czwartek, 14 sierpnia 2014

Rejs rzeką Daylan



     cd Wrażenia z wakacji we Francji będą później. Najpierw dokończę moją turecką przygodę i wrócę do Daylan, niewielkiej miejscowości położonej malowniczo nad rzeką o tej samej nazwie, która wypływa z rozciągającego się nieco dalej na północy jeziora Köyceğiz. Rzeka wije się pośród trzcin, przepływa koło licyjskich grobowców wykutych w skałach, mija ruiny antycznego miasta Kaunos, po czym rozlewa się w szeroką deltę i wpada do Morza Śródziemnego przy długiej piaszczystej plaży Iztuzu. Deltę i sąsiednie zatoki okalają góry wypiętrzające się na wysokość do dziewięciuset metrów nad poziom morza - fantastyczny niezabudowany krajobraz.
     To właśnie na tej plaży, od stuleci, żółwie morskie gatunku Caretta caretta składają jaja, zakopując je w ciepłym piasku na mniej więcej dwa miesiące.  Żółwiki wykluwają się w nocy i biegną w stronę morza. Nie ma tam źródeł sztucznego światła, które mogłoby je zmylić, doprowadzając tym samym do ich śmierci. Na plażę nie wchodzi się  w godzinach nocnych, a w ciągu dnia można poruszać się tylko po drewnianych kładkach...
    Rejs łodzią z przerwami na kąpiele w gorących błotnistych źródłach i wodach oblewających plażę Iztuzu oraz z przystankiem na lunch trwał ponad sześć godzin. Najbardziej urzekło mnie rozlewisko rzeki Daylan - szeroka delta upstrzona małymi wyspami i ogromne połacie zielonej trzciny pomiędzy którymi przepływały statki z turystami. Prawdziwa oaza spokoju, gdzieś gdzie nie słychać miejskiej wrzawy, nie widać współczesnej wysokiej zabudowy i spieszącego się człowieka - miejsce jakby nierealne...
    W niewielkiej zatoce wypatrywałam dorosłych osobników żółwi Caretta caretta, nęconych błękitnymi krabami przez młodych mężczyzn. 
    W drodze powrotnej i ja zostałam ugoszczona ugotowanym błękitnym krabem, podanym w aluminiowej folii. Zdjęcia żółwi nie wyszły najlepiej. Zrobiłam ich za to całe mnóstwo w porcie w Fethiye, gdzie siedząc na nabrzeżu, przez ponad pół godziny obserwowałam dwa ogromne samce, walczące o terytorium wodne. Jeden z nich z gładką skorupą swojego domu na plecach odpędzał drugiego -  wydawać by się mogło znacznie starszego przeciwnika bo cały jego pancerz pokryty był licznymi żyjątkami morskimi mieszkającymi w przytwierdzonych doń muszelkach. Ale to niezwykłe widowisko opiszę innym razem.
    Przyjemne było także paćkanie się gorącymi leczniczymi błotami, wysychanie na słońcu, a potem prysznic i polewanie wodą z gumowego węża przed wejściem do basenu z ukropem.
    Cała grupa, z którą wybrałam się w ten rejs wróciła do wspomnień z lat dziecięcych, kiedy to zakopywanie się w ciepłym piasku na nadmorskich plażach było nie lada gratką. Umazani błockiem zachowywaliśmy się jak dzieci...
  
    
                                         Wypływamy z portu







                                 Mijamy groby licyjskie wykute w skałach






                                   W leczniczych gorących błotach 







                                              Rejs na plażę Iztuzu
 

















                                                   Na plaży Iztuzu
                                               


























                                                                   Czas na lunch 






    Niedziela, 8 czerwca 2014 roku 
    cdn

10 komentarzy:

  1. Groby Licyjskie są niesamowite. Wspólna błotna kąpiel, podejrzewam była raczej bardzo wesoła.. :-)
    i spotkanie z żółwiem: słowem masz niesamowite przygody!!! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy wiesz Piotrze jak silne szczęki ma żółw Caretta caretta. Taki błękitny krab to jedno kłapnięcie zębami i już jest w brzuchu...
      Pozdrawiam ciepło :)

      Usuń
  2. Woda, woda i woda...piekna wycieczka , bardzo lubie takie wypady...no dobrze, ja lubie wszelakie wypady! kolorowy swiat niebieskich wod! sciskam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, to była piękna wyprawa :)))*
      Ściskam również serdecznie

      Usuń
    2. Witam Cię Gabrielo po raz drugi.
      Wiem, że lubisz podróże. Odwiedziłam Twojego bloga "Jeszcze nie raz, jeszcze nie dwa" i przy okazji też bloga pana Kazia "Gdzie indziej"
      Pozdrawiam ciepło

      Usuń
  3. Świetne zdjęcia wspaniałych miejsc. Są jak ze snu. Podobają mi się też golasy w błocie. Widać, że działa, bo wszyscy zadowoleni. Bardzo zainteresowały mnie również żółwie. Wychodzące z jaj widziałem w telewizji. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie miałam pojęcia, że na Riwierze Tureckiej na wielu plażach żółwie z gatunku Carreta carreta składają jaja. Myślałam, że jest ich znacznie mniej.
      Pozdrawiam ciepło :)

      Usuń
  4. Nadrabiam, jak obiecałam :) Nie ma to jak SPA w gorących źródłach, w miłym gronie uśmiechniętych buź. Zgadzam się z wcześniejszą opinią, że groby Licyjskie są niezwykłe. W ogóle dawne groby, nekropolie budzą respekt. Podobała mi się również zmienność barwy wody, zapewne przez wzgląd na glony i minerały, ale za to krab nie wydawał się szczęśliwy takim bliskim kontaktem. Mam słabość do krabów ;D

    Pozdrawiam cieplutko :*** (Ćmoki)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biedne kraby. Jest ich tam tak dużo, że z łatwością są odławiane, podawane na talerzu i służą za przynętę.

      A do starożytności wrócę jeszcze, ale będzie to już Frygia.
      Uściski i serdeczności :) Ćmoki i cmoki :)

      Usuń