z wierzchołkami udekorowanymi
mozaikami i figurami.
 |
Sagrada Familia - obszerny plac budowy |
 |
Sagrada Familia - Fasada Męki Pańskiej |
 |
Sagrada Familia od strony południowej |
Obfotografowuję kościół dookoła, począwszy od
Fasady Narodzenia - bogatej w
dekoracje, nawiązujące do radości przyjścia Jezusa na świat, poprzez
Fasadę Męki Pańskiej - której cztery
wieże ukończono w 1976 roku, dalej od strony południowej
Fasadę Glorii - największą i najbardziej reprezentatywną, wzorowaną
na bajkowych kształtach góry Montserrat, symbolizującą tajemnicę
zmartwychwstania, w budowie od 2002 roku, aż wreszcie dochodzę do
Fasady dedykowanej
Matce Bożej - od strony apsydy, po północnej stronie, ozdobioną
najróżniejszymi motywami inspirowanymi przyrodą. Tutaj gargulce mają kształty
gadów i płazów, zwierząt piekielnych, które nie mogą wejść do świątyni, a
szpiczaste zakończenia zdobią rzeźby w kształcie ziół i kłosów pszenicy, detale
widoczne z daleka, około 3 m długości każdy…
Moja grupa zbiera się od strony południowej po drugiej
stronie ulicy na wprost Fasady Męki Pańskiej. W oczekiwaniu na autokar, który
stoi gdzieś w długiej kolejce do podjazdu w określone miejsce, okiem aparatu
fotograficznego zauważam tajemniczy kwadratowy kryptogram na głównych drzwiach
fasady, wykonany z brązu w kolorze ciemno-zielonym z 16 liczbami ustawionymi w
czterech rzędach tak, aby suma liczb w różnych kombinacjach zawsze dawała
liczbę 33-czyli wiek Chrystusa w chwili jego śmierci…
 |
Casa Mila - La Pedrera |
Dane mi jest jeszcze zobaczyć kilka innych budowli tego
katalońskiego architekta, takich jak
Casa
Mila – La Pedrera w dzielnicy
Eixample
- ostatni świecki
projekt Gaudiego przed
jego całkowitym poświęceniem się pracy nad Sagradą Familią. Narożna,
pięciopiętrowa budowla ma dwa dziedzińce wewnętrzne. Falująca fasada z wapienia
przypomina wzburzone morze, a detale ornamentyki, wykonane z kutego żelaza, jak
zawsze inspirowane są przyrodą. Można zwiedzić poddasze i fantastyczny dach z
niezwykłymi w kształtach kominami, pokrytymi kawałkami ceramiki.
 |
Słynna fontanna w Parku Güell |
 |
Parc Güell - wejście od Carrer Olot |
 |
Parc Güell - Sala Stu Kolumn |
 |
Parc Güell - kolumny przypominające trąby słoni |
 |
Barcelona - Parc Güell |
 |
Parc Güell - na dachu Sali Stu Kolumn ceramiczna ławka (110m) |
 |
Parc Güell - Ja i moja przyjaciółka Zofia |
 |
Parc Güell - wśród bugenwilli |
 |
Parc Güell - z Zofią przed Casa-Museu Gaudi |
Innym ciekawym dziełem Katalończyka jest
Parc Güell z najbardziej spektakularną
częścią parku od strony Carrer Olot. Przy wejściu dwa pawilony z pofałdowanymi
dachami pokrytymi mozaiką, na wprost schody i tłum ludzi cierpliwie czekających
na ustawienie się do zdjęcia przy słynnej salamandrze – smoku, przyozdobionym
także kolorowymi drobniutki płytkami. Schody prowadzą do wspaniałej otwartej
Sali Stu Kolumn. Wbrew nazwie 86 filarów podtrzymuje plac zbudowany powyżej,
który jest także dachem hali. Plac otoczony jest falistą, ceramiczną ławką, o
rekordowej długości 110 metrów, której dominujące kolory niebieski, zielony i
żółty są dla Gaudiego symbolem Wiary, Nadziei i Miłości, widoczne zaś różowe
odcienie stanowią hołd dla Matki Bożej. Stąd alejką dochodzę do różowego domu
Casa-Museu Gaudi, w którym artysta
mieszkał w latach 1906-25 razem ze swoim ojcem i siostrzeńcem. Tutaj oglądam
pamiątki, meble jego projektu i sypialnię. Spaceruję jeszcze chwilę wokoło domu
artysty i podziwiam inne projekty, jak kamienne wiadukty, ukryte zaułki i
przejścia o fantazyjnych kształtach…
Niestety nie mogę przysiąść na dłużej w jednym z tych
ciekawych kącików ogrodu i podziwiać jego mieszkańca, który upodobał sobie
korony drzew, a mianowicie zieloną papugę, która od czasu do czasu przelatuje
nad głowami spacerujących po to tylko, żeby zaraz ukryć się gdzieś w gęstwinie
liści…
 |
Krucyfiks z Lepanto |
W
Capella del Sant
Crist de Lepanto i del Santissim po prawej stronie od wejścia do świątyni w
dawnym kapitularzu mieści się XVI wieczny krucyfiks z Lepanto, który zdobił
dziób statku dowódcy Juana de Austria (nieślubnego syna Karola I) w jednej z
najbardziej krwawych bitew morskich pomiędzy chrześcijanami a muzułmanami w
1571 roku pod Lepanto.
 |
Katedra - średniowieczne krużganki, ogród i gęsi św.Eulalii |
Zwiedzam jeszcze średniowieczne krużganki z zielonym
ogrodem, fontanną i gęśmi św. Eulalii, patronki katedry i jednej z patronek
Barcelony, żyjącej około 300 roku w czasach Dioklecjana, znanego z okrutnego
prześladowania chrześcijan, w obronie, których wystąpiła trzynastoletnia
Eulalia. Na pamiątkę męczeńskiej śmierci tej młodziutkiej obrończyni wiary, w
średniowiecznym ogrodzie zamieszkało 13 sztuk ptactwa domowego, białych
dorodnych gęsi…
 |
Skrzynka pocztowa Casa de l'Ardiaca |
 |
Casa de l'Ardiaca i Władek w tle |
 |
Casa de l'Ardiaca |
Przechodzę na drugą stronę placu katedralnego, do pałacu
Casa de l’Ardiaca (dawna siedziba
archidiakonalna)
, wybudowanego w
stylu gotyckim, ale z renesansową fasadą wzniesioną na murach rzymskich. Przy
wejściu rzuca mi się w oczy skrzynka pocztowa, którą zaprojektował w 1895 roku inny wybitny architekt
kataloński
Lluís Domènech i Montaner. To niezwykłe secesyjne dzieło wykonane z marmuru, a zamówione przez
związek adwokatów, przyciąga moją uwagę na tyle, że przesuwam dłonią po
dekorujących skrzynkę jaskółkach symbolizujących wolność prawa i żółwiu
oznaczającym ciężkie procedury prawne i biurokratyczne. W środku, późnogotyckie
patio z fontanną daje przyjemne schronienie i chwilę odpoczynku…
 |
W drodze - Rysiu i Władziu |
 |
Barcelona - Plaça de Garriga i Bachs |
 |
Plaça de Garriga i Bachs |
 |
Plaça de Garriga i Bachs |
 |
Łącznik z 1928 roku projektu Joana Rubio i Bellver |
Uroczą, tętniącą życiem dzielnicą gotycką wędruję w kierunku
Plaça del Rei. Po prawej stronie
mijam Plaça de Garriga i Bachs i idę wąską uliczką Carrer del Bisbe, której
ozdobą jest neogotycki mostek łączący Palau de la Generalitat z przeciwległym
budynkiem Casa dels Canonges. Tę uroczą „kładkę” zaprojektował w 1928 roku bliski
współpracownik Antonio Gaudiego, secesyjny architekt Joan Rubio i Bellver
inspirując się weneckim Mostem Westchnień. Po chwili docieram do
Plaça de Sant Jaume (plac św. Jakuba),
na którym to w czasach antycznych było forum rzymskie. Jedno skrzydło placu
zajmuje budynek Ratusza Miejskiego
Casa
de la Ciutat, reprezentujący różne style architektoniczne.
 |
Ratusz Miejski Casa de la Ciutat |
 |
Palau de la Generalitat |
 |
Na Plaça de Sant Jaume |
 |
Pałac Królewski |
 |
Gotycka Kaplica Św. Agaty (1302 - 1316) |
Naprzeciwko
ratusza wznosi się
Palau de la
Generalitat, siedziba Autonomicznego Rządu Katalonii, którego główną
fasadę, na wysokości balkonu zdobi rzeźba patrona Katalonii, św. Jerzego Sant Jordi
walczącego ze smokiem. Napotykam mnóstwo innych zabytkowych zaułków, placów i
kościołów, aż wreszcie docieram do
Plaça
del Rei, jednego z najcenniejszych historycznych zakątków miasta, który
zachował prawdziwy blask katalońskiego gotyku. Zabytkowy zespół tworzy dawny
Pałac Królewski, który od początków XV wieku jest siedzibą hrabiów Barcelony i
królów Aragonii oraz fragmenty rzymskiego miasta. Najpiękniejszą częścią pałacu
jest
Saló del Tinell, gotycka sala z
XIV wieku, w której najprawdopodobniej miała miejsce audiencja Krzysztofa
Kolumba u Królów Katolickich po powrocie z pierwszej wyprawy do Ameryki.
Zwracam jeszcze
uwagę
na kaplicę
św. Agaty z 1302 roku i
kończę swoją wizytę w tej dzielnicy.
 |
La Rambla i Krzysztof Kolumb w tle |
 |
La Rambla |
 |
La Rambla |
 |
La Rambla i dawny Dom parasoli |
Wrażeniom nie koniec. Przede mną ocieniony platanami pasaż La
Rambla, ciągnący się przez 1,2 km od
Plaça
de Catalunya aż do pomnika
Krzysztofa
Kolumba przy samym porcie. Mnóstwo tutaj kiosków z pamiątkami i prasą,
knajpek, straganów z kwiatami, sprzedawców ptaków i zwierząt domowych oraz
ulicznych artystów… Uwagę przyciąga wiele ciekawych budynków, takich jak
Królewska Akademia Nauk i Sztuk, w
której od blisko stu lat mieści się także Teatr Poliorama wystawiający znane
przedstawienia, jak Ópera & Flamenco. Mijam dawny
Dom parasoli, z charakterystycznym smokiem wystającym z fasady,
wiszącym ponad parasolem, będącym ówczesną reklamą sklepu. Zaglądam do foyer
Teatru Operowego i fotografuję inne ciekawe obiekty, których nie będę
wymieniać, ażeby nie zanudzić czytelnika.
 |
Nowoczesna zabudowa Barcelony |
 |
Nowy symbol Katalonii |
Przysiadam na chwilę, łapię oddech i obserwuję młode
osobniki mewy srebrzystej, odważnie przybliżające się do mnie. Te ciekawe ptaki
kłócą się między sobą walcząc o miejsce, być może w nadziei, że dostaną coś do
jedzenia.
Zmęczona wrażeniami znajduję odrobinę sił i wlokę noga za
nogą do budynku, w którym znajdują się sklepy i restauracje. Zaglądam do
jednego z butików z oryginalną kolekcją jesiennych już ubrań damskich i różnych
dodatków, takich jak paski, torebki… Kupuję brązową tunikę z głębokim dekoltem
i wracam w okolice pomnika Krzysztofa Kolumba, miejsca zbiórki. Wieczorem
znajduję jeszcze siły, żeby popływać w Morzu Śródziemnym.
Pakuję walizkę.
Jutro wracam do Polski.
Nie sposób przekazać wszystkiego tego, czego dowiedziałam
się podczas tej podróży. Układam w głowie jeszcze te informację, które podczas
dłuższych lub krótszych przejazdów między miastami przekazywał nasz pilot i
przewodnik Ryszard Ignacok – Zakopiańczyk, a także w ostatnim dniu
wycieczki Jerzy Żebrowski, autor wielu ciekawych książek, o którym wspominałam
opowiadając o Andorze. Dzięki nim wzbogaciłam swoją wiedzę o Katalonii –
historycznej krainie Półwyspu Iberyjskiego, krainie malowniczych krajobrazów Gór Pirenejskich i Morza Śródziemnego, a także licznych zabytków zachwycających
geniuszem ludzkim i nieskończoną wyobraźnią…
Na zakończenie opowiem jeszcze krótko o pewnym krwawym
święcie, które z krwią nie ma nic wspólnego, ale jest pełne czerwonej mazi, w
której taplają się żądni walk młodzieńcy.
Tomatina, bo o
niej mowa, zrodziła się w Buñol. Był rok 1945. Między młodzieńcami biorącymi
udział w historycznej paradzie na rynku miasta wywiązała się bójka i kiedy
jeden z nich upadł, do walczących dołączyli inni wykorzystując jako broń
pomidory znajdujące się na pobliskim straganie. Walka na pomidory zakończyła
się mandatami. Ale nie był to koniec obrzucania się tym smakowitym owocem. Rok
później młodzieńcy powtórzyli wojnę na pomidory, przynosząc tym razem swoje i
podobnie jak przed rokiem zapłacili grzywny. Od tamtej pory Tomatina potrafi
zgromadzić około 20 – 30 tysięcy ludzi dla uciech, których przywozi się odpowiednie
gatunki pomidorów, uprawianych specjalnie na ten cel w regionie Extremadura. Ciężarówki
dostarczają je w ilości 120 – 130 ton. Zwykła bójka stała się zwyczajem, na
którym zarabia miasto. Jest to dobry okres dla hotelarzy, właścicieli stacji
benzynowych, restauracji, barów…Dla zainteresowanych podaję, że Tomatina odbywa
się w ostatnią środę sierpnia.
Może i my znajdziemy jakiś sposób przyciągnięcia turystów
zasilając w ten sposób budżet naszych gmin i miast. Może wreszcie i ja doczekam
się porządnej nawierzchni na mojej dziurawej ulicy.
Pozdrawiam wszystkich czytających moje opowieści
podróżnicze. Ciągle się uczę i mam nadzieję, że moje wpisy na blogu będą coraz
ciekawsze...
28 września 2011 r
Pozwolę sobie zacytować jeszcze krótki fragment maila od Pana Jerzego Żebrowskiego, pasjonata Hiszpanii, poszukiwacza takich miejsc, których obrazy zostają na długo w pamięci i pozostawiają trwały ślad w duszy podróżnika:
(...) Bazylika Sagrada Familia rzeczywiście jest już teraz w środku
wyjątkowo piękna i niepowtarzalna. Zaledwie kilka lat temu, gdy była
jeszcze betonowym placem budowy, bez dachu, odradzałem jej zwiedzanie
wewnątrz, ale teraz wszystkich usilnie namawiam. Musi Pani koniecznie
nadrobić tę zaległość przy okazji kolejnej wizyty w Barcelonie. A
zakończenie budowy planowane jest na rok 2026 - setną rocznicę śmierci
Gaudiego - to informacja potwierdzona oficjalnie na konferencji prasowej
kilka
tygodni temu! Bazylika ma mieć rzeczywiście 18 strzelistych wież, ale
różnej wysokości - Wieża Chrystusa będzie miała 170 metrów i będzie
najwyższą budowlą Barcelony, z tarasem widokowym (wg planów już w 2018
roku).(...)
W domu w Parku Güell Gaudi mieszkał do końca życia, do roku 1926. (...)
Genialna podróż widokowo-słowna :) Parc Güell mnie zauroczył, kolorami, szczegółami, twoim uśmiechem. Niesamowite. Mam znajomego z bloggera, który mieszka obecnie, studiuje i pracuje w Hiszpanii. Bardzo sobie chwali, choć w jego guście jest raczej nowsza zabudowa. La Rambla to kolejne zdjęcie, na widok którego opadła mi szczęka. Chciałabym mieszkać w takim domu, z takimi balkonikami. Wiesz, w moim typie od lat jest Nowy Orlean i gdy widzę takie zielone cuda, od razu wracam myślami do NO. Niezłe są też te krużganki, zwłaszcza z gęsiami i skrzynką pocztową w bajeczny wzór. Kraje śródziemnomorskie są bogate w architektoniczne perełki, przez wzgląd na swój wiek. Podobnie jest w Italii, choć każdy kraj to inny jak gdyby okres. Ale mniejsza o to. Wspaniałe zdjęcia, przeniosłam się do Barcelony razem z tobą. Czytałaś może "Cień Wiatru", Zafona?? Jak nie, to gorąco polecam :) I pozdrawiam serdecznie :) :*
OdpowiedzUsuń@ Barbara Silver
OdpowiedzUsuńTak jak Ty bardzo lubię nowoczesną zabudową i chętnie zwiedzam wszystkie miejsca charakteryzujące się prostotą i elegancją równocześnie. Moim ulubionym miejscem jest La Defense w Paryżu, a właściwie cała aleja Grande Armée, od Łuku Triumfalnego na placu Charles de Gaulle - Étoile, aż po Grande Arche.
Zorganizowane wyjazdy rzadko w swoim programie zakładają zwiedzanie nowoczesnych dzielnic. Najlepiej zagłębiać się samemu w te zakątki, które nam się podobają, ale taka architektoniczna przygoda może mieć mieć miejsce tylko podczas indywidualnego zwiedzania. Nie mniej jednak szybkie dotknięcie jakiegokolwiek miasta pozwala mnie osobiście na lepsze przyswajanie i porządkowanie wiedzy o nim, a kiedy oglądam zdjęcia lub filmy, to czuję się tak jakbym tam była w tym momencie.
Przeczytałam kilka postów Kamila Jovena, bo zapewne o niego chodzi. Fakt, mieszka w jednym z najpiękniejszych miast europejskich...
Ach! Gdybym tylko miała takie możliwości, to zamieszkałabym w każdym na krótki czas, po to tylko, żeby dokładnie je poznać...
Zapisałam sobie "Cień Wiatru". Może dostanę w mojej bibliotece. Ostatnio szukałam "Katedry w Barcelonie" I. Falconesa. Na próżno. Zamiast tego wpadły mi w ręce "Filary ziemi" K.Folletta.
Dzięki za odwiedziny. Buziaki jesienne, ale kolorowe i ciepłe przesyłam :)))
Bardzo ciekawa relacja z wizyty w mieście, które zwiedzałem 5 lat temu. Mam zupełnie podobne odczucia dotyczące ważności Antonio Gaudiego dla Barcelony. La Sagrada Familia, gdy do niej wchodziłem, była jednym wielkim placem budowy, jednak nie przeszkadzało to w zwiedzaniu, a wręcz przeciwnie, pokazało, jak sprawnie można połączyć w jedno zwiedzanie z budowaniem :). Zauroczony byłem tym miejscem podobnie, jak Parc Güell i kamienicą Casa Mia. Wrażenie zrobiła na mnie również katedra i panorama Barcelony oglądana z jej dachu.
OdpowiedzUsuńPrzy Plaça del Rei jest jeszcze galeria prac Pablo Picassa, bardzo ciekawa. Sale wypełnione jego wczesnym malarstwem, pełnym wieśniaków, wiejskich pejzaży, ceremonii katolickich sąsiadują z prawdziwą pornografią. Skłaniają do zadumy nad tym, co trzeba przeżyć, aby stać się komunistą, będąc wychowanym w tradycyjnej rodzinie katolickiej. Czy doświadczenia bigoterii i obłudy w młodości składają się na takie wybory w dorosłym życiu?
Chętnie wróciłbym do Barcelony, gdzie byłem w czerwcu. Zapamiętałem jeszcze niesamowite wrażenia kulinarne związane z gaspacho jedzonym w dni upalne.
Pozdrawiam serdecznie
Ja także, chętnie wróciłabym do Barcelony. I jak tylko znajdę na wyprzedaży, z ostatniej chwili, wycieczkę objazdową z Barceloną, ruszam natychmiast. Mogę odłączyć się od grupy na czas zwiedzania miasta, stanąć w kolejce po bilet do Sagrady i wejść do środka. A gdybym miała jeszcze trochę czasu zobaczyłabym inne interesujące mnie obiekty, których wtedy nie widziałam. To miasto jest naprawdę magiczne!
UsuńMoże gdzieś na którymś z barcelońskich dachów się spotkamy?
Pozdrawiam ciepło :)
Z przyjemnością obejrzałam zdjęcia miejsc, gdzie również byłam i gdzie chętnie wrócę , pomimo mojej niemiłej przygody :-) Tak jest jeszcze tyle do zobaczenia..
OdpowiedzUsuńWidziałam Twoje zdjęcia i podziwiałam fontannę, która nie była uruchomiona za dnia podczas mojego zwiedzania. W Barcelonie byłam tylko jeden dzień i też chciałabym tam jeszcze raz pojechać.
UsuńPozdrawiam ciepło
Ja również polecam książki Zafona, przeczytałam wszystkie. Ich akcja dzieje się w starej Barcelonie. Oprócz Cienie Wiatru szczerze polecam Cień Anioła czy Marinę. Pierwsze książki Zafona są trochę mniej ciekawe. Ale jeśli chcesz poczytać o Starej Barcelonie to moge Ci jeszcze polecić "Miasto poza czasem" Enrique Moriela
OdpowiedzUsuńZnam Zafona, mam kilka jego książek w swoje bibliotece.
Usuń"Miasto poza czasem" zapisuję do wypożyczenia,
Dziękuję i pozdrawiam :)