środa, 11 grudnia 2019

Licheń Stary. Kult Matki Bożej z białym orłem na piersi. Sanktuarium - źródło łask

    Historia o żołnierzu, który odnalazł Matkę Bożą
 
  Tomasz Kłossowski był bogatym dziedzicem, właścicielem pięknego pałacu i urodzajnej ziemi pod Izbicą Kujawską. Ze względu na udział w powstaniach i walkach niepodległościowych car rosyjski pozbawił go majątku i ziemi. Tomasz Kłossowski opuścił rodzinne strony i pojechał do Izabelina koło Lichenia gdzie wybudował kuźnię.

    W 1813 roku zaciągnął się do wojska i brał udział w słynnej Bitwie Narodów pod Lipskiem. To właśnie tam został poważnie ranny. Leżąc na obcej ziemi, świadomy tego, że najprawdopodobniej już nigdy nie powróci do swojego kraju wziął do ręki zawieszony na szyi medalik, zaczął gorąco się modlić i prosić Matkę Bożą, by go uratowała. W pewnej chwili przed rannym żołnierzem zjawiła się kobieta w koronie na głowie i złocistym płaszczu. Do piersi przyciskała białego orła. Spoglądając na leżącego u jej stóp żołnierza obiecała mu, że zdrowy powróci do swojej ojczyzny. Poleciła mu jednak, by odnalazł obraz z Jej wizerunkiem:
    - Dobrze mi się przypatrz, abym na tym obrazie wyglądała tak, jak mnie tu oglądasz. Umieścisz mój wizerunek w swych rodzinnych stronach. Naród mój będzie przed tym wizerunkiem się modlił i czerpał moc łask z moich rąk w najtrudniejszych dla siebie czasach.


    Tomasz wyzdrowiał, w 1814 roku powrócił do Izabelina. Cały czas pamiętał o prośbie, jaką skierowała do niego Matka Boża. Długo wędrował po całym kraju poszukując obrazu, takiego jak napotkana w objawieniu Pani. Ale nigdzie go nie znalazł.
    We wrześniu 1836 roku wybrał się na pielgrzymkę do Częstochowy. Był już w drodze powrotnej we wsi Lgota, gdy nagle przy jednym z drzew zobaczył modlących się pielgrzymów. Podszedł bliżej i zobaczył w kapliczce na gruszy niewielki obrazek Matki Bożej, przypominający dokładnie wizerunek Tej, której szukał od tylu lat. Natychmiast udał się do właściciela pola - niemieckiego protestanta, który za darmo dał mu ten obraz. Uradowany Tomasz powrócił do Izabelina, a cudem znaleziony obraz zawiesił we własnym domu.

   
Niewielki obrazek namalowany był na desce i nie wiadomo, kto był jego autorem. Późniejsze badania wykazały, że powstał najprawdopodobniej w połowie osiemnastego wieku. Wiele lat później historyk sztuki Jerzy Pietrusiński tak go opisał:
    Obraz ukazuje górną część postaci Maryi, z głową nieco zwróconą na lewo (a prawą, gdy się nań spogląda), jednocześnie pochylona ku dołowi. Przymknięte i spuszczone oczy nadają młodziutkiej i delikatnej twarzy o perłoworóżowej karnacji wyraz melancholijnego zamyślenia (może też przejęcia albo zadumy). Głowa Maryi okryta jest spływającą na ramiona szatą.
    Na brzegach tej szaty znalazły się symbole Męki Pańskiej. Po jednej: gwoździe, krzyż, włócznia, gąbka, naczynie do umycia rąk, ręka, która wymierzyła podwójny policzek, bicze, kości do gry, baranek paschalny. Po drugiej: podobizna Jezusa odbita na chuście Weroniki, kogut piejący trzy razy, drabina i kielich
.



    W 1844 roku kowal Tomasz Kłossowski poważnie zachorował. Bliski śmierci z nadzieją spoglądał na wizerunek Przenajświętszej Pani wiszący nad jego łóżkiem. Wśród ludzi przez długie lata krążyła opowieść o tym, że po twarzy Najświętszej Panienki spływają krople potu. Otarł je delikatnie, ale pot cały czas kapał na jego pościel. Zmęczony wysoką gorączką zasnął. Podczas snu, tak jak przed laty, ukazała mu się Matka Boża, prosząc, by Tomasz wyniósł obraz w miejsce publiczne.
    Gdy tylko powrócił do zdrowia pojechał do Konina, gdzie oprawił obraz. Potem udał się do grąblińskiego lasu i na jednej z sosen zawiesił drewnianą kapliczkę z obrazem. I tak, w 1844 roku, Matka Boża zawędrowała w miejsce, w którym już za kilka lat miały się dziać rzeczy niezwykłe. Ale Tomasz Kłossowski nie doczekał tego – zmarł 7 sierpnia 1848 roku.
    Dziś w Izabelinie tuż przy drodze prowadzącej do Lichenia stoi kaplica przypominająca o tym, że w tej miejscowości żył i pracował kowal Tomasz Kłossowski, dzięki któremu maleńki wizerunek Matki Bożej, Bolesnej Królowej Polski przywędrował w te strony.

    Ślady na piasku

    Grąblin był w tamtych czasach niewielką wioską liczącą 219 mieszkańców. Należał do majątku Kwileckich. Większą cześć tego majątku zajmował folwark, była też leśniczówka, w której mieszkał zarządca lasów, były wreszcie rozległe pola dworskie i włościańskie z widokiem na dolinę Warty. Przez środek lasu zwanego grąblińskim albo Dąbrówką, prowadziła droga z Grąblina do kościoła parafialnego w Licheniu. Mikołaj Sikatka - miejscowy pasterz, który każdego dnia w tym lesie wypasał bydło, szczególnie często odwiedzał zawieszoną na sośnie kapliczkę z obrazem.
    Mikołaj Sikatka urodził się 10 grudnia 1787 roku. Był najmłodszym z trójki dzieci Wojciecha i Magdaleny Sikaczów. W młodości służył u gospodarza Jana Pachlika w Grąblinie. W listopadzie 1810 roku ożenił się ze starszą od siebie o siedem lat Teklą Mielcarzówną. Po śmierci pierwszej żony ożenił się powtórnie z Kunegundą Jóźwiak, z którą miał dwóch synów.

   
Mikołaj lubił przychodzić do leśnej kapliczki. Pilnował tu porządku, grabił liście i modlił się. Był maj 1850 roku, zbliżało się południe. Bydło odpoczywało na łące, a Mikołaj swoim zwyczajem ukląkł na trawie by zmówić różaniec. W pewnej chwili zobaczył, że w jego stronę zbliża się jakaś kobieta. Ubrana była w długą, jasna suknię, na głowie miała białą chustę. Chciał zawołać, żeby kobieta nie podchodziła zbyt blisko, bo łąka w tym miejscu była wyjątkowo grząska, ale nim zdążył odezwać się kobieta stanęła przed nim i powiedziała:
    - Mikołaju! Ogłoś ludziom, że za ich grzechy zbliża się kara Boża. Zaraźliwa choroba będzie trapić całą ludność. Ludzie jak muchy będą padać nagłą śmiercią. Zachęcaj wszystkich do pokuty i modlitwy, gdy się nawrócą kary nie będzie. Zwłaszcza niech ludzie modlą się na różańcu, rozważając życie i mękę Pana Jezusa.
    Mikołaju proszę Cię, abyś udał się do sosny, na której wisi święty wizerunek. Zrób tam porządek, bo cały naród tu przyjdzie i moc łask czerpać będzie.

    Przestraszony cały zajściem Mikołaj wyzbierał suche liście, ogrodził drzewo kamieniami, a kapliczkę ozdobił zielenią i kwiatami. Bojąc się, że ludzie go wyśmieją nikomu nie powiedział o tym, co wydarzyło się tego dnia w grąblińskim lesie.

   
W kolejnych miesiącach Maryja jeszcze kilka razy ukazywała się Mikołajowi. W lipcu spotkał Ją przy sośnie, na której znajdował się obrazek zawieszony przez Tomasza Kłossowskiego. Zganiła wtedy Mikołaja, że nie wezwał ludzi do pokuty. Rozmawiała z nim o zarazie, która wybuchnie.
    - Gdy nadejdą ciężkie dni, ci którzy przyjdą do tego obrazu, będą się modlić i pokutować, nie zginą. Będę uzdrawiać chore dusze i ciała. Ile razy ten naród będzie się do mnie uciekał, nigdy go nie opuszczę, ale obronię i do swego serca przygarnę jak tego orła białego. Obraz ten niech będzie przeniesiony w godniejsze miejsce i niech odbiera publiczną cześć. Przychodzić będą do niego pielgrzymi z całej Polski i znajdą pocieszenie w swych strapieniach. Ja będę królowała memu narodowi na wieki.
    Miała też przepowiedzieć Mikołajowi, że jego żona umrze, gdy będzie wracała z lasu do domu. Tak się też stało: żona Mikołaja zmarła dwa lata później, gdy niosła drewno z lasu do domu.
    Ostatnie widzenie miało miejsce 15 sierpnia. Tym razem Matka Boża wyglądała inaczej niż zwykle - ubrana była jak królowa w biało-złocisty płaszcz ozdobiony na brzegach symbolami Męki Pańskiej. Do piersi przyciskała białego orła. Ponownie wezwała do porzucenia grzesznego życia, do pokuty, do codziennej modlitwy różańcowej. Poprosiła o zabranie jałmużny z przeznaczeniem na trzy msze święte.
    To właśnie podczas tego ostatniego spotkania - jak głosi tradycja - Maryja pozostawiła na piasku ślady swych stóp.


   
Mikołaj zrozumiał, że już dłużej nie może milczeć i o wszystkim opowiedział swemu proboszczowi księdzu Florianowi Kosińskiemu i miejscowemu sołtysowi. Ludzie, kiedy się o tym dowiedzieli poczęli się z niego wyśmiewać. Sprawą zainteresowały się też władze rosyjskie. Pod groźbą kary nakłaniano Mikołaja, by odwołał wszystkie swoje wcześniejsze zeznania złożone przed wójtem i naczelnikiem. Na drzewach, słupach i domach rozwieszono obwieszczenia, w których informowano, że pogłoski o objawieniu się Maryi są zwykłym oszustwem wymyślonym przez starca. Sikatka nie przestraszył się i nie odwołał ani jednego słowa. W tej sytuacji lekarz powiatowy uznał, że Mikołaj jest chory psychicznie. Kazał ogolić mu głowę, puszczać krew i osadzić w więziennym szpitalu. Mikołaj znosił wszystko z niezwykłą cierpliwością - jak głosi miejscowa legenda, Matka Boża chcąc dodać mu otuchy odwiedziła go więziennej celi.

    Nawróćcie się

    W 1852 roku w Polsce wybuchła epidemia cholery. Nie oszczędziła też mieszkańców Lichenia i Grąblina. W niektórych wioskach umierały całe rodziny. Wtedy właśnie ludzie przypomnieli sobie słowa, jakie skierowała do Mikołaja Matka Boża o zarazie, która miała nadejść.
    Tłumnie więc zaczęli gromadzić się w grąblińskim lesie przed jej wizerunkiem błagając o uzdrowienie.
    Mieszkańcy wsi Trzyborki zebrali pieniądze i przy drodze z Grąblina do Lichenia wybudowali Białą Kaplicę, do której 23 sierpnia 1852 roku przeniesiono wiszący do tej pory na sośnie niewielki wizerunek Najświętszej Pani.
                                  
                                       O Matko niepokalana
                                   Proś za nami  Panów Pana
                                    My Go też dzieci błagamy,
                                    Zmiłuj się Ojcze nad nami.

              Pieśń licheńska - Obraz Pani z Nieba Dworu - fragment


    Wieść o uzdrowieniach, które miały miejsce przed grąblińską kapliczką szybko rozeszła się po okolicy. Tłumy wiernych hojnie składały ofiary. Zdecydowano, że na miejscu objawień zbudują świątynię i przeniosą do niej cudowny obraz. Na to jednak nie zgodziły się władze kościelne, które ostatecznie podjęły decyzje o przeniesieniu wizerunku Matki Bożej z Białej Kaplicy do Lichenia, licząc na to, że w ten sposób uda się dokończyć rozpoczętą kilka lat wcześniej z inicjatywy Izabeli Kwileckiej budowę nowej świątyni, pod którą w 1845 roku miejscowy proboszcz ksiądz Florian Kosiński położył kamień węgielny. Uroczystość przeniesienia obrazu do drewnianej kaplicy cmentarnej, pełniącej chwilowo rolę kościoła parafialnego, odbyła się 29 września 1852 roku. Przybyły na nią tysiące pielgrzymów z całego kraju, duchowieństwo i władze świeckie. Żandarmeria carska pilnowała porządku.
    Mikołaj Sikatka jednak wciąż siedział w więzieniu, skąd wypuszczono go dopiero miesiąc później. Nie doczekał on też końca budowy nowego kościoła pod wezwaniem świętej Doroty, do którego 19 września 1857 roku przeniesiono obraz Matki Bożej Bolesnej, Królowej Polski. Mikołaj zmarł 21 kwietnia 1857 roku. Miał wówczas siedemdziesiąt lat. Jego grobowiec znajduje się w pobliżu dawnej kaplicy cmentarnej przebudowanej później na kościół pod wezwaniem Matki Boskiej Częstochowskiej.

   
Niewiele do dziś zachowało się dokumentów przypominających osoby Tomasza Kłossowskiego i Mikołaja Sikatki. Przez całe lata żywa jednak była tradycja, która sprawiła, że ludzie z pokolenia na pokolenie przekazywali sobie tę niezwykłą historię, jaka wydarzyła się w grąblińskim lesie. Wśród ocalałych zapisków pozostała pieśń Obraz Pani z Nieba Dworu opowiadająca o tych cudownych wydarzeniach.

    Jeszcze jeden cud

    Cudowny Obraz Matki Bożej Licheńskiej - zwany inaczej obrazem Matki Bożej Bolesnej, Królowej Polski - pozostał w kościele świętej Doroty aż do czasów wojny. W 1940 roku hitlerowcy aresztowali proboszcza parafii księdza Jana Przydacza, a kościół zamienili w salę wykładową i sypialnię Hitlerjugend. Niszczyli wszystko, co wpadło im w ręce: dokumenty, szaty liturgiczne, ołtarze, rzeźby. Jesienią 1942 roku zainteresowali się cudownym obrazem. Weszli do kościoła i zaczęli ciągnąc za linki, które uruchamiały mechanizm zasłaniający obraz. Ale linki zacięły się. Żandarmi szarpali, aż w końcu wezwali na pomoc organistę Bolesława Lisowskiego. Przerażony organista, któremu grożono śmiercią bezskutecznie próbował odsłonić cudowny wizerunek, lecz gdy Niemcy wyszli z kościoła Bolesław Lisowski jeszcze raz pociągnął za sznurek i bez żadnego trudu uruchomił mechanizm. Odczytał to jako nadzwyczajne zdarzenie i jeszcze tej samej nocy przy pomocy innych parafian wykradł obraz, by uchronić go przed zniszczeniem. Początkowo zawiesił go nad swoi łóżkiem w organistówce. Gdy jednak Niemcy zaczęli przeszukiwać domy, wywiózł obraz do Jana Kietlińskiego w Malińcu. Po zakończeniu wojny obraz powrócił do kościoła, w którym wisiał aż do 2006 roku. 2 lipca został uroczyście przeniesiony do licheńskiej bazyliki i umieszczony w ołtarzu głównym.

    Oddana Marianom w opiekę.
    W 1949 roku opiekę nad licheńskim sanktuarium powierzono Księżom Marianom.
    1 maja 1967 roku w tajemnicy przed władzami komunistycznymi, ksiądz Eugeniusz Makulski - w miejscu gdzie przed laty stała Biała Kaplica - postawił głaz z odciśniętymi śladami kobiecych stóp. Wszystko to odbywało się późnym wieczorem w obecności zaledwie kilkunastu mieszkańców Grąblina. Po dwóch dniach władze wszczęły dochodzenie w sprawie kamienia, ale po paru tygodniach wnikliwych przesłuchań, gróźb i szykan cała sprawa ucichła. Kamień pozostał.
Źródło: Licheń Grąbliński Las - Katarzyna Kolska Bróździak - Licheń 2008


Bazylika Najświętszej Maryi Panny Licheńskiej - największy kościół w Polsce

Wieża bazyliki - wysokość 141,5 m

Dwa tarasy widokowe na wysokości 98 i 114 m

Na tle wieży pomnik - Matka Boża i Tomasz Kłossowski

Objawienie Matki Bożej żołnierzowi Tomaszowi Kłossowskiemu

Przed bazyliką ogród z fontanną anioła

Kopuła bazyliki - średnica 25 m, wysokość 45 m

Bazylika od strony wschodniej

Portyk wschodni - czterej ewangeliści ustawieni na smukłych kolumnach przed wejściem

Zwieńczenie portyku wschodniego poświęcone jest Duchowi Świętemu

Wokół bazyliki

Dzwonnica z dzwonem Maryja Bogurodzica - wysokość 65 m

Portyk wschodni i postacie ewangelistów

Kolumny portyku wschodniego

Portyk wschodni i dzwonnica

Dzwonnica z największym dzwonem w Polsce

Tablice fundacyjne

Tablice fundacyjne


   
Ojciec Święty przyleciał do Lichenia w niedzielę, 6 czerwca 1999 roku o zachodzie słońca. Wysiadł na lotnisku usytuowanym koło budowanej wówczas bazyliki i papamobile wjechał na teren Sanktuarium. Papieża witali wówczas pielgrzymi i zespół Mazowsze. Następnego dnia, o godzinie piątej przeniesiono Cudowny Obraz Matki Bożej Licheńskiej do ołtarza zbudowanego na schodach powstającej bazyliki. Godzinę później rozpoczęła się msza święta koncelebrowana przez dwustu kapłanów mariańskich i około trzystu kapłanów diecezjalnych. Kwadrans po ósmej Ojciec Święty zwiedził świątynię, a następnie odprawił nabożeństwo, pobłogosławił budujący się kościół i zebranych na placu pielgrzymom. Po tej uroczystości poleciał do Bydgoszczy i Torunia, by wieczorem wrócić na nocleg do Lichenia.

    W licheńskiej bazylice znajduje się kaplica 108 Męczenników - w gronie tym, marianie: Jerzy Kaszyra (1904-1943) i Antoni Leszczewicz (1890-1943), którzy zginęli w płomieniach razem ze swoimi parafianami podczas pacyfikacji wsi Rosica na Białorusi. Jest także ksiądz Henryk Kaczorowski (1888-1942), który w 1915 roku przez dziewięć miesięcy zastępował proboszcza w Licheniu. Po wybuchu wojny został aresztowany przez gestapo i przewieziony do hitlerowskiego obozu koncentracyjnego Dachau. Został zagazowany w okolicach Linzu.
    Męczenników wyniósł na ołtarze Jan Paweł II podczas mszy beatyfikacyjnej 13 czerwca 1999 roku w Warszawie. Na ścianach kaplicy widnieją portrety Błogosławionych, a w ołtarzu obraz przedstawiający Chrystusa wśród Męczenników.




    Wejście główne do świątyni prowadzi przez kruchtę III Tysiąclecia. A oto część górna bazyliki.

Prezbiterium - ołtarz główny

Wysokość nawy głównej - 44 m

Szerokość nawy głównej z kaplicami bocznymi - 77 m

Pielgrzymi obchodzą dookoła ołtarz z Cudownym Wizerunkiem

Konfesja w kształcie baldachimu podtrzymywana przez kolumny ozdobione winnymi gronami

Górny poziom świątyni - około 3000 miejsc siedzących i 7000 stojących

Bogato zdobione wnętrze bazyliki

Pięcionawowa bazylika na planie krzyża

Szerokość w osi transeptów - 144 m

Fresk - koronacja Cudownego Obrazu 15 sierpnia 1967 r

Fresk - chrzest Mieszka I



Transept wschodni z trzema kaplicami

Transept wschodni - strona przeciwległa z kolejnymi trzema kaplicami

Nawa zachodnia

Organy imienia Sługi Bożego Jana Pawła II - łącznie 157 głosów, 12 323 piszczaczałki

Organy składają się z trzech samodzielnych instrumentów

Organy główne południowe

Organy nawy zachodniej - 51 głosów, 3712 piszczałek - najwyższa 530 cm

Organy główne - waga ok 50 ton, wysokość 13,25 m, 6577 piszczałek - najwyższa 783 cm

Organy wschodnie - 8 głosów, 183 piszczałki

Po lewej nawa wschodnia


Św Jadwiga modląca się przed podjęciem decyzji o chrzcie Litwy

Relikwiarz koronacyjny królowej Jadwigi ofiarowany przez siostry jadwiżanki z Krakowa

Kaplica świętej Jadwigi


Kaplica św Rodziny z freskiem wesele w Kanie galilejskiej

Kaplica świętej Rodziny

Święta Teresa

Święta Barbara

   
W dolnej części świątyni znajduje się kilka kaplic.
    Kaplica Świętej Trójcy
ma kształt rotundy i może pomieścić około 2500 osób.
   Kaplica 108 Męczenników II wojny światowej ma ponad tysiąc metrów kwadratowych powierzchni. Napis na marmurowej tablicy głosi:
    Błogosławionym Męczennikom Polskiego Narodu z lat 1939-1945 za wiarę w Boga, za wierność Kościołowi, za ofiarną miłość Ojczyzny, nasza wieczna pamięć, nasza głęboka cześć, nasza ogromna wdzięczność i ta kaplica dla nich poświęcona. Pokolenie Polaków z przełomu Tysiącleci.
    Obok kaplicy świętego ojca Stanisława Papczyńskiego, założyciela zakonu księży marianów,
znajduje się sala wystaw ze stałą ekspozycją poświęconą Całunowi Turyńskiemu.

   
Spacerując po bazylice, uwagę pielgrzymów niejednokrotnie przyciągają pamiątkowe tablice zdobiące jej ściany. Pierwsze tablice darczyńców zawisły już kilka lat po rozpoczęciu budowy. Dziś jest ich ponad dwadzieścia dwa tysiące.
 














    Sanktuarium Matki Bożej Licheńskiej to także ogromna przestrzeń pomiędzy bazyliką a kościołem świętej Doroty i Jeziorem Licheńskim.
   
W centralnej jego części wznosi się wybudowana z betonu i kamieni Golgota, wysoka na 25 metrów, z labiryntem przejść, grot, kapliczek, figur i płaskorzeźb. Nad całością góruje krzyż oraz postacie Matki Bożej i świętego Jana.

Widok na dom pielgrzyma Betlejem

Przed głównym wejściem do bazyliki od strony południowej

W stronę Golgoty

Ważniejsze wydarzenia wyryte na głazach kamiennych

Ważniejsze wydarzenia wyryte na głazach kamiennych


W głębi dom pielgrzyma Arka

Pomnik Jaworzniaków z figurą św Michała Archanioła

Staw z nenufarami

Kaplica Matki Bożej Licheńskiej

Kaplica Matki Bożej Licheńskiej



Pomnik Miłosierdzia Bożego dedykowany Pomordowanym Więźniom Politycznym

Pomnik Sybiraków

Pomnik pamięci żołnierzy AK

Ogrody w Sanktuarium

Dzwonnica z dzwonami od lewej: Józef, Piotr i Paweł

Dzwon Józef w momencie odlania był największym w Polsce

Najświętsze Serce Jezusa broń od złego...

Pomnik Trójcy Świętej

Dzwonnica bazyliki

Wejście do drugiej części Sanktuarium z Golgotą

Za bramą dom pielgrzyma


Golgota

Golgota

Ogrody Sanktuarium

Kaplica Mariańska

Wnętrze kaplicy Mariańskiej

Kaplica Mariańska

Błogosławiony ksiądz Jerzy Matulewicz

Kaplica Mariańska

Widok z progu kaplicy Mariańskiej

Kaplica ku czci błogosławionego ojca Honorata Kuźmińskiego




Kaplica Krzyża Świętego

Kościół Matki Bożej Częstochowskiej

   
Neogotycki kościół parafialny pod wezwaniem świętej Doroty
ucierpiał poważnie w czasie II wojny światowej. W latach 1977-1980 świątynia została przebudowana. Wymieniono prawie całe wyposażenie wnętrza oraz strop i dach świątyni. Wzniesiono strzelistą wieżę dzwonnicy oraz mniejsze wieżyczki i sygnaturki. Wnętrze nawiązuje do baroku. Kolejny generalny remont zaczął się we wrześniu 2006 roku. Odnowiony kościół został ponownie otwarty w czerwcu 2008 roku. 



















    Obok kościoła znajduje się dzwonnica dzwonu Jerzy, odlanego w 1989 roku z okazji czterdziestolecia pobytu księży marianów w Licheniu. Imię dzwonu, ważącego 5500 kg, upamiętnia biskupa wileńskiego błogosławionego Jerzego Matulewicza, odnowiciela zakonu marianów.
    Ufundowane wcześniej dzwony: Stanisław 450 kg, Michał 500 kg, Dorota-Antoni 950 kg, Maria 1200 kg i Jan Paweł II 2000 kg znajdują się w dzwonnicy z 1986.

















    Schodami prowadzącymi od kościoła świętej Doroty w dół, w kierunku jeziora dojdziemy do źródełka, które nie ma nic wspólnego z objawieniami Matki Bożej. Są jednak świadectwa konkretnych osób, które z wiarą powierzały się Bogu i doznały łaski uzdrowienia. Źródełko powstało z czysto praktycznego względu, aby można było z niego czerpać wodę, wcześniej pątnicy korzystali z wody z jeziora.



















    Sanktuarium Matki Bożej Licheńskiej opuściliśmy po godzinie osiemnastej. Mieliśmy to szczęście poruszać się po nim bez tłumów.  

   Licheń Stary, 2 sierpnia 2019 roku

13 komentarzy:

  1. Ależ dokładna relacja! Wszystko to robi wrażenie, ale dla mnie jest tam za dużo tego "naj". Nie wiem, czy Matce Boskiej to by się podobało. Miała piękny kościółek św. Doroty. Był w nim cudny klimat, ale go ogołocono, przerobiono i teraz jest nowoczesny i... klimat stracił. Ale to tylko moje zdanie:)
    Pozdrawiam serdecznie Ewuniu:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak pamiętasz Urszulo, byłam w pobliżu, a zatem do Lichenia wybrałam się z czystej ciekawości. Tyle się o tym Sanktuarium mówi, że przy okazji i ja tam się znalazłam, czego nie żałuję, bo na własne oczy zobaczyłam ten przeogromny blichtr. Zdecydowanie bardziej podobała mi się starsza część Lichenia z dostępem do jeziora.
      Myślę także, że las grąbliński posiada to sacrum, którego w tej ogromnej bazylice w moim odczuciu brakuje...
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  2. Ewuś, może na mnie posypią się gromy, ale przeraża mnie taki przepych kipiący złotem... Nie potrafię modlić się w takim miejscu.
    Opowiedziałaś pięknie o Licheniu, ale póki co nie chcę tam jechać.
    To całe bogactwo można by spożytkować inaczej.
    Czy naprawdę Bóg, Matka Boska potrzebują tego wszystkiego?
    Wiem, kiedyś też budowano monumentalne świątynie. Jednak żyjemy w innych czasach.
    Reasumując, Licheń kipie od złota, a tyle dzieci, dorosłych nie stać na leczenie czy godne życie...
    Coraz bardziej buntuje się moja zbolała dusza.
    Historia Lichenia ciekawa, owszem, ale współcześnie jest to dla mnie bardziej biznes pielgrzymkowy aniżeli miejsce święte...
    Oczywiście nikt nie musi się ze mą zgadzać, to moje osobiste odczucia...
    Pozdrawiam Cię serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu, jakże mogłabym sypać na Ciebie gromy.
      W przeciągu ośmiu i pół roku tworzenia tego bloga opisałam wiele świątyń, i tych katolickich, i tych prawosławnych, i tych greckokatolickich, i tych protestanckich, a nawet i meczetów i nieraz podkreślałam, że w tak wielkich sanktuariach się nie odnajduję, preferuję małe wiejskie "kościółki z duszą", a że moim ulubionym stylem jest gotyk to już inna rzecz.
      W tym poście jak zauważyłaś nie wyrażam swojej opinii, odbiór treści i ocenę pozostawiam Czytelnikowi.
      Jadąc do Lichenia byłam ciekawa kultu Matki Bożej Licheńskiej, bo wcześniej na ten temat prawie nic nie wiedziałam.
      Myślę także, że to bogactwo jest jakimś wyrazem "zapotrzebowania wiernych" na tak wielkie przedsięwzięcie jakim jest bazylika licheńska. Świadczą o tym między innymi tablice fundacyjne - duży zastrzyk finansowy - których jest już ponad dwadzieścia dwa tysiące.
      O tym czym jest dla mnie wiara pisałam w wielu postach, chociażby w poście "Wyznanie wiary - Ziemia Święta - część I" (https://ewa-naprzeciwszczciu.blogspot.com/2013/08/wyznanie-wiary-ziemia-swieta-czesc-i.html), który pociągnął za sobą, jak mi się wydaje, aż dziesięć rozważań o Ziemi Świętej...
      Ech! Basiu! Chyba powinnam policzyć te wszystkie świątynie, które opisałam i które mam jeszcze w zanadrzu. Lubię je zwiedzać - dla mnie to też takie darmowe galerie sztuki sakralnej...
      Buziaki i życzenia zdrowia :)
      Cieszę się, że wróciłaś już do blogowej społeczności :)

      Usuń
    2. Tak właśnie odebrałam ten post, po prostu opisujesz, zresztą bardzo ciekawie, znane miejsce kultu Matki Boskiej w Polsce.
      Też wolę małe, skromne kościółki, pachnące drewnem i taką niezwykłą aurą.
      I także lubię zwiedzać kościoły, jednak nie we wszystkich odnajduję ducha wiary...
      Wiary, której ciągle poszukuję.
      Ewuś ciągle jestem w blogosferze z doskoku. Codziennie odwiedzam po kilka blogów. Mam sporo zaległości w pracy i w domu. I jeszcze nie jest tak jak powinno... Ale nie będę narzekać.
      Z całego serca życzę Ci zdrowia. Moc uścisków i buziaków.

      Usuń
  3. W Licheniu byłam tylko jeden raz, ale ta wizyta zapadła mi w serce.
    I choć dla modlitwy wybieram małe, skromne świątynie, to muszę przyznać, że nowa świątynia licheńska wzbudziła mój zachwyt. Piękno przybliża do Boga...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu, tak mało słów, a tyle treści. Piękny komentarz.
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  4. Ewuniu, byłam dwu lub trzy krotnie w Licheniu. Przeżyłam bardziej nawiedzenie w starym kościółku i w lasku niż późniejsze w tej wielkiej świątyni.
    Teraz zainteresowała mnie w tym poście fotografia tablicy Gintowt- Dziewiałtowskich (nagrobkowej czy upamiętniajacej? Chyba to drugie?) Nie zainteresowałaby mnie dłużej wtedy, gdybym wówczas ją spotkała, bo nazwisko nic by mi nie mówiło. Pochyliłabym sie na pewno z modlitwą nad nimi. Teraz jednak to już mam inne podejście. To kuzyni mojego zięcia. Wybacz,Ewuniu, ale skopiowałam tę fotkę, aby mój wnuk, który nosi to samo nazwisko miał z kogo brać przykład. Rodzice jego byli 2 lata temu w Licheniu, ale tego pomnika nie spotkali, bo też o tym nie wiedzieli, że tam istnieje. Czy możesz bliżej określić jego miejsce?
    Pozdrawiam Ciebie, Ewuniu, i Twoją rodzinkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tereniu, to miłe, że po pierwsze: tak wnikliwie przeglądasz moje posty, a po drugie: że mogłam się przyczynić do odnalezienia "kawałka historii" dotyczącej Twoich bliskich.
      Szukałam na Twoich blogach adresu mailowego, ale nie ma go tam. Jeśli mi go wyślesz, przyślę Ci nieco większy fragment pomnika, który znajduje się w części z Golgotą w "Warszawa oskarża".
      (mój adres ewa.klimaszewska@gmail.com )
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  5. Sporo ciekawych informacji tym bardziej, że o Licheniu każdy słyszał. Ja byłem tam przejazdem wracając z jakiejś podróży służbowej, a więc krótko ale o wiele bardziej podobał mi się kościół św. Doroty aniżeli bazylika. Pozdrawiam i życzę miłej niedzieli :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stara część wsi ma swój klimacik, jest bardziej "ciepła".
      Moja przyjaciółka była tam w lutym i opowiadała, że z murów bazyliki ciągnie chłód nie do wytrzymania przenikający przez kilka warstw ubrań.
      W takiej przestrzeni trudno o kontakt z drugim człowiekiem, a tym bardziej z Bogiem.
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
    2. Ewuniu, już podaję adres e.mail: mariateresa9876gmail.com

      Usuń
    3. Tereniu, coś jest nie tak z Twoim adresem. Próbowałam wysłać obiecane zdjęcie i niestety pojawia mi się komunikat, że powinnam sprawdzić czy adres poprawnie jest napisany.
      Pozdrawiam :)

      Usuń