Myślę, a nawet jestem przekonana, że lasy chronią nas przed kataklizmami, takimi jak powodzie i huragany. Wyobraźmy sobie puste przestrzenie gdzie podczas ulewy, woda gromadzi się w nadmiarze, bo nie ma gąbki w postaci poszycia leśnego, która wchłonęłaby jej nadmiar, a potem stopniowo ją uwalniała, albo wiejący z wielką siłą wiatr, który nie ma wystarczająco grubej i gęstej ściany drzew i przewraca, ba niszczy wszystko, co napotka po drodze…
Leśne zapory chronią skutecznie, albo minimalizują skutki kataklizmów.
Czy powinniśmy być zatem wdzięczni temu tajemniczemu tworowi?
Zapewniam, że tak. I tak jak dbamy o siebie w chorobie, tak powinniśmy dbać i o las. Każdy nierozważny krok, nieumiejętne korzystanie z tego naturalnego dobra może przynieść nie odwracalne w skutkach zmiany. Czy wyobrażacie sobie Ziemię bez zielonych leśnych połaci? A człowieka bez płuc? Kto wie może kiedyś Ziemia stanie się jedną wielką pustynią bez śladów życia?
Dzisiaj większość z nas o tym nie myśli, a nawet działa destrukcyjnie…
Pomyślmy ile korzyści mamy z lasu nie tylko tych wymiernych, materialnych.
Zachwyca nas ta fabryka piękna i dostarcza coraz to nowszych wrażeń o każdej porze roku innych. Jest czas, kiedy w lesie aż wrze, kiedy wszystko budzi się do życia, krzyczą ptaki, hałasują zwierzęta…gotuje się jak w kociołku, las gęstnieje mocno się zieleni, a potem robi się coraz ciszej i ciszej, zieleń zmienia swoje barwy, wreszcie wszystko usypia…
Najlepiej obserwuje mi się ten tajemniczy organizm z siodełka mojego roweru. Przemierzam kilometry ścieżek i myślę, że Stwórca wiedział co robi, każdemu raj obiecał i go stworzył...
Głupcem jest ten, który tego nie widzi.
A ileż to razy, letnią porą, natrafiam na rosnące tuż przy drodze borowiki, które nie jednego poetę zainspirowały. Pominę Adama Mickiewicza i jego opis grzybobrania w „Panu Tadeuszu”, a zatrzymam się na wierszu Jana Brzechwy „Grzyby”, którego to wiele razy czytałam mojemu synowi na dobranoc, a teraz ilekroć widzę prawdziwki, ciągle go sobie przypominam.
A było to tak:
Król Borowik Prawdziwy szedł lasem
postukując swym jedynym obcasem,
A ze złości brunatny był cały,
bo go muchy okrutnie kąsały.
Tedy siadł uroczyście pod dębem
i rozkazał na alarm bić w bęben:
- Hej, grzyby, grzyby, przybywajcie do mojej siedziby,
przybywajcie orężnymi pułkami
wyruszamy na wojnę z muchami
Odezwały się pierwsze opieńki :
- opieniek jest maleńki,
a tam trzeba skakać na sążeń,
gdzie nam, królu do takich dążeń ?!
Załkały surojadki :
- my mamy maleńkie dziatki,
wolimy życie spokojne,
inne grzyby prowadź na wojnę.
Zaszemrały modraczki :
- mamy całkiem zniszczone fraczki,
mamy buty wśród grzybów najstarsze,
nie dla nas wojenne marsze.
Zastękały czubajki :
- wpierw musimy wypalić fajki,
wypalimy je, królu, do zimy,
w zimie z tobą na wojnę ruszymy.
A król siedzi niezmienne pod dębem,
każe znowu na alarm bić w bęben :
- Przybywajcie, pieczarki, maślaki, trufle, gąski,
purchawki, koźlaki, bedłki, rydze, bielaki i smardze,
przybywajcie, bo tchórzami pogardzę !
Ledwo rzekł to, wtem patrzy,
a z boru maszeruje pułk muchomorów :
- Przychodzimy z muchami wojować,
ty nas królu, na wojnę prowadź !
Wojowały grzybowe zuchy,
Pokonały aż cztery muchy,
Król Borowik winszował im szczerze
I dał wszystkim po grzybowym orderze.
Teraz ilekroć jestem w lesie
i zbieram grzyby,
tylekroć przypomina mi się wojna muchomorów
z muchami, a w oczach mam
Króla Borowika Prawdziwego, i...
Zanim je w słoikach zamknę, zanim je wysuszę,
najpierw je poustawiam wszędzie
i zdjęcia zrobić muszę....
Stoją na podłodze, w koszu sobie siedzą,
jeden piękniejszy od drugiego...
Chi, chi,chi...
i tak was wszystkie,
Przyjaciele moi zjedzą...
Jeden myślał, że się uratuje,
do donicy wskoczył i pod krzakiem wyrósł.
Inne grzyby też się pchały
do doniczki wskoczyć chciały.
Inne wielce posmutniały popadały i czekały.
Były takie, co swą piękność podkreślały.
Na stół posiadały, urodą czarowały.
Jeszcze chwilę cieszcie oczy moje,
zaraz was ugotuję i zamknę w słoje.
I na obiad was wystarczy
i zasuszę trochę...!!!
Ech..., ŻYCIE !!!
Wtorek, 10 stycznia 2012 roku
Dzięki Ewuniu za wspaniałe grzybobranie, a tak w środku zimy to dopiero frajda ;)
OdpowiedzUsuńGratuluję tak obfitego zbioru i pozdrawiam serdecznie :)
Za oknem plucha, a ja siedzę i wspominam :)
UsuńMuszę zrobić kiedyś zdjęcia moich przetworów :)
Buziaki :)
Też miałam takie grzybobrania.
OdpowiedzUsuńMoje serce radują te grzybki rosnące.
Przyroda jest cudowna.
Uwielbiam las,przebywając w nim odzyskuję energię.
Ale latem boję się kleszczy i psów na spacerze:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Kleszczy się nie boję. Jedyny sposób na te złośliwe żyjątka, to prysznic po powrocie z lasu i porządne wytrzepanie lub upranie ubrania.
UsuńZapewniam Cię Danusiu, że na łąkach wiosną jest więcej kleszczy niż w lesie. Kiedyś spacerując z psami weszłam w sterczące ubiegłoroczne badyle... Moje żółte spodnie zmieniły deseń. Pojawiło się na nich mnóstwo czarnych kropeczek. Jak się zorientowałam co mam na sobie wpadłam w rozpacz i natychmiast tupiąc nogami zaczęłam się rozbierać... Od tej pory nie wchodzę w takie miejsca.
Właścicielom czworonogów należy bezwzględnie tłumaczyć, że są tacy co psów się boją i należy trzymać je na smyczy, chyba, że znajdują się na bezludziu
Pozdrawiam serdecznie :)
CUDNE !
OdpowiedzUsuńPrzepiękne zdjęcia, piękne komentarze.
Jestem zachwycona, serdecznie pozdrawiam...
Kiedy masz nie najlepszy humor, zaraz znajdzie się ktoś, kto ci go poprawi, jakiś dobry duszek, anioł stróż ?
UsuńDziękuję kama.
Rozgość się proszę:)
Kocham las...Drzewa mają w sobie ukryta , niesamowitą MOC!!!!
OdpowiedzUsuńUwielbiam obserwować drzewa, ich konary , tyle tam się dzieje...ale my ludzie chodzimy z nosem przy chodniku
Pozdrawiam serdecznie
Kocham też Podlasie , choć nigdy tam nie byłam:):):
Ale będę!!!
Las jest pełen tajemnic, a drzewa, których niestety jest co raz mniej na Podlasiu mają rzeczywiście niesamowitą moc...
UsuńPrzysłowie polskie " ciągnie wilka do lasu" pasuje i do mnie, bo "choćbyś życie swe włożył w wilka wychowanie, szkoda trudu, wilk wilkiem i tak pozostanie" Ja jestem jak ten wilk, kocham ostępy leśne...
Dziękuję za miły komentarz. Pozdrawiam serdecznie i zapraszam :)
To chyba tez mam coś z wilka!! Bo mnie tez ciągnie do lasu, choć ja zawsze mówię,ze jak bym była zwierzęciem to białą wilczycą!!!!
OdpowiedzUsuńZresztą "rodzinność" wilków też mnie zachwyca!!!
Miłego dnia życzę
a może ta walka z drogą ma wyzwolić w Tobie coś?
Życie niesie nam trudne przypadki czasami po coś by nas czegoś nauczyć, przypomnieć jacy jesteśmy albo utwierdzić w czymś czego chcemy a czego nie.
Pozdrawiam serdecznie, jestem właśnie w trakcie rekonstrukcji bloga, zminiem go , dodaję
Walka z urzędem wyzwolić może we mnie tylko instynkty zwierzęce.
UsuńSyty wilk nigdy nie atakuje. Dwadzieścia lat wyczekiwania może zamienić i mnie w białą samotnie walczącą wilczycę.
Buziaki i wszystkiego dobrego :)
Trzymam kciuki za wygraną!!!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło
cudownie jest powracać w świat bajek, ja też uwielbiałam ten wierszyk! uściski
OdpowiedzUsuńTa bajka jest tak sugestywna, tak pięknie napisana, że nie sposób ją zapomnieć.
UsuńBuziaki przesyłam :)
Cudowne zdjęcia grzybów, moja jesienna pasja. A to jeszcze trzeba tak długo czekac :-(
OdpowiedzUsuńTo też moja pasja. Zanim je wyciągnę z ziemi to najpierw je obejrzę dookoła i sfotografuję.
UsuńLos hogos cualesquiera que sean, son un fiel espejo de la Naturaleza. ¡Cuidémosla! Un saludo para todos. Y a Ewa muchas gracias por el blog.
OdpowiedzUsuń