środa, 4 lutego 2015

Królewskie miasto Poissy pod Paryżem i słów kilka o pewnym architekcie



    W ubiegłym, dwa tysiące czternastym roku, kościół parafialny Collégial Notre-Dame de Poissy obchodził uroczyście osiemsetną rocznicę narodzin i chrztu świętego Ludwika - króla Francji, uczestnika i organizatora szóstej i siódmej krucjaty do Jerozolimy.
    Kiedy w niedzielę trzeciego sierpnia pojechałam tam z Ryszardem, w kościele wisiało kilkanaście kolorowych paneli opowiadających i obrazujących historię Świętego, o której nie będę pisać jako że bogactwo materiałów w sieci jest ogromne.

   
Kolegiata w podparyskim Poissy jest niewątpliwie ciekawym przykładem połączenia architektury romańskiej i gotyckiej.
    Pierwszą, przypuśćmy, świątynię wybudował król Robert II Pobożny około tysiąc szesnastego roku. Z tego okresu zachowała się dzwonnica w zachodniej części budowli. Na początku trzynastego wieku przebudowano ją w późnym stylu romańskim a następnie w gotyckim co widać po wschodniej jej stronie. Kościół zamknięty w czasach Rewolucji ponownie zwrócony został parafii w tysiąc osiemset drugim roku.

   
Po tym jak na początku dziewiętnastego wieku restauracja mocno zrujnowanej świątyni, powierzona architektom miejskim, nie powiodła się, jej odnowy podjął się znany i ceniony restaurator konstrukcji średniowiecznych Eugène Emmanuel Viollet-le-Duc.
    Początkowo Viollet-le-Duc  pieczołowicie odtwarzał romańską budowlę, później jednak począł oddalać się od oryginału zastępując dawne dwunastowieczne elementy konstrukcji innymi rozwiązaniami. Tak więc stopniowo la Collégial Notre-Dame stawała się budowlą neogotycką z widocznymi dzisiaj na zewnątrz dwiema romańskimi dzwonnicami i dwoma autentycznymi portalami po południowej stronie.
    Być może ze względu na ową swobodę w rekonstrukcji, budowla jest mało doceniana przez archeologów. Ja jednak śmiem twierdzić że owo przenikanie się dwóch stylów architektonicznych jest bardzo interesujące zarówno na trzech poziomach elewacji zewnętrznej jak i wewnątrz samej bryły.

   
Ktoś mógłby zapytać dlaczego architekt pozwolił sobie na taką dowolność. Odpowiedź na to pytanie jest długa, ale postaram się jak najkrócej uzasadnić postępowanie Viollet-le-Duc'a.
    Odbudowując świątynię Le-Duc natrafił na ślady jeszcze wcześniejszej budowli najprawdopodobniej z szóstego wieku z okresu panowania Merowingów. Były to fragmenty abakusów - głowic kolumn, kapitele i podstawy, odkryte sześćdziesiąt centymetrów pod powierzchnią ziemi.
    Zabierając się do pierwszej fazy odbudowy świątyni stwierdził, że wszyscy poprzednicy parający się na przestrzeni wieków przebudową i rekonstrukcją świątyni nie byli solidni, szokowało go użycie kiepskiej jakości materiałów.
W efekcie zaniedbań słabe łukowe przypory na nie stabilnych bazach nie wytrzymały nacisku sklepienia, runęły niszcząc inne cenne elementy. Viollet-le-Duc był tak oburzony bezmyślnością poprzedników, że nie omieszkał o tym napisać. I tak niemal od nowa musiał budować świątynię. Na miejscu pozostawił  części odrestaurowane po wojnie stuletniej, elewację północną szóstego przęsła, podpory przy wejściu do apsydy, elementy kaplic zwróconych na chór oraz wykorzystał wiele kapiteli i podstaw kolumn.
    Jak już wspomniałam, na początku lat pięćdziesiątych dziewiętnastego stulecia, próbował wiernie odtworzyć zniszczony zabytek, natomiast w latach sześćdziesiątych, w drugiej fazie odbudowy, stał się odważniejszy w swoich poczynaniach i nie trzymał się już projektu z tysiąc osiemset czterdziestego czwartego roku. Usunął poprzednie dwunastowieczne elementy, które początkowo zamierzał zachować.
    W tysiąc osiemset sześćdziesiątym dziewiątym roku kredyty wyczerpały się i drugą fazę odnowy świątyni uznano za zakończoną.
    Trzecią fazę rekonstrukcji tego monumentu historycznego rozpoczęto piętnaście lat później powierzając prace Jeanowi Camille Formigé i zakończono w tysiąc osiemset dziewięćdziesiątym szóstym roku.

   
Dzisiaj uratowany zabytek cierpi z powodu złej sławy, którą szerzą archeolodzy. Twierdzą oni bowiem, że dzięki żałosnym poczynaniom Viollet-le-Duca nie posiada on żadnej wartości edukacyjnej.
    - Czy można go winić za taki stan rzeczy?
    Jedni twierdzą że tak, inni zaś mówią, że zachował to co mógł zachować autentycznego, reszta była zbyt mocno zniszczona, żeby pokusić się o wierną rekonstrukcję.
    Eugène Lefèvre-Pontalis - historyk francuski uważał, że kościół byłby najbardziej interesującym w departamencie Seine-et-Oise gdyby nie radykalna interwencja Le-Duca. Z kolei Anne Prache autorka książek, specjalistka od gotyku napisała że Notre-Dame w Poissy rozczarowuje zwiedzających naszych czasów ponieważ jest w większości budowlą dziewiętnastowieczną (Notre-Dame de Poissy déçoit le visiteur de nos jours, parce que c'est une église en grande partie du XIX e siècle).

   
Zapewne nie mówiła tego w moim imieniu, bo mnie się podoba i jestem pod wrażeniem, że jednak udało się wydźwignąć bryłę z ruin i przywrócić jej średniowieczny wygląd ! A to że konstrukcja nie ma wartości edukacyjnej nie szkodzi. Francja posiada wiele innych  znakomitych przykładów obu stylów.
     Zresztą zobaczcie sami ! 




































 






    Warto też pospacerować ulicami królewskiego miasta Poissy. Zadbano o nie pod każdym względem. Jest czyste i ukwiecone. W niektórych miejscach uwagę przyciąga malarstwo iluzjonistyczne na pustych ogromnych płaszczyznach ścian domów. 














                              Poissy, niedziela, 3 sierpnia 2014 roku

9 komentarzy:

  1. Dziekuję za kolejną wycieczkę. Czułam sie prawie jakbym tam była. Podziwiam Twoje zdjęcia i dogłębną wiedzę na temat budynków, które zwiedzasz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również dziękuje Ci bardzo, bardzo,bardzo, za Twoje miłe towarzystwo.
      Ściskam serdecznie :))*

      Usuń
  2. Malarstwo iluzjonistyczne to temat który od pewnego czasu zajmuje także moje myśli :) nasz dom powstaje na granicy działki co wymusiło właśnie taką pustą płaszczyznę tylnej elewacji budynku...kto wie...może i ja się pokuszę nad takim rozwiązaniem? A za kolejną wycieczkę i ciekawą jak zawsze opowieść serdecznie dziękuję ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest to zapewne drogie rozwiązanie, bo musi zrobić to ktoś kto się na tym zna, chyba że sama posiadasz takie zdolności i potraktujesz to jako dobrą zabawę.
      Pomysł znakomity, bowiem puste nieraz zaniedbane elewacje rażą brzydotą.
      Trompe l'oeil znany był od dawien dawna i mnie się bardzo podoba...
      Buziaki :))*

      Usuń
  3. Pięknie wyglądasz w tej białej sukience i rzymiankach :) Na twoim tle zabytki jeszcze bardziej zachwycają. :)
    Ps. Dzięki Słońce za podesłanie linka do tych filmów. Uwielbiam takie filmy, więc szykuję sobie nockę na ich seanse. Pozdrawiam i ściskam :*** :))) (Ćmok)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu dziękuję i cieszę się, że tego typu filmu podobają Ci się.
      Mnie zachwyciły endemiczne draceny smocze na Sokotrze wyspie należącej do Jemenu, no i samo jej położenie - Ocean Indyjski! Cudo! Może będziesz w pobliżu to pomyśl o wypadzie na na ten rajski skrawek ziemi.
      Buziaki cmoki i ćmoki :))*

      Usuń
    2. Raczej mało prawdopodobne, bo właśnie miał miejsce w Jemenie zamach stanu w wyniku czego do władzy doszli dżihadyści. o_O Ale nawet bez tego, mnie nie po drodze z islamskimi krajami. Zostawiam je Niemcom, Ukraińcom i Japończykom do odwiedzania. Ja wolę inne klimaty *Lol*

      Raz jeszcze dzięki za link i pozdrawiam cieplutko :*** :))))

      Usuń
    3. Film rzeczywiście prezentował niewielką grupę turystów niemieckich, ale na Sokotrze nie było ani śladu dżihadystów, jeno sielski rajski spokój i dużo cienia w lasach porośniętych smoczymi dracenami...
      Uściski :))*

      Usuń
    4. Niemcy koffają Arabów, Araby koffają Niemców. Wonder why, haba-haba-haba! ;]-
      Lepiej zejdźmy z tego tematu, bo śliski. Ćmoki, Słońce! :**** ;P

      Usuń