sobota, 28 stycznia 2012

Mój R

 Sobota, 28 stycznia 2012 roku 

W zimowej szacie

    Byłam tak radosna i w dobrym nastroju po wczorajszej wyprawie, że dzisiaj znowu podjęłam wyzwanie i wyruszyłam w drogę. Było nieco chłodniej, bo 12 stopni poniżej zera. Jednak słońce świeciło mocniej, a błękitne niebo odbijało się w białym śniegu i rozlewało swój niebieski cień po łąkach, polach,  lesie…, zatrzymywało się nad śpiewającą pieśń zimową rzeką i przyglądało się sobie w oszronionym lustrze, po czym bawiło się promieniami słońca…

    W wyprawie towarzyszył mi mój R. Oboje wyposażeni w kije narciarskie przemierzaliśmy ośnieżone ostępy leśne. R jest chyba jedyną osobą na świecie, która mnie rozumie, wspiera, toleruje moje złe nastroje i nigdy mnie nie zawodzi. Mój R ma mnóstwo zalet. Ma także wady, z którymi od czasu do czasu walczę, wykrzykując swoje zdanie. Ale to wcale nie zmienia jego natury, więc na jakiś czas się wyciszam, po czym znowu nadaję jak zepsute radio. W ostatecznym rozrachunku górę biorą dobre uczynki mojego męża…
    Tylko on dorównuje mi kroku. Nie znam nikogo innego, kto mógłby mi towarzyszyć w moich wyprawach rowerowych, czy pieszych. Męczę się strasznie, kiedy to ja muszę dostosować tempo marszu, czy jazdy do kogoś innego…

    Snuję się, więc sama po lasach, łąkach, bezdrożach, kiedy mój R jest nieobecny albo, kiedy sam realizuje swoje pasje i zatapia się w swoim świecie…
    R lubi mnie fotografować, a poza tym prawi mi komplementy… Chi, chi, chi…
nie ukrywam, że go prowokuję. Zazwyczaj wypowiada się na temat mojego tyłeczka, albo żartuje sobie z mojej nadwagi ciesząc się, że piersi są większe. Ech…mężczyźni. Wieczni zdobywcy, myśliwi, podglądacze, tropiciele…

    Dzisiaj wędrowaliśmy łąką wzdłuż koryta rzeki, przyglądając się jak z wolna zamarza, jak płynące plastry śniegu ocierają się o siebie i gromadzą w zakolach, w których być może pozostaną już do wiosny. Obserwowaliśmy ślady zwierząt, a w szczególności bobrów, które swoim szerokim ogonem, pokrytym rybią łuską wygniotły ścieżki prowadzące na skraj lasu, gdzie mają pod dostatkiem jedzenia…
    Oboje kochamy naturę i dostrzegamy jej piękno.

Wędrujemy łąką wzdłuż koryta rzeki

Rzeka z wolna zamarza

Szukamy bobrowych domów

Ścieżka uklepana bobrowym ogonem prowadzi na skraj lasu

Bobrowe ścieżki w zimowym słońcu

Można na chwilę przysiąść

Latem, ta ścieżka jest zarośnięta. Mało kto ją zna.

Chodzenie po drzewach mam we krwi po moim dziadku

Piję wodę ze strumienia, który coraz bardziej zamarza

W zimowym słońcu

Drzewa ścięte przez bobry

To także sprawka bobrów

    Zachęcam wszystkich do obcowania z tym tajemniczym światem zwierząt i roślin, nie tylko latem, ale o każdej porze roku.
Jesteśmy pod wielkim wrażeniem maszerowania z kijkami narciarskimi. Super wyczyn…

Lubię przyglądać się wierzchołkom drzew



12 komentarzy:

  1. Nie ma chyba nic piękniejszego niż to kiedy bliskie sobie osoby zmierzają w tym samym kierunku i tym samym krokiem :), pozdrawiam serdecznie i życzę jak najwięcej takich wspólnych wypraw :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to prawda, masz rację Halinko, nie ma nic piękniejszego niż to kiedy dwie osoby się rozumieją, zmierzają w tym samym kierunku i na dodatek jeszcze wspierają się w realizacji swoich marzeń i pasji. Teraz, kiedy pewien etap życia mamy za sobą, warto czas poświęcić temu na co przedtem go się nie miało.
      Pozdrawiam ciepło :)

      Usuń na zawsze

      Usuń
  2. Witaj, Ewo:)
    Z przyjemnoscia wzielam udzial w tej sympatycznej wyprawie, podpartej dwiema parami kijkow:))
    Uwielbiam kiedy przyroda, natura, pogoda stawia mi trudnosci lub lekkie wyzwania... uwielbiam wedrowac kiedy zamiec sniezna szaleje, kiedy ulewny deszcz bije w asfalt i halasliwie pada na liscie drzew... UWIELBIAM to wszystko. Nie zraza mnie wiec tzw. zla pogoda, czy zimowa pora roku -wrecz przeciwnie -raczej to, niz upal.
    Zrobilas... twoj maz zrobil dobra dokumemntacje zdjeciowa waszej wyprawy, z ktorej my, czytelnicy twojej strony, moglismy cieszyc sie :)
    Pozdrawiam serdecznie
    Bozena Zajfman

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! Niespodzianka, jakiś pędziwiatr tu zawitał:)))

      Dziękuję Bożenko za to piękne określenie: "sympatycznej wyprawy, podpartej dwiema parami kijków".

      Rozgość się proszę, zapraszam do mojego pamiętnika:)

      Mnie, tak jak Tobie ani deszcz, ani mróz nie przeszkadza, jedyne, czego się boję to burzy w lesie. Nie raz szukaliśmy z moim Rici schronienia pod drzewem, z którego i tak po chwili wychodziliśmy przemoczeni do suchej nitki i tacy ociekający wodą wracaliśmy do do domu. Tego lata, podczas jednej z wypraw rowerowych pękł łańcuch w rowerze mojego męża. Mój przezorny Rici zawsze ma na podorędziu jakieś rupiecie.Tym razem wyciągnął z rowerowej torebki sznurek i zaczepił za moje siodełko. Wyobraź sobie koła bez napędu. To była prześmieszna wycieczka, bo siły wystarczało mi na prostej. Jechaliśmy w deszczu, nad nami co rusz błyskało i grzmiało... Kiedy dojeżdżaliśmy do domu zaświeciło słońce. Przed wyjazdem niebo nie zapowiadało burzy więc mieliśmy jedynie cienkie trykoty na sobie....

      Pozdrawiam ciepło:)))

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Energię mam, ale kiedy zasiądę przy biurku, przed ekranem komputera...
      zastygam :(
      Dzięki za wizytę w moim świecie:)
      Pozdrawiam ciepło :)

      Usuń
  4. Witaj Niestrudzona! Ja tylko Ci a właściwie Wam zazdroszczę tych eskapad,bo żadna siła nie wyciągnęłaby mnie z domu w taki mróz!!!
    Ja tak szybko stygnę,że jadąc do pracy w samochodzie przez 50 km.nie zdążę się rozgrzać!A grzeję i siedzenie i ciepło na maksa! Ty masz krzepę! Tak trzymać!
    Nie przesadzaj tylko z nadwagą-to kokieteria!
    Ściskam, Marianna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maryś,Ty przecież wiesz, że jak siedzisz to marzniesz, jak się ruszasz to jest Ci ciepło:)))
      Buziaki od Niestrudzonej:)))

      Usuń
  5. Wiadomo, że wszystkie Ryśki to fajne chłopaki są ...

    OdpowiedzUsuń
  6. Ech, mój Rysiek jest wyjątkiem wśród Ryśków:)))

    OdpowiedzUsuń
  7. Miło pospacerować z Tobą w dolinie rzeki. Niestety ja mogę przechadzać się tylko wzdłuż rzeki warszawskich samochodów.
    Pozdrawiam, Jarek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Jarku,
      18 lutego całą gromadą wyjeżdżamy do Warszawy, do teatru KOMEDIA na spektakl "NIKT NIE JEST DOSKONAŁY". Tam spotykamy naszych warszawskich przyjaciół... Tym razem odwiedzę Twoje miasto i jak wystarczy czasu przejdę się wzdłuż rzeki samochodów, albo zasiądę gdzieś w jakiejś knajpce z przyjaciółmi i przez wielkie okno obserwować będę życie stolicy:)
      Dzisiaj o godzinie 6:30 termometr pokazywał minus 32 stopnie. Koniec wędrówek. Podejrzewam że siarczysty mróz ustąpi dopiero po pełni.
      Pozdrawiam ciepło :)))

      Usuń