W dziewiętnastym wieku, na terenie parku
otaczającego Zamek, Tytus i Jan Działyńscy założyli arboretum. Dzisiaj dendrarium
poszczycić się może bogatą kolekcją drzew i krzewów, często rzadkich i mało
jeszcze znanych w uprawie. Najatrakcyjniejszą porą zwiedzania arboretum jest
okres kwitnienia, czyli maj i czerwiec oraz dojrzewania owoców i przebarwiania
się liści - wrzesień, październik, środek lata zaś, to przyjemny czas spacerów.
Kórnickie arboretum odwiedziliśmy pierwszego sierpnia, w godzinach popołudniowych. O tej porze roku chciałam przede wszystkim pospacerować ścieżką turystyczno-edukacyjną DRZEWA ŚWIATA, prezentującą 25 wybranych gatunków drzew występujących w naturze w Ameryce Północnej, Azji i Europie, zróżnicowanych pod względem pokroju koron, budowy liści, kwiatów i owoców. Ścieżka ta, na której przedstawiono również związki człowieka z drzewami, ich znaczenie w tradycji i kulturze oraz walory użytkowe i lecznicze, powstała w 2010 roku w ramach projektu współfinansowanego przez Unię Europejską, przy wsparciu Gminy Kórnik i Fundacji Zakłady Kórnickie. Długość trasy wynosi trzy i pół kilometra.
Z drzew europejskich najbardziej lubię buk pospolity (Fagus sylvatica L.), jako że na terenie Puszczy Knyszyńskiej na Podlasiu buk nie występuje, a jeżeli już to wiedzą o nim tylko pracownicy nadleśnictw - taką informację otrzymałam kiedyś od leśnika Nadleśnictwa Krynki podczas Święta Brzozy w Poczopku.
Naturalnie buk pospolity występuje w zachodniej, środkowej i południowej Europie. Osiąga przeważnie wysokość trzydziestu metrów, a niekiedy nawet pięćdziesiąt. W Polsce południowej i zachodniej tworzy czyste drzewostany lub występuje w domieszce. Pierwszy raz uważnie, przyjrzałam się tym drzewom podczas pobytu w Jedlinie Zdroju na Dolnym Śląsku. Miasto wręcz otoczone jest buczyną. Byłam tak oczarowana tą rośliną, że zasuszone liście i owoce przywiozłam do domu i kilkanaście już lat przechowuję jako pamiątkę.
Owoce buka to trójgraniaste orzeszki, zwane bukwią. Z bukwi bogatej w tłuszcz wytwarzano olej leczniczy, palny i techniczny. Zawiera ona również faginę i alkaloid, który w większych ilościach ma działanie halucynogenne i toksyczne. W mitologii rzymskiej buk uważany był za drzewo płodności. Bukiew jest ulubionym pożywieniem ptaków i gryzoni a ciężkiego, twardego i łupliwego drewna używa się w przemyśle meblarskim, w tokarstwie, do wyrobu parkietów oraz instrumentów muzycznych na przykład fagotów (z włoskiego faggio - buk).
Kórnickie arboretum odwiedziliśmy pierwszego sierpnia, w godzinach popołudniowych. O tej porze roku chciałam przede wszystkim pospacerować ścieżką turystyczno-edukacyjną DRZEWA ŚWIATA, prezentującą 25 wybranych gatunków drzew występujących w naturze w Ameryce Północnej, Azji i Europie, zróżnicowanych pod względem pokroju koron, budowy liści, kwiatów i owoców. Ścieżka ta, na której przedstawiono również związki człowieka z drzewami, ich znaczenie w tradycji i kulturze oraz walory użytkowe i lecznicze, powstała w 2010 roku w ramach projektu współfinansowanego przez Unię Europejską, przy wsparciu Gminy Kórnik i Fundacji Zakłady Kórnickie. Długość trasy wynosi trzy i pół kilometra.
Z drzew europejskich najbardziej lubię buk pospolity (Fagus sylvatica L.), jako że na terenie Puszczy Knyszyńskiej na Podlasiu buk nie występuje, a jeżeli już to wiedzą o nim tylko pracownicy nadleśnictw - taką informację otrzymałam kiedyś od leśnika Nadleśnictwa Krynki podczas Święta Brzozy w Poczopku.
Naturalnie buk pospolity występuje w zachodniej, środkowej i południowej Europie. Osiąga przeważnie wysokość trzydziestu metrów, a niekiedy nawet pięćdziesiąt. W Polsce południowej i zachodniej tworzy czyste drzewostany lub występuje w domieszce. Pierwszy raz uważnie, przyjrzałam się tym drzewom podczas pobytu w Jedlinie Zdroju na Dolnym Śląsku. Miasto wręcz otoczone jest buczyną. Byłam tak oczarowana tą rośliną, że zasuszone liście i owoce przywiozłam do domu i kilkanaście już lat przechowuję jako pamiątkę.
Owoce buka to trójgraniaste orzeszki, zwane bukwią. Z bukwi bogatej w tłuszcz wytwarzano olej leczniczy, palny i techniczny. Zawiera ona również faginę i alkaloid, który w większych ilościach ma działanie halucynogenne i toksyczne. W mitologii rzymskiej buk uważany był za drzewo płodności. Bukiew jest ulubionym pożywieniem ptaków i gryzoni a ciężkiego, twardego i łupliwego drewna używa się w przemyśle meblarskim, w tokarstwie, do wyrobu parkietów oraz instrumentów muzycznych na przykład fagotów (z włoskiego faggio - buk).
W arboretum występuje także buk zwyczajny, często spotykany w parkach, również w odmianach o purpurowych
liściach z oryginalnymi formami zwisającymi i kolumnowymi. Buk zwyczajny osiąga
znaczne rozmiary i wiek kilkuset lat. Odnalazłam też zwisającą odmianę buka pospolitego (Pendula).
Zwróciliśmy uwagę na topolę białą - białodrzew (Populus alba L.), która w Polsce rośnie głównie w
dolinach większych rzek. Jest jednym z najpiękniejszych drzew krajowych, o
białej korowinie, potężnym białym pniu i wyniosłej szerokiej koronie - od
niepamiętnych czasów, sadzona przy osiedlach i w parkach. Niestety coraz
rzadziej spotykana jest w krajobrazie.
Występuje w Europie, Afryce Północnej, na Kaukazie i w Azji Mniejszej aż po Himalaje i Mongolię - wiek około 80 lat.
Występuje w Europie, Afryce Północnej, na Kaukazie i w Azji Mniejszej aż po Himalaje i Mongolię - wiek około 80 lat.
Kolejną rośliną, która w moim
ogrodzie osiągnęła już potężne rozmiary i była mocno przycinana wiele razy jest
hortensja pnąca (Hydrangea
petiolaris) naturalnie występująca w Japonii, na Sachalinie i Półwyspie
Koreańskim. Wspina się za pomocą korzeni czepnych do 25 metrów. Ma sercowate
liście, brzegiem piłkowane z długimi ogonkami, kwiaty białe zebrane w płaskie,
duże do 25 centymetrów kwiatostany, wewnątrz których znajdują się drobne kwiaty
płodne, a na zewnątrz bardziej okazałe kwiaty sterylne spełniające rolę
powabni. A ponieważ kwitnienie rozpoczyna już w końcu maja i kwitnie jeszcze w lipcu,
to pokażę dwa wyhodowane przeze mnie okazy, bowiem ta w arboretum nie jest już
tak okazała w sierpniu po kwitnieniu i jest prawie niezauważalna na pniu
drzewa, które oplata.
Aleja
lipowa generałowej Zamoyskiej powstała około 1890 roku. Nazwana tak została
na cześć Jadwigi z Działyńskich Zamoyskiej, siostry Jana Działyńskiego i matki
Władysława Zamoyskiego. Rosną tu dwa gatunki krajowych lip - lipa drobnolistna
i lipa szerokolistna. Drzewa zostały posadzone bardzo gęsto, przez co
wytworzyły wysokie, proste pnie i jednostronnie rozgałęzione na zewnątrz
korony. Wnętrze alei zawsze cieniste, stwarza wrażenie gotyckiego sklepienia
wspartego na kolumnadzie pni.
Urokliwy i tajemniczy zakątek parku nawiązuje do stylu romantycznego, dostarcza niezapomnianych wrażeń szczególnie podczas kwitnienia lip oraz jesiennego przebarwienia. W pierwszym dniu sierpnia jak widać na zdjęciach drzewa są jeszcze soczyście zielone. Po pniach i gałęziach hasają rude wiewiórki i z ciekawością przyglądają się spacerującym.
Urokliwy i tajemniczy zakątek parku nawiązuje do stylu romantycznego, dostarcza niezapomnianych wrażeń szczególnie podczas kwitnienia lip oraz jesiennego przebarwienia. W pierwszym dniu sierpnia jak widać na zdjęciach drzewa są jeszcze soczyście zielone. Po pniach i gałęziach hasają rude wiewiórki i z ciekawością przyglądają się spacerującym.
Kolejnym ulubionym moim drzewem jest platan. O drzewie tym pisałam w poście Platany w obrazach wiosny paryskiej (tutaj).
W arboretum sfotografowałam platana klonolistnego (Platanus acerifolia) od wielu lat uprawianego w Europie, zwłaszcza w krajach zachodnich. Wyrasta on w potężne drzewa (do wysokości 35 metrów) o szerokiej, rozłożystej koronie z charakterystycznie łuszczącą się korowiną. Platan klonolistny doskonale znosi warunki miejskie, jest odporny na suszę i zanieczyszczenia powietrza. W Polsce spotyka się okazy ponad 200 letnie.
W arboretum sfotografowałam platana klonolistnego (Platanus acerifolia) od wielu lat uprawianego w Europie, zwłaszcza w krajach zachodnich. Wyrasta on w potężne drzewa (do wysokości 35 metrów) o szerokiej, rozłożystej koronie z charakterystycznie łuszczącą się korowiną. Platan klonolistny doskonale znosi warunki miejskie, jest odporny na suszę i zanieczyszczenia powietrza. W Polsce spotyka się okazy ponad 200 letnie.
Ogromne wrażenie wywarł na mnie
wspaniały okaz cypryśnika błotnego
(Taxodium
distichum L. Rich.). I chociaż drzewo to już wcześniej widziałam to ten jeden
wyjątkowy egzemplarz, największy i najstarszy w Polsce, trafił mi się po raz
pierwszy!
W Arboretum Kórnickim cypryśników błotnych naliczyłam osiem. Drzewo należy do rodziny cyprysowatych i pochodzi z południowo-wschodniej Ameryki Północnej (od Wirginii do Meksyku) gdzie rośnie na bagnach i terenach zalewanych wodą. Wykształca charakterystyczne korzenie oddechowe - pneumatofory, które wyrastają pionowo nad powierzchnię gruntu z korzeni podziemnych. Umożliwiają one dostęp powietrza do systemu korzeniowego rozrastającego się w bagiennej glebie w warunkach beztlenowych oraz kotwiczą drzewo w bagnistym terenie. Dawniej Indianie z pneumatoforów robili ule.
Korona cypryśnika jest regularna i gęsto ugałęziona, a pień pokryty włóknistą, cienką, brozowoczerwoną korą. Pędy zróżnicowane są na długopędy i krótkopędy. Igły są miękkie, jasnozielone, długości 5-17 mm, ułożone skrętolegle. Jesienią przebarwiają się na rudobrązowo i odpadają wraz z krótkopędami. Niepozorne kwiaty pojawiają się w marcu i kwietniu. Niewielkie, kuliste szyszki sklejone czerwoną, aromatyczną żywicą dojrzewają jesienią.
To oryginalne drzewo iglaste rzadko spotykane jest w naszych parkach.
Jak dobrze zrozumiałam z treści na tabliczce, roślinę opatrzono numerem inwentarzowym 6370 z informacją na dole: Introdukcja - Europa - 1640 rok, Polska - 1816 rok, Kórnik - 1828 rok. Wnioskuję zatem, że pierwszy egzemplarz cypryśnika błotnego posadzono w Kórniku 191 lat temu.
W Arboretum Kórnickim cypryśników błotnych naliczyłam osiem. Drzewo należy do rodziny cyprysowatych i pochodzi z południowo-wschodniej Ameryki Północnej (od Wirginii do Meksyku) gdzie rośnie na bagnach i terenach zalewanych wodą. Wykształca charakterystyczne korzenie oddechowe - pneumatofory, które wyrastają pionowo nad powierzchnię gruntu z korzeni podziemnych. Umożliwiają one dostęp powietrza do systemu korzeniowego rozrastającego się w bagiennej glebie w warunkach beztlenowych oraz kotwiczą drzewo w bagnistym terenie. Dawniej Indianie z pneumatoforów robili ule.
Korona cypryśnika jest regularna i gęsto ugałęziona, a pień pokryty włóknistą, cienką, brozowoczerwoną korą. Pędy zróżnicowane są na długopędy i krótkopędy. Igły są miękkie, jasnozielone, długości 5-17 mm, ułożone skrętolegle. Jesienią przebarwiają się na rudobrązowo i odpadają wraz z krótkopędami. Niepozorne kwiaty pojawiają się w marcu i kwietniu. Niewielkie, kuliste szyszki sklejone czerwoną, aromatyczną żywicą dojrzewają jesienią.
To oryginalne drzewo iglaste rzadko spotykane jest w naszych parkach.
Jak dobrze zrozumiałam z treści na tabliczce, roślinę opatrzono numerem inwentarzowym 6370 z informacją na dole: Introdukcja - Europa - 1640 rok, Polska - 1816 rok, Kórnik - 1828 rok. Wnioskuję zatem, że pierwszy egzemplarz cypryśnika błotnego posadzono w Kórniku 191 lat temu.
Na terenie podmokłym zadomowiła się metasekwoja chińska (Metasequoia
glyptostroboides), która podobnie jak cypryśnik
błotny należy do rodziny
cyprysowatych, a ponieważ często występuje nad rzekami i na terenach
podmokłych nazywa się ją modrzewiem
wodnym. Na pierwszy rzut oka łatwo jest ją pomylić z cypryśnikiem, no
chyba, że rośną obok siebie tak jak nad brzegiem stawu w Arboretum Kórnickim.
Mimo, iż liczba obu gatunków jest tu porównywalna, to tylko w jednym miejscu tworzą
parę.
W Chinach, w naturalnych warunkach, metasekwoja dorasta do pięćdziesięciu metrów. Jej kora pnia łuszczy się strzępiastymi pasmami, a pędy ułożone regularnie, naprzeciwlegle, zróżnicowane są na drewniejące długopędy i niedrewniejące krótkopędy, które opadają jesienią wraz z igłami. Jesienią igły przebarwiają się na kolor pomarańczowobrązowy. Szyszki okrągłe, około 2 centymetrów zwisają na gałązkach bocznych i po wysypaniu nasion opadają.
W Chinach, w naturalnych warunkach, metasekwoja dorasta do pięćdziesięciu metrów. Jej kora pnia łuszczy się strzępiastymi pasmami, a pędy ułożone regularnie, naprzeciwlegle, zróżnicowane są na drewniejące długopędy i niedrewniejące krótkopędy, które opadają jesienią wraz z igłami. Jesienią igły przebarwiają się na kolor pomarańczowobrązowy. Szyszki okrągłe, około 2 centymetrów zwisają na gałązkach bocznych i po wysypaniu nasion opadają.
Woda w parku dendrologicznym poprawia
znacznie jego walor krajobrazowy. W wodnym lustrze, w sierpniowym popołudniowym
słońcu rośliny z wielką uwagą przyglądają się swoim odbiciom.
W kórnickim arboretum znajduje się
duży staw i naturalna łąka, gdzie koszenie ogranicza się do jednorazowego
usunięcia roślin, które przeszły pełny cykl generatywny (kwitnienie i wydanie
nasion) oraz znaczną część rozwoju wegetatywnego. Na łące rosną między innymi
firletka, wiązówka, niezapominajka, kosaciec, kaczeniec, jaskry oraz liczne
trawy i sity.
W pobliżu dębu szypułkowego (Quercus robur) przysiadłam na ławce tylko do
zdjęcia.
Trochę dłuższy odpoczynek zrobiliśmy
sobie w ogrodzie z pokaźną kolekcją hortensji
bukietowych (Hydrangea paniculata) odmian 'Renhy' 'Rendia' 'Kolmavesu' 'Jane'
'Bulk' 'Lime Light' 'Dolprim', hortensji
krzewiastej (Hydrangea arborescens) 'Annabelle', hortensji otulonej (Hydrangea involucrata) i hortensji ogrodowej. Być może jakąś odmianę pominęłam.
Po długim spacerze siły regenerowałam w pozycji horyzontalnej, na dość wygodnej ławce wydłubanej w pniu drzewa.
Po długim spacerze siły regenerowałam w pozycji horyzontalnej, na dość wygodnej ławce wydłubanej w pniu drzewa.
W niespełna miesiąc po naszej
wizycie, 27 sierpnia, nad Kórnickim Arboretum przeszła wichura, która połamała
wiele drzew.
Staw
Białej Damy chyba ze względu na suche lato przypominał bajorko pokryte
zielonym kożuszkiem fitoplanktonu.
W jadalni kórnickiego Zamku wisi
portret Teofili z Działyńskich
Szołdrskiej-Potulickiej
(1714-1790), legendarnej Białej Damy,
która w Kórnika się urodziła i w Kórniku zmarła.
Małgorzata Potocka (Biblioteka Kórnicka PAN) z kórnickiego Zamku mówi, że znane są różne wersje legendy o Białej Damie.
Jedna opowiada o tym, że jest ona dobrym, opiekuńczym duchem zamku.
Według innej przypowieści Biała Dama zazna spokoju dopiero, kiedy odnaleziony zostanie skarb. - Jaki skarb? - Skarb diabła.
Ta legendarna historia zaczęła się od tego, że mieszkańcy Kórnika nie mieli cegieł na budowę kominów. Biała Dama też ich nie miała, ale przypomniała sobie, że posiada mniejszy zamek w miejscowości Mościenica, który był jej niepotrzebny i postanowiła go rozebrać. Problem w tym, że w zamku mieszkał diabeł. Jak wszyscy wiemy, diabły dwa razy w roku opuszczają swoje kryjówki. W Wielki Piątek, kiedy muszą wysłuchać męki pańskiej oraz w Noc Świętojańską, kiedy idą się bawić i robią niekoniecznie dobre rzeczy. Wtedy właśnie zamek ten rozebrano i kiedy diabeł wrócił jego domu już nie było, podobnie jak i schowanego tam skarbu. O całe zło oskarżył Białą Damę, na którą rzucił klątwę. I tak, dopóki ten skarb nie zostanie odnaleziony, to dusza Białej Damy będzie musiała pokutować.
Biała Dama była też posądzana, przede wszystkim przez swojego byłego męża, o liczne romanse, między innymi z pastorem z Bnina, proboszczem z Kórnika, a także z ogrodnikiem. W legendzie o niej pojawia się więc i taki motyw, że każdej nocy w ogrodzie czeka na nią czarny jeździec i to właśnie z nim objeżdża swoje posiadłości.
- Kim jest ten jeździec? - Biała Dama z pewnością była osobą oryginalną. W swoim otoczeniu miała ciemnoskórego chłopca, hodowała wielbłądy, a w białych sukniach chodziła dlatego, by sprawdzić czy wszystko na zamku jest dokładnie posprzątane.
Z obrazu schodzi co noc. Zeskakuje na stół, a potem na podłogę. Spostrzegawczy turyści mogą zobaczyć ślady jej obcasów na drewnianej posadzce. W nocy można też usłyszeć jej rozmowy z czarnym rycerzem. Czasami w jej dawnym pokoju widać zapalone światło.
Teofila z Działyńskich dwukrotnie wychodziła za mąż. Jej pierwszym mężem był Stefan Szołdrski, starosta łęczycki. Z trojga ich dzieci przeżył tylko Feliks, późniejszy założyciel Nowego Tomyśla. Po śmierci męża, Biała Dama związała się z osiem lat młodszym Aleksandrem Potulickim, starostą borzechowskim. Ponoć była to wielka miłość, ale z czasem Teofila zaczęła oskarżać męża o alkoholizm, zdrady i o okropny charakter, a on mówił o jej zbyt mocnym charakterze i też wypominał zdrady. Związek nie przetrwał, ale być może przyczyną rozwodu było jednak zupełnie coś innego…
Z małżeństwa tego urodziła się dziewczynka o imieniu Karolinka. Biała Dama nie wiadomo dlaczego postanowiła zahartować córkę i zadecydowała, że przez dziewięć lat córeczka będzie mieszkać na podzamczu. Niestety, Karolinka tego wieku nie dożyła. Zmarła mając osiem lat na poważne powikłania po przebytych przeziębieniach i zapaleniu płuc. I tę rodzinną tragedię również zarzucał jej ówczesny mąż.
Teofila świetnie zarządzała majątkiem, ale jako matkę trudno ją chwalić. Bardzo dobrze traktowała i była tolerancyjna dla Żydów i ewangelików, nazywanych wówczas innowiercami. Sprowadzała też Olędrów, zniosła pańszczyznę i pomagała chłopom. Ci ostatni ustawiali się nawet w kolejkach, by zamieszkać na terenach przez nią zarządzanych. A w swoim posiadaniu miała nie tylko Kórnik, ale też Bnin, Radzewo, Radzewice, Czmoń, Czmoniec czy Borówie.
(źródło: https://powiat.poznan.pl/biala-dama-nadal-straszy/ ).
Zamek w Kórniku, to jeden z najciekawszych i najwspanialszych obiektów okolic Poznania. Pokażę go nie w całej krasie, bowiem jedną jego część zasłaniały rusztowania.
Małgorzata Potocka (Biblioteka Kórnicka PAN) z kórnickiego Zamku mówi, że znane są różne wersje legendy o Białej Damie.
Jedna opowiada o tym, że jest ona dobrym, opiekuńczym duchem zamku.
Według innej przypowieści Biała Dama zazna spokoju dopiero, kiedy odnaleziony zostanie skarb. - Jaki skarb? - Skarb diabła.
Ta legendarna historia zaczęła się od tego, że mieszkańcy Kórnika nie mieli cegieł na budowę kominów. Biała Dama też ich nie miała, ale przypomniała sobie, że posiada mniejszy zamek w miejscowości Mościenica, który był jej niepotrzebny i postanowiła go rozebrać. Problem w tym, że w zamku mieszkał diabeł. Jak wszyscy wiemy, diabły dwa razy w roku opuszczają swoje kryjówki. W Wielki Piątek, kiedy muszą wysłuchać męki pańskiej oraz w Noc Świętojańską, kiedy idą się bawić i robią niekoniecznie dobre rzeczy. Wtedy właśnie zamek ten rozebrano i kiedy diabeł wrócił jego domu już nie było, podobnie jak i schowanego tam skarbu. O całe zło oskarżył Białą Damę, na którą rzucił klątwę. I tak, dopóki ten skarb nie zostanie odnaleziony, to dusza Białej Damy będzie musiała pokutować.
Biała Dama była też posądzana, przede wszystkim przez swojego byłego męża, o liczne romanse, między innymi z pastorem z Bnina, proboszczem z Kórnika, a także z ogrodnikiem. W legendzie o niej pojawia się więc i taki motyw, że każdej nocy w ogrodzie czeka na nią czarny jeździec i to właśnie z nim objeżdża swoje posiadłości.
- Kim jest ten jeździec? - Biała Dama z pewnością była osobą oryginalną. W swoim otoczeniu miała ciemnoskórego chłopca, hodowała wielbłądy, a w białych sukniach chodziła dlatego, by sprawdzić czy wszystko na zamku jest dokładnie posprzątane.
Z obrazu schodzi co noc. Zeskakuje na stół, a potem na podłogę. Spostrzegawczy turyści mogą zobaczyć ślady jej obcasów na drewnianej posadzce. W nocy można też usłyszeć jej rozmowy z czarnym rycerzem. Czasami w jej dawnym pokoju widać zapalone światło.
Teofila z Działyńskich dwukrotnie wychodziła za mąż. Jej pierwszym mężem był Stefan Szołdrski, starosta łęczycki. Z trojga ich dzieci przeżył tylko Feliks, późniejszy założyciel Nowego Tomyśla. Po śmierci męża, Biała Dama związała się z osiem lat młodszym Aleksandrem Potulickim, starostą borzechowskim. Ponoć była to wielka miłość, ale z czasem Teofila zaczęła oskarżać męża o alkoholizm, zdrady i o okropny charakter, a on mówił o jej zbyt mocnym charakterze i też wypominał zdrady. Związek nie przetrwał, ale być może przyczyną rozwodu było jednak zupełnie coś innego…
Z małżeństwa tego urodziła się dziewczynka o imieniu Karolinka. Biała Dama nie wiadomo dlaczego postanowiła zahartować córkę i zadecydowała, że przez dziewięć lat córeczka będzie mieszkać na podzamczu. Niestety, Karolinka tego wieku nie dożyła. Zmarła mając osiem lat na poważne powikłania po przebytych przeziębieniach i zapaleniu płuc. I tę rodzinną tragedię również zarzucał jej ówczesny mąż.
Teofila świetnie zarządzała majątkiem, ale jako matkę trudno ją chwalić. Bardzo dobrze traktowała i była tolerancyjna dla Żydów i ewangelików, nazywanych wówczas innowiercami. Sprowadzała też Olędrów, zniosła pańszczyznę i pomagała chłopom. Ci ostatni ustawiali się nawet w kolejkach, by zamieszkać na terenach przez nią zarządzanych. A w swoim posiadaniu miała nie tylko Kórnik, ale też Bnin, Radzewo, Radzewice, Czmoń, Czmoniec czy Borówie.
(źródło: https://powiat.poznan.pl/biala-dama-nadal-straszy/ ).
Zamek w Kórniku, to jeden z najciekawszych i najwspanialszych obiektów okolic Poznania. Pokażę go nie w całej krasie, bowiem jedną jego część zasłaniały rusztowania.
Teren podzamcza od wschodu i zachodu zamykają
trzy zamkowe oficyny. Tylna elewacja oficyny wschodniej zwrócona była na
przyzamkowe podwórze gospodarcze. Zbudowana w 1755 roku miała architekturę, na
której wzorowano oficynę nad jeziorem, lecz nieco większą kubaturę. Jej
środkową część zajmowała stajnia mieszcząca 24 konie, przeważnie cugowe.
Oficyna nad jeziorem zwana Australią powstała około 1757 roku na polecenie Teofili.
Klaudynówkę, najmniejszą z oficyn wzniesiono w 1791 roku z przeznaczeniem na mieszkania. Według nie potwierdzonych źródłowo informacji miała się tam urodzić siostra Tytusa Działyńskiego, Klaudyna Potocka.
Oficyna nad jeziorem zwana Australią powstała około 1757 roku na polecenie Teofili.
Klaudynówkę, najmniejszą z oficyn wzniesiono w 1791 roku z przeznaczeniem na mieszkania. Według nie potwierdzonych źródłowo informacji miała się tam urodzić siostra Tytusa Działyńskiego, Klaudyna Potocka.
Nad jezioro Kórnickie nadciągała granatowa deszczowo-burzowa chmura,
która przerwała nasze zwiedzanie miasta i spacer brzegiem jeziora.
Na koniec kilka zdjęć prezentujących kórnicki
rynek z neobarokowym ratuszem i gotyckim kościołem pod wezwaniem Wszystkich
Świętych. Trzynawową, halową świątynię z fundacji Górków, ukończono w 1437
roku, którą po pożarze w 1836 przebudowano. Z tego czasu pochodzą fasada i
sklepienia. Na zewnętrznej ścianie fasady znajduje późnorenesansowy nagrobek
Andrzeja II Górki, kasztelana międzyrzeckiego, a w kaplicy kościoła nagrobek
klasycystyczny z czarnego marmuru Teofili Działyńskiej.
Zdjęć zewnętrznej bryły budowli nie robiłam, ze względu na rusztowania.
Zdjęć zewnętrznej bryły budowli nie robiłam, ze względu na rusztowania.
Już dzisiaj zapraszam do Rogalina...
Kórnik, 1 sierpnia 2019 roku
A to Ci ciekawe miejsca.:) Cudna relacja.
OdpowiedzUsuńJestem pełna podziwu Twojej znajomości gatunków drzew czy roślin:)
A Biała Dama - no cóż z diabłami lepiej nie igrać, a ten test to taki nie białej rękawiczki a białej sukni. :) Dobre :)
Zamek w Kórniku od lat jest na naszej liście oznaczony czerwoną gwiazdką, czyli że bardzo chcielibyśmy go zwiedzić.
Pozdrawiam Cię Ewuś bardzo serdecznie. Życzę wszystkiego dobrego.
Basiu, czerwona gwiazdka jak sądzę to priorytet u Ciebie. Czy są jeszcze gwiazdki innego koloru?
UsuńTeż byłam zdumiona testem białej sukni Teofili... Spryciula jedna...
Buziaki lecą do Ciebie Basiu, trzymaj się zdrowo :)
Czerwone - to te oczywiście pierwsze w kolejności.
UsuńMam takie miejsce zaznaczone w Polsce, no i w Europie trochę dalej.:)
Buziaki!
Tobie także życzę zdrowia.
Ojej! jaka piekna wycieczka ten Kornik trzeba bedzie odwiedzic, koniecznie! Arboretum nadzwyczajne i ucieszylam sie ,ze pokazalas cyprysik blotny, chce kupic trzy takie , oczywiscie nlodziutkie dla mego brata i jego wnuczat, kazde bedzie mial swoj cyprysik, jako,ze brat ma sadzawke w jej poblizu umyslilam sobie, ze takie cyprysiki to dobru pomysl, podobno pieknie sie przebarwiaja w jesieni, na rudo.
OdpowiedzUsuńAle moj zachwyt jest skierowany na hortensje pnaca w Twoim domu, to dopiero okazy, a hortensje pnace sa moja miloscia, nieodwzajemniona, posadzilam ja sobie w moim miniogrodku warszawskim a ona za nic nie chce zakwitnac, jest pieknie zielona i zdrowiutka, ale kffffiatuszkow niet, sciskam Ewuniu!
... Kórnik a przy okazji Rogalin i Puszczykowo...
UsuńA moje dwie hortensje były już tak ogromne, że trudno było przejść obok nich. Poobcinałam zatem wszystkie dolne gałęzie i wyprowadziłam długi pień. W ubiegłym roku mąż malował dach i wszystkie gałęzie z dachu również powycinał. Moje hortensje pnące mają dobre warunki, nie rosną w pełnym słońcu a ziemia jak wszędzie w moim ogrodzie jest kwaśna. Należy pamiętać jednak o tym, żeby przycinać ją teraz, bo wiosną płacze, wystarczy oderwać gałąź a wyleje wiadro łez. Twoją hortensję może można zmusić do kwitnienia poprzez niewielkie przycięcia. Ja tak zrobiłam ze swoją magnolią japońską. Wycięłam 1/3 i w tym roku, po ponad dwudziestu latach, zakwitła cała korona.
Pozdrawiam serdecznie :)
Po tym wpisie to już żona mi tego Kórnika nie daruje, od kilku lat namawia mnie na wycieczkę. Całkiem sympatyczne to miejsce a legendy bardzo ciekawe. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKolejny wpis dotyczyć będzie Rogalina i już dziś polecam Ci połączyć Kórnik z Rogalinem i Puszczykowem. Wczoraj przejrzałam ogrom materiału dotyczący rodziny Raczyńskich i ich rogalińskiego majątku. Niesamowite losy, i rodziny i majątku, obecnie zarządzanego przez fundację. Na łęgi rogalińskie wiele firm ma chrapkę. Mam nadzieję, tak jak i fundacja, że łęgi pozostaną nietknięte. Nie wyobrażam sobie, żeby tak cudna przestrzeń została zbudowana centrami handlowymi.
UsuńPozdrawiam serdecznie i zapraszam już wkrótce do rogalińskiego pałacu, ogrodów, parku i na łęgi :)
Świetny tytuł wpisu! Dzięki za bogate wiadomości i piękne zdjęcia kórnickiej flory:) Jednak największe wrażenie zrobiła na mnie Twoja prywatna hortensja:) Cudna! Nawet nie wiedziałam, że są takie gatunki:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie wrześniowo i weekendowo:)
W tym roku wszystkie drzewa i krzewy mocno przycinam, bowiem dają mi już za dużo cienia i robi się mniej przewiewnie. W ten sposób zyskuje też przestrzeń i większy porządek w ogrodzie. Więcej roślin jest przez to doświetlonych.
UsuńPozdrawiam serdecznie w ciepłe popołudnie :)
Ależ przepiękne te drzewa i aleje i zamek. Piękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńNigdy w Kórniku nie byłam - więc serdecznie Ci dziękuję za tę wycieczkę.
Pozdrawiam.
Zapraszam na kolejną wycieczkę już wkrótce... do Rogalina...
Usuńi pozdrawiam serdecznie :)
Prawda, że piękna jest nasza Polska cała ?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)