poniedziałek, 11 maja 2015

Auguste Rodin na Niedzielę Wielkanocną



                               Najważniejsze, aby się  wzruszać,
                               kochać, mieć nadzieję, drżeć, żyć.
                         Być człowiekiem, zanim stanie się artystą.

 

   W tym roku Święta Wielkanocne spędziliśmy we dwoje, tylko ja i Ryszard.
A że w takim towarzystwie za długo przy stole siedzieć się nie da, więc w niedzielę po mszy rezurekcyjnej w Kościele świętej Genowefy w Paryżu i szybkim śniadaniu, postanowiliśmy zrobić sobie dzień muzealny i zajrzeć do Rodina, Orangerie, Quai Branly i po drodze wpaść jeszcze do Kościoła Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny (Notre Dame de l'Assomption), pełniącego od tysiąc osiemset czterdziestego czwartego roku rolę głównej świątyni polskiej emigracji w Paryżu. Ale o każdym z tych miejsc opowiem z osobna.

    Naszą wycieczkę rozpoczęliśmy od wizyty w Musée Rodin. Na początek informacja, otóż  ogromne zbiory prac Augusta Rodina znajdują się nie tylko w paryskim muzeum przy 79 rue de Varenne ale także w Meudon pod Paryżem gdzie w Willi Brylantów  - Villa des Brillants od tysiąc osiemset dziewięćdziesiątego siódmego roku artysta mieszkał. Tę drugą lokalizację pokażę innym razem.


     Słoneczna pogoda w Niedzielę Wielkanocną sprzyjała spacerom i już w południe, ulice, parki, skwery..., poczęły się mocno zaludniać. Mieliśmy to szczęście, że przed godziną jedenastą nie było tłoku przy wejściu do muzeum, natomiast później musieliśmy odstać swoje w długiej kolejce do Orangerie...
    Kiedy weszliśmy do ogrodu przypomniał mi się film Woody Allena
O północy w Paryżu i sceny  kręcone przy rzeźbie Le Penseur  - Myśliciel (dzieło moim zdaniem nadmiernie powielone), usytuowanej wśród ogromnych zielonych stożków. Już kiedyś wspominałam, że nie przepadam za obrazami tego reżysera. Filozofia Amerykanina nudzi mnie i usypia i gdyby nie tło, na tle którego jego bohaterowie nieustannie prowadzą dialogi jednym i tym samym tonem, pewnie nigdy bym jego filmów nie chciała oglądać. Tak, tak, wiem..., narażam się wszystkim tym, którzy go uwielbiają. 




    Zatrzymywaliśmy się przy każdej postaci zaklętej w brązie, każda w innej pozie, naga albo spowita udrapowanymi dziwacznie szatami, czasami z odkrytym ramieniem, czasami z nogą odsłoniętą niemal do pośladka z wyraźnymi zarysami kształtów ciała pod okryciami. Nieme, pojedyncze lub splecione ze sobą figury zatrzymane jakby nagle w ruchu, wydawały się, przynajmniej mnie, mieć nieco za duże stopy i dłonie...
    Ponoć, gustujący we fragmentach archeologicznych Rodin eliminował części ciała mniej potrzebne dla oddania ruchu czy gestu, jednym słowem upraszczał anatomię. Swój erotyzm na przykład wyrażał w niekompletnych postaciach żeńskich, najczęściej bezgłowych, o członkach ledwo zaznaczonych, o niebywałym wyrazie plastycznym.
    Inny aspekt jego modernistycznej twórczości polegał na łączeniu niektórych odlewów poniewierających się po pracowni. Miał w zwyczaju wykonywać wiele egzemplarzy z każdej formy, dzielić figury na segmenty, aby później móc stosować różny układ. Z takich zasobów powstały nowe dzieła: Jestem piękna - wykonane z dwóch postaci, niezwykłe Wrota Piekieł, które pokażę na zdjęciach, Padający mężczyzna i Przykucnięta kobieta...



     Auguste Rodin urodził się w grudniu tysiąc osiemset czterdziestego roku w Paryżu przy ulicy de l'
Arbalète na wzgórzu Sainte-Geneviève. Jego ojciec, Jean-Baptiste, pochodził z Normandii, pierwszą jego żoną była Gabrielle Cateneau, z którą miał córkę Clothilde. Prawdopodobnie Clothilde nie przebywała u ojca po jego powtórnym ożenku z Lotarynką Marie Cheffer. Pracował w Prefekturze Policji zajmując jakieś niższe stanowisko i jak się przypuszcza brał udział w represjach stosowanych przez Drugie Cesarstwo. Nie ma jednak dokumentów potwierdzających ową działalność. Wiadomo, że rodzina Rodina była wierząca i konserwatywna.

   
Auguste miał siostrę, trzy lata starszą Marie, którą bardzo kochał. To ona dostrzegła jego talent i skłoniła rodziców, aby go kształcili.
    Uczył się w szkole braci doktryny chrześcijańskiej potem między jedenastym a trzynastym rokiem życia u stryja Hipolita, nauczyciela w Beauvais. Nigdy nie opanował okropnej ortografii ani trudnej i skomplikowanej interpunkcji, o czym świadczą jego listy pisane niezgrabnymi zdaniami, pełne błędów stylistycznych i gramatycznych.
    Ze względu na słabe wyniki w nauce, a także krótkowzroczność Auguste postanowił, że wypowiadać się będzie rysunkiem. To był jego kontakt z rzeczywistością. Pisał:
    Rysowałem, odkąd tylko sięgam pamięcią. Sklepikarz, u którego matka robiła zakupy, pakował suszone śliwki w torebki z papieru z rycinami. Kopiowałem je, i to były pierwsze moje modele.
    Cierpiał z tego powodu, ale nie bez kokieterii pisał w tysiąc osiemset dziewięćdziesiątym piątym roku do jednej z zaprzyjaźnionych osób:  
    Wie pani, że nie jestem uczony, że pisanie i mówienie sprawia mi trudność; Moje wrodzone możliwości to glina i ołówek.

   
Glina i ołówek, posługiwał się nimi doskonale przez trzy lata w Specjalnej Szkole Cesarskiej rysunku i matematyki, zwanej Małą Szkołą w odróżnieniu od Szkoły Sztuk Pięknych, z której wywodzi się obecna Państwowa Wyższa Szkoła Sztuk Zdobniczych.
    Kształcący dekoratorów, czyli rzemieślników, a nie artystów zakład, pielęgnował tradycje pedagogiczne osiemnastego wieku. W Małej Szkole odbywały się ćwiczenia według starych wzorców, szkicowano pomniki, kostiumy dla oswojenia się z draperiami, a zatem można sobie wyobrazić jakie opory musiał przezwyciężać Rodin, aby móc się tam uczyć, on, któremu ojciec zalecał pracę i wytrwałość, by stał się kimś lepszym od zwykłego robotnika. Jean-Baptiste mówił:
    Kto chce, może i dochodzi do celu, ale należy bardzo tego chcieć, to znaczy, mieć energię męską a nie kobiecą. Co do ciebie, to mam wrażenie, że jesteś miękką gruszką...
    W szkole był na szczęście wyjątkowy nauczyciel, Horace Lecoq de Boisbaudran, opierający swe lekcje na podglądaniu życia i rozwoju pamięci wzrokowej, rozwijający w ten sposób wrażliwość uczniów. Rodin pod jego okiem nabierał sprawności manualnej i wykonawczej, wzbogaconej rysowaniem antyków Luwru, sztychów Odrodzenia włoskiego pochodzących z Biblioteki Cesarskiej oraz bezpłatnym kursom w Manufakturze Gobelinów.
    Świetne wyniki oraz rady Forta, jednego z nauczycieli, sprawiły, że poszedł za wskazówką Hipolita Maindron (rzeźbiarza romantycznego inspirowanego literaturą - jego słynna Velléda zaczerpnięta została z Męczenników Chateaubrianda) i trzykrotnie próbował dostać się do Szkoły Sztuk Pięknych, aby uczyć się wielkiej rzeźby. Zdał egzamin z rysunku ale egzamin z rzeźby nie powiódł mu się ..., i tak oto został oszczędzony duch stereotypów panujący w sztuce oficjalnej odpowiadającej tradycji neoklasycznej.

    Konieczność zarobienia na życie zmusiła osiemnastoletniego  Rodina do pracy u przedsiębiorców murarskich, u dekoratorów takich jak Blanche, Garnier, Cruchet. Pracy w owych ciekawych czasach nie brakowało, ówczesna architektura lubowała się w elewacjach zdobionych girlandami, maskami, balkony opierano na kariatydach, jednym słowem  Paryż barona Haussmanna był wielkim placem budowy.
    Zaczęło się więc życie robotnika z wynagrodzeniem pięciu franków dziennie...

    W grudniu tysiąc osiemset sześćdziesiątego drugiego roku w wieku dwudziestu pięciu lat zmarła Maria, ukochana siostra Augusta.
    Maria  lubiła otoczenie artystów, poznała zaprzyjaźnionego z bratem malarza Barnouvina, któremu pozowała do portretu i zapałała do niego namiętną miłością, a kiedy ten nie odwzajemnił uczucia i ożenił się z inną wstąpiła do klasztoru Sióstr Urszulanek, w którym się wychowywała i przygotowywała do zawodu nauczycielki katolickiej. Chora na zapalenie otrzewnej wróciła do domu aby umrzeć między swymi.
    Wstrząśnięty śmiercią siostry Auguste również wstąpił do klasztoru ojców  Przenajświętszego Sakramentu założonego przez  ojca Eymarda. Ten religijny epizod nie trwał długo. Ojciec Eymard świadomy przyszłości artystycznej szybko dostrzegł talent młodego nowicjusza i z początku zorganizował mu pracownię w ogrodzie zgromadzenia. Rzeźbiony portret zakonnika o wyrazie pełnym udręczenia, którego zresztą Eymard się wyparł, był świadectwem pasji młodego człowieka, który wkrótce za przyczyną niezadowolonego modela opuścił klasztor i wrócił do życia świeckiego.
    Śmierć Marii zakończyła wiek młodzieńczy Rodina. Dwa lata później zaczął pracować u Carriera-Belleuse, najbardziej znanego twórcy posągów i detali przeznaczonych do zdobienia plafonów, kominków i fontann. Jako praktykant obrabiał wstępnie marmury lub przygotowywał gipsy, którym Carrier nadawał ostatni retusz i podpisywał. Z tego ówczesnego zwyczaju skorzystał później i Rodin.

    W tym samym roku Auguste spotkał Rose Beuret, piękną, dwudziestoletnią, prawie niepiśmienną bieliźniarkę i szwaczkę, która po dwóch latach związku urodziła mu syna, Augusta-
Eugèna, któremu Rodin, zapewne ze strachu przed ojcem nie dał nigdy nazwiska, a gdy okazało się, że jest upośledzony na umyśle, ostatecznie zrezygnował z uczenia go.
    Mimo licznych przygód miłosnych Rose zawsze była uważana za jego żonę. Jednak dopiero po pięćdziesięciu trzech latach Rodin zalegalizował związek, aby zapewnić jej spadek, albo może podziękować starej towarzyszce za lata wierności i oparcia.
    Podczas gdy kariera artysty uzyskała rozgłos międzynarodowy, Róża pozostała prostą kobietą z ludu i nigdy nie dostosowała się do poziomu tego, którego zawsze nazywała pan Rodin lub Mistrz, była tą, którą ambasadorowie i panujący przychodzący z wizytą widzieli pochyloną nad balią, z rękami w mydlinach. Pozostała wierną i stałą modelką w dniach braku pieniędzy, aniołem stróżem pracowni polewającym gliny, aby nie wyschły..., i to do niej mimo wszystko Rodin zawsze wracał.
    Po raz ostatni artysta wyrzeźbił swoją muzę w tysiąc osiemset dziewięćdziesiątym roku, kiedy przedwcześnie postarzała i zgorzkniała Rose skończyła czterdzieści sześć lat, on pięćdziesiąt...

    Wojna francusko-pruska przerwała pracę w pracowni Carrier-Belleuse, a on sam najpierw powołany do Gwardii Narodowej, szybko został zdemobilizowany z powodu krótkiego wzroku.
    Bez środków do życia obarczony rodziną wyjechał do Brukseli, zostawiając w Paryżu Rose i małego Augusta. Z Brukseli pisał do niej:
    Mój duch jest przy tobie... Jak widzisz, jest to omal napad czułości. Jestem tak zmienny, że nawet najlepsze uczucia mogą przejść przeze mnie... Niech jednak nie nachodzą zbyt często, nie znoszę tyranii, nawet tyranii miłych emocji...
   
To był trudny okres w życiu Rodina. Umowa podpisana z Carrier-Belleuse nie pozwalała mu podpisywać swych dzieł ani pracować na własny rachunek. Jednak konieczność uzupełniania zarobków, aby wysłać pieniądze do Francji, gdzie Rose musiała utrzymać dziecko i opiekować się rodzicami Rodina, sprawiła, że uległ pokusie sprzedaży kilku modeli figurek Brukselskiej Spółce Brązów, co spowodowało iż został wyrzucony z pracowni...

    Po latach biedy przyszły i lata szczęśliwe...  
    Pomijając wiele, wiele wątków... życie Augusta upływało na imprezach światowych, miał wielu przyjaciół z różnych sfer. Korespondował z Heleną de Nostitz, krewną kanclerza Hindenburga. Ta obszerna korespondencja świadczyła o jego upodobaniu do muzyki klasycznej.
Z Edmondem Bigand-Kaire, kapitanem żeglugi wielkiej zaprzyjaźnionym z poetą Mistralem, wymieniał prezenty - statuetki, za wino prowansalskie i rodzynki. Do tych osób zawsze pisał sam, natomiast pocztą pochodzącą z całego świata, zajmował się sztab sekretarzy nadających odpowiednią formę myślom mistrza i bez jego błędów ortograficznych. Zadanie było trudne wobec nieufności, niezdecydowania i wymagań starzejącego się, zepsutego powodzeniem człowieka.
    W pierwszej dekadzie dwudziestego wieku Rodin zatrudniał dwudziestu dwóch sekretarzy, między innymi czeskiego poetę Rainera-Marię Rilke, odprawionego niczym sługę, bowiem ten pozwolił sobie, pod nieobecność pracodawcy, wysłać jakąś nic nie znaczącą odpowiedź bez pozwolenia.
    Na co najmniej pięćdziesiąt osób ocenia się liczbę praktykantów zatrudnionych przez Rodina w trakcie aktywności zawodowej. Niektórzy pozostali nieznani, inni jak Halou, Bourdelle, Despiau, Schneeg, Pompon odznaczyli się w następnym pokoleniu artystów. Nawiasem mówiąc byłam pod wrażeniem prac Antoina Bourdella oglądając je w jego paryskim muzeum, o czy wspomnę w jednym z przyszłych postów.
    Klienci znający podział pracy często prosili, aby ich marmur był ciosany przez wybranego pracownika. Z powodu zatrudnianego personelu mówiono, że Rodin sam nie dotykał marmuru. Jednak dokumenty zaprzeczają tym opiniom, Rodin kontrolował pracę swych praktykantów, często kreślił ołówkiem kontury lub cienie do pogłębienia, powierzchnie do wygładzenia, celem lepszego odbijania światła.
    Inaczej Rodin podchodził do rzeźby w brązie, starał się zadowolić gusta klientów. Dla amatorów znających się na rzeczy, obiekt wytapiał w jednym egzemplarzu mniej lub bardziej znany brązownik...

    Pod koniec życia artysta mówił:
                            Moje ostatnie lata są usłane różami.
                              Kobiety, te dawczynie szczęścia,
                          otaczają mnie i nic nie jest mi tak miłe
.

   
Kiedy w styczniu tysiąc dziewięćset siedemnastego roku Rose umiera na skutek zapalenia płuc, państwo pozostaje jedynym spadkobiercą Augusta Rodina, który kończy swoja ziemską egzystencję w listopadzie tego samego roku. Spoczywa przy niej do dziś w Meudon, w grobie, pod pomnikiem Myśliciela z brązu...

   
- Ktoś by zapytał, a gdzie w tej opowieści podziała się Camille Claudel, która urodziła się w tysiąc osiemset sześćdziesiątym czwartym roku, kiedy to Rodin poznał Rose?
    - Na to pytanie być może kiedyś odpowiem ale nie dzisiaj, bowiem wątek to bardzo długi, a i epoka niezwykle ciekawa, płodna w malarzy i rzeźbiarzy, pisarzy i poetów...

   
Tymczasem oboje bawiliśmy się doskonale, robiliśmy sobie nawzajem zdjęcia w słynnym ogrodzie rzeźb..., tym którym tak bardzo upodobał sobie Woody Allen przywłaszczając go na potrzeby filmu... 









    
A oto skwer ze słynną rzeźbą Myśliciela ukrytą pomiędzy tujami w kształcie stożków, na temat której napisać można rozprawkę. Do Myśliciela wrócę jeszcze przy prezentacji Wrót Piekieł.
 





    Dzięki Emilowi Zoli, prezesowi Stowarzyszenia Literatów, Rodin otrzymał zamówienie na posąg Balzaca. Po wielu perturbacjach wystawił go w Galerii Maszyn gdzie dzieło spotykało się z ostrą krytyką, uważano je za umysłową aberrację. Jedynie młody Bourdelle mówi: On nam wszystkim ukazuje drogę.
 




                                Claude Gellée, zwany także Lorrain
            francuski malarz, rysownik i rytownik okresu baroku, pejzażysta
                                         rzeźba w brązie (1889)
  


                         Geniusz Czasu - Le Génie du repos éternel
                                    rzeźba w brązie (1899-1902)
inspirowana późnym antykiem, nogi skrzyżowane, ramiona wyciągnięte gotowe zebrać owoce z drzewa, postać mocno przechylona na bok aż do granic możliwości utrzymania równowagi.
 



                                         Medytacja - Meditation
                                        rzeźba w brązie (po 1900)
 
 
                                     Adam - rzeźba w brązie (1881)
 



                           Victor  Hugo - Monument à Victor Hugo
jedna z wersji, siedzący na skale podczas wygnania na wyspie Guernesey, zamyślony, z wyciągniętą ręką tak jakby chciał uspokoić fale; zmęczone, naznaczone czasem ciało w towarzystwie muzy tragedii (po 1900)
 




             Mieszczanin z Calais - Monument des Bourgeois de Calais,
                             Jean d'Aire
nu, monumental (brąz 1877)
 


              Mieszczanin z Calais - Monument des Bourgeois de Calais,
                                   Jacques de Wissant
(brąz 1888)


              Mieszczanin z Calais - Monument des Bourgeois de Calais
                                     Andrieu d'Andres
(brąz 1888) 



             Mieszczanin z Calais - Monument des Bourgeois de Calais,
                                     Pierre de Wissant
(brąz 1886) 



    Mieszczanie z Calais - podczas wojny stuletniej w 1347 roku, król Francji Filip VI opuścił miasto Calais i pozostawił je na łasce Anglików. Po rocznym oblężeniu, król Anglii Edward III zgodził się oswobodzić Calais pod warunkiem, że sześciu znakomitych notabli przyjdą do niego z odkrytą głową, boso, ze sznurem na szyi, wręczą mu klucze miasta, a potem zostaną straceni. Eustache de Saint-Pierre i Jean d'Aire oraz cztery inne znamienitości udali się do obozu angielskiego. Król widząc ich tak szlachetnych, chociaż obdartych, oniemiał. Królowa wówczas brzemienna uprosiła u swego królewskiego małżonka łaskę dla mieszczan i nakazała ich ugościć.
    W tysiąc osiemset osiemdziesiątym czwartym roku zostały zburzone siedemnastowieczne mury obronne w Calais, chodziło o połączenie starówki i przedmieścia Saint-Pierre, gdzie były fabryki tiulu i koronek. Konieczne dla rozwoju miasta unowocześnienie, mogło ująć mu nieco z jego charakteru historycznego, toteż rada miejska pragnęła upamiętnić przeszłość pomnikiem przypominającym słynny epizod wojny stuletniej. Komentowany już przez Woltera w Eseju o obyczajach czyn mieszczan, był w dziewiętnastym stuleciu tematem licznych obrazów i rysunków oraz projektów rzeźbiarskich.
    Rodin przewidywał dwie lokalizacje dla tej tak bardzo osobistej wypowiedzi zamkniętej w Mieszczanach z Calais, miał to być albo wysoki postument w miejscu pustym, tak aby sylwetki widziane na tle nieba nie były zasłaniane domami czy drzewami, albo żeby postacie  stały na poziomie przechodniów. Ech, pomnik przenoszono z miejsca na miejsce, podczas obu wojen światowych, aż wreszcie wybrano zwykły cokół tyle, że w miejscu pustym.
    Nie ulega wątpliwości, że strach przed śmiercią dostrzegany w rzeźbach późnego  Średniowiecza, ulubionej epoce Rodina, jest obecny w grupie pomnikowej, lecz nawet jeśli ją porównywano do składania do grobu w kościołach, należy w niej widzieć przede wszystkim poszukiwanie osobistej prawdy.

    Nowoczesna instalacja robi z tego dzieła pierwszą rzeźbę wystawioną na widok publiczny, pozostawioną na łasce własnej wymowy plastycznej....







       Wrota Piekieł - La Porte de l'Enfer  (brąz 1880-1890) - zbiór rzeźb: górny poziom ozdobiony trzema warstwami dramatycznych figur, na bocznych pilastrach straszliwe obrazy starości obok stuletnich kobiet otoczonych dziećmi, w wysokich partiach praktycznie niewidocznych z dołu wspaniałe kształty przycupniętej Kariatydy i Danaidy.
    Obfitość postaci jest ilustracją jednej części Boskiej Komedii Dantego. Piekło jest epopeją wykazującą znawstwo mitów i historii. Ten wielki poemat alegoryczny, w którym widziano dzieje dramatu religijnego trapiącego dusze ludzkie, ta podróż poprzez poszczególne koła Piekła jest pewnego rodzaju oczyszczeniem wiodącym ku Bogu. Rodin, pesymista z natury, o życiu osobistym wówczas pełnym namiętności, konfliktów i niepokojów, nie mógł nie ulec wpływowi Boskiej Komedii. Wrota wyrażają jego brak równowagi, wewnętrzny nieład, obawy...
    Każde z ciał wyraża pożerającą namiętność, każdy muskuł idzie za impulsem ducha. Nawet w najdziwniejszych splotach i w najbardziej powykręcanych formach postacie są zgodne z losem wyznaczonym im przez artystę. Przedstawione postacie są namiętne i jednocześnie tragiczne. Tympanon odczytuje się od strony lewej do prawej: jest to zejście do Piekieł. Wejście znajduje się na górze, na lewo, gdzie widać Tors Adeli, potępieni postępują w procesji, artysta przedstawił kilka wersji: Męczenników, Wenus klęczącej, a na prawo Myśliciel oraz właściwe Piekło.
    Szkielety obejmują, ściskają potępionych, procesja kończy się, dołem na prawo, ciałem młodej dziewczyny w chwilowej równowadze, ale gotowej do skoku w horror. Ciągłość akcji, upadek ubezpiecza Padającego człowieka pogrążającego się w Piekle...













    Trzy cienie - Les Ombres (brąz 1902-1904) - grupa umieszczona nad Wrotami Piekieł - potrójna wizja Adama, wygnanego z Raju, który tak jak Ewa powinien znajdować się z każdego boku Wrót.


    Pocałunek w marmurze - Le Baiser en marbre - miał być częścią Wrót Piekieł. Prawdopodobnie pochodzi z lat 1880-1881, ale pierwszą wersję zobaczono w 1886 roku. Rząd francuski zapłacił za wykonanie rzeźby w marmurze i dzieło zostało wystawione w Salonie w 1898 roku o kilka metrów od Balzaca, który jak wiemy wywołał skandal.
    Pocałunek wiernie ilustruje tekst Boskiej Komedii Dantego o Paolo i Francesce. Od pierwszej wystawy (1898) dzieło zostało przyjęte z entuzjazmem, ci co nie znali historii Paola byli przekonani, że Rodin wyrzeźbił osoby współczesne i byli zaszokowani nagością postaci. Pocałunek ustalił renomę Rodina - rzeźbiarza erotyzmu... 



     Kochajcie z pietyzmem mistrzów, którzy was poprzedzili bowiem
Dla artysty życie jest nieustanną rozkoszą, wiecznym zachwytem, nieprzytomnym upojeniem, ponieważ odbywa się zawsze w świetle duchowej prawdy
 



















Źródło:  Rodin biografia rzeźbiarza według Monique Laurent w przekładzie
            Kazimiery Bielawskiej

            Paryż, 5 kwietnia 2015 roku

6 komentarzy:

  1. Taki sposób spędzenia Wielkanocy to moje marzenie. Tzn. nie z R. :), ale w paryskich muzeach, parkach, ogrodach. Kiedy napisałaś, że poszliście do Muzeum, byłam przekonana, iż zaraz pojawi się stwierdzenie, niestety było ono nieczynne. Po moich krakowskich doświadczeniach bożonarodzeniowych miałabym obawy przed pocałowaniem klamki. No tak, ale wciąż zapominam, że to my jesteśmy wtłoczeni tego dnia w cztery ściany mieszkań i zobligowani do siedzenia przy stole i pod telewizorem. W Muzeum Rodina jeszcze nie byłam, nie wiedziałam też, iż jego dzieła można oglądać i w innych miejscach, bo prawdę powiedziawszy, jeszcze się tym artystą nie zainteresowałam, może twój wpis będzie dobrym początkiem. Drzwi Piekieł jakże inne od Drzwi- bramy Raju we Florencji :) ale niezwykle interesujące. Przypatruję się im i przypatruję. Co do W.Allena i ja nie przepadam za jego obrazami, chyba nie do końca odpowiada mi jego aorystyczna wizja, ale O północy w Paryżu to jedyny jego film, który uwielbiam, z powodu obrazków Paryża, nic to, że takich przesłodzonych i myśli przewodniej, iż podążamy za wyobrażeniami zamiast realizować marzenia (przynajmniej ja tak go odebrałam).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Małgosiu,
      Warto zainteresować się Rodinem, bowiem artysta to niezwykły. Jego rzeźby znajdują się w różnych miejscach na świecie, a w Paryżu jest ich całe mnóstwo, chociażby w Tuileries obok Orangerie, po której oprowadzę w następnym poście i pokaże ową kolejkę wzdłuż budynku.
      Owa Niedziela Wielkanocna jak również poniedziałek obfitowały w miodem lejącym się na duszę...
      A w Paryżu, w niedziele muzea są otwarte, nawet w święta...
      Buziaki :)

      Usuń
  2. Bardzo ciekawie przyblizylas mi postac Rodina, ile ekspresji w jego rzezbach, ciekawe zycie, indywidualnosc i artysta niezwykly. A Ty na niektorych zdjeciach wygladasz jak infantka Velazqueza...ladnie Ci wtym plaszczyku. I jeszcze chce dodac, troche zazdrosnie...ciesz sie,ze w towarzystwie Twego meza nie siedzi sie zbyt dlugo przy stole...buziak z osniezonego Calgary, w kilka sekund pejzaz sie zabielil i wiosenna zielen schowala sie pod biala pierzynka...calus

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Rodinie można by było prawić bez końca. Spotykał się z tyloma ludźmi. Już w poście o Albercie Kahnie wspominałam o nim. A ileż kobiet w jego życiu. Urodził się w tym samym miesiącu i w tym samym roku co Claude Monet... ich drogi się skrzyżowały... Co za epoka!!!
      Dziękuję za komplement :)
      Zastanawiałam się jak znalazłaś się i co robisz w Calgary
      Ściskam serdecznie :)

      Usuń
    2. Mam brata w Calgary, tak jak ja jest fizykiem...potrzebowal mojej pomocy, ma zone bardzo chora, wiec wsiadlam w samolot i jestem na prerii...

      Usuń
    3. Tak mi przykro, że właśnie z takiego powodu tam się znalazłaś.
      Żonie brata życzę szybkiego powrotu do zdrowia. Ściskam serdecznie :)

      Usuń