poniedziałek, 9 kwietnia 2012

WIELKANOC


    Tegoroczne Święta Wielkanocne były skromne i chociaż jedzenia nie zrobiłam dużo, to zasiedliśmy do przystrojonego odświętnie stołu, na którym nie zabrakło malowanych jaj i wiosennych akcentów. Tym razem gościliśmy tylko mojego teścia, po którego Ryszard pojechał zaraz po uroczystym nabożeństwie rezurekcyjnym...

   Brzydka pogoda, pochmurne szare niebo i zimno nie zniechęciło nas do chwili relaksu na świeżym powietrzu. Pojechaliśmy zobaczyć pasiekę, potem pokazaliśmy mojemu teściowi super nowoczesne gospodarstwo Jerzego Wilczewskiego w Janowie obejmujące 2 500 hektara powierzchni, zajmujące się przede wszystkim uprawą borówki  i hodowlą jeleni. Zajrzeliśmy do Arboretum w Kopnej Górze, po czym wróciliśmy znowu do stołu na gorący żurek. Popołudnie upłynęło nam na błogim lenistwie. Miałam nadzieję, że na drugi dzień świąt pogoda się poprawi i urządzimy sobie wycieczkę rowerową. Obejrzeliśmy prognozę pogody i ze smutkiem stwierdziliśmy, że chyba nic z naszej wyprawy nie będzie.
     Wczesnym rankiem słońce zajrzało do sypialni. Błękitne niebo zapowiadało ładny dzień. Ale dopiero około godziny jedenastej termometr pokazał nie całe pięć stopni na plusie. Ubraliśmy się ciepło i wyruszyliśmy na pierwszą rowerową przejażdżkę w tym sezonie. Pojechaliśmy do Cieliczanki, a potem dalej aż do Półtoraczki, nad rzekę Płoskę. Tylko o tej porze roku i też nie zawsze, można pospacerować wzdłuż rzeki, schodząc z drewnianego mostu na bagniste łąki. Latem taka wyprawa nie jest możliwa, bo łąki porastają gęsto wysokie trawy i pokrzywy.

Między Cieliczanką a Półtoraczką

Na rozdrożu

Na trakcie przeciw pożarowym

W wiosennym słońcu

Na drodze do Kołodnego stoi znak Roboty drogowe

    Dzisiaj przyroda sprawiała wrażenie uśpionej. Tylko niebieskie przylaszczki coraz śmielej wyłaniały się spod zimowej liściastej kołderki tworząc jeszcze niewielkie błękitno fioletowe plamki. Za kilka dni kolor niebieski będzie dominował w lesie. Spacerowaliśmy wzdłuż rzeki, zatrzymując się co chwila.
    Obserwowaliśmy bobrowe ścieżki i żeremia, a także miejsca błotnych kąpieli dzików. Krystaliczne lustro rzeki przyciągało wzrok. Gdzieniegdzie w poprzek koryta leżały zwalone przez bobry drzewa. Łąkę ogrzewało coraz wyżej stojące słońce. Byliśmy już dość daleko od mostu, kiedy z suchych chaszczy wyłoniła się postać rybaka. Raczej niskiego wzrostu mężczyzna, z wędką w ręce, zbliżał się do nas.

- Bierze? – Zapytałam.
- Ech, tak naprawdę, to nie na ryby przyjechałem. W domu trudno wytrzymać z tym samym modelem – odpowiedział rybak.
- To aż tak źle? – Podtrzymał dialog mój Rici.
- Ech, żeby tak ze dwa razy do roku wymieniali modele – żartował dalej.
Wróciliśmy na most, gdzie stały nasze rowery. Rybak palił papierosa i rozprawiał na temat swojego sprzętu.
- Niech pan weźmie do ręki moją wędkę. No niech pan weźmie. A co? Widzi pan! 2 700 za nią dałem – ciągnął rybak.
Chwilę jeszcze porozmawialiśmy i ruszyliśmy w drogę powrotną.
- Zauważyłaś jakie duże gumowe buty miał ten rybak? – Spytał  Ryszard.
- No to co? - Zapytałam.
- Nie wiesz? Jak w padnie w bagno, to łatwiej mu będzie z takich wielkich butów wyskoczyć i się ewakuować.
- Chi, chi, chi – zaśmiałam się tylko.


Te oczy wypatrzą wszystko

Schodzimy w dół

Przeprawa przez rzekę

Latem teren nie do przebycia

Nie siadaj, bo jest jeszcze zimno - krzyczy troskliwy Rici

Wszystkie drzewa podgryzione przez bobry

Jeszcze nie zielono, ale pięknie

Bagniste łąki rzeki Płoski
 
Woda tu krystalicznie czysta

Wszystkie drzewa w pobliżu ogryzione

Niech pan weźmie do ręki wędkę.Wie pan jakie to drogie hobby?

Gdzieś na rozdrożu do Kołodnego

Wracamy do Cieliczanki

    Ścieżka rowerowa od Cieliczanki do Supraśla była pusta. W Supraślu skręciliśmy na Nowy Świat w stronę Uciekaju. Przejechaliśmy most i dalej żwirowym bulwarem jechaliśmy doliną rzeki Supraśl aż do plaży. W wiosennym słońcu przechadzały się grupki ludzi. Zatrzymaliśmy się na chwilę i tutaj. Obserwowaliśmy przez moment parę łabędzi, po czym, utwardzoną, kostką betonową, ścieżką, dojechaliśmy do szosy na Krynki i od strony rzeki wróciliśmy do domu. Słońce nadal mocno grzało, ale temperatura w cieniu wciąż nie przekraczała pięciu stopni.

Żwirowy bulwar

Na plaży w Supraślu

Dzisiaj była tylko jedna para łabędzi

     Kiedy zabieraliśmy się za robienie obiadu Wojtek jeszcze spał. Nagle usłyszeliśmy ujadanie psa. Ryszard wyjrzał przez okno i powiedział, że koleżanki i koledzy Wojtka okupują podwórku, nabierają wody z kranu i oblewają się nawzajem. Wkrótce nasze niespełna dwudziestoletnie dziecko dołączyło do zabawy. To było istne szaleństwo i przebieranki co pięć minut. Całe szczęście, że śmigus - dyngus jest raz do roku…. 

Lany poniedziałek

Dobrze się bawią

Pościg

A mam cię

Ja jestem w bezpiecznym miejscu

Idziemy się przebrać

Mokry Kubuś


8 komentarzy:

  1. Bardzo ładna fotorelacja. Dobre zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki.
      Odzyskuję chęci do życia, kiedy świeci słońce i kiedy wreszcie mogę wyruszyć na moje ulubione ścieżki rowerowe.
      Pozdrawiam w bardzo dobrym nastroju dobrze spędzonego świątecznego dnia:)))

      Usuń
  2. Ładnie tam, brakuje mi już rowerka, ale ciągle na narty ciągnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszy raz od dziesięciu lat nie byłam na nartach. Dla mnie to przynajmniej jednodniowa wyprawa w góry, czyli dwa dni podróży. Ty masz tę przyjemność prawie pod domem, tak jak ja moje lasy, pola, rzeki, łąki...
      Pozdrawiam :)))

      Usuń
  3. Dam poprawkę:P Śmigus Dyngus jest dwa razy do roku:P Już snujemy plany na prawosławne święta:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to już niebawem, za sześć dni. Tylko pamiętajcie o tych, którzy nie kochają takich zabaw. Za napaść grozi mandat do pięciuset złotych. Pozdrawiam :P

      Usuń
  4. Piękna wycieczka po rejonach puszczy, które bardzo lubię. Jak pogoda dopisze, to przemknę przez nie jadąc do Zasad. Mam takie zasady, że raz do roku odwiedzam Zasady :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czym przemykasz do Zasad? Pieszo, rowerem, czy samochodem?

      W Zasadach mieszka mój stryj.

      Usuń