...cd
Przed godziną dziesiątą, autokar wyruszył z Salonik do
Aten. Pogoda była wspaniała. Słońce stało wysoko i grzało mocno. Jednak upał
nikomu nie przeszkadzał, bo wewnątrz panowała przyjemna temperatura.
Klimatyzator działał sprawnie nie tak jak na filmie Donalda Petriego Moja wielka
grecka wycieczka, kiedy zamiast schłodzonego powietrza z otworów
wentylacyjnych wydobywał się gryzący dym i czarne chmury pyłu wypełniały stary
zdezelowany autobus, powodując ataki kaszlu i prześmieszne reakcje podróżnych…
Za kierownicą naszego autobusu siedziała Efi. Po raz pierwszy miałam przyjemność
podróżować autokarem prowadzonym przez kobietę. I powiem szczerze, że Efi – w języku polskim powiedzielibyśmy
Ewa – radziła sobie doskonale w
każdej trudnej sytuacji, zarówno w górach na wąskich drogach, jak i w ciasnych
uliczkach miast i miasteczek. W Grecji pozwolenie na
prowadzenie takich pojazdów posiada trzynaście kobiet, dziewięć mieszka w
Atenach, cztery w Salonikach.
Efi płynnie zmieniała biegi, nie szarpała, nie
przyspieszała gwałtownie i nie hamowała niespodziewanie. Mogłam swobodnie robić
zdjęcia, bez obawy, że wyląduję na przedniej szybie przy próbie uchwycenia
obiektywem aparatu jakiegoś ciekawego obiektu mijanego po drodze. Pomimo
doskonałych umiejętności Greczynki pamiętałam jednak o zachowaniu ostrożności.
|
Właśnie mijamy zamek Platamonas |
|
Zamek Platamonas wzniesiony przez krzyżowców w jedenastym wieku |
Kilka minut później opuszczaliśmy Macedonię Grecką i
wjeżdżaliśmy do Tesalii, gdzie
pomiędzy Olimpem a górami Ossa, głębokim wąwozem płynęła rzeka Pinios. Według legendy pokłócili się tam dwaj bracia Zeus i Posejdon. Zeus cisnął gromem, a Posejdon uderzył w ziemię trójzębem
i wypłynęła woda. Tam też miała miejsce przemiana uciekającej od zakochanego
Apollina nimfy Dafne w drzewo laurowe – wawrzyn jest symbolem dziewictwa i
niedostępnej miłości. W tych okolicach jest największe nagromadzenie
drzew bobkowych.
A oto metamorfoza Dafne
według jednego z najwybitniejszych poetów rzymskich Owidiusza, którego Sztuka
kochania trafiła do indeksu ksiąg zakazanych w połowie szesnastego wieku:
Ledwie skończonej prośby wysłuchała rzeka,
Miękka kora pieszczoną pierś Dafne powleka.
Widać włos w liściach, rękę niknącą w gałęzi,
Nogę, dawniej tak lekką, ziemia w sobie więzi,
Wierzch pokrywa jej czoło; i w drzewa postaci
Jeszcze nadobna Dafne piękności nie traci.
Jeszcze do niej Apollo silnym ogniem płonie,
Czuje bicie serca w zdrewniałym już łonie;
Przyciska lube drzewo dla pocałowania,
Ale i drzewo jeszcze uścisków zabrania.
Nad rzeką, płynącą dnem doliny, przerzucono wiszący
most dla pieszych, który prowadzi do ulubionego greckiego sanktuarium – trzynastowiecznego
kościółka pod wezwaniem świętej Agii
Paraskewi. Tam też mijaliśmy przydrożne stragany z owocami i wyrobami
ceramicznymi, dzbanami, donicami, misami, wazami i innymi drobiazgami…
|
Rzeka Pinios - naturalna granica pomiędzy Macedonią Grecką a Tesalią |
Nieco później zatrzymaliśmy się w dużym
zajeździe na kilku dziesięciominutową przerwę. Jedni pochłaniali kanapki albo
raczyli się lokalnymi specjałami, inni skryci w cieniu puszczali upragnionego
dymka, jeszcze inni rozglądali się po okolicy i robili zdjęcia. Ja kupiłam sobie
w cenie trzech euro doskonałą mrożoną kawę z kostkami lodu, podawaną w dużych przeźroczystych
plastikowych kubkach przykrytych wybrzuszoną pokrywką z dziurką na słomkę i
spacerowałam po okolicy, która nie wyróżniała się czymś szczególnym, jedynie na
tle góry wśród gęstwiny drzew i krzaków dostrzec można było jakąś budowlę, być
może zabytkowy kościółek otoczony wianuszkiem rusztowań…
|
Widok z zajazdu na odrestaurowywaną budowlę |
Około godziny trzeciej po południu Efi zajechała na
parking w Termopilach, tam gdzie
niegdyś w piątym stuleciu, a dokładnie w sierpniu czterysta osiemdziesiątego
roku przed naszą erą miała miejsce słynna bitwa pomiędzy Grekami a Persami. Przesmyku
Termopili – Ognistych Wrót,
nazwanych tak ze względu na pobliskie gorące źródła bronił Leonidas ze Sprzymierzonymi, a nacierali nań Nieśmiertelni pod
wodzą Kserksesa i kto wie jakby
zakończyło się to starcie pomiędzy wielotysięczną armią nieprzyjaciela a
później zaledwie trzystoma Spartiatami gdyby nie Efialtes, który zdradził wrogiej
armii perskiej górską ścieżkę prowadzącą na tyły zjednoczonej armii greckiej
dowodzonej przez króla Sparty Leonidasa.
|
Termopile - Leonidas i jego wojownicy na płaskorzeźbie |
|
Przyjdź i weź - powiedział Leonidas do Kserksesa |
|
Szczegóły pomnika |
|
Na kurhanie pozostała jedynie tablica, śladów po dwóch lwach już nie ma |
|
Męska Nike symbolizuje siedmiuset wojowników... |
Weszłam na kurhan, gdzie niegdyś obok tablicy
upamiętniającej bohaterstwo Spartiatów stały dwa lwy. Dzisiaj nie ma już śladu po
tych dzikich kamiennych bestiach, została jedynie płyta w kolorze czerwono
brunatnym z napisem autorstwa greckiego poety Simonidesa, a mianowicie:
Przechodniu,
Powiedz Sparcie,
Tu leżym jej syny,
Prawom jej posłuszni,
Do ostatniej godziny
Rozglądając się po okolicy przypomniałam sobie pewnego
mojego znajomego, który opuszczając kraj na długie lata, obiecał, że nie zapomni,
a jak będzie w Polsce odwiedzi…
Był w Polsce i nie odwiedził i tak oto usprawiedliwiał
się, kiedy mailem wysłałam mu moje zdjęcie z otwartymi ramionami, które nawet pustki nie
uścisnęły…
To
był mój błąd…
Nigdy
więcej nie będę jechał na tak krótko…
Nie
dość, że prawie nikogo nie odwiedziłem, bo zamiast po gościach błąkałem się po
lekarzach, to jeszcze bakcyla czarnej dżumy zabrałem w moich politowania
godnych zwłokach do( …)
Jednak
choroba, choć trochę rekompensuje mi i zagłusza straszne wyrzuty sumienia
(znak, że wciąż je posiadam) spowodowane potwornym grzechem, jakiego dopuściłem
się w Ojczyźnie…, Efialtes, Brutus i Szczęsny Potocki stali się moimi
towarzyszami w hańbie.
Przestałem
się golić i myć, by przypadkiem nie spojrzeć w twarz, raczej szkaradną gębę
zdrajcy!
A
dziś, otwierając pocztę, mało mi serce nie pękło na widok gościnnych ramion
otwartych na powitanie… Ramion, które ścisnęły pustkę (zawsze to lepiej poczuć
przyjemną miękkość pustki, niż oślizłe, wilgotne, zimne i ropiejące ciało
zdrajcy, który mienił się być…przyjacielem…).
Nie
wiem, co będzie dalej? Czy jak Robak/Soplica mam spędzić życie w ukryciu i
pokucie, czy jak Znachor/Wilczur odejść od zmysłów i zapuścić brodę?
Będę
czekał na złamanie trzciny lub na koniec świata…
Mój wzrok powędrował do Ognistych Wrót. Szukałam owego
znajomego, który utożsamiał się ze zdrajcą Efialtesem. Wypatrzyłam go wreszcie,
zarośnięty, okryty zwierzęcymi skórami, zgarbiony w pół błąkał się po
kamiennych ścieżkach i gdyby się nie poruszał nigdy bym go nie dostrzegła.
Wiecie co robią zwierzęta, kiedy grozi im niebezpieczeństwo? Nieruchomieją! I
jestem pewna, że gdyby się nie poruszyły nie wypatrzylibyście ich!
Cóż odpowiedziałam temu zdrajcy? A no, że:
Godna
to podziwu znajomość historii i zdrajców na przestrzeni wieków…
Współczuję
szczerze stanu tak okropnego i mam wielką nadzieję, że choroba nie pomiesza
zbytnio w tej cytuję: szkaradnej gębie, mając na myśli głowę, tak jak
pomieszała rozum Szczęsnemu! I Robak i Soplica i Znachor i Wilczur niby dwa a
może cztery typy!
Na
nic się zda podszywanie pod cudze charaktery!
Na
nic się zda czekanie na złamanie trzciny lub na koniec świata!
Czas
się ogolić, umyć, namaścić ciało wonnościami, spojrzeć w lustro i powiedzieć:
Oto Ja uleczony! W zdrowym ciele zdrowy duch!
P.S.
A przyjaźń to CZAS, SŁOWO, DOTYK. Proste. Prawda?
|
Wąwóz Termopile - autostrada po prawej w oddali... |
|
Wąwóz Termopile - w starożytności linia brzegowa znajdowała się po prawej stronie tuż za autostradą |
Ocknęłam się i wróciłam do teraźniejszości, bo oto
ruszaliśmy w dalszą drogę i jechaliśmy do Aten częścią kontynentalną, wzdłuż
przybrzeżnej urokliwej wyspy Eubei
drugiej, co do wielkości po Krecie.
W stolicy Grecji, w centrum przy Placu Omonia byliśmy
dwie godziny później. Kilka minut przed osiemnastą otworzyłam drzwi mojego
pokoju na ósmym piętrze Hotelu Dorian Inn. W błyskawicznym tempie włożyłam
strój kąpielowy, owinęłam się biało czarnym egzotycznym pareo, pokonałam pieszo
następne cztery piętra do góry i znalazłam się na dachu budynku, skąd rozciągał
się fantastyczny widok na całe Ateny, w tym na wzgórze Akropolu. Miałam godzinę
do pierwszej kolacji i chciałam ją wykorzystać jak najlepiej, to znaczy przede
wszystkim popływać i oddać wodzie całodzienne zmęczenie materiału, jakim było
moje ciało. Niewielki w rozmiarach, ale za to głęboki basen pozwolił mi na
harce, nurkowanie, fikanie no i pływanie. Na dachu hotelu znajdowała się mała,
romantyczna kawiarenka ze stolikami pod chmurką i zadaszonym barem. Zapełniała
się gośćmi dopiero po zmierzchu, kiedy miasto oferowało wspaniały spektakl –
panoramę z bajecznie podświetlonymi zabytkami. Wróciłam tam o północy, żeby
zobaczyć płonący Akropol. Niestety
zdjęć nie pokażę, bo nie oddają nocnej rzeczywistości tak jak bym sobie tego
życzyła…
|
Część mojej greckiej grupy przed hotelem w Atenach |
|
Mój pokój na ósmym piętrze z łazienką wyłożoną płytami z marmuru |
|
Nawet nie rozpakowałam walizki, wyjęłam tylko strój kąpielowy... i... |
|
... wskoczyłam do basenu na dwunastym pietrze budynku |
|
Na dachu w romantycznej kawiarence z widokiem na całe Ateny |
|
W barze na dachu z widokiem na Akropol - czułam się co najmniej jak Jacqueline Kennedy |
Mnóstwo wspaniałych zdjęć i pewnie jeszcze więcej dobrych wrażeń. Wesoło, kolorowo i miło. Ładnie też mieszkałaś. Efi skutecznie dowiozła Cię do celu. Znam kobietę, która jest kierowcą PKS-u.
OdpowiedzUsuńPodczas mojej ostatniej wyprawy mieszkałam w jedynce i nie mogę mieć powodów do niezadowolenia, bo pokoje trafiały mi się naprawdę wygodne, przyjemnie urządzone, czyste, z nieskazitelnie białą pościelą, miękkimi bawełnianymi ręcznikami... W każdym hotelu był basen...
UsuńA Efi? Cudna kobieta!
Pozdrawiam ciepło w barwach kolorowej jesieni :)
Ach! Jesteś balsamem na mą zbolałą duszę. Dzięki ci za te piękne, greckie wspomnienia. Znasz moją miłość do tego kraju, narodu, tradycji. Grecy mają w sobie tyle klasy, że spokojnie mogliby nią obdarować pół albo i 3/4 świata. Nie wolno ani chwilę wierzyć w złe o nich plotki, bo Grecja to symbol, który nowy porządek pragnie zniszczyć za wszelką cenę. Tymczasem przyglądając się uważnie twarzom bawiących się w tawernie gości, zwłaszcza tych greckich, widzę wewnętrzny spokój, piękno, godność, której jakże często, nam z drugiego końca Europy, brakuje. Raz jeszcze, dziękuję za te cudne zdjęcia i opis. Ach, ten Leonidas. Dzisiaj takich mężczyzn już nie robią ;) Grrr.... Któż nas dzisiaj obroni, kiedy w koło tylko metroseksy?
OdpowiedzUsuńCzekam na ciąg dalszy z niecierpliwością, Ewuniu :***
Pozdrawiam i ściskam ze słonecznego Rozstaja :)) :** (Cmok)
Dziękuje za ten balsam i pozdrowienia ze słonecznego Rozstaja :))
UsuńZła polityka zatruwa życie zwykłym ludziom. Tak też działo się przez pewien czas w Grecji.
Niestety Ateny należą do niebezpiecznych miast, ale o tym być może napiszę jeszcze.
Uściski i serdeczności :)***
Coś o tym wiem, dostałam dzisiaj od znajomego ciekawe nagranie, jak to bodajże wczoraj, grupa kilkudziesięciu islamistów zdemolowała centrum burząc się przeciwko tej parodii mahomcia. Ciekawe co by zrobili, jak sama zabrałabym się za jakąś "produkcję"?? Ale na szczęście dzielna grecka policja przegnała to robactwo gazem, hihihi... Się działo! :D Pozdrawiam i ściskam :*** :)) (Cmok)
UsuńNa Twoich zdjęciach Ewo widać zupełnie inną Grecję niż tą, którą pokazują w mediach, w telewizji czy na portalach informacyjnych. Nie ma kryzysu, nie ma protestów, nie ma transparentów. Jest tylko piękno i historia. I uśmiech. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie taką Grecję chciałam zobaczyć... piękną !
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Pięknie wszystko wygląda. Noc w Atenach... ech, znakomite klimaty.
OdpowiedzUsuńA Efi ma super pracę, ale pewnie tęskni za dzieckiem. Niby to krótka, ale jednak rozłąka. Pozdrawiam :)
Uliczki Aten niestety nie są bezpieczne ani w dzień ani w nocy. Ponoć trzeba bardzo uważać i nie zapuszczać się samotnie w zaułki. Dlaczego tak jest napiszę być może w następnym poście.
UsuńOsobiście nic złego mi się nie przydarzyło i wywiozłam z tego miasta jak najlepsze wspomnienia.
W godzinach przedpołudniowych, właśnie w Atenach, naszą kochaną Efi zastąpił jej szef. Efi została z dzieckiem w domu.
Pozdrawiam ciepło ;)