Niedziela, chociaż
nie słoneczna, ale dość ciepła, wymiotła nas z domu. Tym razem wyprawiliśmy się
z moim R w innym kierunku. Zresztą, gdzie byśmy się nie skierowali, to i tak
każda droga wyprowadziłaby nas do lasu. Pojechaliśmy na Podsupraśl i przed
nadleśnictwem skręciliśmy w lewo. Naszym celem nie były Studzianki tylko droga
prowadząca przez rezerwat najpierw do Jałówki, potem do Zacisza, a później do rozdroża
na Czarną Białostocką i do Supraśla. I chociaż nie lubimy ostatniego odcinka
tej trasy, ze względu na wariackie wyczyny i znaczne przekraczanie prędkości
przez kierowców automobili, to wybraliśmy kierunek Supraśl. Liczyliśmy na to,
że w pierwszy dzień prawosławnych Świąt Wielkanocnych ruch na drodze będzie
mniejszy...
Lubię leśne
rezerwaty, bo są tajemnicze, pełne uroczych zakątków i niespodzianek. Zaskoczeniem
nie lada był strumień pokryty jeszcze w znacznej części lodem. Żaby rozpoczęły
już swoją migrację rozrodczą. Niestety, po drodze leśnej jeżdżą samochody, więc
wiele z nich nie ma szans na przeżycie i wiele z nich życie już straciło.
Robiliśmy zdjęcia, kiedy obok nas przejechało dwóch rowerzystów, a jakąś chwilę
potem dwie panie także na rowerach. Jak się okazało umówili się we czwórkę pod
krzyżem w Jałówce.
|
Warstwa lodu nad strumieniem |
|
Jeszcze w większości przykryty lodem |
|
Rezerwat przyrody Jałówka z ciekiem o tej samej nazwie |
|
Jak się załamie wpadnę do płytkiej wody |
|
Rezerwat przyrody Jałówka, a wśród liści żaby |
|
Ciek wodny Jałówka |
Ale najciekawsze
było to, że właśnie w tych okolicach spotkałam znajomego blogera. Jarek,
zauroczony Podlasiem i Puszczą Knyszyńską przyjechał z Warszawy i od rana
spacerował znanymi sobie ścieżkami.
Za Jałówką,
rezerwatu już niestety nie ma, a krajobraz leśny zmienił się nie do poznania.
Przy drogach leżały ścięte drzewa, w większości dęby ułożone w pryzmy. Smutne
obrazki przerzedzonego mocno lasu towarzyszyły nam aż do Supraśla. W pewnym
momencie usiadłam na rozdrożu, które nie przypominało mi tego, z ubiegłego
roku, jako, że i tutaj także dokonano rzezi. Jak długo będzie żyła puszcza?
Zastanawialiśmy się oboje mijając kolejne wyręby. Jechaliśmy wzdłuż
wąskotorówki, po torach której jeździły niegdyś wagony z drewnem. Dzisiaj
podobno Fundacja na Rzecz Leśnych Kolei Wąskotorowych ma zamiar uruchomić
przewozy osobowe dwudziestokilometrową trasą z Czarnej Białostockiej do Kopnej
Góry. Byłaby to nie lada atrakcja, bo miejsce póki co, jest jeszcze naprawdę
piękne, o każdej porze roku.
|
Z Jałówki jedziemy do Zacisza |
|
Droga do Zacisza |
|
W Zaciszu jest tylko jedno gospodarstwo |
|
Zacisze |
|
Mają tu owce, kozy, konie |
|
Wypadłam z drogi na piaszczyste pobocze |
|
Wyjeżdżam z piasku |
|
A teraz do skrzyżowania dróg: Czarna Białostocka - Supraśl |
|
Mijamy pierwsze pryzmy z drzewem |
|
Zakręt ... i ... |
|
... i następne pryzmy z drzewem |
|
I co teraz...? |
|
Ech... , |
|
Może kiedyś dojadę do Kopnej Góry wąskotorówką |
|
Zapraszam do lasu póki jeszcze jest |
Po południu
odpoczywaliśmy w naszym ogrodzie, gdzie mamy swój własny miniaturowy las. Do
naszych uszu dobiegały dźwięki akordeonu wygrywającego popularne melodie do
śpiewania. Sąsiedzi świętowali swoją prawosławną Wielkanoc… No i o to przecież
chodzi :)))
Niedziela, 15 marca 2012 roku
Ewo, gdybyś mnie nie przestraszyła Waszymi ambitnymi planami wycieczkowymi, Rez. Budzisk, Dworzysk, to pewnie bym się z Wami wybrał na tą przejażdżkę ;P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
W ostatniej chwili tak jakoś zadecydowaliśmy, że pojedziemy do szosy i stamtąd do Supraśla.
UsuńNastępna wycieczka będzie właśnie do Dworzyska.
Pozdrawiam ciepło:)))
Wklejam komentarz Danieli, bo jak sama twierdzi zapomniała hasło i ma problem z zalogowaniem się w Googlach.
OdpowiedzUsuńDziękuję za cudny wiersz :)))
Gamoń ze mnie nad gamonie
Spacer
Mówisz że kwitnie w lesie
na moment wiatr oddech wstrzymał
patrzę z daleka między drzewami
ażurowe kołderki się ścielą
W paprociach cisza
skrzaty śpią
po pniu mech się skrada
w iglastym błękicie
sójkowe gody
posłuchaj tylko jak ćwiczą
W zielonych krzyżykach
koper tonie
czujesz jak pięknie pachnie
a tam niziutko niziuteńko
ważki
nad strugą się mienią
Na ścieżce patyk porzucony
wyraźne znaki
ktoś czynił
może już czas zawrócić
wystarczy na dzisiaj tajemnic
Daniela Polasik
Świetna relacja, Brawo Ewo, zabieram się z Tobą ;))
U mnie jest podobnie, gdziekolwiek się ruszę to las. Na dodatek zawsze pod górę. Mieszkam w rowie :) A po lesie uwielbiam jeździć i strasznie się zżymam jak mi asfaltują ścieżki.
OdpowiedzUsuńMamy szczęście, że mieszkamy w takich miejscach. Ja także lubię ścieżki i drogi leśne, czasami korzystam z tych asfaltowych.
UsuńPodziwiam Twoje górskie wyprawy rowerowe i przepiękne krajobrazy :)))
Zabiłabym się na takim rowerze... Ja tam wolę moją Holenderkę ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :) (Cmok-Ćmok-Cmok).
Holenderka jest dla mnie za wolna. Jazda sportowym, a nie miejskim rowerem to dopiero jest coś :)))
UsuńTylko raz w Zachodniej Francji spadłam z roweru. Przeliczyłam się z moimi możliwościami.
Uściski :) Cmok-Ćmok-Cmok :)
Jednym słowem - cudze chwalimy, swojego nie znamy :) Nigdy nie byłam w tamtych okolicach, ale kto wie, wszystko jeszcze przede mną. Dziękuję za te fotografie :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTo zupełnie inny krajobraz.
UsuńCała okolica jest naprawdę piękna i nie tylko warto pospacerować po lesie, ale także odwiedzić kilka ciekawych miejscowości :)
Pozdrawiam wiosennie i zapraszam :)
Niezwykłe miejsce i fantastyczne trasy, gratuluję pięknej wycieczki. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńTwoje trasy są także piękne i bardzo dobrze opisane:)
Pozdrawiam :)