czwartek, 21 stycznia 2016

Czterdziesta pierwsza rocznica ślubu..., na Cyprze !


      Od dawna miałam chętkę na wyjazd do Larnaki w porze zimowej, kiedy na słonym jeziorze wre życie ogromnych kolonii flaminga różowego. No i wreszcie w styczniu nadarzyła się okazja, hotel trzygwiazdkowy w bardzo przystępnej cenie, a więc bez większego namysłu zarezerwowałam dwójkę i w sobotę, dziewiątego stycznia, nocnym autobusem wyruszyliśmy z mężem na Okęcie, a stamtąd porannym samolotem o szóstej pięćdziesiąt do Pafos, później zaś do Larnaki. Do hotelu dotarliśmy jeszcze przed trzynastą czasu cypryjskiego.
    Wielkich bagaży nie posiadaliśmy, a zatem w kilkanaście minut rozpakowaliśmy się i wyruszyliśmy na rekonesans piękną nadmorską promenadą. Najbardziej zależało nam na znalezieniu wypożyczalni rowerów, jako że takim środkiem lokomocji najlepiej poznaje się okolice i najwięcej można zobaczyć. Chciałam też jakoś inaczej niż zazwyczaj spędzić razem z Ryszardem nasz kolejny jubileusz czterdziestej pierwszej rocznicy ślubu, co prawda było już kilka dni po naszym święcie, no ale nie zawsze przecież wszystko można dokładnie zgrać...
    W ubiegłym roku nasze rubinowe gody obchodziliśmy w gronie przyjaciół, w tym zaś, tylko we dwoje, i to był strzał w dziesiątkę, osiem cudownych dni na wyspie ze wspaniałą pogodą...

   
Wypożyczalnia rowerów znajdowała się w niewielkiej odległości od hotelu i była otwarta w niedzielne popołudnie. Z jej właścicielem Nikosem Kalogirou umówiliśmy się na poniedziałek rano i o godzinie dziewiątej mieliśmy już przygotowane dwa pojazdy, które zawłaszczyliśmy sobie na trzy dni...
   Promenada ciągnęła się aż do przystani jachtów, za którą dostrzegliśmy jeden z dwóch największych portów morskich na Cyprze, który jak się później okazało był staranie ogrodzony na całej swojej długości, tak że żaden intruz nie mógł się tam przedostać...
    Na pociechę dodam, że w pobliżu hotelu znajdował się malowniczy port rybacki, do którego często zaglądaliśmy. Inną atrakcją na nabrzeżu był też siedemnastowieczny fort zbudowany przez Turków, w którym obecnie mieści się muzeum średniowiecza, a tuż za nim meczet Al-Kebir, najprawdopodobniej najstarszy na Cyprze, z fundamentami katolickiego kościoła świętej Katarzyny pochodzącymi z trzynastego i czternastego wieku.
    Zatrzymaliśmy się też na plaży Finikoudes. Jej nazwa wywodzi się od słowa phinikoudes co oznacza małe palmy. Posadzono je tam w tysiąc dziewięćset dwudziestym drugim roku i jak łatwo się domyślić małymi palmami dzisiaj już nie są.

   
To była moja druga wyprawa na Cypr. O pierwszej napisałam trzynaście postów i jak się spodziewam ciekawych bowiem statystyki pokazują spore zainteresowanie wśród osób odwiedzających bloga.
    Zapraszam zatem na kolejne wpisy, następny to wycieczka rowerowa wokoło jeziora słonego i kolonie flaminga różowego.

   
Już w tym poście, chciałabym zaznaczyć, że będzie dużo nas na zdjęciach, a to za przyczyną owej rocznicy ślubu i fantastycznych wakacji jakie sobie urządziliśmy w strefie klimatu subtropikalnego w miesiącu styczniu dwa tysiące szesnastego roku.
    Wiem, że niektórym z Was tego typu fotografie się nie podobają, a zatem pomijajcie wpisy dotyczące naszych radosnych przeżyć na jednej z najwspanialszych wysp Morza Śródziemnego


                                W porcie rybackim w pobliżu hotelu










 
                                  Promenada nadmorska w Larnace






                     Twierdza i meczet w nadmorskim ciągu  spacerowym



















      Panorama na Larnakę z dachu hotelu na którym znajduje się także basen















Larnaka, 10 stycznia 2016 roku

14 komentarzy:

  1. Wspaniała rocznica, wielu takich Wam życzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobry pomysl by tak swietowac! i chyba temperatury byly takie nie za bardzo wysokie, mozna bylo wiec byc caly czas w ruchu. Ale zdziwilo mnie Wasze porozbieranie sie do strojow kapielowych...jaka bylo temperatura? zycze nastepnych 40 lat wspolnego wedrowania!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pogoda była wyśmienita i na rower i na opalanie się, tylko w poniedziałek jeden dzień padało, ale nie aż tak żeby zrezygnować z przejażdżki. A na basenie usiedzieliśmy tylko chwilę, bowiem nudno jakoś się zrobiło...
      Sporo osób kąpało się w morzu, temperatura wody taka jak latem w Bałtyku.
      Ściskam serdecznie :)

      Usuń
  3. Wspaniała rocznica w cudownym miejscu i tylko we dwoje,życzę takich jak najwięcej.Całuski posyłam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za życzenia i całuski odwzajemniam.
      A tak nawiasem mówiąc to warto wykorzystać każdą okazję, żeby we dwoje spędzić czas, oczywiście aktywnie...

      Usuń
  4. Piękna rocznica, cudowne miejsce i wspaniałe humory!
    Tak trzymać przez kolejne 40 lat:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Mario,
      Zapraszam Cię na kolejne wpisy, a w szczególności na wycieczki rowerowe
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  5. Swietny pomysl na celebrowanie rocznicy slubu,tylko we dwoje i w takim przyjemnym nadmorskim miejscu!Gratuluje dlugiego i szczesliwego pozycia malzenskiego!
    Pozdrawiam serdecznie i dziekuje za inspirujacy wpis!

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowna nowina i jakże wspaniała liczba/rocznica! Godna pozazdroszczenia, zwłaszcza w dzisiejszych czasach. Gratuluję z całego serca i życzę wam koffane gołąbeczki jeszcze wielu wspaniałych rocznic. Dużo miłości, ciepła, wzajemnego szacunku, cierpliwości i wyrozumiałości, wzajemnej troski i sprzyjających wiatrów, co by niosły was łagodnie przez morze wspólnego życia. Wyglądacie kwitnąco, Słońce! Tak trzymać! :*** :))) (Ćmok)
    Ps. kicia przecudna! Ja też już mam kotkę,ale czarno-białą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, dzięki, dzięki...
      To była ogromna przyjemność dla mnie, raczej samotnej podróżniczki, spędzić osiem cudownych dni z R. Tylko on zna mnie na wylot i wie co mnie uszczęśliwia...
      Co zaś tyczy się kotów, to być może pamiętasz, że o nich pisałam po mojej pierwszej wizycie na Cyprze. Tym razem zrobiłam także sporo zdjęć tym wspaniałym sierściuchom i tym razem znowu wrzucę zdjęcia na bloga.
      G+ przypomina mi, że kończy mi się wolne miejsce i powinnam wykupić nową przestrzeń...
      Pozdrawiam serdecznie :)))*

      Usuń
  7. My z mężem mamy za miesiąc pierwszą rocznicę ślubu! Bardzo Wam gratuluję! :) Ja się zastanawiam właśnie co dać mężowi w prezencie. Myślałam o jakimś fajnym zestawie Zippo, tu znalazłam śliczną zapalniczkę http://www.zegarkowy.pl/zestaw-zippo.html ale nie wiem czyto odpowiedni prezent na tę okazję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech! Młodość!
      Najlepszym prezentem jest czas ofiarowany osobie bliskiej sercu i to jak go razem spędzicie. Jak widzę wielkim funduszem prezentowym nie dysponujesz, a zatem rocznica ślubu powiedzmy na Wyspach Karaibskich nie wchodzi w rachubę. Może warto tę niewielką sumę przeznaczyć na jakąś wycieczkę w najbliższe okolice, na jakieś małe wspólne szaleństwo, na to co oboje lubicie. Warto popracować nad nałogiem męża i pokazać mu, że życie bez papierosa jest o wiele przyjemniejsze. Kobiety potrafią czynić cuda...
      Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę tylko tych najpiękniejszych chwil bez papierosów oczywiście.

      Usuń