Nie wnikając w miejsca po przecinku i
bardzo dokładne liczby można powiedzieć, że siedemdziesiąt procent powierzchni
Ziemi to woda. W takim samym procencie woda występuje w organizmie człowieka.
Ciekawe prawda? Ile niespodzianek i tajemnic kryje Ziemia i życie na Ziemi….
Wydawać by się mogło, że siedemdziesiąt
procent zasobów wodnych to dużo i powinno ich wystarczyć wszystkim żyjącym
istotom. Jednak tak nie jest. Ponad miliard ludzi na świecie cierpi z
niedostatku wody pitnej. Jedyny występujący współcześnie gatunek Homo sapiens podejmuje
dzisiaj różnego rodzaju działania na rzecz ochrony ekosystemów na Ziemi.
Ustanowił nawet Światowy Dzień Ziemi, czy też Międzynarodowy Dzień Matki Ziemi
i Światowy Dzień Wody. Ten sam Homo sapiens niestety, nie zdaje sobie sprawy z
zagrożeń wynikających z nadmiernego eksploatowania zasobów, prowadzących do
trwałego naruszenia równowagi ekologicznej i niekorzystnych zmian zagrażających
środowisku naturalnemu. Zdecydowana większość przyklaskuje rządzącym w różnych
przedsięwzięciach zmierzających do zatrucia życia na Ziemi. Nasze wygodnictwo,
niewiedza, a co za tym idzie głupota, przysparza zysków elitom. Wrócę jednak do
tematu wody.
Czy kupując w supermarketach plastikowe
zgrzewki z plastikowymi butelkami napełnionymi wodą zastanawialiście się nad tym,
jakie straty ponosi społeczeństwo w rezultacie działalności ekonomicznej
producenta, czy przeczytaliście kiedykolwiek, co w danej butelce się znajduje,
ile chemii rozpuszczono w niby krystalicznie czystej wodzie, czy aby na pewno
pochodzi ona ze źródeł…, a co dzieje się z plastikowymi odpadami, które można
znaleźć w każdym zakątku naszego globu? Walają się przy drogach razem z
metalowymi puszkami, bo niby komu, chciałoby się wysiadać z samochodu i szukać
kosza na odpadki, kiedy można otworzyć okno i wyrzucić wprost na jezdnię, albo
celować do przydrożnego rowu…
A poza tym tak naprawdę, jeden człowiek
zabrał drugiemu człowiekowi dostęp do prawdziwych leczniczych źródeł i każe
sobie teraz za życiodajną ciecz płacić napełniając nimi plastikowe wynalazki, ceramiczne wanny, baseny…
Cudownie uzdrawiające wody z Tlacote w Meksyku jeszcze do
dwutysięcznego roku były ogólnie dostępne i przyciągnęły ponad osiem milionów
ludzi. Tlacote – niewielka mieścina stała się znana, kiedy to Tino Duran,
właściciel wydawnictwa La Prensa z San Antonio w Teksasie doznał nieomal
natychmiastowego uzdrowienia ze swojej, jak stwierdzono nieuleczalnej choroby i
napisał o tym artykuł. Po nim inni doznali cudownych uzdrowień… Dzisiaj wodę tę
się sprzedaje, ale jak stwierdzili naukowcy uzdrawiające działanie ma ona tylko
przy źródłach, o czym właściciele nie informują. Pozwolę sobie przytoczyć mały
fragment uzasadniający cudowne właściwości tej źródlanej wody:
Po latach
badań, kiedy technologia stanęła na odpowiednio wysokim poziomie znaleziono
czynnik X odpowiedzialny za uzdrowienia. Dr Shirahata z Japońskiego Instytutu
Wody w Tokio stwierdził, że jest to wodór w swojej szczególnej postaci -
nazwano go "aktywnym wodorem". Posiada on możliwości wchodzenia w
reakcję z cząstkami aktywnego tlenu - wolnymi rodnikami, tworząc w rezultacie
wodę! Taki wodór, kiedy znajdzie się w normalnej wodzie, wiąże znajdujący się
tam aktywny tlen i tym samym ją ODTLENIA. Proces ten obniża potencjał reakcji
oksydacyjnej nawet do wartości ujemnej, nadając wodzie właściwości przeciw utleniające,
co praktycznie równa się uzdrawianiu.
Badania
kliniczne z zastosowaniem wody aktywowanej wodorem potwierdziły takie same
"cudowne efekty " jak ludzie pijący wodę z cudownych źródeł!
Czy mamy
więc panaceum na zdrowie i wieczną młodość?
Jedno wiem na pewno, że gdzie nie zatruta woda,
tam zdrowe życie. Pamiętam z dzieciństwa białe makatki, które wisiały w wielu
domach nad wiadrami z wodą z wyhaftowanym na nich niebieską nicią napisem: Zdrowa woda życia doda…
Spacerując po Narodowym Parku Jezior Plitwickich mogłam na własnej skórze
przekonać się o jej dobrodziejstwie. Nie zawsze mamy okazję oddychać czystym,
dobrze przefiltrowanym powietrzem. Korzystałam więc z tego naturalnego filtra jakim
jest woda i wciągałam na zapas uzdrawiający tlen. Cudowne działanie na moją
psychikę miały też kolory w większości zieleń, turkus, błękit i biel. Miesiąc
maj zafundował najpiękniejsze soczyste barwy.
Na teren parku wchodzi codziennie kilka
tysięcy turystów. Należy pamiętać, że kąpiel w jeziorach, łowienie ryb,
biwakowanie, rozpalanie ognisk jest zabronione. Trasy spacerowe są oznakowane i
dostosowane do indywidualnych możliwości. Wycieczka najkrótszą zajmuje dwie
godziny, najdłuższą osiem. Na odwrotnej stronie biletu wstępu narysowano plan,
na którym zaznaczono szlaki piesze, miejsca gdzie kursują statki, jeżdżą
pociągi drogowe, punkty informacyjne z miejscami do odpoczynku, małymi
restauracjami, toaletami i sklepikami.
Mój wolny czas wykorzystałam nie na
odpoczynek w wyznaczonym do tego miejscu, ale na spacer brzegiem jeziora i
powiem, że byłam zachwycona czystością tej fenomenalnej krasowej hydrografii.
Ani jednego papierka, ani jednej butelki, czy też metalowej puszki… Po prostu
cudo!!! Powiem więcej, przeważnie fotografowałam tylko te miejsce, gdzie nie
widać było człowieka, jakby w obawie, że może coś zepsuć, uszkodzić, zakłócić
idealny obraz parku…
Ten najstarszy w Chorwacji naturalny ogród
nigdy nie wygląda tak samo. Woda ciągle zmienia swój bieg, czego spacerując po
parku nie zauważymy.
Górne i Dolne Jeziora, połączone kaskadowo,
zasilane są wodami powierzchniowymi, między innymi potokami Crnej rijeki i
Bijelej rijeki. Jeziora przedzielone są trawertynowymi groblami, inaczej zwanymi
tufami wapiennymi – porowatymi skałami osadowymi, powstającymi poprzez
wytrącenie się węglanu wapnia z wody – chi, chi, przywodzi mi to na myśl kamień
osadowy w czajniku. Skały te tworzą bariery, progi i inne formy w rzekach
krasowych i potokach. Proces ten jest szczególnie widoczny na kaskadach Jezior
Plitwickich. Taki rozwój tufu doprowadził do powstania około dziewięćdziesięciu
wodospadów. Wielki Wodospad spada z siedemdziesięcio ośmio metrowej wysokości w
głąb doliny. Jedno z górnych jezior ma prawie pięćdziesiąt metrów
głębokości, Dolne Jeziora usytuowane są kolejno w wąskiej kanionowatej dolinie.
Potok Plitwica i Jeziora Plitwickie łączą się w wysokiej na około dwadzieścia
pięć metrów kaskadzie, dając poniżej początek rzece Korana. Różnica poziomów
pomiędzy taflą pierwszego jeziora Prošćansko, a rzeką Koraną wynosi sto
pięćdziesiąt sześć metrów.
Te specyficzne warunki hydrologiczne
przyczyniły się także do powstania wielu jaskiń. Niezwykle bogata jest też
flora i fauna parku.
|
Wielki Wodospad |
|
Rozpoznano ponoć tysiąc dwieście sześćdziesiąt siedem rodzajów roślin |
|
Siedemdziesiąt pięć rodzajów roślin to endemity |
|
Można obejrzeć tutaj pięćdziesiąt pięć rodzajów orchidei |
|
Badania na terenie parku potwierdziły istnienie trzystu dwudziestu jeden rodzajów motyli... |
|
... sto sześćdziesiąt jeden rodzajów ptaków, dwadzieścia jeden rodzajów nietoperzy |
|
Mieszkańcem lasów plitwickich jest niedźwiedź brunatny, a także ryś i wilk ... |
|
Kamienne ścieżki prowadzą na kolejne tarasy |
|
Obszar Jezior Plitwickich ustanowiono parkiem narodowym w 1949 roku |
|
Jednym z pierwszych badaczy tego naturalnego fenomenu był uczony Ivo Pevalek |
|
Na teren parku wchodzi się jednym z czterech wejść |
|
Nie dozwolone jest opuszczanie wyznaczonych tras |
|
W Jeziorach Plitwickich znajduje się źródło rzeki Korana |
|
Bariery wapienne powstawały przez dziesiątki tysięcy lat |
|
Dwieście hektarów to łączna powierzchnia jezior |
|
Trzynaście tysięcy trzysta dwadzieścia hektarów to lasy |
|
Jeziora, lasy, łąki zajmują powierzchnię 29 685 hektarów (podaje się różne liczby) |
|
Niezwykle ciekawe jest powstawanie trawertynu budującego zapory |
|
Największą część leśnej przestrzeni zajmują buki i jodły |
|
Corkova uvala to nazwa jednej z bukowo jodłowych enklaw |
|
Spotkać tu można i klon zwyczajny i jawor |
|
Występuje tu także dąb i wiąz |
|
spotyka się cisy w formie drzewiastej i krzewiastej |
|
Naliczono około dziewięćdziesięciu wodospadów |
|
Liczne potoki, strumyki, stawy, rozlewiska |
|
Przyznam, że piękniejszą plątaninę korzeni widziałam w Polsce w Szczelińcu i Błędnych Skałach |
|
Liczne kładki, mostki |
|
Woda rzeźbi jak chce |
|
Tą malowniczą ścieżką wędrowałam i porównywałam roślinność do tej występującej w Polsce |
|
Spacerowałam tędy w czasie wolnym na odpoczynek |
|
Stąd odpływa statek pasażerski |
|
Rodzinne wędrowanie |
|
Nie ma tu zbyt wielu gatunków ryb - najbardziej pospolita jest troć wędrowna |
|
Woda tutaj jest nadzwyczaj czysta i być może dlatego nie ma zbyt wielu gatunków ryb |
Przy Wielkim Wodospadzie są zawsze tłumy i
trudno gdzieś się wcisnąć żeby zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie. Jak nie czyjś
łokieć, czyjeś plecy, to kawałek nogi widać w kadrze… Postanowiłyśmy więc z
Julią wspiąć się na jedyną nie oblepioną przez turystów skałę, tam przyjąć minę
śmiałka i pozować do zdjęcia. Przyjemna chwila, chociaż w pierwszym momencie
bałam się poruszyć, żeby nie spaść. Woda rozbijała się na drobne cząsteczki
zraszając nam plecy. Całe szczęście pomyślałam, że nie wszędzie turysta może
wejść…
|
Zdjęcie pamiątkowe przy Wielkim Wodospadzie (Veliki slap) |
|
Dzisiaj to już tylko miłe wspomnienie |
|
Będę cię trzymać za rękę, żebyś nie spadła |
|
Pamiątkowo z Anią, Agatą i Julią |
Jeziora Plitwickie, 28 maja 2012 roku
Ewo, zjawiskowe zdjęcia! Wracam do nich i do tej relacji już po raz kolejny... Woda w setkach wcieleń i odcieni, ścieżki wśród nadbrzeżnej zieleni, wodospady - przepiękne, niezwykłe miejsce. Dobrze jest potem, w jakiś zimowy wieczór, wracać do takich zdjęć i do takich wspomnień.
OdpowiedzUsuńA powiedz, czy są wśród odwiedzonych przez Ciebie miejsc takie, do których chętnie i często wracasz? Czy wolisz odkrywać nowe?
Serdeczne pozdrowienia!
Witaj Ado,
UsuńCieszę się, że wróciłaś do pisania swojego bloga po stracie aparatu fotograficznego. Wiedziałam, że długo nie wytrzymasz bez swojej pasji fotografowania...
Do wspomnień i ulubionych moich zdjęć wracam bardzo często.
Ciągle marzą mi się nowe wyprawy i póki co nie myślę wracać w te same miejsca, chyba żeby nadarzyła się jakaś wyjątkowa okazja. Nie mniej jednak sporo podróżowałam po Polsce i po kilka razy odwiedzałam te same miasta i miasteczka, ale najwięcej powrotów było do Paryża, w którym mieszkałam przez cztery lata i w którym czuję się jak w domu.
Kraków jest także moim ulubionym...
Pozdrawiam serdecznie
Witaj, Ewuniu :)
OdpowiedzUsuńNa wstępie dziękuję za miły mail, który sprawił, że się uśmiechnęłam. Dziękuję za troskę, to bardzo miłe. Już jest lepiej, więc i ja czuję się lepiej. A co do krainy, którą tak obrazowo, przedstawiasz. Właśnie czytam książkę sf, w której główni bohaterowie przemieszczają się traktem wodnym. Patrząc na te zdjęcia, z biegu pomyślałam o rzece, po której płyną. Właśnie tak sobie wyobrażałam ową literacką Tetydę, ze wszystkimi jej zakątkami, wodospadami oraz tym zapierającym w dech kolorem. Nie ma słów, którymi mogłabym wyrazić, jak bardzo koffam wodę.
Pozdrawiam ciepło i całuję, raz jeszcze dziękując za pamięć i troskę. :)
:*** (Cmok-Ćmok-Cmok). ;D
Ech, Ty mój gościu miły ***
UsuńJak widzisz też mam swoje gorsze dni i nie zaglądam nawet do mojego bloga.
Zatracam się w ogrodowej harówce urywając sobie ręce i nadwyrężając kręgosłup. Jest tyle do zrobienia. Nigdy końca roboty nie widać...
Jedyną pozytywną stroną tej za ciężkiej już dla mnie pracy jest to, że się niemiłosiernie zmęczę i zapominam o duchowych rozterkach...
A wracając do Twojego komentarza... Otóż moje zdjęcia nie oddają w pełni fenomenu Jezior Plitwickich. Zresztą ograniczona czasem zobaczyłam może jedną czwartą parku. Na jednym ze zdjęć jest trzyosobowa rodzina. Mężczyzna z dzieckiem, a kobieta ze statywem i aparatem fotograficznym... To jest to o co mi chodzi. Mieć tyle czasu ile potrzeba, wędrować odpoczywać, podpatrywać przyrodę i robić unikalne zdjęcia...
Ileż życia jest w takim magicznym miejscu. Rośliny, zwierzęta, ptaki, ryby...,ileż czasu potrzeba żeby wszystko to ogarnąć, a jeszcze jak wiesz jak taki ekosystem powstaje, to już do szczęścia niczego więcej nie potrzeba...
Basiu, cieszę się, że u Ciebie lepiej.
Jak zwykle życzę Ci radości życia i zdrowia dla pape.
Ściskam najserdeczniej jak tylko potrafię ***
Ewuniu, Słońce Ty moje! Czy wszystko gra? Mam nadzieję, że to tylko grządki tak cię zajmują bez reszty. Posyłam moc ciepłych myśli, nie smutkować mi tu aby. Ostatnio mnie samą złapała taka pozytywna zajawka, że chętnie obdarowałabym nią cały świat. W tym, przede wszystkim, Ciebie. Dlatego ściskam, całuję, macham serdecznie, Pozdrawiam! :*** (Cmok-Ćmok-Cmok). Dużo słońca życzę :)))
UsuńSprawa jest prosta - bez wody nie ma życia. Woda to nie tylko gaszenie pragnienia i rekreacja, ale to także podlewanie roślin i pojenie zwierząt (a bez tego nie mielibyśmy co jeść), a także dbanie o higienę... Mnie wystarczy czasem spacer nad Wisłą, żeby poczuć zapachowe efekty ludzkiego niedbalstwa w tym zakresie.
OdpowiedzUsuńA Plitwickie Jeziora wyglądają wprost cudownie! :) Pozdrawiam :)
Każdy kontakt z przyrodą, podpatrywanie, zaglądanie..., co w trawie piszczy, a wodzie pływa..., jest niezwykle przyjemne...
UsuńWyobraź sobie wracając z mojej ostatniej wyprawy, w tak zwanym dniu transferowym, część grupy wysiadła, część nieznanych osób dołączyła do nas...
Przede mną usiadła dwójka młodych ludzi: chłopak z dziewczyną, którzy przez prawie dwie godziny jazdy nie spojrzeli ani razu w okno, a krajobraz był zachwycający. Co w tym czasie owi młodzi robili? Otóż oglądali film z Georgem Clonneyem "Spadkobiercy". Do dziś nie mogę tego pojąć! Po co zatem wybierać się w podróż?
Pozdrawiam serdecznie:)