cd Po Tahtali i Phaselis przyszła kolej na Chimerę, znajdującą się również na terenie Parku Narodowego Olympos - Olimpos Beydağları Millî Parkı.
Według mitologii greckiej Chimera - z przodu lew, od tyłu wąż, koza zaś pośrodku, zionąca potężnym, płomiennym ogniem zagłady - podobnie jak Cerber, Sfinks i Hydra była owocem związku Echidny i Tyfona. Wychowywała się u Amisodaresa, króla Karii, w sąsiedztwie Licji - Lykii. Amisodares, wiedziony przez trzy Erynie - uskrzydlone boginie zemsty, z włosami kłębiącymi się od węży, straszną Chimerę niegdyś na zło ludzi wielu wykarmił i wyhodował (Iliada 16,328-329). Cała okolica drżała przed nią ze strachu, bowiem pożerała każdego, kto znalazł się w jej zasięgu...
Od ataków potwora kraj
uwolnił Bellerofont koryncki
królewicz, syn Glaukosa i wnuk Syzyfa, heros, jeden z bohaterów homerowskiej Iliady.
Ale zanim pokonał bestię, przyodziany w chlamidę - krótką szatę noszoną przez efebów i przy pomocy złotego wędzidła otrzymanego od Ateny, zdołał schwytać i okiełznać przy źródle Pejrene na Akrokoryncie, skrzydlatego, szybszego od wiatru konia Pegaza (Źródło), zrodzonego z krwi Meduzy wylanej po odcięciu jej głowy przez Perseusza. Pegaz uderzeniem kopyta w Helikon, sprawił, że w miejscu tym wytrysnęło źródło Hippokrene, symbol natchnienia poetyckiego i plastycznego.
Bellerofont wypędzony z kraju za zabójstwo Bellerosa - tyrana Koryntu, udał się do Projtosa, króla Tirynsu. Zakochała się w nim królowa Steneboja, która za brak wzajemnych uczuć oskarżyła herosa o próbę uwiedzenia jej. Projtos uwierzył żonie, ale ponieważ nie chciał Bellerofonta własnoręcznie zgładzić, by nie naruszyć świętych praw gościnności, posłał go do swojego teścia Iobatesa, króla Lykii - Licji z listem, w którym żądał by oddawcę pisma pozbawiono życia. Jednakże Iobates z tych samych powodów co Projtos nie śmiał podnieść ręki na gościa. Zlecił mu zatem kilka bardzo niebezpiecznych zadań, a Bellerofont wszystkie z zapałem wykonał.
Dosiadając skrzydlatego konia Pegaza zabił Chimerę, przeszył ją strzałami nadzianymi ołowiem, które stopiły się w żarze ognia, jakim zionęła bestia. Później pokonał dzikich Solymów i Amazonki, a na koniec wybił co do jednego piratów pustoszących wybrzeże Karii. Iobates zorganizował wówczas zasadzkę na Bellerofonta, lecz ten zabił napastników. Król pojął, że heros jest ulubieńcem bogów i niewątpliwie pochodzenia boskiego. Nie tylko przeprosił go publicznie, ale także ofiarował mu rękę swojej córki Filonoe i uczynił dziedzicem tronu Lykii - Licji.
Jednakże Bellerofont, ogarnięty pychą, nie potrafił się zatrzymać przed granicą, jaką bogowie stawiają ludziom. Zapragnął wzbić się na swoim skrzydlatym koniu aż do siedziby Zeusa i stać się nieśmiertelnym. Zeus raził go piorunem, a Pegaz sam dotarł do siedziby bogów, którzy umieścili go na niebie jako gwiazdozbiór.
Według innej wersji Bellerofont nie umarł, lecz chromy i ociemniały samotnie błądził po świecie...
Ale zanim pokonał bestię, przyodziany w chlamidę - krótką szatę noszoną przez efebów i przy pomocy złotego wędzidła otrzymanego od Ateny, zdołał schwytać i okiełznać przy źródle Pejrene na Akrokoryncie, skrzydlatego, szybszego od wiatru konia Pegaza (Źródło), zrodzonego z krwi Meduzy wylanej po odcięciu jej głowy przez Perseusza. Pegaz uderzeniem kopyta w Helikon, sprawił, że w miejscu tym wytrysnęło źródło Hippokrene, symbol natchnienia poetyckiego i plastycznego.
Bellerofont wypędzony z kraju za zabójstwo Bellerosa - tyrana Koryntu, udał się do Projtosa, króla Tirynsu. Zakochała się w nim królowa Steneboja, która za brak wzajemnych uczuć oskarżyła herosa o próbę uwiedzenia jej. Projtos uwierzył żonie, ale ponieważ nie chciał Bellerofonta własnoręcznie zgładzić, by nie naruszyć świętych praw gościnności, posłał go do swojego teścia Iobatesa, króla Lykii - Licji z listem, w którym żądał by oddawcę pisma pozbawiono życia. Jednakże Iobates z tych samych powodów co Projtos nie śmiał podnieść ręki na gościa. Zlecił mu zatem kilka bardzo niebezpiecznych zadań, a Bellerofont wszystkie z zapałem wykonał.
Dosiadając skrzydlatego konia Pegaza zabił Chimerę, przeszył ją strzałami nadzianymi ołowiem, które stopiły się w żarze ognia, jakim zionęła bestia. Później pokonał dzikich Solymów i Amazonki, a na koniec wybił co do jednego piratów pustoszących wybrzeże Karii. Iobates zorganizował wówczas zasadzkę na Bellerofonta, lecz ten zabił napastników. Król pojął, że heros jest ulubieńcem bogów i niewątpliwie pochodzenia boskiego. Nie tylko przeprosił go publicznie, ale także ofiarował mu rękę swojej córki Filonoe i uczynił dziedzicem tronu Lykii - Licji.
Jednakże Bellerofont, ogarnięty pychą, nie potrafił się zatrzymać przed granicą, jaką bogowie stawiają ludziom. Zapragnął wzbić się na swoim skrzydlatym koniu aż do siedziby Zeusa i stać się nieśmiertelnym. Zeus raził go piorunem, a Pegaz sam dotarł do siedziby bogów, którzy umieścili go na niebie jako gwiazdozbiór.
Według innej wersji Bellerofont nie umarł, lecz chromy i ociemniały samotnie błądził po świecie...
Chimera - turecka Yanar taş, czyli płonące kamienie, znajduje się w
górach niedaleko miejscowości Çıralı
i być może to ona była inspiracją do powstania starogreckiego mitu.
- Czym przyciąga turystów?
Otóż na obszarze około pięciu tysięcy metrów kwadratowych, z otworów w kamiennej szarej powłoce wydobywa się płonący gaz. Jego intensywność zależy od pór roku, poziomu wód gruntowych i zmian ciśnienia atmosferycznego.
O wiecznie żywych ogniach Chimery pisał Pliniusz Starszy w drugiej księdze Historii Naturalnej. Niegdyś jej naturalne światło, tak jak sztuczne latarni morskich, wskazywało drogę żeglarzom.
- Czym przyciąga turystów?
Otóż na obszarze około pięciu tysięcy metrów kwadratowych, z otworów w kamiennej szarej powłoce wydobywa się płonący gaz. Jego intensywność zależy od pór roku, poziomu wód gruntowych i zmian ciśnienia atmosferycznego.
O wiecznie żywych ogniach Chimery pisał Pliniusz Starszy w drugiej księdze Historii Naturalnej. Niegdyś jej naturalne światło, tak jak sztuczne latarni morskich, wskazywało drogę żeglarzom.
- Na jaką wysokość prowadził do płonących kamieni malowniczy, około dziewięciuset metrowy szlak?
- Nie wiem - nie znalazłam w źródłach.
Z góry podziurawionej czarnymi szczelinami z czerwono pomarańczowymi językami ognia widać było Çıralı, miejscowość dostępną przez plażę od ruin starożytnego miasta Olympos, które zwiedziłam jeszcze tego samego dnia,
i o którym opowiem w następnym poście
Antyczne kamienie, niezidentyfikowanej przeze mnie budowli, wyłaniające się spośród sosen, wypadałoby uznać za kuźnię boga ognia Hefajstosa
Chimera - czwartek, 5 czerwca 2014 roku
cdn
Turcja mnie bardzo kusi a to miejsce wygląda niesamowicie!
OdpowiedzUsuńZ cała odpowiedzialnością polecam Licję. Jest niezwykła. Przeszłość przeplata się tam z teraźniejszością...
UsuńUściski :)))
Witaj, Słońce!
OdpowiedzUsuńJak zwykle (to chyba będzie moje najczęściej używane na twoim blogu sformułowanie) jestem oczarowana twoimi zdjęciami. Patrząc na nie, mam ochotę przeniknąć przez ekran i ruszyć na pieszą wędrówkę. Dziękuję także za fragment mitologiczny, choć jak wiesz, istnieją dwa tłumaczenia mitu o Chimerze.
Ten patriarchalny - który opisałaś, a który zajmuje większość publikacji i zupełnie inna wersja, opisana przez Frazera czy Gravesa, również znawców mitów i legend. Chimera nie bez powodu składała się na tyle różnych zwierząt. Swego czasu były one symbolami Bogini Matki, podziału na trzy pory roku, które onegdaj świętowano. Ale wg. mnie, było to przede wszystkim połączenie przeciwieństw. Stoję po stronie tezy, że zanim zapanował Patriarchat, na świecie panowała symbioza in i jang.
Ale przyznam ci się też, że na dzień dzisiejszy, przyjmuję to wszystko tak po połowie. Tzn. trochę wierzę w to, co napisane w mainstreamowych książkach, trochę w to, co stoi w alternatywnych źródłach. Staram się szukać kompromisu, wszak nie o podziały mi chodzi, ale o jedność, harmonię i tego, i tamtego, o przywrócenie dawnego Złotego Wieku, wciąż go nosze w sobie.... Jak myślisz, uda się kiedyś komuś ta sztuka?
W każdym razie, zazdroszczę ci wędrówek i odkrywania. Takie kamienne ścieżki pośród drzew, to zupełnie jak sceneria mojego dawnego snu o Leśnej Osadzie. Dziękuję, że mnie znowu tam zabrałaś. :))
Pozdrawiam cieplutko :))) :*** (Ćmok)
Czasami to co mam w głowie przerasta moje "możliwości literackie"... Zarzucam sobie jakąś nieporadność ostatnio...
UsuńMoże uda mi się coś jeszcze napisać o kulcie bogini-matki znanej w Licji jako Eni Mahanahi... i w ten sposób odpowiedzieć na Twoje pytanie...
Uściski, cmoki i ćmoki :)))
Bardzo interesujace miejsce! A mity, moim zdaniem sa jednym z okien do duszy tych co je tworza i tych co w nie wierza.Takze bardzo interesujace.Ewa,ciekawa jestem jakie sa Twoje personalne wnioski z tego regionu i Turcji? Dziekuje za podzielenie sie tym co wiesz i co widzialas. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTereniu,
UsuńW każdym poście znajdziesz jakieś moje przemyślenia na temat tego regionu Turcji.
Buziaki i serdeczności :)))