czwartek, 4 czerwca 2020

Postmodernistyczna architektura Yanowsky’ego i Bofilla w Noisy-le-Grand

    Do podparyskiej miejscowości i gminy Noisy-le-Grand, z dworców stolicy Francji, można dostać się na kilka sposobów, pociągami RER A i RER E, lub jedną z dwunastu linii autobusowych RATP a także własnym środkiem transportu - najszybciej autostradą A4. Za kilka lat przewiduje się oddać do użytku trzy połączenia paryskiego metra, linię 15, linię 16 i przedłużenie linii 11 oraz kolejne dwa połączenia autobusowe. Taka mnogość środków transportu świadczy o wielkości gminy, najbardziej zaludnionej na terytorium Marne-la-Vallée i Grand Paris-Grand Est - 68 183 mieszkańców według spisu w 2017.
    W linii prostej z centrum Paryża na wschód do Noisy-le-Grand to niespełna 15 kilometrów. Miasto leży na lewym brzegu rzeki Marny, która przepływa przez północną jego część.

   
Według legendy, rozgłaszanej przez księdza Lebeufa, Rzymianie z podbitej Galii posadzili na tym terenie wiele drzew orzechowych i stąd wzięła się nazwa miejscowości Noisy - łacińska nazwa orzecha włoskiego brzmiała pierwotnie nux,
nucis (noix) Gallica, czyli orzech galijski.
    Nie jest jednak pewne czy etymologia nazwy miasta ma coś wspólnego z orzechem włoskim, drzewem rozpowszechnianym w całej Europie przez starożytnych Rzymian.
    Dodatkowe określenie le-Grand wydaje się być uzasadnione zasięgiem miasta bądź faktem, że Noisy w okresie średniowiecza było posiadłością królewską.
    Nie ulega natomiast wątpliwości, że miasto jest miastem starym, znanym już w szóstym wieku, w którym rezydowali Merowingowie (dynastia królów panująca w państwie frankijskim w latach 481-751).

   
Celem mojej wizyty w Noisy-le-Grand, nie była jednak ani jego historia, ani jego historyczna zabudowa. Interesowały mnie postmodernistyczne budowle.

   
W latach osiemdziesiątych ubiegłego stulecia Noisy-le-Grand doświadczyło silnego napływu ludności z Czarnej Afryki, głównie z Senegalu, Mali i Wybrzeża Kości Słoniowej a także rodzin z Maghrebu (Maroka i Algierii) i Portugalii. Zamieszkała tu także duża społeczność Antylczyków z Gwadelupy, Martyniki i Haiti, a także pięć tysięcy Azjatów z Chin, Wietnamu, Laosu i Kambodży, którzy przybyli tu w latach siedemdziesiątych. W ostatnim czasie przedmieścia Paryża odnotowały kolejny duży napływ uchodźców z Europy Wschodniej, głównie Romów i Czeczenów.

   
W 2005 roku we Francji podczas zamieszek wywołanych przez ludność pochodzenia imigracyjnego podpalonych zostało tysiące samochodów, w płomieniach stanęło kilka szkół, poczta, centrum handlowe, przedszkole i ośrodek sportowy. W Noisy-le-Grand podpalony został budynek gimnazjum
Butte Verte, który to po wcześniejszym pożarze w 1995 odbudowano. Nowy budynek oddano do użytku w 2011 roku.

   
Inne, tragiczne w skutkach wydarzenie, miało miejsce latem 2019, kiedy to mężczyzna zdenerwowany zbyt długim czekaniem na zamówioną kanapkę wyciągnął broń, strzelił do pracownika restauracji i uciekł z lokalu. Mimo pierwszej pomocy, której udzielili koledzy postrzelonego i szybkiej reakcji służb, 28-letniego mężczyzny nie udało się uratować. Nie udało się też zatrzymać napastnika. Brytyjska gazeta Daily Mail pisała, że Noisy-Le-Grand to jedno z tych paryskich przedmieść, opanowanych przez przestępców.

   
W Noisy-le-Grand jest kilka kościołów i kaplic rzymskokatolickich,
kilka meczetów, trzy świątynie protestanckie i jedna synagoga.

   
Przypomnę, że po roku tysiąc dziewięćset sześćdziesiątym, kiedy to Paryż począł pękać w szwach, postanowiono kontrolować i regulować zaludnienie regionu poprzez budowę kilku nowych miast. Etykietę pierwszego nowego miasta otrzymało Saint-Quentin-en-Yvelines, o którym pisałam
tutaj i tutaj.
    Do współtworzenia współczesnej architektury w Noisy-le-Grand zaproszono dwóch hiszpańskich architektów, reprezentantów postmodernizmu, Katalończyka Ricardo Bofilla, autora wielu hoteli, budynków mieszkalnych, biurowych i użyteczności publicznej, głównie w Hiszpanii i Francji, mającego na swoim koncie ponad pięćset projektów oraz urodzonego w Samarkandzie Manuela Núñeza Yanowsky’ego.

   
Do Noisy-le-Grand pojechaliśmy w połowie października ubiegłego roku, z Paryża szybkim metrem linią RER A. Wysiedliśmy na dworcu Mont dEst, w pobliżu hotelu
Holiday Inn Paris, który jak sądzę cieszy się dużym powodzeniem ze względu na bliskość Parku Disneya.


    Stamtąd mieliśmy już tylko kilka kroków do Jardin des Sources, ogrodu otwartego w grudniu 2008 dla mieszkańców le Pavé-Neuf, postmodernistycznego osiedla oddanego w 1985 roku. Twórcą kompleksu o nazwie les Arènes de Picasso liczącego 540 mieszkań, żłobek, szkołę średnią i inne obiekty szkolne oraz sklepy był Manuel Núñez Yanowsky.

   
Zatrzymajmy się na chwilę w Jardin des Sources (ogrodzie źródlanym), z przestrzenią dla dzieci w wieku 3-7 lat i przestrzenią z niezwykłą różnorodnością gatunków pochodzących z pięciu kontynentów - trzysta drzew, cztery tysiące krzewów na powierzchni jednego hektara w czterech obszarach:
- Fontaine du levant - świeżość wschodu ze śliwkami japońskimi i
  tamaryszkami
- Fontaine de l’adret - z ciepłym klimatem śródziemnomorskim,
  nasłoneczniony, z parasolowatymi piniami, lawendą, bzami
- Fontaine du couchant - wilgotność o zachodzie, z kameliami i
  magnoliami
- Nymphée ou l'oubac - z brzozami i czarną sosną.



























    W jednym ze zbiorników wodnych odbija się dwudziestopięciometrowa wieża rzymskokatolickiego kościoła Saint-Paul-des-Nations. Prostą, pozbawioną dekoracji białą bryłę doświetla osiem prostokątnych, wąskich okien witrażowych oraz okrągły dachowy świetlik nad prezbiterium.
    Bardzo miły mężczyzna, spotkany w przedsionku, opiekujący się kościołem, otworzył nam zamknięte na klucz drzwi, zapalił światła, zaprosił do wnętrza i opowiedział o społeczności nie tylko wyznania rzymskokatolickiego.

   
Świątynia poświęcona świętemu Pawłowi z Tarsu - Apostołowi Narodów - Apostołowi Pogan, nawróconemu faryzeuszowi, znajduje się na terenie osiedla le Pavé-Neuf ze wspomnianymi wyżej les Arènes de Picasso autorstwa Manuela Núñeza Yanowsky’ego.













    Zwarta zabudowa, za wyjątkiem przerwy w południowej części, otacza ośmiokątny plac Pabla Picassa przeciętego dwiema osiami północ-południe i wschód-zachód. Na osi wschód-zachód w krańcowych punktach znajdują się dwa budynki w kształcie cylindrów zwane camembertami. Widać je z różnych punktów miasta. Betonową architekturę urozmaica zieleń i zbiorniki wodne z wodotryskami.

















    Z placu Pabla Picassa wychodzimy na square Constantin Belmont. Przechodzimy obok Collège Victor Hugo na mail Federico García Lorca.









     Mijając square Henri Matisse zatrzymujemy się na placu Louisa Aragona z dziwacznym monumentem Sarabanda dla Picassa (sarabanda - powolny taniec dworski, pochodzenia prawdopodobnie perskiego rozpowszechniony w Hiszpanii od początku XVI wieku, tańczony także w Anglii i Francji; ze względu na przesycone erotyką pozy tańczących, pozostawał przez wiele lat tańcem zabronionym w katolickiej Hiszpanii - wiki).
    Dzieło to, w latach 1985-1988, wykonał hiszpański rzeźbiarz Miguel Ortiz Berrocal (1933-2006). Trudno jest odczytać wszystkie wyrazy opisujące ten monument. Niektóre z nich są zatarte, niewyraźne. Nie mniej jednak udaje mi się rozszyfrować większość liter wyrytych na kamiennych tablicach umieszczonych na postumencie.
    Cztery figury kobiece, zdeformowane według zasady anamorfozy, we włosach mają wpięte medaliony, na których znajdują się:
- autoportret Picassa z 1907
- Picasso według amerykańskiego fotografa i reportera wojennego
  Davida Douglasa Duncana
- architekt Manuel Núñez Yanowsky, twórca Pavé-Neuf
- Miguel Ortiz Berrocal, z żoną i dwójką dzieci, którzy wspierali to
  monumentalne przedsięwzięcie.
   Anamorficznemu obrazowi nagich kobiet o obfitych kształtach stojących na kamiennych kulach przyglądałam się pod różnym kątem - efekt tego oglądu widać na zdjęciach. 

















      Avenue Pavé-Neuf dochodzimy do jeziorka CUR, gdzie chwilę odpoczywamy.




    Z wolna zataczamy krąg w kierunku dworca RER przechodząc betonową kładką nad ruchliwym bulwarem Mont dEst








      Z górnego przejścia z półokrągłymi wykuszami rozpościera się piękny widok na cylindryczny budynek kompleksu les Arènes de Picasso, zbiornik wodny z fontanną o siedmiu dyszach tryskających wodą, hotel Holiday Inn Paris oraz centrum handlowe les Arcades, za którym widać dachy les espaces d'Abraxas, kolejnego kompleksu postmodernistycznych budynków projektu Ricarda Bofilla.



















     Budynki mieszkalne Abraxas są bardzo podobne do tych wcześniej przeze mnie prezentowanych na blogu, jak Sourderie - zwane przez Bofilla Wersalem dla ludu tutaj.
   
W celu uzupełnienia wiedzy architektonicznej o postmodernistycznych dziełach Katalończyka proponuję krótki film, na którym z lotu ptaka widać nie tylko espaces d'Abraxas - nazwanym tym razem pałacem dla ludu, ale również Arènes de Picasso z charakterystycznymi cylindrycznymi budynkami zwanymi camembert.



Noisy-le-Grand, 15 października 2019 roku

6 komentarzy:

  1. Na pewno robi wrażenie! Nietypowa, oryginalna, ładnie wkomponowana w otoczenie, ze stawami, miejscami do odpoczynku i placami dla dzieci. Ale ja wolę tę starszą architekturę i klimat poprzednich odwiedzanych przez Was miast.
    Jednak dzięki Ewuniu za pokazanie, że takie cuda też istnieją.
    Miłego weekendu Wam życzę:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niewątpliwie największym atutem tych betonowych osiedli są skwery, ogrody i parki ze zbiornikami wodnymi, różnorodną roślinnością i całą pomysłowością twórców tych zielonych przestrzeni.
      Tak naprawdę nie potrafię określić swoich preferencji architektonicznych. Betonowe osiedla mimo starań architektów wydają mi się zbyt ciężkie, chociaż na przykład Ricardo Bofill wystrzeliwuje swoje budynki w niebo i tym samym sprawiają wrażenie lekkości...
      Jedno jest pewne Urszulko, nigdy nie chciałabym mieszkać w blokowisku, może przejściowo, ale nie na stałe. Mój dom to nienowoczesny budynek, ale go lubię, bo tworzyłam go własnymi rękoma. Gdybym miała fundusze postawiłabym sobie nowe bardzo nowoczesne lokum, z dużą ilością szklanych płaszczyzn wychodzących na ogród... marzenia, marzenia, marzenia...
      ... i buziaki dla Ciebie :)

      Usuń
  2. Nie znam się na współczesnej architekturze, więc się nie wypowiadam. Mi się albo coś podoba, albo nie. Kilka pokazanych obiektów należy do tej drugiej grupy.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak naprawdę, to ja na żadnej architekturze się nie znam. Lubię zwiedzać, określać style i na ogół wszystko mnie interesuje, a kiedy już napatrzę się na ten bądź co bądź niezwykle intrygujący świat to z przyjemnością wracam do mojej chatki z ogrodem i cieszę się, że nie mieszkam w betonowym blokowisku. Bardziej podoba mi szklana współczesna zabudowa - urealniona wizja Seweryna Baryki...
      Pozdrawiam cieplutko :)

      Usuń
  3. Podzielam zdanie Urszuli i Wkraja.
    Niektóre współczesne rzeźby po prostu do mnie nie przemawiają.
    Kiedyś pokażę jedną z współczesnych rzeźb z mojego miasta. Ciągle budzi kontrowersje.
    Pozdrawiam Cię ciepło w chłodny czerwcowy dzionek.
    Przepraszam, że jeszcze nie napisałam. Zalewają nas różne sprawy rodzinne. A nie chcę pisać na szybko, żeby zbyć...
    Moc buziaków!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spóźniłam się z odpowiedzią na Twój komentarz. Nie lubię ostatnimi czasy przesiadywać przy komputerze, wolę pracować w ogrodzie i tam spędzam większość dnia. A roboty w nim co nie miara. Wracamy z Ryszardem bardzo zmęczeni, ja obolała, ale to inny rodzaj bólu. U nas od kilku dni upały, wszystko w zawrotnym tempie rośnie i na szczęście pada. Ryszard zbiera deszczówkę i deszczówką podlewa ogród...
      Jak będziesz miała wolną chwilę pisz, dbaj o zdrowie, ta zdalna praca jest dla Ciebie zbyt wyczerpująca.
      Trzymaj się ciepło i zdrowo.
      Uściski :)

      Usuń