Zwyczaj biesiadowania korzeniami sięga czasów
prehistorycznych.
Biesiady wojowników opisywał Homer. Znane są dialogi Platona i Ksenofonta,
pod tytułem Uczta, Sympozjon, z greckiego Συμπόσιον symposion, czyli wspólne picie. I chociaż dzisiejszy sympozjon różni
się od tego z przed dziesiątków wieków, to pewne jego formy zachowały się. Nie będę
opisywać przebiegu sympozjonu w czasach greckich, ale zachęcam do lektury
chociażby książki Marka Węcowskiego „Sympozjon,
czyli wspólne picie. Początki greckiej biesiady arystokratycznej (IX-VIII wiek
p.n.e.)”. Nadmienię jednak, że w greckiej biesiadzie nie uczestniczyły
wolno urodzone kobiety. Nie znaczy to jednak, że kobiety w ogóle nie brały
udziału w sympozjonach. Któż z nas nie słyszał o heterach (z greckiego hetaíra
– towarzyszka)?
Hetery były kobietami inteligentnymi, wykształconymi, znającymi
się na sztuce konwersacji, grały na instrumentach, śpiewały, znały się na
poezji…, no i na sztuce miłosnej. To właśnie one uczestniczyły w sympozjonach,
ucztach połączonych z dyskusjami na tematy polityczne, filozoficzne,
artystyczne…, towarzyszyły ważnym osobistościom, władcom, politykom, filozofom…
Bogate, nieraz kapryśne, wybierały same swoich sponsorów. Wysoka pozycja
towarzyska, niezależność…, wyróżniała córy
Koryntu od zwykłych prostytutek.
Historia zna:
Aspazję – drugą żonę Peryklesa;
Lais – przyjaciółkę Demostenesa, której kochankami byli Arystyp (twórca hedonizmu), Diogenes z
Synopy (przedstawiciel szkoły cyników);
Frynę – kochankę i modelkę Praksytelesa;
Leontion – przyjaciółkę Epikura;
Taïs – kochankę Aleksandra Wielkiego, później żonę
Ptolemeusza Sotera;
Lamię – kochankę Demetriosa Poliorketesa, z woli którego otrzymała
ołtarz na Akropolu i czczona była jako bogini Afrodyta Lamia…
Chi, chi, chi…, zastanawiam się, dlaczego w Polsce
utożsamia się heterę ze złośliwym, zrzędzącym babskiem?
Dzisiaj w sympozjonie, na równych prawach, uczestniczą
zarówno mężczyźni jak i kobiety, chociaż nie są mi obce spotkania w gronie
przyjaciółek na tak zwanych babskich wieczorach.
Sympozjon, czyli wspólne picie, o którym chcę dzisiaj
napisać miał miejsce w niewielkiej wsi Sowlany,
leżącej w gminie Supraśl. Na ucztę do STAJNI SOWLANY zaprosili nas
przyjaciele Stefania i Krzysztof, którzy każdego roku około drugiego września
świętują swoje imieniny i każdego roku zapraszają grono swoich
bliskich znajomych w jakieś ciekawe miejsce. W tym roku było to gospodarstwo
agroturystyczne państwa Świrydowiczów, pięknie usytuowane, duże powierzchniowo,
z możliwością biesiadowania o każdej porze roku zarówno wewnątrz kilku
budynków, jak i na zewnątrz pod rozłożystymi brzozami…
Kosz z miodem i laurki dla Stefanii i Krzysztofa |
Laurka dla Stefanii |
Laurka dla Krzysztofa |
Właściciele gospodarstwa szczycą się posiadaniem pięciu
córek. Ja poznałam dwie. Jedna z nich jest uczennicą Liceum Plastycznego w
Supraślu i w tym roku szkolnym zdaje maturę, druga to przeurocza dziewięciolatka
Gabrysia, z którą w ciągu kilkunastu minut zdążyłam się zaprzyjaźnić. Gabrysia
ujęła mnie swoją bezpośredniością i miłością do zwierząt. Otrzymałam od niej w
prezencie dwa rysunki ołówkiem: jeden to pysk ulubionej klaczki, drugi, to niemal
całe gospodarstwo, na którym Gabrysia prezentuje konie: Misię i Gramatykę,
owce: Pamelę i Gazelę, barana: Chabra, dwadzieścia gołębi, jedną gęś, pięć
kotów: Biszkopta, Pysia, Murzynka, Balbinkę i Małą, a także swoje ulubione
czterdzieści jeden kur, w tym: Mychu – cudna gołoszyjka, Kawe Inka, Orzelinka,
Pistacja, Princessa i Kwiatusia… Energiczna dziewięciolatka zalewała mnie
potokiem słów pokazując stajnię od wewnątrz. Kiedy uwieczniałam ją moją
lustrzanką, ona zaproponowała mi to samo i niemalże profesjonalnie wykonała
kilka zdjęć.
Swoją życzliwością i otwartością ujęła mnie także
właścicielka gospodarstwa, która na wieczór biesiadny przygotowała kilkanaście
smakowitych potraw. Jeżeli lubicie dobrze zjeść, to jak najbardziej polecam
kuchnię Stajni Sowlany.
Jeden z budynków Stajni Sowlany przeznaczony do biesiadowania |
Do tego budynku Stefania i Krzysztof zaprosili przyjaciół na wspólne biesiadowanie |
Piękne położenie wśród pól na skraju lasu zapewnia doskonały wypoczynek |
Wśród cicho szumiących brzóz |
W gospodarstwie państwa Świrydowiczów jest mnóstwo przestrzeni do zabawy |
Właścicielka gospodarstwa z jedną ze swoich córek - uczennicą Liceum Plastycznego w Supraślu |
Przesympatyczna Gabrysia i jej konie |
Rysunki Gabrysi, jej ulubiona gołoszyjka Mychu i Kawe Inka |
Mieszkańcy Stajni Sowlany i ich urocza opiekunka Gabrysia |
Gabrysia pokazała mi gniazdo w boksie klaczy, w którym znosi jaja jej ulubiona kura... |
Są i takie budowle w tym gospodarstwie |
A teraz opowiem Wam co się działo później |
Jak na sympozjon przystało nie zabrakło dobrych
trunków i chociaż w starożytnej Grecji wino rozcieńczano wodą, to tutaj nikt
nie chciał raczyć się niskoprocentowym płynem. Chi, chi, chi…, jednak w pewnym
momencie Marianna stwierdziła, że wino jest słabe i nie poraża jej zmysłu
równowagi w należytym stopniu. Oskarżony
o oszustwo Krzysztof jął sprawdzać etykietki na butelkach i zapewniać
przyjaciółkę, że palców w tym nie maczał i na stół postawił dobre trunki…, chi,
chi, chi…
A ja, ja niewiele miałam do powiedzenia w tejże kwestii,
jako, że tego wieczoru wypiłam jedynie drinka za zdrowie Solenizantów, ale za to tańczyłam
do woli przy dobrej muzyce…
A co do muzyki, to Stefania była zrozpaczona, bo nie
mogła znaleźć kogoś, kto by się zajął odpowiednią oprawą muzyczną wieczoru.
Ktoś polecił jej pewnego grajka, do
którego Stefania nabrała podejrzeń, że się nie sprawdzi, my zresztą też, kiedy
go zobaczyliśmy. Ale pozory, pierwsze wrażenia okazały się mylne, bo oto ów grajek okazał się być świetnym muzykiem
i zapewnił nam doskonałą zabawę do końca biesiady. W pewnym nawet momencie,
odwrócona tyłem, myślałam, że słyszę śpiew z krążka, a kiedy odwróciłam się w
stronę skąd dochodziła do mnie melodia, z wrażenia oniemiałam, bo oto ów grajek popisywał się niezwykłą barwą
głosu.
Tańczyliśmy do
upadłego. Trzęsły się ściany, drżała podłoga, a ze stojaka na nuty spadały
kartki… Sobotni wieczór, pierwszego września, był ciepły, ciała parowały…,
jeden z uczestników hulanek powiedział żartobliwie, że czas włączyć
klimatyzację, po czym otworzył małe drzwiczki białego drewnianego kredensu i wpuścił nieco orzeźwiającego powierza do
środka, chi, chi…
Zasiadamy |
Stefania i Krzysztof - tańce czas zacząć |
Radośnie, kolorowo... |
Łapanka... |
Z łapanki - Marek zatańczyć musiał z każdą... chi, chi, chi... |
Nie będzie tak źle, wytrzymam do końca... |
A teraz wszyscy razem... |
A kuku - mówi Wojtek, syn Stefanii i Krzysztofa... |
Niektórzy udają, że się ruszają, chi, chi, chi... |
Szaleństwa Ewy... |
Krzyś z siostrą Elą |
Marianna z Jędrusiem |
Doktórki na pogaduszkach - Ewa z Marianną |
Ech Marianno, ile razy obejmujesz Wojtusia, tyle razy zamykasz oczy... |
Niby tylko dwie kobiety, a ściany się trzęsą, drży podłoga i nuty ze stojaka spadają... |
Właśnie spadły na podłogę nuty naszego grajka... |
Nasz cudowny grajek |
Pora klimatyzację otworzyć... |
A teraz tort ! Wydaje mi się, że tak pysznego tortu wcześniej nie jadłam... |
Nieco zmordowanego męża przywiozłam do domu w niedzielę, około
godziny drugiej nad ranem, a o godzinie dziesiątej kupiłam przez
Internet wycieczkę objazdową do Grecji w bardzo przystępnej cenie i w
poniedziałek przed południem byłam już w Salonikach. Niewielką walizkę
pakowałam dopiero późnym wieczorem, bo na niedzielny obiad mój R przywiózł
swojego ojca i siostrę Mariannę, a po południu Stefania i Krzysztof zaprosili
kilka osób na tak zwane poprawiny, jako że jadła ostało się wiele.W ubiegłym roku nie uczestniczyłam w wrześniowej, imieninowej
imprezie przyjaciół, bo właśnie spędzałam kilka uroczych dni na południu
Francji…
Za to dwa lata temu wrześniowi imprezowicze zaprosili nas do Augustowa, na rejs dżonką
po jeziorach. Pozwólcie, że przypomnę ten naprawdę fantastyczny dzień, o którym pisałam i zdjęcia wkleiłam w Picasie...
Straszna nuda w mieście była, Stefcia kumpli zaprosiła... w rejs po rzekach i jeziorach...
... długą dżonką popłynęli.
Rojki zaraz rybę zjadły, by im trochę cieplej było ...
Inni też nie próżnowali, ciepły żurek pochłaniali, z ości rybę obierali, woda życia popłynęła i jak polski zwyczaj każe Krzysztofowi i Stefanii zaśpiewali sto lat w darze.
A gdy pełne brzuszki mieli kormorany podziwiali, do przeprawy przez Kanał Augustowski sprzęt odpowiedni szykowali.
Szanty śpiewali i żeglarzy innych pozdrawiali...
Słodkich rzeczy nie zabrakło, ciasta, torty, ust korale..., każdy robił to co chciał...
Do Stefanii, czapka Leszka z groszem powędrowała...
...gdy załoga z kapitanem dżonki przez śluzę się przeprawiała.
Bogdan Wiesię schwycił mocno, w uszko szeptał czule...
Leszek kilka fotek zrobił...
Młodzi spoglądali...
Gdy tymczasem słońce wyszło, na stół zaglądało, do jedzenia i do picia znowu zapraszało.
Fala statkiem kołysała, nasz kapitan cumę trzymał, Marek szanty wyśpiewywał, a my refren powtarzali...
I tak oto do Studzienicznej dopłynęliśmy i Sanktuarium Matki Boskiej Studzienicznej nawiedziliśmy...
Były to wspomnienia z imienin Stefanii i Krzysztofa z soboty 1 września 2012 roku i z 28 sierpnia 2010 roku.
No, a ja cały czas myślałam, że hetery to panie lekkich obyczajów. Co nie znaczy, że takowych Grecy sobie nie cenili :).
OdpowiedzUsuńŻyczę miłej niedzieli :)
O heterach inaczej córach Koryntu wspomnę jeszcze przy okazji pisania o samym Koryncie. Szczerze mówiąc podziwiam hetery, ich inteligencję, dyplomację, piękno, sztukę kochania..., taki typ kobiety niemalże doskonałej, "model", który w dzisiejszym świecie występuje coraz częściej. Z podziwem patrzę na kobiety niezależne, co nie znaczy, że jestem jakąś feministką, żebyśmy się źle nie zrozumiały.
UsuńZ wzajemnością miłego wieczoru i miłej niedzieli życzę ;)***
Z zaciekawieniem przeczytałem post i obejrzałem zdjęcia. Znakomity post, taki szczęśliwy i radosny. Wspaniałe spotkanie i życzliwi gospodarze.
OdpowiedzUsuń"Hetety", skoro o nich mowa - trochę boję się takich kobiet, często samotnych z wyboru, acz dzielnych i niezależnych, ciekawe co na to psychologia.
Pozdrawiam serdecznie
Patriarchalny twór namieszał w ludzkiej świadomości czyniąc erotyzm kobiety grzesznym... uczynił z niej istotę gorszą i nieczystą...
UsuńDzisiaj siła kobiety tkwi w jej niezależności i nie znaczy to, że taka kobieta nie potrafi kochać nie wiążąc się na stałe z mężczyzną. Współczesna kobieta ma już dość roli sługi, narzucanej jej przez wieki, chce być wolna, decydować o sobie, wierzyć w siebie..., a nie podporządkować całe swoje życie silnemu maczo.
Hetery są mądre, inteligentne i jestem pewna, że nie skrzywdzą nikogo, kto je kocha miłością prawdziwą...
Pozdrawiam serdecznie, ciepło:)