poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Wszystkie drogi prowadzą do lasu.


    Niedziela, chociaż nie słoneczna, ale dość ciepła, wymiotła nas z domu. Tym razem wyprawiliśmy się z moim R w innym kierunku. Zresztą, gdzie byśmy się nie skierowali, to i tak każda droga wyprowadziłaby nas do lasu. Pojechaliśmy na Podsupraśl i przed nadleśnictwem skręciliśmy w lewo. Naszym celem nie były Studzianki tylko droga prowadząca przez rezerwat najpierw do Jałówki, potem do Zacisza, a później do rozdroża na Czarną Białostocką i do Supraśla. I chociaż nie lubimy ostatniego odcinka tej trasy, ze względu na wariackie wyczyny i znaczne przekraczanie prędkości przez kierowców automobili, to wybraliśmy kierunek Supraśl. Liczyliśmy na to, że w pierwszy dzień prawosławnych Świąt Wielkanocnych ruch na drodze będzie mniejszy...

    Lubię leśne rezerwaty, bo są tajemnicze, pełne uroczych zakątków i niespodzianek. Zaskoczeniem nie lada był strumień pokryty jeszcze w znacznej części lodem. Żaby rozpoczęły już swoją migrację rozrodczą. Niestety, po drodze leśnej jeżdżą samochody, więc wiele z nich nie ma szans na przeżycie i wiele z nich życie już straciło. Robiliśmy zdjęcia, kiedy obok nas przejechało dwóch rowerzystów, a jakąś chwilę potem dwie panie także na rowerach. Jak się okazało umówili się we czwórkę pod krzyżem w Jałówce.

Warstwa lodu nad strumieniem

Jeszcze w większości przykryty lodem

Rezerwat przyrody Jałówka z ciekiem o tej samej nazwie

Jak się załamie wpadnę do płytkiej wody

Rezerwat przyrody Jałówka, a wśród liści żaby

Ciek wodny Jałówka

    Ale najciekawsze było to, że właśnie w tych okolicach spotkałam znajomego blogera. Jarek, zauroczony Podlasiem i Puszczą Knyszyńską przyjechał z Warszawy i od rana spacerował znanymi sobie ścieżkami.
    Za Jałówką, rezerwatu już niestety nie ma, a krajobraz leśny zmienił się nie do poznania. Przy drogach leżały ścięte drzewa, w większości dęby ułożone w pryzmy. Smutne obrazki przerzedzonego mocno lasu towarzyszyły nam aż do Supraśla. W pewnym momencie usiadłam na rozdrożu, które nie przypominało mi tego, z ubiegłego roku, jako, że i tutaj także dokonano rzezi. Jak długo będzie żyła puszcza? Zastanawialiśmy się oboje mijając kolejne wyręby. Jechaliśmy wzdłuż wąskotorówki, po torach której jeździły niegdyś wagony z drewnem. Dzisiaj podobno Fundacja na Rzecz Leśnych Kolei Wąskotorowych ma zamiar uruchomić przewozy osobowe dwudziestokilometrową trasą z Czarnej Białostockiej do Kopnej Góry. Byłaby to nie lada atrakcja, bo miejsce póki co, jest jeszcze naprawdę piękne, o każdej porze roku.

Z Jałówki jedziemy do Zacisza

Droga do Zacisza

W Zaciszu jest tylko jedno gospodarstwo

Zacisze

Mają tu owce, kozy, konie

Wypadłam z drogi na piaszczyste pobocze

Wyjeżdżam z piasku

A teraz do skrzyżowania dróg: Czarna Białostocka - Supraśl

Mijamy pierwsze pryzmy z drzewem

Zakręt ... i ...

... i następne pryzmy z drzewem
  
I co teraz...?

Ech... ,

Może kiedyś dojadę do Kopnej Góry wąskotorówką

Zapraszam do lasu póki jeszcze jest

  Po południu odpoczywaliśmy w naszym ogrodzie, gdzie mamy swój własny miniaturowy las. Do naszych uszu dobiegały dźwięki akordeonu wygrywającego popularne melodie do śpiewania. Sąsiedzi świętowali swoją prawosławną Wielkanoc… No i o to przecież chodzi :)))

Niedziela, 15 marca 2012 roku

11 komentarzy:

  1. Ewo, gdybyś mnie nie przestraszyła Waszymi ambitnymi planami wycieczkowymi, Rez. Budzisk, Dworzysk, to pewnie bym się z Wami wybrał na tą przejażdżkę ;P
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ostatniej chwili tak jakoś zadecydowaliśmy, że pojedziemy do szosy i stamtąd do Supraśla.
      Następna wycieczka będzie właśnie do Dworzyska.
      Pozdrawiam ciepło:)))

      Usuń
  2. Wklejam komentarz Danieli, bo jak sama twierdzi zapomniała hasło i ma problem z zalogowaniem się w Googlach.

    Dziękuję za cudny wiersz :)))

    Gamoń ze mnie nad gamonie

    Spacer

    Mówisz że kwitnie w lesie
    na moment wiatr oddech wstrzymał
    patrzę z daleka między drzewami
    ażurowe kołderki się ścielą

    W paprociach cisza
    skrzaty śpią
    po pniu mech się skrada
    w iglastym błękicie
    sójkowe gody
    posłuchaj tylko jak ćwiczą

    W zielonych krzyżykach
    koper tonie
    czujesz jak pięknie pachnie
    a tam niziutko niziuteńko
    ważki
    nad strugą się mienią

    Na ścieżce patyk porzucony
    wyraźne znaki
    ktoś czynił
    może już czas zawrócić
    wystarczy na dzisiaj tajemnic
    Daniela Polasik

    Świetna relacja, Brawo Ewo, zabieram się z Tobą ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie jest podobnie, gdziekolwiek się ruszę to las. Na dodatek zawsze pod górę. Mieszkam w rowie :) A po lesie uwielbiam jeździć i strasznie się zżymam jak mi asfaltują ścieżki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy szczęście, że mieszkamy w takich miejscach. Ja także lubię ścieżki i drogi leśne, czasami korzystam z tych asfaltowych.
      Podziwiam Twoje górskie wyprawy rowerowe i przepiękne krajobrazy :)))

      Usuń
  4. Zabiłabym się na takim rowerze... Ja tam wolę moją Holenderkę ;D

    Pozdrawiam serdecznie :) (Cmok-Ćmok-Cmok).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Holenderka jest dla mnie za wolna. Jazda sportowym, a nie miejskim rowerem to dopiero jest coś :)))
      Tylko raz w Zachodniej Francji spadłam z roweru. Przeliczyłam się z moimi możliwościami.

      Uściski :) Cmok-Ćmok-Cmok :)

      Usuń
  5. Jednym słowem - cudze chwalimy, swojego nie znamy :) Nigdy nie byłam w tamtych okolicach, ale kto wie, wszystko jeszcze przede mną. Dziękuję za te fotografie :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zupełnie inny krajobraz.
      Cała okolica jest naprawdę piękna i nie tylko warto pospacerować po lesie, ale także odwiedzić kilka ciekawych miejscowości :)

      Pozdrawiam wiosennie i zapraszam :)

      Usuń
  6. Niezwykłe miejsce i fantastyczne trasy, gratuluję pięknej wycieczki. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:)
      Twoje trasy są także piękne i bardzo dobrze opisane:)

      Pozdrawiam :)

      Usuń