Czwartek, 8 września 2011 r.
Zamek hrabiów Foix |
Foix |
Zanim opowiem o
Andorze, zatrzymam się na chwilę we Francji, w uroczej górskiej miejscowości
Foix, położonej w Pirenejach.
Miasto leży u zlewiska
dwóch dopływów, rzeki Argent, która wpada do Ariège, jako jej lewy dopływ, u
stóp zamku Foix, ta zaś wpływa do Garonny na południu od Tuluzy, tworząc po
drodze niezwykle malowniczy krajobraz.
Na kamiennym szczycie wznosi się zamek hrabiów Foix |
Ryszard przybliża historię zamku Foix |
Zamek hrabiów Foix
wzniesiony na kamiennym szczycie dominuje nad miastem o tej samej nazwie i jest
doskonałym punktem widokowym na majestatyczne Pireneje. Ta imponująca forteca,
skonstruowana pod koniec pierwszego tysiąclecia, przez rodzinę hrabiowską z
Carcassonne, aż do schyłku Średniowiecza jest symbolem władzy hrabiego Foix.
Foix - widok na środkową wieżę z wieży okrągłej |
Foix - widok z wieży środkowej na wieżę okrągłą |
Pierwsza od strony
północnej wieża kwadratowa pokryta dachówką w XIX wieku, jest z pewnością
najstarszą z wież, wybudowaną w XI lub XII wieku. Wieża środkowa, również
kwadratowa, pochodzi z trzynastego stulecia, wieża okrągła, piętnastowieczna, zbudowana
jest w stylu gotyckim. Jej obszerne otwory oświetlają komnaty sklepione na
planie sześciokąta.
Foix - najstarsza z trzech wież |
Kraty w wieży okrągłej |
Siedziba hrabiego Foix, ze względu na swoje położenie
strategiczne, pod koniec Wieków Średnich daje schronienie garnizonowi. Potem na
długo staje się więzieniem. W końcu dziewiętnastego stulecia zostaje odrestaurowana.
Niestety wielu budynków niszczonych latami nie odbudowano i tylko w wyobraźni
mogę zobaczyć to, co zostało utracone…
Foix - jestem na szczycie wieży środkowej - kwadratowej |
Foix - jeszcze jedno zdjęcie na wieży kwadratowej |
W 1950 roku powstaje
w zamku muzeum departamentu Ariège.
Wchodzę krętymi schodami na szczyty obu wież dostępnych dla
zwiedzających. Przez prostokątne otwory okute ciężkimi metalowymi kratami (pozostałości
więzienne) oglądam wąski krajobraz.
Foix - wychodzę na taras wieży okragłej |
Foix - na tarasie okrągłej wieży |
W okrągłej wieży, na pierwszym piętrze ciekawa ekspozycja średniowiecznych
technik budowlanych, tak bardzo różniących się od tych współczesnych. Na drugim
piętrze prezentacja życia więziennego. Na trzecim, z okazji 800 lecia krucjaty
przeciw Albigensom wystawa poświęcona kobietom z okresu upowszechniającej się
religii katarskiej w hrabstwie Foix. Pamiętacie Rajmunda VI z Tuluzy, o którym
pisałam w poprzednim poście, który odmówił udziału w akcji wymierzonej przeciw
katarom, za co w maju 1215 roku został ekskomunikowany (jego postać widnieje na
obrazie w holu ratusza w Tuluzie)? To właśnie w tym samym czasie pojawia się
niezwykła kobieta, z rodziny Foix, imieniem Esclarmonde, co w języku langue
d’Oc oznacza Światło świata. Wystawa poświęcona jest tej, działaczce ruchu
katarskiego, nazywanej, katarską Joanną d’Arc. Na czwartym piętrze fotografia
prezentująca średniowieczne ruiny wpisane w pirenejski krajobraz.
Łoże króla Henryka IV |
W środkowej wieży słynne łóżko króla Henryka IV…
Foix - panorama doliny roztaczająca się z wieży zamkowej |
Foix - domy jak klocki |
Jeszcze chwilę
rozglądam się wokoło, sięgam wzrokiem daleko poza dolinę, na której jak klocki
poustawiano domy z brązowymi dachami. Oddycham głęboko górskim powietrzem,
zamykam na chwilę oczy i rejestruję w pamięci tę przepiękną panoramę przeciętą
na pół promieniami słońca…
Jadę do Andory, która uparcie kojarzy mi się z trudno dostępną,
baśniową krainą, leżącą za siedmioma górami, za siedmioma lasami, za siedmioma
rzekami…
Pireneje - nawet nie widać pasących się na zboczach krów |
Majestatyczne Pireneje |
Droga z Foix
wiedzie poprzez malownicze góry upstrzone białymi ledwie widocznymi kropkami.
Zastanawiam się, co to jest? Czy są to jakieś nieporośnięte, nagie, wapienne
fragmenty gór, a może…? To owce - rozjaśnia mi się nagle w głowie! Tak, tak
jestem pewna, że to stada pasących się owiec. Wjeżdżamy coraz wyżej krętymi
serpentynami. Moje sąsiadki źle znoszą jazdę stromymi podjazdami. Wiktoria
zamyka oczy i nie patrzy w okno, za którym jawi się tylko przepaść. Jej twarz to
blednie, to oblewa się rumieńcem. W końcu Wiktoria wyciąga z torby jakąś małą
flaszeczkę z kolorowym płynem i wylewa na siebie część jej zawartości. W jednej
sekundzie roznosi się intensywny mocny zapach perfum. Robi mi się nie dobrze.
Zosia zasłania usta, a ja myślę, że zaraz zwróci resztki niestrawionego
śniadania. Wiktoria wachluje okolicę biustu i ciężko oddycha. Mam nadzieję, że
jakoś wytrzyma.
Lubię drogi górskie
i nie przeszkadza mi to, że znajduję się gdzieś wysoko na krawędzi pionowej
skały, jedynie zmieniające się ciśnienie drażni moje wrażliwe uszy, no i ten
zapach. Droga do Andory przypomina mi trochę tę do Livigno, z tą różnicą, że
tam jechałam zimą, w bardzo trudnych warunkach pogodowych, które potęgowały
wrażenia wzrokowe i działały na wyobraźnię, wywołując dreszcz emocji bez
porównania większy od tego dzisiejszego.
Patrzę w okno,
białe plamy jakby się przybliżały i stawały bardziej widoczne. Zosia krzyczy: to nie są owce to są krowy! Wybuchamy
śmiechem, bo rzeczywiście na zielonej ścianie, przyczepione jednym bokiem do
niej, pasą się bielutkie krowy. Wszystkie ze spuszczonymi łbami gryzą zielsko i
prawie wszystkie zwrócone są w tym samym kierunku. Zastanawiam się, dlaczego
tak spokojnie się pasą, czy ta pozycja jest dla nich wygodna, a może natura
obdarzyła je jedną, boczną parą nóg nieco krótszą? Uwielbiam góry!!!
Andora - ulica świata perfum |
Jedz warzywa, a będziesz duuuża.... |
Andora - witryny sklepowe |
Czy wiecie, że
Andora zajmuje 468 km2 powierzchni, nieco mniej niż Warszawa?
92 % powierzchni tego mini państewka stanowią góry, lasy,
rzeki i jeziora, a zaledwie 8% to uprawy i tereny zabudowane. Aż trudno
uwierzyć, że w ciągu tysiąca lat burzliwych dziejów Europy, Andora granicząca z
dwoma potężnymi sąsiadami, zdołała zachować swoją tożsamość i odrębność i
przetrwać szczęśliwie wszystkie wojny i zawirowania. W 1999 roku ówczesny
premier kraju Marc Forné Molne, powiedział, że obszar Andory to górskie ustronie zapomniane przez wszystkich, o którym
nikt nie myślał jako o terytorium do podboju i dlatego wszystkie potęgi dały mu
spokój przez siedem kolejnych wieków.
W 1901 roku
przeprowadzono powszechny spis ludności i naliczono 7850 obywateli.
W latach 50, 60, 70, 80 ubiegłego stulecia zachodzą tutaj
duże zmiany. Andora czerpie zyski z turystyki, rozwija się narciarstwo
zjazdowe. Sezon dla amatorów białego szaleństwa rozpoczyna się z początkiem
grudnia, a kończy w okresie Wielkanocy, czasem trwa do początków maja. W okresie,
gdy nie ma śniegu, Pireneje stanowią doskonały teren do wspinaczek i pieszych
wędrówek po górach. Atrakcją nie lada, od wiosny do jesieni, jest jazda na
rowerze w ośrodkach takich jak Grandvalira Mountain Bike Park, Vallnord Bike
Park i Bike Park de Naturlandia.
Cały rok czynne są tory saneczkowe, można jeździć quadami,
psimi zaprzęgami…
Ci, co pragną więcej ciszy i spokoju łowią ryby od kwietnia
do końca września. Należy jednak pamiętać, że istnieją ograniczenia w połowach
do ośmiu sztuk na osobę dziennie i obowiązek wpuszczania z powrotem do wody
określonych gatunków. Amatorzy golfa mają także wiele możliwości.
Andora - w Tavernie del Pa & Tomaquet |
Andora - przed Taverną del Pa & Tomaquet |
Ten nowoczesny
europejski kraj nie posiada linii kolejowych ani lotniska. Dojeżdża się tam
tylko samochodem, autobusem lub motocyklem, przez przejście graniczne w pobliżu
La Seu d’Urgell od strony Hiszpanii lub Pas de la Casa od strony Francji.
Główna droga prowadząca przez Andorę między tymi przejściami, ma około 40
kilometrów. Stolica kraju, Andora La Vella, najmniejsza z siedmiu parafii ma
zaledwie 12 km2 powierzchni i nieco ponad 23 tysiące mieszkańców, to jest około
27 % ludności kraju. Jak łatwo policzyć na jeden kilometr kwadratowy przypada
1950 osób.
Wjeżdżam od strony
Francji. Mijam po drodze największą parafię Canillo, królestwo patronki Andory
z najważniejszym obiektem sportowym, jakim jest Pałac Lodowy.
Przed takim sklepem mogłam tylko posiedzieć... |
...i nie wywiozłam ani jednej butelki z alkoholem |
Autokar zatrzymuje
się w Escaldes - Engordany, parafii, która powstała z części terytorium Andora
la Vella. Leżące na wysokości 1050 metrów miasteczka Les Escaldes i Engordany,
od których parafia wywodzi swoją nazwę, są usytuowane praktycznie w obrębie
stolicy i trudno się zorientować, gdzie przebiegają jej granice. Les Escaldes
słynie przede wszystkim z nowoczesnego kompleksu termalnego Caldea, tutaj
znajduje się rezerwat przyrody wpisany na Listę Dziedzictwa Kulturowego
Ludzkości UNESCO, jest tutaj świetnie zachowany romański kościół Sant Miguel de
Engolasters, Centrum Sztuki z efektownymi makietami budowli romańskich oraz
Muzeum Perfum. Escaldes – Engordany to także jedna z głównych stref zakupów w
Andorze. Do tej parafii należy pełna atrakcyjnych sklepów ulica Avinguda
Carlemany, czyli Aleja Karola Wielkiego, będąca przedłużeniem Avinguda
Meritxell, centralnej handlowej arterii Andora la Vella.
Andora - Caldea - kosmiczne termy |
Escaldes - Engordany |
Escaldes - Engordany |
Escaldes - Engordany |
Na kolorowym placu zabaw |
Jak przystało na
kraj, który żyje z handlu, sklepy czynne są niemal codziennie. Wyjątkiem są
cztery dni w roku: 1 stycznia – Nowy Rok, 14 marca – Dzień Konstytucji, 8
września – święto narodowe – dzień Matki Boskiej Meritxell, patronki kraju i 25
grudnia – Boże Narodzenie.
Niestety nie mam
szczęścia, bo dzisiaj jest 8 września. Wszystkie sklepy zamknięte bez wyjątków
i chociaż nie nastawiałam się na jakiekolwiek zakupy, to żałuję bardzo, że nie
mogę wejść do tych przyciągających cudeńkami sklepów i przynajmniej popatrzeć.
W tej strefie wolnocłowej jest dużo ograniczeń, ale wszystko zdecydowanie
tańsze.
Andora - niezwykle kolorowe witryny sklepów |
Bogusia, ja i Zosia (Sant Pere Màrtir) |
Spaceruję, więc z
Zofią, oglądamy wystawy, zaglądamy do kawiarenek i restauracji, gdzie serwuje
się wyśmienite dania w bardzo przystępnej cenie. Za około 10 euro można zjeść
pyszny obiad z butelką wina do jednego
talerza. Miasteczko jakby wyludnione, tylko w lokalach gastronomicznych
grupki turystów, czy też miejscowych.
Na niewielkim placu
przed kościołem Sant Pere Màrtir (św. Piotra Męczennika) spotykam Bogusię i Władka.
Polują z aparatem i kamerą w rękach. Przysiadamy na chwilę na brzegu okrągłego
kwietnika z niebieskimi bratkami i petuniami, okalającymi młodą kobietę, pomnik
Koronkarki. Nie bez powodu miejsce to
przyciąga moją uwagę. Ta całkowicie współczesna świątynia z drugiej połowy XX
wieku zadedykowana włókniarzom, by podkreślić znaczenie przemysłu tekstylnego
parafii, przyciąga moją uwagę krzyżem, który wieńczy kwadratową, zbudowaną z
granitu w stylu neoromańskim dzwonnicę. Po raz pierwszy widzę krzyż, który ma
dwie poprzeczki, przecinające się pod kątem prostym i tak jak Świętowit o
czterech twarzach w ogrodzie Arkana, tak i tutaj ramiona krzyża zwrócone są w
czterech kierunkach świata.
W Barcelonie pytam znanego autora przewodników (takich
jak „Magiczna Katalonia”, czy „Czarodziejska Barcelona”) pana Jerzego
Żebrowskiego o ten krzyż, który pojawia się także w architekturze Antonio
Gaudiego. Od pana Żebrowskiego dowiaduję się, że to właśnie ten kataloński,
secesyjny inżynier był twórcą krzyża z dwiema poprzeczkami krzyżującymi się ze
sobą pod kątem prostym na tym samym poziomie.
Z serii jedz warzywa, a będziesz duuuża... |
Szokuje mnie
nieskazitelna czystość Andory. Na wielkim parkingu pod dachem błyszcząca gładka
nawierzchnia. Kierowcy jeżdżą z wielką kulturą, a ja mam wrażenie, że jestem na
drodze najważniejsza. Kiedy przechodzę na drugą stronę ulicy widzę, jak nadjeżdżający
samochód zwalnia zawczasu, mimo, że i tak jedzie wolno, a kierowca uśmiecha się
i cierpliwie czeka aż przejdę przez jezdnię.
Czy jestem w realnym
świecie?
A może jestem
bohaterką bajki w cudownej magicznej krainie miodem i mlekiem płynącej, gdzie
żyje się długo i szczęśliwie, dostatnio, beztrosko i bezpiecznie, wśród
nieskażonej natury i cywilizacji luksusu, wśród romańskich kościółków i nowoczesnej
architektury…
Chciałabym tutaj
przyjechać i latem, i zimą, na wędrówki po górach, i na narty. Już wiem, że i
ja mogę pokonać trudy wędrowania w odnalezieniu bajecznego miejsca, które leży za
siedmioma górami, za siedmioma lasami, za siedmioma rzekami…
Mieszkańcem Andory
nie łatwo się stać!!! Jak ktoś mi nie wierzy niech o tym poczyta. Polecam bardzo dobry przewodnik Andora. Po drugiej stronie lustra, pana Jerzego Żebrowskiego.
Majestatyczne Pireneje |
Opuszczam Andorę, kontynuując jazdę tą
samą drogą, którą tutaj przyjechałam, lecz w przeciwnym kierunku, jadę do
Hiszpanii. Jak zwykle nie mogę oderwać nosa od szyby autokaru. Krajobraz górski
jest tak piękny, tak majestatyczny, tak tajemniczy, że nasycam nim mój zmysł
wzroku na tyle ile się da. W oddali, raz z lewej, raz z prawej strony pojawia
się przecudnej urody, postrzępiony masyw górski Montserrat. Te mocno zerodowane
skały, przypominające zęby piły, z najwyższym szczytem 1236 m n. p. m. leżą
zaledwie 40 kilometrów od Barcelony, stolicy Katalonii, którą zobaczę jutro.
Postrzępiony masyw Montserrat |
Masyw Montserrat |
Fragment Montserrat |
Żałuję bardzo, że
nie mogę postawić swojej stopy na tym najświętszym dla Katalończyków miejscu, w
Sanktuarium Czarnej Madonny z Montserrat. Może kiedyś tutaj wrócę, żeby
zobaczyć figurkę La Morenety, rzekomo ukrytej tu przez św. Piotra. Badania
wykazały jednak, że Madonna z Dzieciątkiem, ogłoszona przez papieża Leona XIII patronką
Katalonii pochodzi z XII wieku.
Góra słynąca
cudami, cel pielgrzymek i wycieczek, stanowi symbol jedności narodowej
Katalończyków. Atrakcją tej okolicy są jaskinie i trzynaście opuszczonych
pustelni…
Wieczorem melduję
się w hotelu Montevista w Lloret de Mar. W świetle księżyca zażywam kąpieli w
Morzu Śródziemnym. Wypływamy z Zosią dość daleko od brzegu, bo wysokie fale
szybko znoszą nasze ciała na kamienną plażę. Dołącza do nas jakiś Rosjanin,
mieszkający w Niemczech. Jego filozofia życia nie odpowiada naszej. Rozmawiamy i
żartujemy w języku rosyjskim, po czym zostawiamy go na plaży i wracamy do
hotelu…
CDN
Piękny ten zameczek.
OdpowiedzUsuńFajna fotorelacja :)
@ Monia
OdpowiedzUsuńMiło, że mnie odwiedziłaś. Dziękuję za miły komentarz. Zajrzałam do Twojego bloga. Twoje fotorelacje są również interesujące. Zawsze chciałam zwiedzić Łebę, ale jakoś ją zawsze omijałam. Kto wie może wreszcie tam zajrzę. Pozdrawiam serdecznie i zapraszam:)))
Jak zawsze z poślizgiem, nie urwij mi uszu, kochana ;) Ale tak już to ze mną jest, że gdy napiszę raz na tydzień coś u siebie to przeważnie kolejne kilka dni odpoczywam, co by oczy nie padły mi zupełnie. A tu widzę u ciebie piękne zmiany. Zieleń uspokaja, dobry wybór, tak też mi się podoba, zwłaszcza że widzę cudne, pełne kolorów zdjęcia po boku ;) Obrazki prześliczne, wiersz się nawet znalazł, cudo :D
OdpowiedzUsuńAndory nie znałam dotąd ze zdjęć, więc bardzo miła odmiana. Zamek Foix z tymi bajkowymi wieżyczkami - pełen odlot ale najbardziej urzekł mnie Masyw Montserrat, nieziemsko piękny, oszałamiająco zjawiskowy. Szczęściara z ciebie, wiesz? I tego się trzymaj, bez względu na mój prywatny punkt widzenia. W życiu liczy się każdy z nas z osobna i wszyscy razem dzięki jednostkowym marzeniom. To czyni nas ludźmi. Cała reszta tylko dzieli. Więc uchwyćmy się tego, co nas fascynuje a wtedy, na bazie tychże upodobań, wszyscy znajdziemy wspólny język, bo czyż jest na świecie ktoś kto nie marzy?
Pozdrawiam serdecznie, zaskakuj mnie tak dalej ;) :*
@ Barbara Silver
OdpowiedzUsuńJesteś w doskonałym humorze, z czego bardzo się cieszę. Pewnie i Kraków napełnił cię energią.
Dzięki za tyle dobroci :)))
Zdjęcia nie oddają piękna masywu górskiego, jakim jest Montserrat. Robiłam je z dużej odległości, na jakimś parkingu. Cały majestat Montserrat podziwiałam jadąc autokarem. Ach, podróże! Znowu o nich śnię! W drodze czuję się wolna jak ptak! Nic nie ciąży moim skrzydłom.
Buziaki :)))