niedziela, 24 maja 2015

Zielone Świątki i Kościół Chrystusa Dobrego Pasterza w Jurowcach



    Zielone  Świątki  zawsze kojarzyć mi się będą z moją babcią, która w wigilię święta przystrajała dom bukietami z zielonych gałązek brzozy. Dzisiaj tradycja majenia domów nie jest tak powszechna jak kiedyś.
    Święto wywodzące się z pogańskich rytuałów powitania wiosny tak zwana Pięćdziesiątnica albo Zesłanie Ducha Świętego to święto trzeciej Osoby boskiej, którą Ojciec i Syn zsyłają na świat, aby to co Ojciec stworzył, a Syn odkupił zostało utwierdzone i poświęcone przez Nią.

    Kiedy nadszedł dzień Pięćdziesiątnicy, znajdowali się wszyscy razem na tym samym miejscu. Nagle spadł z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wiatru,
i napełnił cały dom, w którym przebywali. Ukazały się im też języki jakby z ognia, które się rozdzieliły, i na każdym z nich spoczął jeden. I wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym, i zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić.
    Przebywali wtedy w Jerozolimie pobożni Żydzi ze wszystkich narodów pod słońcem. Kiedy więc powstał ów szum, zbiegli się tłumnie i zdumieli, bo każdy słyszał, jak przemawiali w jego własnym języku.
    Pełni zdumienia i podziwu mówili: «Czyż ci wszyscy, którzy przemawiają, nie są Galilejczykami? Jakżeż więc każdy z nas słyszy swój własny język ojczysty?
– Partowie i Medowie, i Elamici, i mieszkańcy Mezopotamii, Judei oraz Kapadocji, Pontu i Azji, Frygii oraz Pamfilii, Egiptu i tych części Libii, które leżą blisko Cyreny, i przybysze z Rzymu, Żydzi oraz prozelici, Kreteńczycy i Arabowie – słyszymy ich głoszących w naszych językach wielkie dzieła Boże». (Dz 2,1-11)

    - Czy zachowując odmienność  tworzymy harmonię?
    Na to pytanie nie umiem odpowiedzieć jednym zdaniem, ale jedno wiem na pewno, ludzkość przemawiająca różnymi językami harmonii nigdy nie tworzyła i nigdy nie zjednoczyła się w Duchu  Świętym.

    Pominę rozważania bo nie dlatego chcę wspomnieć o dzisiejszym święcie, ale dlatego że dzisiaj nasza mała wspólnota, mam na myśli chór parafialny z Kościoła NMP Królowej Polski w Supraślu, uczestniczyła we mszy świętej w Jurowcach koło Wasilkowa bowiem sprawowana była ona także w intencji zmarłego niedawno taty naszej sopranistki Małgosi. Z mocą Ducha Świętego został również udzielony Sakrament Chrztu.

     Parafia Chrystusa Dobrego Pasterza w Jurowcach, wydzielona z parafii Matki Bożej Miłosierdzia w Wasilkowie powstała w czerwcu dwa tysiące pierwszego roku. Dwa lata później rozpoczęto budowę kościoła, na działce pięciu tysięcy metrów kwadratowych ofiarowanych przez Państwo Rabionek z Jurowiec. Pierwszą mszę w dolnej części świątyni sprawowano w Wielki Czwartek dwa tysiące czwartego roku. Pomieszczenie, nad którym buduje się kościół, wyposażone zostało w dębowy ołtarz, chrzcielnicę i inne elementy autorstwa pana Jana Waszczuka. Z kościoła parafialnego w Wasilkowie przeniesiono kopię obrazu Matki Bożej Pocieszenia, ofiarowaną przez księdza dziekana Ryszarda Kotkowicza. W kwietniu dwa tysiące piątego roku ksiądz arcybiskup Wojciech Zięba poświęcił dzwon o imieniu Jan Paweł II...

    A oto kilka zdjęć z tej uroczystości, do obejrzenia których zapraszam w szczególności moje koleżanki i moich kolegów z chóru. Być może też ktoś inny rozpozna siebie na zdjęciu...



























                                      Niedziela, 24 maja 2015 roku

2 komentarze:

  1. Piękne są tradycje tego święta. Z dzieciństwa pamiętam, że wszystkie domy były przystrojone gałązkami brzozy. Bez wyjątku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystko poszło gdzieś w zapomnienie , a obrzędy , zwyczaje byłe piękne , pozdrawiam Dusia

    OdpowiedzUsuń