piątek, 9 stycznia 2015

Siostra Judyta, czyli "la vie est belle i ja też"




    27 grudnia 2014 roku Siostra Judyta - Pallotynka ze Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego (SAC) pożegnała czytelników bloga
La vie est belle i ja też.

Pisała:
Solo Dios basta....


Ufaj i przed zwątpieniem wiej. 

Bóg sam wystarczy, w Jego dłoni twój los. 

Nie bój się, nie bój wśród życia dróg...

 Tu wszystko mija, zostaje Bóg...


    
P.S. Trwa Oktawa Świat Bożego Narodzenia więc zdążyłam z życzeniami...  Jestem bardzo słabiutka, zmęczona, pojawiła się woda w płucach, w otrzewnej i w brzuchu. Mam trudności w oddychaniu i tracę mowę. Nastąpiła progresja choroby. Bydgoszcz nie ma mi nic do zaoferowania. Zostaje hospicjum i czekanie na przejście na drugą stronę.

    Siostra Judyta Bilicka odeszła do Pana 2 stycznia 2015 roku. Nie była sama. Do końca jej ziemskiej wędrówki, czuwały przy niej Siostry Pallotynki i to one pożegnały ją na blogu, pisząc między innymi:

    
... Z miłością pomagała cierpiącym, sama niosła swoje cierpienie z godnością, nie użalała się nad sobą, chciała by na temat jej choroby i cierpienia rozmawiać normalnie, nie traktować tego jako tabu. Wiosną minionego roku była już świadoma, że będzie to jej ostatnia, ta najpiękniejsza wiosna, dlatego o jedno prosiła Boga, aby do końca była w miarę sprawna, aby nie zabrakło jej radości życia i szczypty humoru...

     Kochałam Siostrę Judytę za jej powołanie, za jej niezwykłą osobowość, za poświęcenie własnego życia i niesienie pomocy najbardziej potrzebującym.
    Pracowała w Doume, we Wschodniej Prowincji Kamerunu. Z jej blogowych opowieści dowiadywałam się o trudnej pracy misjonarzy i o życiu autochtonów - rdzennej ludności, od wielu pokoleń zamieszkujących Środkową Afrykę.

    9 grudnia 2014 w komentarzach, pod jednym z ostatnich postów Siostry Judyty O świętym Mikołaju...
pisałam:
    Nie było w tym ani krzty przesady, jako że Opowieść wigilijną przeczytałam od początku do końca tak jak Twoją Opowieść Mikołajkową.
Chi, chi, chi..., Siostrunie mają poczucie humoru, a ta Harfiareczka ze swoim instrumencikiem - obłędna - powiem po dzisiejszemu.
A tak w ogóle zatrzymałam się dłużej nad Twoim dzisiejszym postem, bowiem skłonił mnie do pewnych refleksji na temat przemijania. Na zdjęciach Siostry Pallotynki - kobiety w różnym wieku - każda z niezwykle interesującą twarzą, z których wyczytać można wiele...

     Jako że w CFM mam kogoś bliskiego memu sercu, kto przygotowuje się do wyjazdu na misje w nadchodzącym roku, tako i o Tobie często myślę, o Twojej misyjnej posłudze, o Twojej pięknej drodze życia...
Moc serdeczności i ciepłych myśli posyłam wszystkim Siostrom :)

     Odpowiedź Siostry Judyty z 9 grudnia 2014 roku
    
W CFM nasza siostra Małgorzata przygotowuje sie do wyjazdu na misje. Czeka ją prawdopodobnie Brazylia.

    Dodałam:
   
Rocznik 2014/2015 rozpoczął pisanie bloga, mają też swoją stronkę na Facebooku i... sporo zdjęć. Zajrzę tam i odszukam siostrę Małgorzatę.
Buziaki :)

     Ponieważ o tym imieniu jest kilka sióstr więc dokładnie nie wiem, o którą Małgorzatę chodziło. Domyślam się jedynie i to także jej w pewnym sensie dedykuję to dzisiejsze wspomnienie o Siostrze Judycie, wspaniałej kobiecie, o której warto poczytać na jej blogu La vie est belle i ja też.



                       Przemijanie nie oznacza, że człowiek się kończy.
            Przemijanie jest stałym dojrzewaniem do nowego życia z Bogiem.

                                         /Ksiądz Jan Twardowski/

11 komentarzy:

  1. Nie wiedzialam,ze Judyta odeszla,nie zagladalam ostatnio na jej blog. Lubilam ja, znajac ja z czytania jej bloga.To prawda,ze wszystko mija,tylko Bog zostaje. Znajac Boga nie boimy sie wsrod zycia drog,a nawet widzimy sens w tym co mija. Dziekuje ,Ewa,ze napisalas o Judycie. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. I ja dziękuję. Ostatnio też rzadziej zaglądałam na bloga siostry Judyty, ale zapamiętam ją, jako osobę niezwykle pogodną, ciepłą i mądrą i osobę, która mogła być wzorem dla innych.

    OdpowiedzUsuń
  3. ....
    Nie spodziewałam się...
    wiedziałam - widziałam u Judytki... ale ne spodziewałam się...
    Tak naprawdę to chyba liczyłam na cud... nawet jak przeczytałam solo Dios basta... czekałam na cud...
    Czytałam od dawna...ale jak mała dziewczynka wirzaca w bajki i dobre zakończenie... ne spodziewałam się...
    Chciałam ją poznać... odwiedzić... planowałyśmy nasze spotkanie... 2 razy się nie złożyło... 3 szansy nie będzie...
    Jest we mnie jakiś... niedosyt, niedowierzanie, bunt...
    że jeszcze nie teraz, że za wcześnie, że przecież w niej tyle jeszcze było radości, optymizmu, tyle marzeń i planów... i moich też...
    wciąż jej jeszcze nie opłakałam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wciąż nie wierzyłam w chorobę siostry Judyty...

      Usuń
  4. "...przemijanie nie oznacza, że człowiek się kończy..." I choć już z nami nie ma tutaj siostry Judyty
    to Jej ślad na zawsze zostanie w sercach i życiu tych z którymi skrzyżowały się Jej drogi...ta myśl
    dotyczy każdego z nas- żyjmy jak tylko potrafimy najpiękniej! Zostawmy piękne ślady...jak Ona...

    Twój majątek

    Nie masz pałaców
    skrawek własnej chaty
    grosze na koncie a jesteś bogaty
    ręce choć puste do pomocy skore
    serce wrażliwe bez względu na porę
    myśli przyjazne dla innych ludzi
    wiarę prawdziwą co ciekawość budzi
    uśmiech na twarzy twe lico zdobi
    skromność - tej pycha po prostu nie lubi
    i choć zwyczajnym jesteś człowiekiem
    to niewątpliwie niezwykłą osobą
    tworzysz codziennie ogromny majątek
    bo to co masz w sobie
    jest twoją własnością
    wekslem przyszłości
    prawdziwą wartością...i życia ozdobą

    /Bogumiła Dmochowska /

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bogumiło, tak się cieszę, że za przyczyną siostry Judyty odnalazłyśmy się, to jej sprawka jestem pewna. Słyszę jak się śmieje, widzę ten jej nieustający "/śmiech/", który ciągle gościł na jej twarzy, którym wszystkich swoich czytelników obdarzała.
      Zajrzałam na Twoje strony. Nie mam takich zdolności poetyckich jak, ale zawsze prozą podzielić się mogę. Zatem witaj :)))*

      Usuń
    2. Dziękuję Ewo za miłe przyjęcie ❤ też się cieszę! Bardzo ❤ ...tak to może być"sprawka" Judyty...niech Jej radość z nami pozostanie...😊

      Usuń
    3. Tak to się jakoś dziwnie wszystko plecie... wśród wielu czytelników "La vie est belle i ja też" odnalazłam właśnie Ciebie Bogumiło.
      Zdradź tajemnicę jak robisz te serduszka ?
      Buziaki :)

      Usuń
    4. ❤❤❤ ...piszę z telefonu ❤❤❤ dobrej nocy, buziaki ❤❤❤

      Usuń
  5. Mam cały czas podłączone blogi osób, które odeszły. Sam nie wiem, czemu. Mam nadzieję, że coś jeszcze napiszą? Że wrócą? Może po prostu aby nigdy o nich nie zapomnieć?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie to napisałeś :)
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń