Na Riwierę Turecką polecieliśmy polskimi liniami lotniczymi 28 stycznia, na dwutygodniowe wczasy w Alanyi w hotelu usytuowanym niemal przy samej Plaży Kleopatry, mniej więcej na wysokości Jaskini Damlataş (Damlataş Mağarası) i w pobliżu dolnej stacji kolejki linowej Teleferik-Kale. Kursujące w obie strony wagoniki, przecinając promienie słoneczne, rzucały cień na nasz balkon.
Niemal pod każdym względem był to dobry wybór. Brakowało nam jedynie basenu krytego z ciepłą wodą.
Alanya ze względu na swoje urokliwie położenie zasługuje na więcej uwagi, a zatem opowiem o niej w kilku postach. Podobała nam się tak bardzo, że robiliśmy sobie nawzajem setki zdjęć na tle wspaniałych krajobrazów i zabytków, co zapewne nie wszystkim czytelnikom się spodoba. Dla nas to świetna pamiątka, świetna zabawa i... częste przystanki z tak zwanym łapaniem oddechu na długich, nieraz wymagających dobrej kondycji trasach.
Zacznę od Plaży Kleopatry (mieszkaliśmy w pobliżu plaży Damlataş, początek plaży Kleopatry) i kilometrami ciągnącej się wzdłuż wybrzeża promenady z różnymi atrakcjami zarówno dla tych najmłodszych i tych najstarszych, jednym słowem dla każdego.
Styczniowo-lutowa pogoda sprzyjała wycieczkom. Gorąco nie było, bo to pora zimowa i tego roku dość kapryśna jak na Riwierę Turecką. Kiedy przybyliśmy do kurortu, na szczytach gór, nawet tych najwyższych, nie widać było jeszcze śniegu, pojawił się dopiero po kilku dniach i pogoda zaczęła płatać figle, chociaż nie na tyle, żeby pozbawić nas przyjemności spacerowania, zwiedzania miasta i okolicy.
Na początku lutego spokojny sen zakłócała mi pełnia księżyca i…czyżby miała wpływ na trzęsienie ziemi w południowej Turcji i północnej Syrii? Niektórzy sejsmolodzy twierdzą, że podczas pełni i nowiu Słońce, Księżyc i Ziemia ustawione są w jednej linii, a ich grawitacja działa silniej na płyty tektoniczne tworzące skorupę naszej planety. Także pływowe ruchy oceanów zwiększają naprężenia skorupy ziemskiej, które rozładowują się w postaci trzęsień.
Podczas swoich badań grupa naukowców stwierdziła, że spośród dwunastu największych odnotowanych trzęsień ziemi (o magnitudzie 8,2 stopnia lub większej) dziewięć wydarzyło się w czasie, gdy Księżyc był bliski nowiu lub pełni, a naprężenia spowodowane przez siły pływowe największe, a gdy zaś widoczna była tylko część Księżyca, ziemia drżała słabiej.
Księżyc w pełni wprowadzał pewien niepokój, a kiepski nastrój potęgował silny wiatr, ulewne deszcze, burze z błyskawicami i grzmotami. Taka aura miała miejsce w dzień i w noc poprzedzające tragiczne w skutkach trzęsienie ziemi (z piątego na szóstego lutego).
Po tym makabrycznym zjawisku prezydent Turcji ogłosił siedmiodniową żałobę narodową, flagi w Turcji zostały opuszczone do połowy masztu, a szkoły zamknięte.
Sytuacja ta spowodowała, że na plaże i bulwary w Alanyi licznie wyległy tureckie rodziny. Wcześniej spotykaliśmy niemal samych Rosjan i Ukraińców, którzy nagminnie wykupują tu mieszkania. Powstają już całe rosyjskie miasteczka. W hotelowym lobby swoje jednoosobowe agencje nieruchomości posiadają Rosjanie. Wokół słyszy się język rosyjski i ma się wrażenie, jakby przyleciało się na wakacje nie do Turcji a do Rosji. Na ulicach nierzadko spotyka się luksusowe samochody z rosyjską a także ukraińską rejestracją, tych pierwszych jest zdecydowanie więcej. Ciekawym obrazkiem są dwie zaparkowane naprzeciwko siebie wypasione fury (złośliwie to pewnie zabrzmiało, ale w obliczu wojny pozwoliłam sobie) z tablicami RUS i UA. Rosyjskojęzyczną narodowość wciąż mija się na ulicach, spotyka w hotelach, sklepach. Jedni zachowują się normalnie drudzy są zbyt hałaśliwi i pewni siebie. Zazwyczaj są to młodzi ludzie, młodzi rodzice ze swoimi pociechami w wózkach, na rowerach, hulajnogach… często uzurpujący sobie pierwszeństwo na ciągach komunikacyjnych.
Mimo zimowej pory na Plaży Kleopatry pojawiali się też plażowicze z prawdziwego zdarzenia. Jedni pływali na deskach, drudzy pokonywali spore odległości w pław, zdarzały się też panie w strojach kąpielowych odważnie wystawiające ciało na działanie promieni słonecznych. Nie chcieliśmy narażać zdrowia i uprawialiśmy inną formę wypoczynku. Chodziliśmy po piachu i spacerowaliśmy promenadą usytuowaną między plażą a szeroką aleją Atatürk Bulvarı, która po zachodniej i wschodniej stronie Alanyi łączy się z trasą przelotową D400, łączącą Alanyę z innymi nadmorskimi miastami regionu. Po wschodniej stronie miasta bulwar ten zmienia nazwę na Ahmet Tokuş Bulvarı i podobnie jak Atatürk Bulvarı biegnie wzdłuż wybrzeża i wzdłuż promenady nadmorskiej. Obie te długie trasy pokonywaliśmy pieszo.
Przy zachodniej promenadzie znajduje się wiele miejsc do uprawiania sportów. Są tu ścieżki rowerowe, siłownie, boiska, place zabaw dla dzieci, liczne miejsca do odpoczynku, a także punkty z pokarmem i wodą dla kotów. Po tej stronie znajduje się też tablica informacyjna z wykazem miast partnerskich Alanyi, wśród polskich znajdujemy: Nowy Sącz, Wodzisław Śląski, Turek i Wronki. Każde miasto ma swój kamień z wyrytą na nim nazwą. Ustawiono tu także liczne rzeźby muzyczne.
W parku, w pobliżu kolejki, koty mają swoje miasto (kedi parki), drugie znacznie większe odnaleźliśmy w parku nieopodal portu. Niemal przed każdym budynkiem Turcy ustawiają dla nich legowiska, naczynia z wodą i pokarmem. Napotkać można woreczki z karmą albo specjalne budki dystrybuujące pokarm dla oswojonych czworonogów.
Po wschodniej stronie, za wzgórzem zamkowym, promenada
ciągnie się wzdłuż plaży Keykubat i plaży Portakal (portakal - pomarańczowy). Znajduje się tu mniej
ośrodków wypoczynkowych być może dlatego, że góry Taurus zaczynają się zbliżać
do wybrzeża skutecznie powstrzymując
zapędy deweloperów planujących postawienie kolejnego hotelu.
Ne tle gór rozlokowały się
osiedla mieszkaniowe, dobrze skomunikowane z centrum Alanyi. Jedna z dzielnic, Oba, słynie ze swojego poniedziałkowego
bazaru, dobrze znanego nie tylko miejscowym, ale i turystom. Pojechaliśmy autobusem
w tym kierunku, jednak wysiedliśmy za Oba, gdzieś w Kestel, jakieś dwa kilometry za ujściem rzeki Dimçayı.
Na drodze, od ujścia w górę rzeki Dimçayı, znajduje się wiele restauracji, najbardziej znaną, odległą o około jedenaście kilometrów jest Dimçayı Göl Piknik Alanya. Klimat jest tam niesamowity szczególnie latem, kiedy temperatura powietrza sięga zenitu, a temperatura wody około osiem/dwanaście stopni. Poza tym sam wystrój restauracji jest bardzo ciekawy: altany z kanapami i krzesłami na wodzie, huśtawki, hamaki tuż nad samą taflą wody, place zabaw, kąpieliska i wiele innych atrakcji dla ciągnących tu na cały dzień Turków i turystów. Ci, co byli w Turcji wiedzą, o czym mowa. Zalecana jest wcześniejsza rezerwacja w Dimçayı Göl Piknik Alanya .
Dziwnym jest, że ujście Dimçayı oddzielone jest od morza mierzeją i rzeka bezpośrednio się z nim nie łączy. Widać to także na mapie. Zatem jak uchodzi? Nieco dłużej zatrzymaliśmy się w tym miejscu i próbowaliśmy znaleźć odpowiedź na to pytanie.
Piesza wędrówka w obie strony byłaby ponad nasze siły, a zatem wybraliśmy opcję tylko powrotnej pieszej wędrówki, w sumie pokonaliśmy ponad dziesięć kilometrów i…umordowaliśmy się bardzo. Za to poznaliśmy okolicę, jej plaże, promenadę i zabudowania.
Piaszczysto-żwirkowa plaża Portakal zlokalizowana pomiędzy rzekami Dimçayı i Oba popularna jest wśród osób uprawiających sporty wodne. Na tej plaży odpoczęliśmy i na tej plaży zjedliśmy drugie śniadanie. Tym samym plecak stał się lżejszy o kanapki i owoce.
Plaża Keykubat rozpoczyna się tuż po wschodniej stronie historycznego półwyspu (Alanya Kalesi) podobnie jak plaża Damlataş tuż po zachodniej. Spacerując wzdłuż wybrzeża nieustanie podziwialiśmy wzgórze zamkowe Alanya Kalesi, mury obronne fortecy, czerwoną wieżę i sztolnie, a także widoczny stąd port z dwoma latarniami morskimi.
Krótki przystanek zrobiliśmy też przy ujściu strumienia Oba, a dalej przy strumieniu Creek. Tutaj, przy Sun Hotel By En Vie Beach usytuowanym nad strumieniem i przy samej plaży wyszliśmy na promenadę. Dodam jeszcze, że z hoteli usytuowanych po drugiej stronie drogi wiodą na plaże podziemne przejścia.
Podsumowując, miejsca do wypoczynku tu nie brakuje, ale nie wyobrażam sobie siebie latem wśród tłumu turystów.
Do hotelu, na drugą stronę historycznego półwyspu Alanya Kalesi wracaliśmy przez park, port, bazar, zatrzymując się czasami na zrobienie kilku zdjęć.
Naszą przygodę zakończyliśmy późnym obiadem i kieliszkiem czerwonego wytrawnego wina.
Na koniec tego wpisu zapraszam do jaskini Damlataş (Damlataş Mağarası – w tłumaczeniu Kapiący Kamień). Odkryto ją przez przypadek w 1948 roku podczas budowy portu. Stąd miał pochodzić kamienny budulec, ale eksplozja dynamitu otwarła wejście do podziemnej jaskini, kamieniołom przeniesiono w inne miejsce a wejście zabezpieczono. Geolodzy tureccy zbadali jaskinię i przypisali jej właściwości lecznicze z uwagi na nietypowy mikroklimat. Charakteryzuje się on wilgotnością na poziomie 98%, średnią temperaturą 22 stopni, ponadto posiada wysoką jonizację powietrza. Mikroklimat zalecany jest astmatykom, ale odradzany osobom z chorobami serca i krążeniem krwi.
Chorzy cierpiący na astmę przebywają w jaskini dłużej, zaś mnie i Ryszardowi zalecenia zapisane na tablicy odradzają dłuższego przebywania w takich warunkach. Popatrzmy na zdjęcia.
W następnym poście kolejne atrakcje Alanyi.
Alanya, styczeń/luty 2023 rok
Dobrze, że turystów niewielu, bo mogliście spokojnie i swobodnie pozwiedzać. I zobaczyć tę urokliwą miejscowość. Teoria z trzęsieniem Ziemi jest bardzo ciekawa, kto wie, może kiedyś będzie więcej na ten temat wiadomo i zapobiegnie się niektórym nieszczęściom. Koty też tam mają fajnie. Nawet bardzo!
OdpowiedzUsuńTo był naprawdę dłuuuugi spacer. I ile wrażeń!
Przesyłam ciepłe pozdrowienia, bo za oknem zimno:)))
Dla nas to dobra pora roku na podróże i wypoczynek w krajach o cieplejszym klimacie. A Wy macie jakieś plany w najbliższym czasie?
UsuńPozdrawiamy serdecznie :)
W weekend majowy wybieramy się do Słowenii na objazdówkę, a w czerwcu na wczasy na Thassos. Mamy jeszcze kilka marzeń, zobaczymy, czy kasy wystarczy:)))
UsuńW Słowenii nie byłam i też chętnie bym się tam wybrała. Thassos doskonały wybór. Też coś kombinuję na maj, może jakiś korzystny cenowo pobyt się trafi...
UsuńPozdrawiam ciepło :)
Powodzenia w poszukiwaniach!
UsuńMuszę przyznać, że Alanya to bardzo atrakcyjne miejsce na wypoczynek. Można tam znaleźć nie tylko to co zazwyczaj jest w nadmorskich miejscowościach turystycznych ale też jaskinię. Pewnie nie ominąłbym takiej atrakcji. Podobają mi się też plaże i ilość ludzi jaka tam jest i zdaję sobie sprawę, że w sezonie już to tak dobrze nie wygląda. My też już przesuwamy nasze wyjazdy poza sezon, szczególnie na południe. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńW Alanyi ważne też jest miejsce, w którym się zatrzymujesz. Wybraliśmy doskonałą miejscówkę, w samym sercu miasta i jego atrakcji. Mogliśmy wyprawiać się pieszo w teren i zawsze coś ciekawego zobaczyć. Jeden raz skorzystaliśmy z taksówki, ale opłaciło się, bo trasa była dla nas zbyt długa i dość trudna, no i jeden raz z komunikacji miejskiej, nie licząc wypadów do Side i Antalyi.
UsuńPozdrawiam ciepło :)
Ależ mam samozaparcie, system wymógł na mnie siedmiokrotne próby wpisania komentarza. :) a w końcu się udało. W Alanyi byłam tylko raz i wcale jej nie poznałam, gdyż traktowałam jako bazę wypadową dla fakultatywnych wycieczek do Pamukalle i Kapadocji (na cztery dni pobytu trzy dni spędziłam na wycieczkach). Też mieszkałam przy plaży Kleopatry. Miałam wrażenie, że wszystko tam nosiło miano Kleopatry: plaża, hotel, ulica, sklep, restauracja.... A Rosjanie- czy rosyjsko języczni turyści, a może mieszkańcy już wówczas byli widziani i słyszani w całym mieście. Ich głośne zachowanie i pycha nie zjednywała im sympatii innych nacji. Wyjazd zimą w cieplejsze rejony to fajny pomysł, też z niego skorzystam, zwłaszcza, że źle znoszę upały i postanowiłam lato spędzić albo w domu, albo na północy. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa zwiedziłam w Turcji wiele ciekawych miejsc i myślę, że jeszcze więcej ich zobaczę. Turcja jako kraj zabytków, wspaniałych krajobrazów, przyrodniczych niespodzianek bardzo mi się podoba. Poza tym leży nie tak daleko od Polski, a zatem podróż nie jest męcząca. Coraz gorzej znoszę nasze polskie zimy, lubię zaś polskie lato, które zdecydowanie jest za krótkie.
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Miło popatrzeć na słoneczne zdjęcia. A Alanya prezentuje się interesująco. Zima to rzeczywiście dobra pora na zwiedzanie tego regionu. Pozdrawiam i czekam na kolejne odsłony.
OdpowiedzUsuńW Alanyi byłam po raz pierwszy i muszę Ci powiedzieć, że miasto i jego okolice bardzo mi się podobało. W Alanyi nie można się nudzić nawet zimą. Pozdrawiam serdecznie :)
Usuń