piątek, 28 października 2016

Bajka to, czy nie bajka? Rodzina łabędzi niemych przywłaszczyła sobie niemałe terytorium w dolinie rzeki Supraśl!


     Para, łabędzi niemych, którą obserwowałam od ponad roku i która upodobała sobie niemały teren doliny rzeki Supraśl, wreszcie doczekała się potomstwa. Wierni sobie po grób małżonkowie obnoszą się teraz ze swoim rodzicielstwem, dumnie prezentując światu owoc swojego związku, dwójkę dzieci, jak mi się wydaje syna i córkę.
     Wczoraj, zachowanie tej czteroosobowej rodziny śledziłam dość długo i już wyjaśniam, dlaczego.  
    Otóż, zazwyczaj, kiedy widzę tę malutką łabędzią
społeczność, zatrzymuję się tylko na moment, po czym pędzę dalej w las, albo kontynuuję wędrówkę łąką. Tym razem stojąc na dość wysokim brzegu i wpatrując się w dwa białe i dwa beżowo-szare ptaki usłyszałam głośny łopot skrzydeł. Przez chwilę zastanawiałam się, do kogo mógł należeć, bo przecież wszystkie migrujące już odleciały. Nad moją głową przeleciało stadko składające się z pięciu łabędzi. Dokąd leciały, nie wiedziałam, ale moja obserwowana rodzinka, postanowiła nagle popłynąć w dół rzeki, w tym samym kierunku, co szybujący nisko niespodziewani goście.
    Szłam dość szybko, żeby nadążyć za stadkiem, które po około dwustu metrach zatrzymało się na przeciwległym brzegu i w płytkiej wodzie, wśród szuwarów i traw, szukało sobie pożywienia, pomrukując, chrząkając i parskając niemal bez przerwy. Obok mnie stał mój pies i tak jak ja myślał pewnie, o czym też te ptaki gadają, co tak naprawdę zaprząta ich uwagę. No i wkrótce dowiedzieliśmy się, że tematem ptasiego dialogu było pięć łabędzi, które kręciły się w niewielkiej zatoczce przed zakolem rzeki i tam naradzały się, co dalej. Dla mnie wszystko było już jasne!
    Tymczasem, matka i młode posilały się, podczas gdy ojciec stroszył  skrzydła, nerwowo nimi pocierał, aż wreszcie postawił je w żagle i mocno nadęty popłynął w stronę pięciu intruzów. Zamiar oczywisty – żadnych negocjacji, przepędzić przybysza ze swojego terytorium!
    Wspaniałe widowisko! Bojowa postawa samca, gotowa w każdej chwili brutalnie potraktować nieproszonych gości, potężnymi skrzydłami i silnym dziobem!
    Cztery białe ptaki na widok tak groźnego wojownika wzbiły się w powietrze i odleciały tam skąd przyleciały, jednak piąty nie dał za wygraną i póki co nie pozwolił się zastraszyć i drogą wodną począł się zbliżać do matki z dziećmi, być może w nadziei, że go przygarnie jako jakiegoś członka rodziny, wujka, ciotkę, a może przyszłego zięcia lub synową, albo przynajmniej udzieli krótkiej gościny. Ale w przyrodzie sentymentów nie ma! Co to, to, nie!
    Głowa rodziny płynęła za nim, wciąż z postawionymi żaglami i obserwowała bacznie poczynania intruza, który w pewnym momencie, przepływając tuż obok mnie i mojego psa, spojrzał mi prosto w oczy, jakby szukając wsparcia. Powiedziałam mu, że jestem głęboko poruszona jego samotnością i zapewniłam, że wkrótce znajdzie sobie kogoś do pary. Zastanawiałam się także, jakiej płci było owych pięć łabędzi, żal mi było piątego, czyżby samotnie miał spędzić zimę?!
    Zaborczy małżonek i troskliwy ojciec nie spuszczał z oka nieproszonego gościa. Samotnik miał jeszcze nadzieję na stadne życie, ale kiedy dopłynął do matki z dziećmi, a ta żadnych zachęt mu nie uczyniła, zatem zanim wzbił się w powietrze, potuptał jeszcze czarnymi łapami po wodzie i w końcu odfrunął, a łabędzia rodzina jak gdyby nigdy nic dalej kontynuowała posiłek. Oboje byli bardzo dobrze widoczni na tle szuwarów, natomiast młode kolorem zlewały się z jesiennymi barwami wodnych roślin.

   
Zdjęć zrobiłam około dwustu. Większość z nich jest niezłej jakości i warta obejrzenia, ale żeby nie zanudzić nikogo swoją przyrodniczą pasją prezentuję nie wszystkie.
    Dodam jeszcze, że jesień to wspaniała pora na fotografowanie przyrody, bowiem światło jest wciąż zmienne, niebo zaś pokryte kilkoma warstwami chmur, niskich i wysokich, ciemnych i jasnych, zza których prześwituje błękit, a słońce przebijając się przez nie, złocistymi plamami maluje pola, łąki, lasy.

Tutaj zastałam łabędzią rodzinę

 







A tutaj łabędzia rodzina płynie w dół rzeki, po tym, jak przefrunęło nad nią stadko pięciu innych ptaków. Czujny samiec gdzieś na przodzie.






 Zatrzymują się na posiłek




Piątka białych ptaków naradza się w zatoczce przed zakolem rzeki 











Czyżby próba dołączenia do czteroosobowej rodziny?
Próba, wahanie i powrót!














Samiec wciąż nie traci czujności i wyrusza w kierunku intruzów














Troskliwy mąż i ojciec przepędza cztery białe ptaki









A ja tymczasem fotografuję matkę z dziećmi












Piąty nie daje za wygraną i wraca drogą wodną w kierunku, z którego przybył






 Zostawiamy ptasią rodzinę i idziemy w las 















Dolina rzeki Supraśl, 27 października 2016 roku

9 komentarzy:

  1. Ale pasja przyrodnicza!!bardzo mi sie podoba! z przyjemnoscia poogladalam i przeczytalam chlonac wszystkie detale. Bylam znowu nad rzeka Suprasl ww wrzesniu, chwilke tylko, widzialam skutki wichury o ktorej pisalas...ale dalej jest to czarujace miejsce. Piekny reportaz i piekne zdjecia. Buziak!
    Aaa..chcialam zapytac o pien drzewa a nad nim daszek, tuz przy wejsciu na cmentarz prawoslawny...co to miejsce oznacza?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skutki wichury dzisiaj, nie wyglądają tak przerażająco jak zaraz po niej.
      A ten pień drzewa przykryty daszkiem to pomnik przyrody, podobnie jak święta sosna.
      Następnym razem zawiadom mnie o swoim pobycie w moich stronach. Może na coś się przydam?
      Buziaki :)

      Usuń
    2. Tym razem przez Suprasl tylko przemknelismy, wracalismy do Starego Lewkowa z Kruszynian, moja kolezanka chciala przynajmniej rzucic okiem na Suprasl i monaster, stanelismy przy monasterze wlasnie, wyciagnelismy termos z ciepla herbata , na laweczce siorpalismy ja rozgrzewajac sie i patrzylismy na rzeke. A potem jakas lesna drozka, nielegalnie pomknelismy w strone drogi prowadzacej do Bobrownikow, omijajac Bialystok...bylo wspanialw!

      Usuń
  2. Może to ta sama rodzinka łabędzi, którą widziałam pod koniec sierpnia spływając kajakiem z Zasad do Supraśla. Trochę się obawialiśmy, czy nie będą agresywne, bo rzeka Supraśl dosyć wąska, a łabędzie pewnie nie przyzwyczajone do turystów, ale kulturalnie schowały się w zakole rzeki pozwalając nam przepłynąć dalej... Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fantastyczna trasa.
      Jeżeli płynęliście dalej za Supraśl, aż na Pólko to z pewnością spotkaliście tę właśnie łabędzią rodzinę.
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  3. Pięknie tam u Ciebie Ewo, ale płasko jak na patelni :) POzdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeka dość wąska, ale za to dolina miejscami baaaaardzo rozległa. Są też i wzniesienia, w szczególności w lasach, górki i pagórki. Zdarzają się także wąwozy oraz strome brzegi rzeki, która gdzieś pomiędzy drzewami się zagubiła...
      Jest jedno miejsce blisko mnie, które właśnie Patelnią się nazywa.
      Ściskam serdecznie :)

      Usuń
  4. Jest gdzie pochodzić na spacery! Bardzo ładna okolica. Przypomina mi trochę rzekę Narew w okolicach wsi Odrynki i Rybaki, gdzie mój brat ma letni dom. O każdej porze roku jest tam cudownie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ordynki i Rybaki, to nie tak daleko ode mnie. Byłam w tamtych okolicach na spływie kajakowym.
      Też twierdzę, że są takie miejsca na ziemi, które o każdej porze roku wyglądają cudownie :)

      Usuń