Dzisiaj nie o wiośnie jako porze roku chcę opowiedzieć, lecz o pewnym paryskim domu handlowym, który nosi jej francuskie imię Printemps i obchodzi swoje sto pięćdziesiąte urodziny.
Budynek Printemps podobnie jak GalerieLafayette mieści się przy bulwarze Haussmanna. Oba wyróżniają z daleka dwie wspaniałe witrażowe kopuły.
Dwudziestego marca, jak na święto przystało, Printemps zostało ustrojone w wiosenną szatę i utonęło w morzu kwiatów zarówno z zewnątrz jak i wewnątrz. Dominuje róż i czerwień, odcienie jasne i ciemne, kolory intensywne i odważne ich połączenia. Na wieszakach królują sukienki w kwiatki. Po raz pierwszy swoje kreacje zaprezentowała Maria Luisa.
Jest czemu się dziwić bowiem wyjątkowe to wydarzenie, wyjątkowe kolekcje i dekoracje, miejsce festiwali, gier, konkursów, jednym słowem fantastyczny ogród wiosennych atrakcji i animacji, wyczarowany przez jedenastu artystów nie tylko francuskich, wspaniała elewacja, witryny, no i czekoladowe atrium słynnego domu czekolady La Maison du Chocolat kreatora słodyczy Nicolasa Cloiseau...
Każde okno wystawowe to swego rodzaju dzieło sztuki, upust niewyczerpanej wyobraźni nowych talentów i twórców już uznanych, eksplozja niespodzianek, uciecha dla oka klienta i turysty takiego jak ja, który celowo zagubił się w alejkach ozdobionych niesłychaną ilością ogromnych bukietów ustawionych przy i we wnękach wypełnionych luksusowymi towarami znanych światowych marek.
Jest też i Róża - maskotka z kwiatowym kapelusikiem, zalotnie upiętym po lewej stronie głowy. Niestety nie mam jej całego ujęcia - widać ją na schodach atrium z balonikami w łapce. Przy zmianie karty pamięci w aparacie fotograficznym niechcący wykasowałam kilka ciekawych zdjęć.
Wszystkich zainteresowanych odsyłam do internetowych stron tego wydarzenia, można wspólnie z Różą - maskotką przynosząca szczęście zagrać i wygrać coś on-line, a także przejrzeć historię domu handlowego Printemps oraz wiele ciekawych zdjęć zrobionych podczas całego okresu jego istnienia, czyli od tysiąc osiemset sześćdziesiątego piątego roku.
Tym, którzy planują spędzić kilka dni w Paryżu i będą tam jeszcze przed przesileniem letnim, czyli przed dwudziestym drugim czerwca polecam wybrać się na zakupy czy też może ze zwykłej ciekawości i na przykład w restauracji Déli-Cieux na tarasie panoramicznym na dziewiątym piętrze budynku spróbować świeżej nowoczesnej kuchni...
Dla łasuchów też znajdzie się wiele łakoci...
Paryż, 8 kwietnia 2015 roku
Kwiaty, kwiaty i kwiaty w dekoracyjnych aranzacjach i w ubiorach, eksplozja goracych barw...piekna kopula a ja najchetniej w takim otoczeniu przysaidalbym i napila sie kawy..pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńTakie morze kwiatów przyjemnie nastraja, napełnia radością i wymazuje troski, a kawa w jednej z wielu kafejek smakuje wyśmienicie. Mnie najbardziej podoba się restauracja na samej górze no i taras widokowy. Kupujący i niekupujący, każdy przyjemnie spędza tam czas...
UsuńBuziaki
No! Czyli teraz nie z głową w chmurach, a z głową w kwiatach! Też dobrze :)
OdpowiedzUsuńA ten stół, ach!
To dosiadam się do tej kawki.
A i sukienką w kwiaty nie pogardzę, aby wyglądać kwitnąco :)
Majowe pozdrowienia i uściski, Ewo, też pełne kwiatów, posyłam z gorącej już Andaluzji.
Pomysł z głową w kwiatach podoba mi się bardzo. Zapewne ten kto to wymyślił, właśnie tak wyobraził sobie stan ducha wiosną... i tak powinniśmy się czuć, świeżo, bez zbędnego zimowego balastu, kolorowi, bez szarych myśli...
UsuńStół też mi się bardzo podoba. Nasza polska tradycja każe go zastawiać potrawami a nie zapełniać dekoracjami... Jednak przy stole świątecznie udekorowanym, gdzie podaje się potrawy kolejno na nowej zastawie przyjemniej się biesiaduje...
Dzięki za kwiatki z Andaluzji. Ciągle zerkam na ceny wycieczek do tej niezwykle ciekawej krainy... i pewnie znowu tego roku nie pojadę tam... dom i ogród ciągle wymaga remontów i poprawek - to taka studnia bez dna...
Buziaki i serdeczności do gorącej już Andaluzji posyłam
Ileż pięknych kolorów i przestrzeni ... Ach, gdy na nie patrzę, czuję jak coraz bardziej do takich miejsc nie pasuję. Ale może to tylko złudzenie introwertycznego umysłu? ;D
OdpowiedzUsuńĆmoki, Słońce! :**** :))))
Czasami warto wyjść ze skorupki, chociażby po to, żeby się przekonać co tracimy, albo co zyskujemy...
UsuńCmoki, ćmoki i moc uścisków :))*
Co Francja, to Francja. Styl i elegancja... Ale mi się zrymowało... heheh. Nie ukrywam, wrażenie robi. Musze to żonce pokazać, Ona bardziej obeznana w tym świecie. Pozdrawiam ciepluteńko i dziękuję za prześliczny komentarz ( już drugi). Piotr
OdpowiedzUsuńPiotrze nam "reporterom, pisarzom, fotografom" potrzebne jest wsparcie bratnich dusz. Jeżeli sam jesteś czymś zauroczony i dzielisz się z innymi swoimi wrażeniami i one podobnie jak na Tobie wywołują na czytelniku pozytywne doznania, to warto o tym napisać w komentarzu. Wysoko cenię wszystkich tych, którzy umieją zorganizować sobie czas wolny, wyruszyć z domu w poszukiwaniu tego czegoś, co napełnia dobrą energią... Nie koniecznie musimy jechać na koniec świata, żeby odnaleźć jego piękno. Patrzę na ogromne drzewo sąsiada, kwitnącą czeremchę i nie mogę wyjść z zachwytu jaka jest wspaniała...
UsuńA zatem, dziękuję Ci za Twoją przyjaźń i Twoje ciepłe komentarze.
Pozdrawiam wiosennie Ciebie i Twoją uroczą żonkę :)))**